Mała zemsta

Mała zemstaBajka w wersji BDSM.  

Czerwona lampka zaświeciła się kolejny raz tego dnia. Czerwony Kapturek ciężko westchnęła. Minęły dopiero dwa tygodnie sezonu turystycznego, a ona miała już serdecznie dość. Ale bajek się nie wybiera, a z czegoś żyć przecież trzeba. Dziewczyna zawiązała tasiemki od czapeczki pod brodą, wzięła koszyczek i otworzyła drzwi domku. Czekała ją wyprawa przez las.
Odkąd Królestwo Bajek otworzyło drzwi dla turystów, życie stało się nieznośne. Ludziom szybko znudziło się podpatrywanie postaci bajek. Dochody zaczęły drastycznie spadać. Ktoś wpadł na pomysł, żeby stworzyć bajki interaktywne. Od tej pory nikt nie mógł się czuć bezpiecznie. Każdy zwiedzający mógł wziąć udział w tworzeniu historii. Czerwony Kapturek zjadała już wilka, brała ślub z babcią i ginęła bez wieści w lesie. Ta ostatnia wersja najbardziej jej odpowiadała, szczególnie, gdy zaginięcie następowało na początku bajki i nie musiała się w niej już pojawiać. Ale nie zawsze było tak dobrze. Tym razem na Kapturka czekała niespodzianka. Bardzo duża niespodzianka i bardzo nieprzyjemna niespodzianka.  
Szła znajomą ścieżką przez las. Spod czerwonej spódniczki widać było różowe majtki ozdobione małymi kokardkami. Biała bluzeczka ledwie się dopinała na dużych piersiach. Trudno się dziwić, jeśli rozmiar XS, każe się zakładać komuś, kto nosi M. Czerwony Kapturek chodziła ścieżką już tyle razy, że znała każdy kamień i każdy krzak. Zgodnie ze scenariuszem niosła koszyk i śpiewała piosenkę:
„Jestem Czerwonym Kapturkiem.
Idę do babci z koszyczkiem.
Niosę jej miód, leki, wino i racuszki  
i jeszcze nazbieram kwiatuszki.”
- Idiotyczne słowa pisane przez jakiegoś grafomana, który zasad gramatyki nie zna. Pewnie kuzyn wilka – mruczała jak zawsze pod nosem, jednak na tyle cicho, żeby nikt jej nie słyszał.
Doszła właśnie do polanki, na której rosły kwiaty przypominające czerwone dzwoneczki.
- Ach, jakie pięknie – zachwyciła się zgodnie ze scenariuszem.
Miała cichą nadzieję, że w tej chwili nastąpi zmiana i nie będzie musiała już odgrywać nudnej roli. Ale na razie panowała cisza. Znaczy się ptaki ćwierkały, wiatr poruszał gałęziami, ale nic ponadto. Czerwony Kapturek musiała zacząć zrywać czerwone kwiatuszki, śpiewając kolejne zwrotki grafomańskiej piosenki.  
Śpiew zwabił na polanę wielkiego wilka. Przysłuchiwał się przez chwilę. Uśmiech pojawił się na jego pysku. Podobał mu się Czerwony Kapturek i miał ochotę na małe co nieco. Niestety, turysta nie miał ochoty zmieniać fabuły. Wszystko musiało się toczyć ustalonym rytmem. A scenariusz przewidywał, że głodny wilk przybędzie do domu babci przed Kapturkiem. Pobiegł więc szybko i zapukał do drzwi.
- Kto tam? - zapytała babcia. (Drobne wyjaśnienie – w bajce nie było domofonów z podglądem wizualnym, ani innych ułatwiających życie śmiertelników urządzeń. Turysta ich nie dodał).
- To ja, Czerwony Kapturek, babciu - zawołał wilk, naśladując śpiewny głos dziewczynki. - Przyniosłam ci koszyczek z jedzeniem i lekarstwa.
- Ach jak dobrze - westchnęła babcia. - Wejdź wnusiu.
Wilk wparował do chatki. Babcia nawet nie zdążyła krzyknąć, a już została pożarta w całości. Wilk czuł się ociężały. Dawno nie pożerał babci. Nawet niespecjalnie lubił to robić. Założył biała koszulą nocną i czepek. Na szczęście wszystko zapinało się na rzepy, więc nie musiał się martwić tymi wszystkim guziczkami i tasiemkami.  
- Wyglądam jak głupek – mruknął cicho pod nosem. Kiedyś mruczał inaczej, ale jakiś czuły mikrofon wyłapał i była chryja. Obcięli mu za to pół pensji, więc nie ryzykował słów wulgarnych, dopóki oczywiście ktoś nie zmienił scenariusza. Wilk miał nadzieję, że to nastąpi już wkrótce.
Tymczasem Czerwony Kapturek również przybył pod dom babci.  
- Dzień dobry kochana babciu – powiedziała, stojąc na progu.
- Dzień dobry wnusiu – wilk próbował naśladować głos babci, ale słabo mu to wychodziło, szczególnie, że był najedzony. Babcia swoje ważyła.
W domu panował półmrok. Czerwony Kapturek zbliżyła się do łóżka babci. Była zdziwiona i to mocno. Dawno nie zdarzyło jej się dojść zgodnie z pierwotnym scenariuszem do chatki. Na dodatek pomyliła się przy śpiewaniu piosenki i na pewno ktoś to zauważył. Takiego już miała pecha.  
Przeszedł czas na odegranie głównej sceny.
- Babciu, a czemu masz taki dziwny, gruby głos? - zapytała Kapturek.
- Jestem chora i zachrypnięta, dlatego tak dziwnie mówię.
- A czemu masz takie wielkie, świecące oczy?
- Oczy mi błyszczą od choroby
- A czemu masz takie wielkie zęby?
- Żebym cię mogła zjeść! - wrzasnął wilk. Otworzył paszczę i połknął Czerwonego Kapturka.
To było straszne. Biednego wilka straszliwe mdliło. Oczywiście nikt nie pomyślał o jego zgadze. Na dodatek Czerwony Kapturek założyła majtki wyprane w proszku Ozi, na który miał uczulenie. Wilk położył się do łóżka i zasnął. Znaczy się udawał. Zamiast chrapać, jęczał. Ale na szczęście mało kto wie, jak chrapią wilki, to spokojnie mógł sobie na to pozwolić. Zgodnie ze scenariuszem jękochrapanie zainteresowało myśliwego, który nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Wiele rzeczy już widział, ale od kilkunastu sezonów nikt nie doprowadził do takiego zakończenia bajki. Na łóżku leżał olbrzymi wilk z brzuchem wydętym jak balon. Aż żal było patrzeć. Myśliwy wyciągnął nóż, przeciął brzuch i wyciągnął Czerwonego Kapturka i babcię. Wilk zerwał się na cztery łapy. Miał dość.  
- Co to kurna (no dobrze, użył innego słowa, ale nie będziemy go przytaczać) jest – wrzasnął, nie bacząc na to, że nie ma tego w scenariuszu. Trudno mu się dziwić, aczkolwiek został ukarany za samowolne wprowadzenie zmiany.
- No właśnie, co to jest – dołączył się Czerwony Kapturek, wyplątując z włosów kawałki marchewki (wilk od jakiegoś czasu lubił marchewkę, sam nie wiedział dlaczego).
- To jest królestwo porno bajek, tu wstęp mają tylko dorośli – zawtórowała babcia, która liczyła na małe co nieco przed kolacją.
Wszyscy wyrażali swoje oburzenie. Nawet mama Kapturka, zając spod krzaka, czerwone kwiatki i zielone drzewa.
Tymczasem przed ekranem komputera siedział sobie mały krasnal i popijał dżin z tonikiem. Zacierał z zadowoleniem ręce. Wreszcie wymyślił zemstę doskonałą. Mógł do woli znęcać nad nimi  i zamierzał to robić. Pieniądze z kociołka na końcu tęczy dały mu władzę, dużą władzę. Wcisnął ponownie start, a w domu Czerwonego Kapturka znów zapaliła się czerwona lampka....

Przeklenstwo

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1180 słów i 6795 znaków, zaktualizowała 11 wrz 2019.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Darek

    Myślałem, że ta bajka będzie jakaś bardziej erotyczna. Mnie się nie podoba.

    18 wrz 2019

  • Użytkownik Przeklenstwo

    @Darek sadyzm ma różne odcienie. Ten polega na złośliwości autorki (czyli moim) w unikaniu erotycznych opisów w erotycznych opowiadaniach :)

    18 wrz 2019

  • Użytkownik Morfina

    Czytając to opowiadanie nasuwa mi się jedno sformułowanie, które moim zdaniem najlepiej je określa - elegancja

    11 wrz 2019

  • Użytkownik Przeklenstwo

    @Morfina może to przez ten obrazek :)

    12 wrz 2019

  • Użytkownik Morfina

    @Przeklenstwo Obrazek obrazkiem a kultura słowa pozostaje. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na wszystkie Twoje opowiadania.

    12 wrz 2019

  • Użytkownik Przeklenstwo

    @Morfina Ich jest tyle, że to zajmie trochę, zanim się tu pojawią.

    12 wrz 2019

  • Użytkownik AnonimS

    Ciekawe zakonczenie

    11 wrz 2019

  • Użytkownik Pani123

    Podoba mi się, jak zawsze ;)

    11 wrz 2019

  • Użytkownik Przeklenstwo

    @Pani123  Bardzo dziękuję, jak zawsze :)

    11 wrz 2019