Opowieści z Caldarii cz26.

- Dlaczego zamknąłeś naszego ojca? - zainteresowałam się, idąc wolno obok Joachima. Zmierzaliśmy do zajętej przez nas twierdzy. Towarzyszył nam oczywiście Draco i cześć naszej świty oraz zgraja ciężkozbrojnych strażników.
- Nie che, by nam bruździł. A to zapewne by zrobił, gdybym zostawił go na wolności. Z więzienia nie może nam zaszkodzić. - odparł lekceważąco.
Zaczęliśmy wspinać się po schodach prowadzących na najbliższe piętro, gdzie znajdowała się sala tronowa. W niej mieliśmy odbyć naradę na temat naszych kolejnych działań. Spięłam się, ujrzawszy znajome miejsca, gdy przemierzaliśmy kolejne kondygnacje. Gdy wreszcie dotarliśmy do celu naszej wędrówki, moje napięte nerwy, były już na skraju wybuchu. Z wściekłością sunęłam wzrokiem po surowych ścianach komnaty. Draco delikatnie dotknął mego ramienia. Spojrzałam na niego pociemniałymi z gniewu oczami.
- Uspokój się, ukochana... Już nic ci nie grozi. - szepnął mi do ucha. Mruknęłam coś niewyraźnie i skierowałam się ku ustawionym nieopodal tronu krzesłom. Joachim i Draco ruszyli za mną, podobnie jak towarzysząca nam świta. Ustawiliśmy krzesła w okrąg i zasiedliśmy na nich.
- Co dalej? - zapytałam brata, choć oczy miałam wbite we własne buty. - Zdobyliśmy Dagoba, lecz faktyczne zapanowanie nad całym krajem trochę potrwa.
- Zgadzam się z tobą. - odparł. - teraz mamy we władaniu tak naprawdę mniej niż dwa procent królestwa. Reszta jest lub będzie w stanie anarchii, a opanowanie tego wymagać będzie nieprawdopodobnego wysiłku i przede wszystkim zasobów ludzi, by poddani nie rozpoczęli rebelii. Nie możemy również pozwolić sobie na to, by każdy kto posiada jakiś niewielki oddział, pretendował do miana władcy.
- Dokładnie. - odezwał się Draco. - Pamiętajmy również, że elfy nie mogą zostać bez władcy i należy im się nowe królestwo, więc trzeba by pomyśleć o wydaniu jakichś oficjalnych dekretów, które zagwarantują im nowe ziemie.
- Masz rację... Musimy także pomyśleć o dalszej walce z Caldarią. Kiedy chciałbyś ku nim wyruszyć? - zwróciłam się do brata.
- Przypuszczam, ze nie szybciej niż za dwa, trzy miesiące. To pozwoli nam opanować Dagoba i zebrać większą armię.
- Sądzisz bracie, że wojska podległe jeszcze przed kilkoma godzinami naszemu ojcu, z taką łatwością do nas dołączą?
- Jeśli pokażę im, że jestem wystarczająco silnym władcą.
- Zamierzasz więc być królem i tutaj i wśród elfów? - zapytałam sceptycznie.
- Nie, Mia. Odda swój tron elfom, bo im się prawnie należy, podpiszę z nimi pakt o nieagresji, a tutaj ogłosicie mnie na razie jeno namiestnikiem.
- A dlaczego nie mnie? - zirytowałam się. - Mam takie samo prawo do tronu ojca, jak i ty. Może nie?
- Nie. - odparł twardo. Powoli wyprostowałam się w krześle i groźnie zmrużyłam oczy.
- Co proszę? - warknęłam, starając się nie rzucić się mu do gardła z dobytym mieczem.
- Mówię siostrzyczko, że nie masz takich samych praw... Jestem pierworodnym dzieckiem naszego ojca, więc to mnie należy się to stanowisko, a nie tobie. - powiedział spokojnie.
- Znów mnie dyskryminujesz? - syknęłam zrywając się z miejsca. Draco próbował mnie powstrzymać, co udało mu się z mizernym skutkiem, być może dlatego, że nie zrobił tego z należytym zaangażowaniem.Joachim również wstał. Patrzył na mnie groźnie, trzymając dłoń na rękojeści swojego miecza. - Nie dalej, jak wczoraj sam przepraszałeś mnie za niemal identyczne słowa. A dzisiaj co? Już zdążyłeś zmienić zdanie? - rozsierdziłam się.
- Zachowujesz się, jak rozkapryszone dziecko! - Joachim skrzywił się leciutko. - Mia, jesteś niedoświadczona. Nigdy nie władałaś krajem, nie masz pojęcia, jakie problemy się z tym wiążą. Jakie wyrzeczenia... Będąc władcą, to ty jesteś dla ludu, a nie oni dla ciebie. Musisz zapewnić sobie ich przychylność, bo inaczej bardzo szybko cię obalą.
- I ja o tym wiem! - ryknęłam pełną piersią, purpurowiejąc na twarzy. Wściekła podeszłam do brata i oskarżycielsko wycelowałam w niego palec. - Jeśli raz jeszcze - syknęłam cicho - zrobisz coś, cokolwiek, co podważy mój autorytet, to przysięgam ci, bracie, że ni elfy, ni krasnoludy, czy smoki nie będą wystarczającą dla ciebie ochroną przed moim gniewem. Nie ukryjesz się przede mną.
Joachim cofnął się leciutko i chciał już coś powiedzieć, gdy wtem uszu naszych dobiegł ostry, lecz nieskazitelnie czysty, męski głos:
- Dość już tych niesnasek!
Najbliższy nas elf, o pięknych brązowych oczach, powstał ze swego miejsca i mierząc nas surowym wzrokiem, kontynuował wypowiedź. I to w ludzkim języku!
- Oboje jesteście doskonałymi strategami, lecz, by wygrać walkę musicie współpracować, a od kiedy jesteśmy na wrogim dla nas, a dla was faktycznie rodzinnym terenie, skaczecie sobie do gardeł, niczym dwa rozjuszone smoki.
Patrzyliśmy n a niego zdumieni.
- Czemu mi się tak przyglądacie? - zapytał w końcu, całkowicie zbity z tropu. Kilka minut trwało, nim byliśmy w stanie cokolwiek powiedzieć. Gdy wreszcie wytłumaczyliśmy mu wspólnymi siłami, co nas tak bardzo zszokowało, elf wyglądał na rozśmieszonego.
- Nadeszła zatem odpowiednia chwila, by wam wszystko wytłumaczyć. - zaśmiał się perliście, a my z przyjemnością skonstatowaliśmy, że był to bardzo przyjemny dźwięk. - Widzicie, my nigdy nie porzuciliśmy naszego ojczystego języka. Po tej brutalnej i cokolwiek niezrozumiałej dla nas wojnie, kiedy wasi przodkowie posługiwali się już naszym językiem, który okazał sie dużo prostszy od ich języka, postanowiliśmy, że sami na jakiś czas przestaniemy go używać, aż do momentu, kiedy uznam, że ludzie się zmienili na lepsze... Długo trwało, nim udało nam się opracować nasz nowy język, którym przez tyle tysiącleci sie posługiwaliśmy, lecz nigdy nie zapomnieliśmy tamtego języka i uczyliśmy go naszych młodzików... Teraz przeto nastał czas, by powrócić do naszych korzeni, bowiem to, co Joachim dla nas zrobił w czasie swego panowania, jak również później Mia i jej małżonek, Draco, sprawiło iż doszliśmy do takiego, a nie innego wniosku. Nie istnieją już zatem żadne bariery, które uniemożliwiały ludziom porozumiewanie się z nami.
Staliśmy przez kilka minut zaskoczeni ta niezwykłą informacją. Chwilę później Joachim pokłonił się lekko prze elfami, a my natychmiast poszliśmy za jego przykładem.
Później rozmowa potoczyła się już dużo spokojniej, choć nadal patrzyłam wilkiem na brata. Nie potrafiłam mu wybaczyć jego słów, a przynajmniej nie tak od razu. Za bardzo mnie zranił.
  
- Stąpasz po bardzo kruchym lodzie, Mia. - powiedział Draco, kładąc się koło mnie w obszernym łóżku. Zajęliśmy moją dawną sypialnię i choć przypominała mi niemal jeno smutne chwile z mojego dawnego życia, to i tak była najlepszym pomieszczeniem ze wszystkich pozostałych.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Twój brat robi się coraz bardziej nerwowy. Uważaj, jak i o czym z nim rozmawiasz. Nie chcemy bowiem, by oskarżył nas o jakieś niestworzone rzeczy. - mruknął. - Pamiętaj, że gdyby to chodziło tylko o nas, to nie wahałbym się przed zrzuceniem go z tronu, nie zważając na niebezpieczeństwo, lecz teraz musimy dbać o naszego synka. Musimy być rozważni. wątpię, by elfy same z siebie wystąpiły przeciwko nam, ale jeśli Joachim ich podburzy, to mamy przesrane.
- Wiem kochanie, lecz porządnie wkurza mnie to, że on tak co trochę przypomina mi, że jestem mniej doświadczona od niego, oraz to, że zmienia swoje poprzednie postanowienia dotyczące mnie, bez konsultacji tego ze mną. Przecież mam chyba prawo wiedzieć o tym. jestem jego siostra, do ciężkiej cholery! - zbulwersowałam się.
- Ja to rozumiem, bo ta jego chwiejność też zaczyna i działać na nerwy, lecz wygląda na to że przynajmniej na razie musimy grać według jego zasad... Być może później uda nam się coś więcej uzyskać dla nas.
- A jak będziesz chciał to zrobić? - zapytałam złośliwie. - Jeśli go teraz zaatakujemy, elfy nas zmiażdżą.
- Kochanie - Draco zaczął delikatnie bawić sie moimi włosami - spokojnie, nie mówię przecież, że już rano upomnimy się o swoje, tylko przecież w stosownym czasie. Najpewniej po zakończeniu walk o Caldarie, kiedy Joachim zmęczony będzie całą kampanią.
- Myślisz, że on może nas oszukać?
- Jeśli go czymś zdenerwujemy, to pewnie tak. Dlatego na razie wolę być ostrożny i go udobruchać.
  
Cztery miesiące zajęło nam opanowanie całego królestwa, bowiem tu i ówdzie zdarzały się bunty rycerzy, które musieliśmy tłumić. Niekiedy nawet bardzo krwawo. W końcu udało nam się zebrać prawie tysiąc żołnierzy dagobańskich, którzy zgodzili się uczestniczyć w dalszej bitwie pod wodzą Joachima. Od czasu naszej kłótni w sali tronowej, moje stosunki z bratem pozostawały raczej poprawne.
W Allerood przyłączyło się do nas kilkudziesięciu najemników. Ludność z wiosek uciekała przed naszą maszerującą armią, w głąb kraju. U-dun zdobyliśmy już po dwóch tygodniach oblężenia. Następnie skierowaliśmy się na południe, zostawiając za sobą spalone zamki. Król Albus posyłał ku nam swoje wojska, w miarę, jak zbliżaliśmy się do Birkerod. Dwa razy nawet sam uczestniczył w tych bitwach, lecz mocno raniony w czasie drugiej potyczki zmuszony został do wycofania się do stolicy, do której dotarcie zajęło nam kolejne cztery miesiące od momentu przekroczenia granicy. Porządnie wyczerpani dotarliśmy w końcu do lasów otaczających Birkerod. Rozłożyliśmy się gigantycznym obozem wśród drzew.
- Chciałbym zaatakować zamek już za dwa dni o świcie, lecz osobiście go nie znam, więc razem z Mią ułożycie plan zdobycia twierdzy. - powiedział Joachim do Draco, gdy przyglądaliśmy się budowli z niewielkiego wzniesienia. Mój małżonek kiwnął tylko głową i oboje skierowaliśmy się ku naszemu namiotowi, do którego natychmiast kazaliśmy przynieść wszystkie dostępne plany zamku, jakie posiadaliśmy.
- Jak sądzisz, którędy najłatwiej przyjdzie nam przedostać się do zamku? - zapytałam męża, gdy oboje pochylaliśmy sie nad materiałami.
- A jak wydostałaś się przed egzekucją? - zainteresował się.
- William wyprowadził mnie kuchenna bramą.
- Hmmm. Podejrzewam, że tym razem obstawili je wszystkie bardzo dokładnie... Oczywiście najłatwiej byłoby dostać się do komnat króla, schwytać go i w ten sposób wymusić na strażach otwarcie bram. W ten sposób łatwo moglibyśmy zdobyć zamek, ale ja nie mam osobiście pojęcia, gdzie znajdują się królewskie komnaty... Choć posiadamy o wiele potężniejszą armię, usytuowanie twierdzy sprawia, że niestety znajdujemy się w gorszym położeniu, niż broniący się.
- Niestety. - odparłam, uważnie przyglądając się schematowi. Nagle do głowy wpadł mi szaleńczy pomysł. - A co ty na to, żebyśmy zaatakowali spod zamku?
- Dobrze się czujesz? Jak chcesz to niby zrobić? Przekopać sie przez takie zwały kamienia? Nikt tego nie dokona.
- Nie mówię o przekopywaniu się, tylko bezpiecznym przejściu... Zobacz, forteca stoi na styku dwóch rzek, do których prowadzi kanał odprowadzający ścieki i inne zanieczyszczenia z zamku... Być może nim uda nam się przedostać pod zamek i wyjść gdzieś wewnątrz niego na powierzchnię.
- Wiesz, jakie to duże ryzyko?
- Wiem, lecz jednocześnie plan jest na tyle szalony, że wątpię, by król pomyslał o zabezpieczeniu kanału. No pomyśl sam. Kto chciałby się taplać w brudach?
- Dokładnie, więc, jak chcesz przekonać naszych ludzi, by weszli tam dobrowolnie? - Draco był wyjątkowo sceptyczny.
- Jeszcze nie wiem... Draco, a jeśli nie ma innego wyjścia i będziemy musieli zrealizować ten plan? Wiesz, że w ten sposób możemy zaskarbić sobie przychylność mego brata?
- Wiem... Lecz perspektywa babrania się w ściekach trochę mnie przeraża. - powiedział smętnie. Spojrzałam na niego uważniej. Choć wciąż bardziej przypominał młodzieńca, niż dorosłego mężczyznę, na jego twarzy dało się jednak dostrzec delikatne efekty tego zwariowanego czasu, jaki przystało nam razem spędzić, uciekając przed śmiercią, a potem także walcząc i podbijając kolejne miasta i wioski.
  
Atak na zamek udało nam się przeprowadzić dopiero po tygodniu, bowiem tyle czasu w sumie potrzebowaliśmy na przekonanie Joachima, a zwłaszcza naszych ludzi do niego. Plan był cholernie trudny do wykonania, lecz gwarantował w razie powodzenia, pełne zaskoczenie stacjonującego wewnątrz zamku wojska, a co za tym szło, możliwe że jedynie kilkugodzinnego oblężenia budowli.
Do wykonania tego śmiałego zadania wybraliśmy kilkunastu najlepszych żołnierzy, zarówno spośród ludzi, jak i elfów. Wyruszyliśmy ciemną nocą, ubrani w najciemniejsze szaty, zbroje szmelcowane na czarno. Pochwy mieczy obwiązaliśmy płótnami, by nie podzwaniały nam w czasie marszu. To samo uczyniliśmy z butami. Cicho niczym duchy podkradliśmy się do, jak się okazało, niemal całkowicie suchego kanału ściekowego. Zapach z niego płynący zdecydowanie nie był zachęcający, ale lekko zdumieni stanem ścieku, odważnie ruszyliśmy przed siebie. Poruszając się niemal na ślepo, by nie zdradził nas ani jeden odblask ognia, dotarliśmy po kilkuset metrach do głównego odpływu, który okazał się całkowicie czymś zablokowany, a po drodze nie zauważyliśmy innych odgałęzień, do których moglibyśmy wejść.
- Co teraz? - szepnęłam.
- Jeszcze nie wiem. Zastanawiam się natomiast, dlaczego zablokowali odpływ. I z tego co widzę, to od tamtej strony. Przecież muszą się jakoś wypróżniać, a kuchnie wyrzucać odpadki, a te zapachy nie są przyjemne. - powiedział równie cicho Draco.
- Tak, mnie to też zastanawia.
Przez chwilę staliśmy nieruchomo, nasłuchując. Przez barykadę nie docierały do nas żadne odgłosy, więc zdecydowaliśmy się ją w końcu usunąć, co sprawą okazało się nie taką prostą. Odblokowanie odpływu zajęło nam kilkadziesiąt minut mozolnej pracy w ciemnościach. Gdy wreszcie udało nam się rozwalić blokadę, pierwszym, co poczuliśmy było cuchnące gorące powietrze, w chwilę później dotarł do nas jakby odległy grzmot pędzącej rzeki i zanim zorientowaliśmy sie, co się dzieje, uderzyła w nas brudna fala wody pomieszanej z fekaliami i odpadkami, w której staliśmy zanurzeni aż po pas.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2591 słów i 14665 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Kuri

    No to wpadli w gówno po uszy D:

    14 mar 2016

  • elenawest

    @Kuri po uszy nie, ale trochę się pobabrali :-P za ewentyualne błędy przepraszam ;-)

    14 mar 2016

  • Kuri

    @elenawest Daj spokój, każdemu zdarzają się błędy :P Poza tym, przecież zawsze możesz usiąść i zedytować rozdziały ;)

    14 mar 2016

  • elenawest

    @Kuri wiem wiem, tyle że jestem tak zmęczona, że dzisiaj ani ręką ani nóżką :-P

    14 mar 2016

  • Kuri

    @elenawest To odpoczywaj, żebyś miała siły na pisanie kolejnych rozdziałów i kolejnych powieści :P

    14 mar 2016

  • elenawest

    @Kuri postaram się :-)

    14 mar 2016