Marta i tajemniczy ogród cz. 44

Marta i tajemniczy ogród cz. 44– Patrz mała, jakiego mam dzielnego fajfusa! – Rozpiąwszy rozporek, zaprezentował męskość Marcie, tuż nad jej twarzą. – Przypatrz się dobrze narzędziu, co ci zaraz da taki wycisk, że popamiętasz do końca życia!  
Dziewczyna zbladła z przerażenia, rzeczywiście miał się czym pochwalić. Mogła go nie tylko podziwiać wzrokiem, ale też dotykiem i węchem, bo położył swój oręż na dziewczęcej, delikatnej twarzy i począł nim smyrać po oczach, nosie, policzkach, jakby chciał jej zmazać makijaż lub jakby chciał się delektować gładkością i urodą jej buzi lub raczej żądny oddawania mu czci…  
Nie mogła ani uciekać, ani odpychać rękami butnego ciemiężyciela, jedynie próbowała odchylać głowę. Nie spodobało się to staremu lowelasowi. Chwycił władczo za włosy i nakierował jej usta na swojego penisa.  
– Posmakuj go!  
Bez ceregieli wepchnął kutasa między wargi. Marta nie wiedziała, czy ta sytuacja bardziej ją upokarza, czy podnieca. Bezwolność, zdanie na łaskę i niełaskę napalonego samca, rozogniało ją do granic. Przyjmowała pchnięcia w usta, potem coraz głębiej, aż w gardło. Puścił ją, gdy zaczęła się krztusić.  
– Czas na psiochę!  
Bez wahania nakierował oręż na cipkę. Nauczycielka wyginała się, udawała, że próbuje przeszkodzić mężczyźnie, ale oczywiście jej działania nie przyniosły efektu, tym bardziej że w głębi ducha, kobieta bardzo chciała znów poczuć w sobie dorodny kawał mięcha. Wcześniejszy akt został szybko przerwany, rozbudził ją tylko i teraz wręcz nie mogła się doczekać ponownej penetracji. Bartek, jak na swój wiek, wbił się w dziewczynę całkiem raźnie.  
– Auuuaaa! – zakrzyknęła, czując, jak mocno ją rozpycha.  
– Patrz młody i ucz się, jak się rypie takie damulki! – wesoło grzmiał stary.  
Grzmocił kobietę z zaskakującą werwą. Pietrek mógł jedynie zazdrościć. Ogarnęła go tak przemożna ochota, że nie mógł się powstrzymać. Wyjąwszy penisa, zaczął się masturbować. Kątem oka dostrzegł to Bartłomiej, nie przerywając swego dzieła, zawołał:  
– Nie wstydź się gówniarzu! Podejdź i pokaż pani nauczycielce, że nie masz się czego wstydzić! Niech zobaczy siuraka, którego jeszcze dzisiaj będzie musiała ugościć w swojej ciasnej piczy! Chociaż po mnie to już taka znowu ciasna nie będzie! Ha ha ha!  
Marta czuła się niepomiernie upokorzona sytuacją, ale to upokorzenie niezmiernie ją podniecało. "Oto jestem sprowadzona do roli worka treningowego… przedmiotu instruktażowego dla młodego mężczyzny…" - myślała.
– Podejdź durniu do niej! Tak jak cię uczyłem! Połóż jej kindybał na buźce. Niech się z nim zapoznaje! Ha ha ha!  
Kolejna fala upokorzenia uderzyła w Martę, gdy młody, niedoświadczony penis ulokował się na jej twarzy. Czuła jednocześnie dwa męskie członki. Jeden w sobie, sprawiający jej niewysłowioną przyjemność, drugi na ustach, rozmazujący szminkę.  
Kiedy przyjmowała potężne pchnięcia starego ogiera, czuła mocniej, jak kamień ofiarny wbija jej się w pośladki i plecy, a jednocześnie metalowe klamry ocierają nadgarstki.  
Kiedy przyspieszył, zaczęła błagać:  
– Proszę odepnijcie mnie, obiecuję, że zrobię wszytko, co zechcecie.  
Podniecała ją jej własna uległość.  
Kiedy opaska spadła z oczu, zastanawiała się czyj penis penetrował ją na początku. Żaden z tych dwóch ogromnych, nie pasował jej do wcześniejszych doznań.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 585 słów i 3523 znaków, zaktualizowała 7 maj 2020.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.