To nie bajka #41

Wstałem rano. Moja księżniczka jeszcze spała. Kocham ją najmocniej na świecie.  Wstałem i poszedłem wziąć prysznic, a porem ubrałem się w szare dresy ze ściągaczami i białą bluzkę  . Postanowiłem zrobić naleśniki. Gdy kończyłem smażyć ostatniego ktoś mnie przytulił od tyłu. Odwróciłem się. Martyna pocałował mnie w policzek.  
-Kocham cię. - Powiedziałem i mocno przytuliłem.  
-Ja ciebie tez. - Odwzajemniła uścisk.
-Siadaj śniadanie gotowe. - Powiedziałem z uśmiechem.  
-Mówiłam ze cię kocham? - Spytała z tymi iskierkami szczęścia w oczach.  
-Tak. - Pocałowałem ją w czoło.  
-Kolejny raz nie zaszkodzi. - Powiedziała siadając do stołu. Uwielbiam na nią patrzeć. - Nie jesz? - Spytała.  
-Jem, jem. - Uśmiechnąłem się i usiadłem na przeciwko.  
-Dziś jedziemy na obiad do moich rodziców. - Powiedziała jedząc naleśnika.  
-Powiemy im ? - Spytałem, a ona jakby zesztywniała. Spojrzała na mnie. Milczała. -Martyna? - Spytałem.
-Um.. tak powiemy. - Powiedziała i blado się uśmiechnęła.  
-Możemy poczekać jeśli chcesz. - Powiedziałem.  
-Powiemy dziś. Chcę mieć to za sobą.- Powiedziała i zaczęła jeść.  
-Okey. - Odpowiedziałem. Potem juz milczeliśmy. Po śniadaniu Martyna uparła się ze pozmywa naczynia. Oczywiście protestowałem, ale wyszło na jej bo nie mam serca jej denerwować wiem jak to się wtedy stało. Musiałem jechać na miasto. Po drodze wstąpiłem do galerii. Kupiłem trochę produktów do domu i gdy miałem już wychodzić minąłem sklep z zabawkami dla dzieci. Szybko się cofnąłem i wszedłem do środka. Mnóstwo tego. Moją uwagę przykuła para misiów. Jasno brązowy ubrany w różową sukienkę trzymał w jednej łapce trzymał kwiatka, a drugą trzymał łapkę ciemno brązowego misia ubranego w niebieską bluzkę z białą jedynką na brzuchu i  w białe spodenki. Urocze. Kupiłem, bo nie mogłem się powstrzymać. Postanowiłem wstąpić do jakiegoś sklepu z biżuterią. Kupiłem złotą bransoletkę ze znaczkiem wieczności. Wróciłem do domu. Martyna prasowała ubrania. Pewnie na obiad do jej rodziny.  
-Jestem. - Powiedziałem i pocałowałem ją w policzek, a następnie poszedłem do kuchni. Wypakowałem sprawunki. W tylną kieszeń spodni pudełeczko z bransoletką.  
-Martyna mam coś dla naszego bobasa. - Powiedziałem z uśmiechem wchodząc do salonu.  
-Mikołaj wariacie. - Roześmiała się. - No długo mam czekać, aż pokarzesz? - Spytała. Wyjąłem za pleców zabawkę.  
-Słodkie, prawda? - Spytałem. Cieszę sie jak małe dziecko.  
-Miki..- Uśmiechnęła się podchodząc do mnie.  
-Tak? - Spytałem obejmując ją jedną ręką w tali.  
-To chyba za wcześnie na kupowanie rzeczy dla dziecka. - Objęła swoimi rękoma moją szyję.  
-Wiem. Ale przyznaj ze słodkie. - Pomachałem zabawką. Martyna się roześmiała.  
-Tak. - Pocałowała mnie w usta i wzięła zabawkę. Postawiła ją na półce z naszym zdjęciem.  
-I mam coś dla ciebie. - Objąłem ją od tyłu.  
-Pluszaka? - Spytała, a ja się zaśmiałem.  
-Coś lepszego. - Powiedziałem i wyjąłem czarne pudełeczko.
-A co to? - Spytała uśmiechnięta.  
-Otwórz. - Powiedziałem. Jak kazałem tak zrobiła. Gdy zobaczyła bransoletkę w jej oczach znowu zobaczyłem te tańczące iskierki , a na twarzy pojawił się uśmiech.  
-Piękna.- Powiedziała wyjmując ją.  
-Podoba ci się? - Tak wiem głupie pytanie, bo przecież powiedziała ze piękna.  
-Bardzo. - Powiedziała rzucając mi się na szyję. Pocałowałem ją. Uwielbiam ją uszczęśliwiać. Jeszcze chwilę tak staliśmy. Porem musieliśmy się szykować na ten obiad. Ubrałem się w czarne spodnie dopasowane i białą koszulę, a Martyna ubrała się w czarną rozkloszowaną spódnice i biała koszulę z różową wstawką. Na ręku miała pierścionek zaręczynowy i bransoletkę. Gdy w końcu byliśmy u jej rodziców i gdy juz siedzieliśmy przy stole spojrzałem na Martynę. Uśmiecha się.  
-Musimy wam coś powiedzieć. - Powiedziała i spojrzała na mnie. Wiem do czego zmierza.  
- To zaraz. Najpierw zjedzmy, a potem pójdziemy do salonu. - Odezwał się Kuba. Dzięki stary za utrudnianie. Kiwnęliśmy głową  i zaczęliśmy jeść. Po obiedzie poszliśmy do tego salonu.  
-Coś mieliście nam powiedzieć. - Odezwał się ojciec Martyny.  
-No właśnie, słuchamy.- Odezwała sie jej mam. Przyznam ma fajnych rodziców.  
-Więc nie wiem jak to powiedzieć.- Odezwała się, a ja złapałem ją za rękę.  
-Bo ja i Martyna.. to znaczy my .. ale ona.- zacząłem się jąkać.  
-Jestem w ciąży. - Powiedziała na jednym wdechu. Czekaliśmy na ich reakcję. Chwilę milczeli tak jakby analizowali to co powiedzieliśmy.  
-Gratulacje. - Odezwała się Ewelina i przytuliła Martynę, a potem mnie. Po chwili również Kuba nam gratulował, a potem jej rodzice. Myślałem ze będzie gorzej. Jest dobrze nawet bardzo.

opowiem1234

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 913 słów i 4882 znaków.

10 komentarze

 
  • Użytkownik Dreaming

    Pisz kolejną! <3

    25 kwi 2016

  • Użytkownik madzia123

    Kiedy w ogóle coś dodasz?

    23 kwi 2016

  • Użytkownik opowiem1234

    @madzia123 mam urwanie głowy ale postaram się niedługo wstawić

    23 kwi 2016

  • Użytkownik Krolewna

    Kiedy następna część ? <3

    22 kwi 2016

  • Użytkownik Lokikoki

    Cuuuuudo kiedy następna ????????????????????????????????????

    18 kwi 2016

  • Użytkownik karolciaaa4

    Meega *-* ! Kiedy następna ?

    15 kwi 2016

  • Użytkownik elizka

    Kiedy kolejna ?

    15 kwi 2016

  • Użytkownik m

    Super

    11 kwi 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Oh *-*

    11 kwi 2016