Rano obudziłam się obok Mikołaja. Słodko śpi.
-Dzień dobry skarbie. - Uśmiechnął się, ale oczu nadal nie otworzył.
-Długo nie śpisz? - Spytałam.
-Od jakieś godziny. - Powiedział i otworzył oczy.
-Jestem głodna. - Powiedziałam, a on zaśmiał się.
-A ja miałem ci właśnie powiedzieć ze cię bardzo kocham. - Powiedział z uśmiechem. Czyli zepsułam piękną chwilę.
-Nie musisz mi tego mówić. - Wyszczerzyłam się.
-Ale ja chce. - Powiedział i pocałował mnie, a gdy się oderwaliśmy poszedł zrobić śniadanie. Czy on nie jest kochany? Gdy zaczęłam się ubierać zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam szybko do łazienki i jak to Mikołaj od razu za mną.
-Ej kotek wszystko okey? - Spytał gdy już siedziałam w salonie.
-A wygląda żeby tak było ? - Spytałam.
-Właśnie nie. Powinnaś iść do lekarza.
-Daj spokój to pewnie czymś się zatrułam.
-Mhm.. jasne. Martyna czym się miałaś niby zatruć? - Spytał oparty o ścianę.
-Nie wiem. - Powiedziałam i poczułam ze szybko muszę biec do łazienki.
-Martyna powinnaś udać się do lekarza. - Mówił trzymając mi włosy.
-Przestań. Jeśli mówię ze przejdzie to przejdzie. - Powiedziałam poirytowana.
-Jak wolisz. - Pokręcił głową. - Dziś twoi rodzice zaprosili nas na obiad.
-Eh.. okey. - Powiedziałam wyczerpana.
-Jeśli nie czujesz się na siłach to odwołam.
-Nie. Dam radę, a teraz muszę się ogarnąć. - Powiedziałam. Wzięłam prysznic i ubrałam się w czarne rurki i białą koszulę, a włosy związałam w koka i zrobiłam lekki makijaż. Gdy wyszłam Mikołaj jadł coś i pił kawę.
-Smacznego. - Powiedziałam z uśmiechem.
-Dzięki, ale ty nic nie jadłaś wiec.. - Nie dałam mu dokończyć.
-Nie jestem głodna. - Uśmiechnęłam się. Tak naprawdę nie mam ochoty na mdłości.
-Dziś mówimy twojej rodzinie, czy poczekamy? - Spytał.
-Dziś. - Uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-O jak miło. - Pocałował mnie czubek głowy.
-Wiem i mogłoby być tak zawsze. - Wyszczerzyłam się.
-I będzie. - Przytulił mnie mocniej. - Mam prośbę.
-Jaką?
-Pójdziesz jutro do lekarza. - Na jego słowa przewróciłam oczami. Uparty jest.
-Dobrze pójdę. - Powiedziałam. Potem poszliśmy oglądać telewizję. W końcu pojechaliśmy do moich rodziców na obiad. Wszyscy szczęśliwi i uśmiechnięci. Ładny widok. Po zjedzonym obiedzie poszliśmy do salonu. Kiwnęłam głową Mikołajowi ze już czas im powiedzieć o tym ze się zaręczyliśmy. Wstaliśmy. Wszyscy się na nas z zaciekawieniem spojrzeli.
-Chcielibyśmy wam coś ogłosić. - Powiedziałam.
-Więc mówcie. - Powiedział tata.
-Mikołaj mi się oświadczył. - Powiedziałam i czekaliśmy na ich reakcję. Chwilę milczeli jakby czekali na to czy się zgodziłam czy nie.
-I Martyna się zgodziła. - Powiedział Miki.
-AAA!! To szczęścia.- Podbiegła do mnie Ewelina. Wszyscy nam składali gratulacje i tak dalej. No i z moim szczęściem zebrało mnie na mdłości. No i jak to Mikołaj nastawił wszystkich i klekotali żebym poszła do lekarza. Oczywiście zgodziłam się.
9 komentarzy
misiapysia67891
Halo gdzie część... SUPER OPOWIADANIE
opowiem1234
@misiapysia67891 wiem miała być przepraszam w piatek pojechałam do rodziny na wieś i nie miałam czasu pisać i w sobotę wieczorem dopiero wróciłam wiec może dziś napisze
Milianna
Kiedy kolejna?
opowiem1234
@Milianna Może jutro albo w niedziele
Margo
Będzie dzidziuś?
Misiaa14
Piękne **-
monia2211
Coś czuję że chyba Martyna może jest w ciąży i stąd te mdłości i wymioty :-p
Malineczka2208
Super
tajedyna
Kurczę świetnie piszesz naprawdę Wielkie pokłony Mam nadzieję ze wszystko się im ułoży
Milenka:)
Kiedy następna część tego boskiego opowiadania
Ewcia:D
Słooodkoo