„Dokąd trafi buszujący łupieżca… Czyż moja rozkloszowana spódniczka sama się nie prosi, żeby przekroczył próg… i wtarabanił się pod nią…?”
Na to tajemniczy szabrownik nie miał dostatecznie dużo odwagi. Drżące dłonie prześliznęły się do góry i ponownie błądziły po biodrach, mocno ściskając. Delektował się nimi, jakby chciał ich kształt zapamiętać do końca życia. Wreszcie przemieścił się wyżej, na brzuch. Badał go starannie. Stymulowało to Martę.
Gładzi mnie, jakby gładził ciążowy brzuszek… a może… coś takiego go właśnie podnieca…?
Tymczasem ręce okupujące brzuch zetknęły się z tymi operującymi pod biustem. Wtedy te, jakby poczuły zagrożenie swojego terytorium, wtargnęły na piersi Marty, oznajmiając: to moje!
– Proszę… nie! – krzyknęła Marta w reakcji na nagłą agresję.
Agresor nie tylko nie posłuchał, ale wręcz solidniej objął piersi, obejmując władztwo nad podbitym terytorium. Kobietę to rozpalało.
Zupełnie tak, jak na tym weselu… Tak samo mnie wtedy trzymali… Ależ wtedy dali mi popalić! Czy teraz czeka mnie to samo?
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.