Ogród, choć nie miał nawet całego hektara, wydawał się ogromny. Jego powierzchnia, mocno zróżnicowana, sprawiała wrażenie, jakby założyciel postawił sobie za punkt honoru wyrugowanie płaskich terenów. Górki, pagórki, groty, stawy, oczka wodne, kanały, suche rzeki, a nad tym wszystkim ogrom pomostów, mosteczków, kładek, tarasików, pergoli, ruin i altan.
Stary obejmował i gładził dłonią plecy Marty. W miarę rozwoju opowieści, jego ręka coraz mocniej masowała kobietę, wykonując coraz szersze kręgi. Martę podniecała ta sytuacja, celowo rozdziawiała usta ze zdumienia, wykazując jak żarliwie słucha tej historii. Obserwowała też młodego, wyraźnie smutnego z powodu zazdrości wobec Bartka, który nie dość że okazał się świetnym bajarzem, to jeszcze śmiało pozwalał sobie wobec tej wytwornej damy. Zbyt śmiało. Zdecydowanie zbyt…
– Ależ efektowny wodospad! Przy tej górce!
– Ale się przy nim napracowaliśmy! – niby w emocjach, Bartek przesunął dłoń na pupę dziewczyny i delikatnie za nią ścisnął. Martę aż przeszły dreszcze. Podnieciło ją to, ale i tak uznała, że należy ukrócić zaczepki.
– No, trzeba już schodzić.
– Dobra… Pójdę pierwszy.
Bartłomiej czuł się panem sytuacji. Teraz podyktuje swoje tempo. Do woli sobie popatrzy pod spódniczkę! Dokładnie obejrzy te koronkowe majteczki! Mało tego, kobieta schodząc w dół, będzie też w dół patrzyła, więc na bank zauważy, że ją podgląda! I nic nie będzie mogła zrobić!
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.