Opowieści z Caldarii 2 cz11.

Mia wzdrygnęła się, patrząc na surową twarz elfiego władcy. Obok niej Draco starał się jakoś poskładać myśli i w miarę spokojnie porozmawiać z królem.
- Czy istnieje szansa na to, że nam pomożecie? - zapytał w końcu z cicha. Piękny elf zwrócił na niego swe granitowo spokojne oblicze, a blondwłosego aż przeszły ciarki od zimnego spojrzenia Granira.
- Być może, lecz nie wiem, co w obecnej sytuacji moglibyście mi zaoferować za tę pomoc — rzekł powoli elf, spoglądając na dwójkę wygnańców.
- Jestem przekonany, że istnieje coś takiego, co chcielibyście od nas pozyskać — odezwała się niepewnie Mia, czując narastającą gulę strachu w gardle.
- Nie wydaje mi się, bo wszystko, czego potrzebowaliśmy, pozyskaliśmy z waszych ziem przed tysiącami lat... Tu z pomocą smoków jesteśmy bezpieczni, nikt nam nie zagrozi, a do waszej walki musiałbym rzucić przynajmniej połowę swoich sił, bo waszych ludzi najpewniej nie zostało już w kraju wielu. Niekoniecznie podoba mi się ta opcja, bo pomimo tego, że Trilan nam groził, nie chcę znów rozpoczynać z nimi wojny. Już raz okupiliśmy ją straszliwym okrucieństwem i tym razem nie skażę swych ludzi na podobny los. - oczy elfa stały się nagle nad wyraz smutne.
- Panie! Błagam o twą pomoc i litość! - Mia rzuciła się przed nim na kolana. - Okazałam się słabym władcą, przyznaję, nie potrafiłam umacniać granic i paktów, moje małżeństwo stało się jedną wielką farsą, przez mój upór zginął mój pierworodny i jedyny syn, a moja ludność cierpi. Lecz teraz błagam o udzielenie mi wsparcia militarnego. Przybyłam do ciebie skruszona i złamana. Odkąd poznałam cię, panie, przyjaźń nasza i sojusz między naszymi narodami nigdy się nie załamały, więc teraz, w dobie wielkiego kryzysu i wiszącego nad mym narodem niebezpieczeństwa, błagam o pomoc w imię naszej przyjaźni i sojuszu.... Obiecuję wobec takiego czynu, zostać twoim wasalem.
Draco zachłysnął się, słysząc śmiałe oświadczenie żony i spojrzał na nią badawczo, zastanawiając się usilnie nad tym, czy ona aby nie udaje, jak ongiś jej brat.
Jej decyzja najwyraźniej również mocno szarpnęła Granirem, bo wstał on ze swego prostego tronu i podszedł do wciąż klęczącej kobiety.
- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, co mi oferujesz? - zapytał cicho.
- Oczywiście! - odparła twardo, nie podnosząc głowy.
- I jesteś czegoś takiego w stanie dokonać?
- Jestem.
- By powrócić na tron... - rzekł domyślnie.
- By oszczędzić moim ludziom cierpień, których doświadczą za rządów trilańskiego króla w wypadku, gdy się od nich odwrócę i ich ostawię.
- Twoja decyzja poruszy podstawy gór! Jeszcze żaden ludzki władca nie przysiągł wierności elfiemu królowi!
- Wiem o tym, mój panie, lecz w obecnej sytuacji wydaje mi się to jedynym rozsądnym wyjściem, jeśli zechcesz nas wspomóc. Jedyną sensowną zapłatą za tak wielki czyn...
- Będę musiał poważnie rozważyć tę prośbę, Mio... Teraz oddalcie się do komnat, które wskażą wam moi podwładni, odświeżcie się i odpocznijcie, boście zaprawdę spory kawał drogi w ogromnym stresie przebyli... Przykro mi było słyszeć o śmierci młodego księcia z twych ust, pani, dlatego polecę wnet mym kapłanom, by wspomogli jego ducha w zaświatach swymi modłami... A teraz odejdźcie — odwrócił się do nich plecami, co było ewidentnym znakiem do zakończenia audiencji.
Mia podniosła się z klęczek i ze smutno opuszczoną głową udała się wraz z małżonkiem na korytarz, gdzie czekała już na nich służba. Zaprowadzono ich najpierw do łaźni i wręczono czyste odzienie, jednocześnie informując, że wszelkie potrzebne przybory do kąpieli znajdą oni w środku.
Gdy weszli do pomieszczenia przesyconego zapachem cytrusów, a ciężkie odrzwia zamknęły się za nimi z cichym pomrukiem drewna trącego o kamień, Mia ze świstem wypuściła wstrzymywane dotąd powietrze.
- Nie było tak źle — powiedziała, niespiesznie rozsznurowując tunikę. Nie zdjęła jej jednak, czekając, aż Draco odwróci się do niej plecami.
- Czemu nagle aż tak bardzo się kryjesz? Wiele razy wiłaś się naga pod mym ciałem, wręcz błagając mnie, bym dał ci więcej rozkoszy — odparł, ściągając z siebie śmierdzącą koszulę.
- Mógłbyś darować sobie te kiepskie docinki. Twoją żoną nie jestem już od dawna.
- Nie żartuj! Widok ten miałem przed oczami wiele razy i z tego, co mi wiadomo, nie zaszło tam wiele zmian.
- Ale nie jesteś już mym mężem, by oglądać me ciało, a ja nadal pozostaję twoją królową, więc wara ci ode mnie! - rozsierdziła się, okrywając swoje piersi wyświechtanymi połami tuniki.
- Nie jesteś już królową, Mia — rzekł zimno Draco, robiąc krok w jej stronę.
- Jestem, bo oficjalnie nie ustąpiłam ze stanowiska! - prychnęła zdenerwowana jego niedorzecznym zachowaniem.
- W takim razie ja nadal jestem twoim mężem, bo żaden kapłan ani inny dostojnik nie unieważnił naszego ślubu!
- Sam to żeś uczynił, zdradzając mnie z tą wieśniaczką!
- Co, o czym ty mówisz? - zdumiał się, patrząc na nią wielkimi oczami.
- Nie mydl mi tu oczu! - syknęła wściekła. - Od dłuższego czasu zamiast na patrole wyjeżdżałeś do niej! Może nawet masz z nią dziecko, co?
- Mia... Skąd o niej wiesz? - jęknął w końcu, poddając się.
- Aha! Czyli przyznajesz się, że masz kochankę!
- Przyznaję. Ty już dawno temu przestałaś się mną interesować. Myślisz, że ja nie mam uczuć i potrzeb? Ile razy prosiłem cię, byś poszła ze mną do łożnicy? No ile?
- Nie zrzucisz całej winy na mnie! Pamiętasz, jak chciałam mieć z tobą drugie dziecko? Nigdy mi go nie dałeś!
- Bo dość szybko zrezygnowałaś z tych planów! - odparował, wchodząc wreszcie do ciepłej wody, która zaczęła przyjemnie koić jego zmęczone ciało.
- Bo się mną nie interesowałeś!
- Aaaa, czyli teraz twierdzisz, że to wszystko jest moją winą, tak? A może to, że pomogłem ci zdobyć tron i wspierałem cię w każdej twojej decyzji, też jest teraz moją winą, co? Bo utraciłaś władzę! - ryknął wściekły. - Prawda jest taka, że nigdy nie wróciłbym do bycia rycerzem i nie znalazłbym sobie kochanki, gdybyś choć przez chwilę zainteresowała się mną i naszym synem! Odkąd zdobyłaś tron, twoim jedynym celem życiowym było powiększenie skarbca, a zapomniałaś całkowicie o tym, że jesteś również i przede wszystkim żoną i matką! Zaniedbałaś wszystkich, nas, podwładnych, całe Imperium!... I wiesz co? Szczerze powiedziawszy wcale nie dziwię się Granirowi, że niekoniecznie chce ci pomóc, bo chyba identycznie zareagowałbym na jego miejscu, słysząc twoje żałosne skomlenie u swoich stóp!
Po chwili wyszedł nagi z wody i stanął przed zdumioną jego wybuchem złości Mią.
- Nie żałuję ani jednego dnia spędzonego z tamtą kobietą — powiedział, patrząc jej w oczy. - Żałuję tylko, że nie zabrałem cię wtedy z powrotem do Albusa. Teraz przynajmniej nie miałbym takich problemów!
Szybko zarzucił ubranie na mokre ciało i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając ją samą. Mia nawet nie zareagowała. Po prostu stała, jak przymurowana, a w jej głowie nieprzyjemną kakofonią huczały słowa blondyna. Jak w amoku zanurzyła się w wodzie i wyszorowała całe swoje ciało, a następnie wyszła z basenu i naciągnęła odzienie, po czym wyszła w ślad za Draco. Na zewnątrz czekało na nią dwoje elfów, którzy poprowadzili ją ku komnacie. W łożnicy zastała rozwalonego na łóżku męża.
- Wyjdź! - rzekła zimno, nie patrząc na niego.
- Bo co mi zrobisz? - zakpił. - Zamkniesz w lochu, czy pozbawisz głowy? Nie masz tutaj ani nigdzie indziej już takiej władzy, Mia!
- Nadal jestem królową!
- Zdetronizowaną królową! Zwykłym śmieciem, który nie potrafi podjąć odważnej decyzji, tylko w wypadku zagrożenia podkula ogon i spieprza jak najdalej, by tylko się bezpośrednio nie angażować! - podniósł się na łokciu i spojrzał na nią pogardliwie. - Brzydzę się tobą! - splunął jej pod nogi.
- Odszczekaj to, ty parszywy kundlu! - warknęła.
- Ani mi się śni! - rzekł spokojnie, ponownie opadając na poduszki.
- Nie będę spać z tobą w jednym pomieszczeniu!
- Nie zachowuj się jak obrażona dziesięcioletnia dziewczynka!... Jeśli ci to nie pasuje, to poproś Granira o inną komnatę!
- Tak zrobię! - prychnęła, cofając się do niewielkiego przedsionka i otwierając drzwi. Zamarła, widząc na korytarzu zdenerwowanego elfa, który natychmiast wszedł do środka.
- Jeśli macie zamiar dalej się kłócić, to na bogów, róbcie to ciszej, bo słychać was chyba w całym mieście! - rzekł poirytowany. - Zachowujecie się jak dwójka rozkapryszonych dzieci!... Draco, po tobie nigdy nie spodziewałbym się zdrady i choć nie akceptuję takiego zachowania, jednocześnie staram się je zrozumieć... Co zaś tyczy się ciebie, Mio, to jestem wielce zniesmaczony tym, że nie tylko nie walczyłaś o swoje królestwo, którego zdobycie przypłaciłaś takim poświęceniem, ale przede wszystkim, że nie walczyłaś o rozpadającą się rodzinę!... Hańba!... Prawdę powiedziawszy, poważnie zastanawiam się nad tym, patrząc na twe zachowanie, czy nie odstawić cię Totarowi!
Groźba zawisła w powietrzu, a Mia poczuła się, jak rażona piorunem, bo nie sądziła, że elf może być, aż tak zajadły. Spojrzała mu w oczy i dojrzała w nich pogardę dla jej osoby. Zwiesiła smutni głowę, kolejny raz zdając sobie sprawę z tego, jak nisko przyszło jej ostatecznie upaść.
- Prawda boli... - mruknął Granir, przyglądając się jej uważnie. - I to bardziej, niż niejednokrotnie jesteśmy w stanie to przyznać, prawda?
Kiwnęła głową, nie śmiąc spojrzeć mu w oczy.
- No właśnie. Myślę więc, że gdy ponownie obejmiesz tron, o ile w ogóle, to przemyślisz każdą swoją decyzję po trzykroć i rządzić będziesz mądrzej i mniej zachłannie.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1864 słów i 10111 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto