
Marta uśmiechając się, załopotała rzęsami.
– Panie Zenonie, uratował mnie pan! Jest pan silny jak tur! Byłabym upadła… Nie wiem jak panu dziękować…
„A tak naprawdę, wiem doskonale gagatku, jak chciałbyś, żebym tobie podziękowała…”
- Podziękować zawsze paniusia może, jakby mi dała buziaka…
Marta przytuliła się i ucałowała swojego wybawcę w policzek. Aż się zarumienił.
- Jakby mi dała paniusia buziaka, a może jeszcze coś więcej dała, ha ha…
– Oj dam, dam co tylko pan Zenon zechce! – Mówiła, niby nie wiedząc co on ma na myśli, a jednocześnie zdając sobie sprawę, że te słowa pobudzą go jeszcze bardziej.
„Ech ty zbereźniku. Już ja dobrze wiem, co chciałbyś żebym ci dała… Już ja ci dam… „
Zenonowi szumiało w głowie. Puścił kobietę przodem i dzięki temu mógł obserwować, jak prowokacyjnie kręci zgrabnym tyłkiem.
1 komentarz
jacek795
aż ręka sama się składa do klapsa