Tymczasem Pietrek z podziwem i zazdrością patrzył na sąsiada. Ten to potrafi brylować! Tak zawstydzać kobietę! Ileż on by dał, żeby umieć… mieć choćby dziesiątą część podobnej śmiałości.
Z patio, gdzie urządzano grilla, rozciągał się widok na pokaźną część ogrodu. Martę oszołomił jego rozmach i dbałość o detale. Zaintrygowało ją, kim był pomysłodawca – wujek przyjaciółki? I co to za straszny wypadek, w którym zginął? Miała świetny pretekst do zagajenia rozmowy z Bartkiem. Pytała go o to, patrząc prosto w oczy i nieco się pochylając, dając doskonały wgląd w dekolt, co radowało ją nie w mniejszym stopniu niż rozmówcę.
– Nazywał się Sebastian… Śmieliśmy się, że obaj nosimy imiona patronów ogrodników. Ha ha. W ogród włożył furę pieniędzy, kopę lat, ale najwięcej serca… Szkoda go. Zginął w wybuchu samochodu, pod Paryżem. Z auta nie było co zbierać, z ciała został tylko popiół i dym… Nikt nawet nie myślał, żeby próbować identyfikować ciało…
Dorota, która nie widziała się długo z narzeczonym, bardzo chciała pobyć z nim teraz sama.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
enklawa25