– Panie Zenonie… Co pan robi? Aż straciłam dech w piersiach… Muszę poprawić szminkę.
Ależ z niego zwierzak. Matko! Jakie to podniecające!
Zenon obserwował kobietę sięgającą po czarną kopertówkę bez żadnych ozdóbek, ale elegancką, najwyraźniej markową, wyciągającą z niej lusterko i szminkę. Bardzo poruszyło go, jak powoli malowała szminką pełne, duże usta. Marta domyślała się odczuć targających mężczyzną. Chciała żeby jej pożądał. Malując usta demonstrowała, że tak mocno je wycałował, że długo musi poprawiać szminkę, dlatego powoli przesuwała pomadką, ze szczególną dbałością o kontury.
Krwisty kolor szminki działał na zmysły mężczyzny. Przyglądał się w milczeniu, przełykając ślinę. Niczym drapieżnik czekający na okazję.
– Zenonie, czy już mój makijaż jest bez zarzutu? – zapytała filuternie.
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Martinez
Zenon na pewno użyłby swojej specyficznej - bordowej i grubej - pomadki do pomalowania usteczek takiej elegantki
enklawa25
super