Swaty. Marta i rolnik

Swaty. Marta i rolnik"Co to jest?! Handel żywym towarem?! Chce mnie wyswatać ze starym dziadem! Rolnikiem, który nawet nie skończył podstawówki. Mnie, kobietę wykształconą, elegancką… no i w końcu niebrzydką."
Ostatecznie doceniła dobre serce ciotki, przecież najprościej w świecie martwiła się o nią, już dawno uważała za starą pannę, a gdy tylko Marta przekroczyła trzydziestkę, uznała, że trzeba ją koniecznie ratować. Ze względu na szczere intencje, zgodziła się przyjść do cioci Jadzi na niedzielny obiad. Ponadto ciekawiło ją, jak przebiegnie spotkanie. Swaty.

Zaplanowała, przy okazji, swoistą gierkę. Od zawsze uwielbiała kokietować mężczyzn, prowokować ich ubiorem, a potem opierać się. Ofiarą miał się stać Zenon – rolnik, z którym próbowano ją wyswatać.

Ależ mu utrę nosa! Będę dla niego przemiła, wręcz będę się do niego wdzięczyć. Założę najbardziej seksowną minispódniczkę, bluzeczkę z takim dekoltem, żeby sobie pooglądał co trzeba. Niech się stary pryk na mnie napali… A potem figa!

Zenon przyszedł ubrany jak typowy wiejski kawaler: we wzorzysty sweter, siwą, wyświechtaną marynarkę oraz niedoczyszczone buty. Zarost był nawiedzany przez maszynkę do golenia, ale chaotycznie. Uzębienie wskazywało, że rzadko chadza do dentysty. W rękach miął kaszkiet i trzymał wytartą reklamówkę, z litrową butelką „swojaka”. Przygarbiony, wyraźnie nieśmiały, nie wiedział jak się zachować i co powiedzieć. Jąkał się.
----------------------------------------------------------
ROBOCZO EPILOG

Kolejnej niedzieli, ledwie Marta wróciła z kościoła, a do jej drzwi rozległo się pukanie.
- Kto tam. - Biegła zaskoczona.
Okazało się, że to stal Zenek z wiechciem polnych kwiatów i potężnym gąsiorkiem domowego wina.
- Ojej... jakże mi miło... - Marta co dzień, z wypiekami na twarzy, rozpamiętywała zdarzenie sprzed tygodnia. Bardzo ekscytowała się tym, co wówczas zaszło. Do tego stopnia, że rolnik przyśnił jej się trzy razy...  
- A ja do ciebie przyszłem w kawalirkę!
- No dobrze... przecież wiesz, żem ci rada...
Marta polubiła chłopa, jego szczerość, życzliwość wobec ludzi i mądrość życiową.  
Pomyślała - "Zenku... niestety za ciebie nie wyjdę... Ale... jesli zechcesz mnie znów wyobracać, to nie będę się broniła."
- A wiesz ty Martusiu, że ja o tobie nie mogłem przestać mysleć. Codziennie, jak żem robił obrządek, albo co w polu, to tylko żem wspominał ciebie. Myślołem - Ale ta dziewucha pikna! A już pod odzieniem, to dopiero skrywa skarby!
- Zenek! Ty zbereźniku! - Udała oburzoną, by za chwilę podziękować za komplement.
W międzyczasie, krojąc ciasto, rozpięła dwa guziki bluzki, żeby zastosować stary fortel.
Który zresztą najwyraźniej zadziałał i Zenon gapił się w jej dekolt, jak sroka w kość.
- Zenonie, zbyt szybko ci wtedy uległam... zbyt szybko... - Prowokowała.
Rolnik szybko polał dwie szklanki wina.
- Sam żem pędził... A że za szybko...? Pewno za szybko. Ale mi się podobało. Ha, ha, ha!
A to drań! - Pomyślała Marta. - Zamiast zaprzeczyć, że nie za szybko, to jeszcze potwierdził. Wychodzę na jakąś łatwą?
- A więc sam nie zaprzeczasz. Chyba nie uważasz mnie za jakąś panną, która się puszcza...?
Jednocześnie, udając zdenerwowaną, wzięła szklankę wina i wypiła ciurkiem.
- O Boże! Zenonie, jakie to mocne! Czy to aby na pewno wino?!
- Na pewno wino. Domowe. Sam żem robił!
- Ale od razu poczułam jakie mocne, ty aby nie dodałeś czego do niego?
- Łoj tam. E tam.
- To dodałeś, czy nie?
- No może trochę samogonu... ale co tam.
- A ile dodałeś?!
- Mało.
- Co to znaczy mało?! Czuję jak mnie bierze.
- Ano mało... mało, to może pół na pół...
- Co to znaczy pół na pół?!
- Ano kielisecek winka na śklanicę bimbru... Ha, ha, ha!
Alkohol robił swoje. Marta czuła jak zachodzi jej w głowę.  
A Zenon też był ośmielony.
- A chłopy to mnie powiedziały, że ty mnie Martusiu oszukałaś...
- Ale jak to? Z czym oszukałam?
- Bo chłopy mówiom, że ty na pewno już cnotki nie miałaś... że mi wciskałaś ciemnotę...
- Ależ jak to, co oni ci powiedzieli?!
- No dokładnie to nie wypada mówić...
- Ależ powiedz, skoro już zacząłeś wątek. Jestem przygotowana...
- No to łony mówiły, że jak ty już te parę ładnych lat byłaś w mieście, to ciebie te miastowe ruchały...
- Ach... - Marta poczuła się skonfundowana. Ale ta rozmowa jednocześnie ją szalenie podniecała. - To przykre, że nie wierzysz uczciwej dziewczynie... Ale skoro tak... - Alkohol juz mocno zaszedł nauczycielce w głowę. - Ale skoro tak, to niech będzie, że mnie "te miastowe ruchały"...
Zenka to rozogniło. Schwycił Martę za ręce i przyciągnął do siebie.
- Aleś ty ładna! - Objął ją. - Takie słodycze to tylko jeść jak miód. Łyżkami!
- Przestań, Zenonie... - Protestowała, ale się nie broniła.
Mężczyzna całował ją po szyi, po dekolcie. Wreszcie całował górę piersi, ich dół podtrzymując dłonią.
- Zenku, jesteś zbyt szybki...
Bardzo go pragnęła. Najchętniej ujęłaby jego męskość ustami i delektowała się nią w nieskończoność.
Jakże się zaskoczyła, gdy rolnik właśnie taką propozycję jej złożył.
- Martusiu, a wzięłabyś ty mój korzeń do buzi?
Dreszcz przeszedł jej plecy. Ależ tego chciała. Pragnęła. Choć, gdyby nie mocny bimber - nie miałaby teraz tyle odwagi.
- Oczywiście, mój ty kawalerze... Kawalerze ogierze... Pamiętam, że masz potężny lemiesz!
Sama rozpięła mu pasek i rozporek. Wkrótce miała przed sobą sprężysty pal.
- Zenonie... jak ty szybko jesteś gotów do akcji... - Uwielbiała chwalić mężczyzn.
Pochyliła się nad nim i objęła czub ustami.
Zenon był w siódmym niebie.
Nauczycielka omiatała językiem żołądź. Robiła to sprawnie i energicznie. Zaraz potem zaczęła ssać.
Zrazu delikatnie, potem coraz intensywniej.
- Martusiu! Ale ty to robisz! Ale mi dobrze! Zara odlecę!
Kobieta uśmiechała się. Równocześnie starała się lizać i zasysać.
Cały czas klęczała przed swym kawalerem. Bluzka miała już więcej rozpiętych guzików, stąd rolnik dobrze widział cały jej biust opięty czarnym, koronkowym stanikiem.
Był tak podniecony, że chwycił Martę za głowę i jak piłkę nabijał ją na swego kutasa. Nie zważał, że wdziera się nim kobiecie do gardła, zaczynając ją podduszać.
Nauczycielka krztusiła się.
- Uuuu! Już dochodzę! Zleję się!
Puścił kobietę. Ta szybko odetchnęła i czarującym głosem spytała:
- Gdzie chcesz trysnąć? Do buzi? Na twarz? A może na moje cycki?
Rolnik wybrał usta. Ale w zasadzie to nie miało wielkiego znaczenia. Zasób nasienia spowodował, że zaczął w ustach, a skończył na twarzy. Część ładunku i tak spadła na piersi.
- A wiesz Marta, co mi jeszcze chłopy powiedziały?
Nauczycielka czekała bez słowa.
- A żeby ci zrobić test. Jak porządnie mi zrobisz loda, to znaczy, że te miastowe rzeczywiście cię ruchały...

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1273 słów i 7113 znaków, zaktualizowała 15 maj 2023. Tagi: #rolnik #przemoc #doinacja #nauczycielka

9 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Margerita

    łapka w górę ja bym go nie chciała za męża

    13 gru 2019

  • Historyczka

    @Margerita może Historyczka - Marta także nie... co nie przeszkadza jej oddać się uniesieniu...

    15 gru 2019

  • Historyczka

    Dzięki za uwagi! Może to wobec tego rozbuduję...

    8 paź 2018

  • fantasta

    Brakuje tego dreszczyku podniecenia w zdobywaniu, a tu od słowa do słowa i ni gruchy, ani pietruchy  od razu dwa palce w piździe. Za szybko od podrywu kokietowania do ruchania

    8 paź 2018

  • Historyczka

    Jerzy... prosze o konkrety

    8 paź 2018

  • Jerzy

    Fajnie napisane

    6 paź 2018

  • Historyczka

    @Jerzy Co się Tobie w nim szczególnie spodobało?

    7 paź 2018

  • Jerzy

    @Historyczka to jak prowadzisz fabułę brakuje mi trochę szczegółowych opisów intymnej interakcji

    7 paź 2018

  • marek

    Świetne opowiadanie, jestem Twoim wielbicielem

    6 paź 2018

  • Historyczka

    @marek dzięki! Miło mieć wielbicieli :)

    7 paź 2018

  • marek

    @Historyczka  i wspaniale jest wielbić cudowne kobiety

    7 paź 2018

  • dewon

    ja tam też wolę"prostego"faceta z krwi i kości niż jakiegoś zniewieściałego inteligenta

    1 paź 2018

  • Historyczka

    @dewon dzięki! Taki atawizm też wywołuje dreszcze na plecach :)

    2 paź 2018

  • violet

    Gdzieś już je czytałam... Bardzo dobre opowadanie. Łapa ode mnie :)  
    Pozdrawiam.

    1 paź 2018

  • Historyczka

    @violet Dzięki! Pozdrawiam serdecznie :)

    1 paź 2018

  • AnonimS

    Przynajmniej piszesz o tym co lubisz. O dziwo wiele panienek ( i nie tylko panienek :P ) marzy o tym żeby oddać sìę prostym ludziom, robotnikom czy chłopom.  Tp tyle komentarza na gorąco. Pozdrawiam Staszek

    30 wrz 2018

  • Historyczka

    @AnonimS A jak spodobał się Tobie ten tekst?
    Jest coś pierwotnego w takim oddaniu się...

    1 paź 2018