Otworzyłam drzwi przed którymi stał Mikołaj. Tylko czemu normalnie nie wszedł?
-Uprzedzę twoje pytanie zapomniałem kluczy. - Powiedział z uśmiechem. Wystroił się.
-No tak w końcu to ty. - Roześmiałam się.
-To co jedziemy? - Spytał.
-Tak. - Uśmiechnęłam się.
-Więc zapraszam panią. - Podał mi rękę z uśmiechem, którą oczywiście przyjęłam. Całą drogę milczałam myśląc czemu zawdzięczam tę kolację. W końcu dojechaliśmy. WoW. Miejsce zapiera dech w piersiach. Mikołaj wyszedł z samochodu, a po chwili otworzył moje drzwi i podał mi rękę, którą przyjęłam. Wyszłam z samochodu i na chwilę przystałam. Altanka na plaży oświetlona milionami lampek i świeczek...stolik na którym są świece i posypane płatki róż oraz zastawa stołowa. Ruszyliśmy w tamtym kierunku.
-Mikołaj?
-Tak skarbie?
-Mogę się dowiedzieć czemu zawdzięczam tą kolację?
-Ach wiesz bardzo cię kocham, a poza tym moja firma wygrała przetarg.- Dzięki za zepsucie mojego nastroju. No jak można takie coś powiedzieć. No nic. Usiedliśmy już przy stoliku. Jakiś mężczyzna kierował się do nas z tacami. Podejrzewam ze to kelner.
-Witam państwa. - Powiedział. - Coś do picia? - Spytał.
-Tak po prosimy czerwone wino. - Powiedział Mikołaj, a kelner nalał nam do kieliszków trunek, a potem podał jedzenie, które nazwę ciężko mi wmówić
-Więc jaki to przetarg? - Spytałam.
-Co? - Spytał.
-Mówiłeś ze twoja firma wygrała jakiś przetarg.
-Ach tak.. ale nie mówmy o tym. - Powiedział i się uśmiechnął. Coś kręci. Gdy zjedliśmy Mikołaj zaproponował przejście się wzdłuż plaży. Idziemy w ciszy. Moje szpilki zostały w altance, bo przecież nie dała bym rady iść w nich po pisaku. Trzymamy się za ręce.
-Kocham cię Martyna. - Przerwał ciszę.
-Ja ciebie tez. - Posłałam mu uśmiech. Jest cudownie księżyc, gwiazdy, plaza i my oboje. W oddali zauważyłam jakiś napis ułożony ze świeczek ale byliśmy jeszcze zbyt daleko zebym mogła przeczytać.
-Mikołaj spójrz tak coś się świeci. - Pokazałam ręką.
-Nawet wiem co. - Uśmiechnął się.
-Tak? Więc powiedz.
-Sama się dowiesz, ale muszę ci zawiązać oczy. - Wyjął z kieszeni chustkę i zawiązał mi nią oczy.
-Gdzie mnie prowadzisz? - Spytałam.
-Martyna zobaczysz spokojnie. - Roześmiał się. Szliśmy tak jeszcze kawałek.
-Poczekaj tu na mnie. - Powiedział i zostawił mnie z zawiązanymi oczami. A co jeśli ucieknie? Nie zrobił by mi tego.
-Możesz zdjąć chustkę. - Powiedział, a ja rozwiązałam chusteczkę i to co zobaczyłam. Nie wiem jak to opisać. Wielkie ogromne szczęście. Teraz widzę ze ze świeczek jest napis " Wyjdziesz za mnie?" A ja stoję w środku różanego serca, a przede mną klęczy Mikołaj z otwartym pudełeczkiem, w którym jest cudny pierścionek.
-O mój Boże- Wyszeptałam zakrywając usta ręką. W kąciku moich oczu pojawiły się łzy szczęścia.
-Martyna wyjdziesz za mnie? - Spytał Mikołaj.
-Ja.. oczywiście ze tak. - Powiedziałam, a on założył mi pierścionek na palec. Wstał, a ja się rzuciłam w jego ramiona. Podniósł mnie i okręcił wokół własnej osi.
-Tak się cieszę. - Wyszeptał mi w usta gdy postawił mnie na ziemi.
-Ja tez Nawet nie wiesz jak bardzo. - Pocałowałam go. Nie mogę uwierzyć Mikołaj mi się oświadczył. Mój Mikołaj... którego tak cholernie mocno kocham. Odsunęliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu.
-Kocham cie. - Wyszeptałam.
-Ja ciebie tez. - Powiedział. Jest cudownie. Pragnęłam tego w głębi serca.
-A przetarg w firmie? - Spytałam gdy już ochłonęliśmy.
-Pretekst, - Roześmiał się.
7 komentarzy
Niki18
Proszę o kolejną część!!!
tajedyna
Bajeczne
Misiaa14
Przecudowne ♡♡♡
xoxosylwia
Cudowne ????????????????. Czekam na kolejną część ❤. Mam nadzieję, że im się uda ❤
Ona18
misia17082000
Wiedziałam!!!
niezapominajka13
Świetne