– Ech paniusiu, co ja będę mówił, dlatego tak podpadł razem z tym Amerykańcem, mafii kolumbijskiej. Podobno strasznie go szukali, a on się ukrywał przed nimi jak mógł!
– A więc ten wypadek… wybuch… to nie przypadek?
– Mówiłem, nawet ciała nie było co identyfikować.
Marcie dało to wiele do myślenia. Weszli do groty.
– Ale uwaga! Tu mieszka Duch Gór, a on przepada za takimi słodkimi dzierlatkami!
– Och panie Bartłomieju… ależ kawalarz z pana!
– A może to wcale nie żarty?
Podążali w głąb. Wujek Sebastian zadbał, żeby jaskinia miała nawet sztuczne stalaktyty i stalagmity.
– Niech nasza paniusia uważa, żeby się na jaki nie nadziała! Ha ha ha!
Grota przechodziła w tunel, który miał kilka zakrętów, więc w pewnym momencie nie było widać światła dziennego. Marta, obdarzona nad wyraz bujną wyobraźnią, już niemal czuła, że dopada ją potwór – Duch Gór – najpierw obściskuje, gniecie, a potem wciska jej pod spódnicę gigantyczny stalagmit.
Wtem nagle czyjaś ręka złapała ją za pupę.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.