Na ostatnim kamieniu chłopak delikatnie się pośliznął i przy łapaniu równowagi opuścił kobietę nieco niżej.
Wyczuła wtedy na swojej pupie coś bardzo twardego…
„Jeśli już to go podnieca, to co by dopiero było, gdyby podejrzał mnie jak rozpinam bluzkę?”
Bartek stał już na drugim brzegu, piekląc się, widząc jak czerwony na twarzy chłopak przy wychodzeniu schyla się w ostatniej chwili by uniknąć zwieszającej się gałęzi, przez co nie myśląc, wtula głowę w biust.
"Koniec tego eldorado! Teraz malutka wpadniesz w moje łapska!"
– Zapraszam na coś niezwykłego!
Marty nie trzeba szczególnie zachęcać. Tym razem niespodzianką okazał się rodzaj strzelnicy.
– Ten łuk, nie jest zwyczajny, tylko indiański. Sebastian kilka razy jeździł do Peru i Amazonii. Ten należał do jakiegoś szamana czy coś… Zresztą wiecie, że święty Sebastian to patron łuczników?
Marta wzięła do ręki ciężki, misternie zdobiony oręż. Spróbowała strzelić, ale strzała spadła na ziemię tuż pod jej stopami.
– Już paniusi, pokażę, jak się to robi.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.