Rozdział 25
Powrót do rzeczywistoścI po urlopie nie okazał się łatwy. Już na drugi dzień Marta musiała wziąć kolejną zmianę w markecie, która w dodatku niemiłosiernie się przeciągnęła. Przepracowując nadgodziny rozmawiały z Renatą na zapleczu, wypakowując szóstą już tego dnia dostawę. Rozmawiały o wszystkim i niczym, a po jakimś czasie kobieta poprosiła ją o drobną przysługę.
- Miałabym do ciebie prośbę. Czy dałabyś radę wpaść do mnie dzisiaj wieczorem i przypilnować Pauliny przez dwie godzinki? Gabrysia wychodzi na urodziny przyjaciółki, a ja kompletnie o tym zapomniałam i nikogo nie poprosiłam. Muszę jechać do byłego i podpisać jakieś papiery, a nie chcę jej zabierać bo pewnie będzie pijany.
Marcie żal było swojej starszej koleżanki. Wiedziała już, że miała w swoim życiu dużo przykrych przeżyć, a nawet teraz los jej nie rozpieszczał. Jej twarz i niedbale zafarbowane, prześwitujące gdzieniegdzie siwizną włosy zdradzały zmęczenie tym wszystkim co ją dotykało. Ogólnie trzymała się całkiem dobrze, miała naprawdę niezłą figurę jak na swój wiek i była raczej przyzwoitej urody. Biorąc to pod uwagę bez problemu znalazłaby sobie jakiegoś wartościowego faceta, ale jej zmęczona aparycja nie mogła umknąć niczyim oczom. Miała też inną przykrą wadę, którą ciężko było przeoczyć. Mianowicie dość mocnego zeza w prawym oku, na tyle mocnego, że Marcie trudno było go początkowo zignorować gdy rozmawiały. Po jakimś czasie się przyzwyczaiła, ale nie wątpiła, że mocno to podcinało jej atrakcyjność. Wiodła życie samotnej matki dwójki córek i niewątpliwie było jej trudno, toteż szybko zgodziła się jej bezinteresownie pomóc gdy ją o to poprosiła.
Renata nie mieszkała daleko, więc wieczorem po jakimś kwadransie spaceru była już na jej osiedlu. Będąc pod klatką i otwierając drzwi, w progu minął ją rozmawiający przez telefon chłopak. Jej serce na chwilę się zatrzymało, gdy zrozumiała, że był to Damian, ale on jakimś cudem jej rozpoznał, zapewne zajęty rozmową. Będąc już w środku zatrzymała się, a następnie obserwowała przez okno jak wsiadł do czarnego bmw i po chwili z piskiem odjechał z parkingu. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, więc cieszyła się, że udało jej się tego uniknąć.
Po chwili była już w mieszkaniu Renaty. Zdążyły jeszcze wypić herbatę, zanim jej starsza koleżanka ruszyła w podróż. Gdy przed jej wyjazdem siedziały w salonie i spokojnie piły ziołowy napój wyglądała na dość zadowoloną, więc zdziwiła się gdy zdradziła jej, że szkolne problemy jej starszej córki Gabrysi ostatnio się nasiliły.
- Te chłopaki strasznie jej dokuczali, codziennie wracała z płaczem. Byłam w tej sprawie już trzeci raz u tego patałacha dyrektora, a on tylko rozłożył ręce - wyznała w widocznym gniewie.
- Nic z tym nie zamierzał zrobić? - zapytała Marta, dalej dziwiąc się tym, że nie wyglądała na bardziej zmartwioną, ale nie wiedząc jak o to zapytać.
- Zaproponował żebym rozejrzała się za jakąś inną szkołą, uwierzysz? - zaśmiała się.
- No… uwierzę. Wiem jak jest - uśmiechnęła się sardonicznie w odpowiedzi.
- Ale słuchaj, ja już to załatwiłam. Miałam już dość błagania dyrekcji szkoły by w końcu zrobili coś z tą szajką, która dokucza Gabrysi. Skontaktowałam się ze swoim kuzynem i poprosiłam by dał mi numer do tego chłopaka, tego co ci mówiłam - dodała, a Marta potwierdziła twierdząco kiwając głową - co załatwia ponoć takie sprawy. Na początku brzmiał na lekko zdezorientowanego, ale potem wszystko mu wytłumaczyłam. Potwierdził, że już nieraz rozwiązywał takie problemy. Umówiliśmy się na wizytę i porozmawialiśmy - tłumaczyła Renata.
- I co z tego wynikło? - zapytała Marta, starając się ukryć swoje zdezorientowanie.
- Obiecał, że pomoże i to załatwi, ale chciał za to pieniądze. Ponoć normalnie bierze 3 tysiące, ale powiedział, że mu się podobam i dobrze mi z oczu patrzy to weźmie tylko dwa - wyszczerzyła do niej nieśmiało zęby.
- To dużo pieniędzy. Dałaś mu tyle? - zdziwiła się.
- Połowę, więcej wtedy nie miałam. Powiedział, że resztę mogę spłacić już po zakończeniu problemu.
- Co? Uwierzyłaś mu? - Marta zmarszczyła czoło, czując że jej koleżanka mogła paść ofiarą oszustwa.
- Słuchaj Martuś, on już to ogarnął. Tamten chłopak, główny prowodyr z tej szajki przyszedł do Gabrysi kilka dni później i ją przeprosił. Publicznie, przy wszystkich. Uwierzysz?! - widziała łzy w jej oczach, ale na jej twarzy widniała euforia - Tyle błagałam żeby ktoś z tym cokolwiek zrobił, a on to rozwiązał od tak, w mniej niż tydzień.
Ciężko jej było w to uwierzyć, ale nie miała podstaw by wątpić w to, że pomógł Renacie rozwiązać problem jej córki. -Wziął za to pieniądze, ale mimo wszystko najwyraźniej wywiązał się ze swojej obietnicy.
- Mówię Ci, ustawił go raz dwa. Prawdziwy facet, a nie jakiś szczyl dokuczający dziewczynom. I do tego całkiem przystojny. Może nawet mijałaś go pod blokiem bo niedawno wychodził.
Marta zrobiła wielkie oczy, nie będąc pewna czy dobrze ją usłyszała.
- Ma na imię Damian, jest chyba trochę starszy od Ciebie. Mogłabym załatwić Ci numer - zaśmiała się.
Renata zdziwiła się tym, że jej zazwyczaj pogodna koleżanka nie zareagowała, ale po chwili nerwowo spojrzała na zegarek i zerwała się z krzesła. Wytłumaczyła, że trochę się zasiedziała, a ma jeszcze długą drogę i nie chciałaby marnować Marcie całego wieczoru. Pożegnała się więc szybko, po chwili zostawiając ją razem z młodszą, około 7 letnią córką.
Paula była bardzo ułożonym dzieckiem i nie sprawiła jej żadnych problemów. Po dwóch godzinach Renata rzeczywiście wróciła i podziękowała Marcie, próbując nawet jej zapłacić, ale ona odmówiła. Po pożegnalnym przyjacielskim uścisku ruszyła więc następnie w drogę powrotną do domu, a w czasie spaceru rozmyślała na temat Damiana i całej tej sytuacji. Nie mogła uwierzyć, że wybawcą Renaty okazał się taki ktoś. Znała go kiedyś jako lokalnego łobuza i zawadiakę, kogoś kto raczej generował problemy niż je rozwiązywał. Jeśli jednak wierzyć Renacie to w pełni wywiązał się z tego co jej obiecał. Owszem, wziął za to pieniądze, a nawet miała mu jeszcze dopłacić, ale mimo wszystko zaskoczyło ją to w jakiś sposób. Ona sama nie miała z nim przyjemnych doświadczeń. Akcja z obciąganiem na garażach wciąż źle się jej kojarzyła, nawet jeśli już nie sama, bo już się z tym pogodziła, to w związku z plotkami, które później długo o niej krążyły. W dodatku natarczywie później do niej wypisywał, a nawet raz zaczepił i chamsko zwyzywał na przystanku w innym mieście. Cieszyła się więc z tego, że problem Renaty został rozwiązany, ale równocześnie z faktu, że udało się uniknąć rozpoznania i rozmowy z nim.
Kolejne dwa tygodnie minęły jej głównie na pracy i rozglądaniu się po ofertach mieszkań oraz zaocznych studiów w Warszawie. Wysłała już nawet kilka podań, a za tydzień miały jechać już z Agnieszką żeby oglądać jedno lokum, które potencjalnie mogłyby wynająć. Zmartwiła się jednak, gdy zrozumiała, że rozpoczęcie studiów będzie wymagało wpłaty sporej zaliczki finansowej. Niestety jej sytuacja ekonomiczna nie była najlepsza, gdyż na wakacjach wydała dużo więcej niż powinna i teraz z niemal pustym kontem czekała już do kolejnej wypłaty. Zadzwoniła nawet do Sandry upewniając się czy nie wpadły może jakieś kolejne oferty. Ta na początku zapewniała ją, że żadnych nie ma, ale po jej usilnych prośbach przyznała się do istnienia takiej jednej.
- Słuchaj, jest jednak opcja, ale nie chciałam Ci o niej mówić - stwierdziła niepewnym głosem - W Warszawie menedżerowie organizują taki bankiet i będą szukali tam kilka dziewczyn. Tylko jest pewien problem.
- Jaki? Może mi po prostu powiesz co to za oferta? - zapytała, lekko już zdenerwowana tym, że wcześniej ją tak zwodziła.
- Generalnie szukają hostess na firmową imprezę, na papierze nic nadzwyczajnego.
- Nie rozumiem. Jest jakiś problem?
- Jest głównie jeden. Tomek. Ten oblech z Kielc, przecież pamiętasz - powiedziała.
Pamiętała. Ten gruby zboczeniec przed którym go wtedy ostrzegała.
- Byłby z nim jakiś kłopot?
- Nie, nie byłoby. Tylko wiesz, on zawsze szuka tam dziewczyn, które mógłby zbajerować i do czegoś namówić. Nie chciałabym Cię tam pakować - stwierdziła Sandra, a ton jej głosu zdawał się wyrażać prawdziwą troskę.
R- ozumiem, ale potrzebuję pieniędzy. Niedługo zaczynam studia i nawet nie mam na czesne.
- Ja… rozumiem - wzdychnęła - Słuchaj, dam Ci namiary i sama zdecydujesz. Może trochę przesadzam, jak nigdzie z nimi nie pójdziesz to chyba nic Ci nie grozi - roześmiała się nerwowo - Tylko pamiętaj, że niektórzy z tych gości to szemrane towarzystwo. Trzymaj dystans i miej w razie czego oczy dookoła głowy - poradziła jej.
Ostatecznie stanęło na tym, że Sandra obiecała dać jej znać czy uda się załatwić jej udział w tym evencie, a powinna to już wiedzieć do końca tygodnia. Marta przystała, więc na jej propozycję i uznała, że niestety w najbliższym będzie się musiała skupić na pracy w markecie. Wzięła więc kilka dodatkowych zmian, a na jednej z nich znowu wdała się w prywatną dyskusję z Renatą, pytając ją czy ta już spłaciła Damiana.
- A jak myślisz, dlaczego robię tyle godzin? - zapytała, nie przestając energicznie zamiatać zaplecza - Dziewczyny pochłaniają dużo kasy, zwłaszcza od kiedy Paulina też poszła do szkoły. Ciężko mi spiąć budżet - stwierdziła ze smutną miną - Zdzwoniłam się z nim i dałam mu połowę kasy jakoś na początku miesiąca. Dwa tygodnie temu był u mnie, wtedy jak zostałaś z Paulą. Podziękowałam mu, ale powiedziałam źe nie mam jeszcze dla niego kasy, ale niedługo na pewno go spłacę. Wczoraj napisał czy wiem już kiedy będę mogła mu zapłacić. Głupio mi, bo jeszcze nie było wypłaty, a ten cham nie da mi zaliczki.
- I co zrobisz? - zapytała Marta, nie wiedząc co by mogła jej poradzić.
- Nie wiem, może pożyczę. - spojrzała na nią, a gdy ta zamarła w miejscu to nagle się roześmiała - Nie martw się, nie od ciebie. Wiem, że ty też masz przed sobą duże wydatki.
- No tak, racja - odetchnęła z ulgą, gdyż nie czułaby się komfortowo odmawiając jej.
Więcej już na ten temat nie rozmawiały, a przez kilka następnych dni jedynie mijały się na przeciwstawnych zmianach. Marta skrupulatnie przeliczała zarobione pieniądze, dochodząc do wniosku, że być może uda się jej jednak ustabilizować swoją finansową sytuację. Bardzo się z tego powodu cieszyła, ale wiedziała, że czeka już jeszcze długa droga. Piątkowym wieczorem, kiedy leżała już w łóżku i przeglądała na tablecie internet nagle na jej ekranie wyświetliła się wiadomość z komunikatora tekstowego. Brak było awatara i nie widziała kto jest nadawcą, ale była na tyle ciekawa, że i tak kliknęła ją żeby odczytać. Nie było tam żadnej wiadomości, jedynie czarne okno z przyciskiem odtwarzania. Zrozumiała, że było to zapewne nagranie, więc lekko ściszyła słuchawki, spodziewając się jakiegoś jumpscare’a i kliknęła przycisk play.
Jej oczom ukazał się obraz kobiecych pośladków trzymanych przez silną, męską rękę. Druga zapewne była zajęta trzymaniem telefonu, a na kadrze obok całkiem kształtnej pupy pojawił się po chwili sterczący kutas. Marta musiała przyznać, że wyglądał došć imponująco i robił wrażenie, zwłaszcza gdy jego właściciel wcisnął go w rowek pomiędzy pośladkami i zaczął go w nim lekko poruszać. Wiedziała już czego się spodziewać, więc nie była szczególnie zdziwiona, gdy po chwili ręka mężczyzny złapała za członka i skierowała go w stronę delikatnie owłosionej cipy. Wszedł w nią nadwyraz gładko, więc uznała że albo była bardzo podniecona, albo to nie był to już początek ich igraszek. Marta nie wiedziała kto podesłał jej to nagrania ani tym bardziej w jakim celu, ale nagrane z ręki ujęcie dużego kutasa rytmicznie posuwającego wypiętą dupę kobiety zrobiło na niej wrażenie. Po chwili poczuła, że sama robi się mokra i gdy jedną dłonią podpierała tableta to drugą nieświadomie skierowała w dół aby po chwili delikatnie gładzić już jej własną cipkę. Wciąż miała na sobie majtki, a one z każdą chwilą robiły się coraz wilgotniejsze.
- Tak, właśnie tak! - powiedział w pewnym momencie mężczyzna na nagraniu, ciężko sapiąc. Jego głos wydał się jej dziwnie znajomy, ale w takiej sytuacji i na nagraniu takiej jakości nie było to nic dziwnego
Powiedz co masz robić! - nakazał następnie, władczym tonem.
Kobieta z początku nie odpowiedziała, a jedynie głośno zawodziła, będąc pod mocnym wrażeniem doznań jakich jej dostarczał. Po chwili więc facet jeszcze mocniej chwycił jej pośladek i z większą siłą zaczął dobijać swoje biodra do jej pupy.
- Wiesz, co masz robić, suko! - takie słowa doszły do uszu Marty i w tym momencie, gdy usłyszała znajomą frazę, dotarło do niej co działo się na nagraniu.
Poznała tą beżową kanapę i charakterystyczny wzór dywanu znajdującego się pod nim. Była już w tym pomieszczeniu.
- Mam dawać dupy - wykrzyczała w końcu kobieta, jęczącym głosem.
- Tak, właśnie tak - potwierdził, po czym wymierzył jej siarczystego klapsa - Co będziesz robić jak do ciebie przyjdę?
- Będę dawać dupy - wyjęczała Renata, której głos już bez problemu teraz rozpoznała.
- Tak suko, będziesz dawać dupy - wysapał mężczyzna wyciągając swojego kutasa z jej pizdy i błyskawicznie ściągając z niego kondoma. Po chwili tryskał już salwami spermy na jej pośladki i plecy.
Nagranie się urwało, a ona nie miała już wątpliwości. Mężczyzną na nagraniu był Damian, a kobietą, którą pieprzył była jej starsza koleżanka z pracy. Przez chwilę milczała probując zebrać myśli, ale nie dała gdyż po chwili zobaczyła, że nadawca wypisuje już kolejną wiadomość. Po chwili wyświetliła się na ekranie.
- Widzę, że dziwki lubią się kumplować.
Wkrótce dołączyła do niej kolejna.
- Myślałaś, że cię nie poznałem? ;-)
Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!
1 komentarz
andkor
Ciekawie się rozwija.