Wszystko co zechcesz cz.19

Rozdział 19

Cały Weekend spędziłam w domu z Rebecą, na noc zamówiłyśmy sobie pizzę, nadrobiłyśmy zaległości filmowe, i zrobiłyśmy sobie maseczki i inne takie babskie wygłupy. W niedzielę przed południem wpadł do nas jej chłopak, obejrzeliśmy razem jakiś film, zamówiliśmy tym razem chińszczyznę i ok godziny 17 Rebeca pojechała do domu. Na całe szczęście bo niespełna godzinę później przyjechali moi rodzice niezwykle zachwyceni wyjazdem i wszystkimi atrakcjami które dla nich przygotowałam. Dziękowali mi i chcieli pokazywać zdjęcia, zmusiłam się, żeby zobaczyć setkę tych samych zdjęć pokoju, potem jedzenia które dostawali, potem spa z prawej strony z lewej strony ... Po dwóch godzinach skończyły się i zdjęcia i pogaduchy. Poszłam do siebie na górę, zmieniłam sobie pościel starą wyrzuciłam przed drzwi jutro na rano zostanie sprzątnięta.
Rzuciłam okiem na książkę od Iama, i natychmiast zasnęłam .

Następnego dnia, wstałam godzinę wcześniej niż zazwyczaj, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły i chwyciłam ze stolika nocnego, książkę którą miałam przeczytać do naszego projektu. Usiadłam na ławce w naszym ogrodzie, był piękny kwietniowy poranek, co prawda nie było upalnie, ale słońce miło świeciło na twarz. Zabrałam się za czytanie.
-Co czytasz?- usłyszałam gdzieś w połowie 30 strony
Podniosłam wzrok z nad książki i spojrzałam na twarz ojca.
-O hej tato! Książkę na projekt, dał mi ją koleś z którym robię ten projekt, zapowiada się niezwykle dobrze- odparłam z uśmiechem.
Mój tata usiadł koło mnie na ławce, i chwilę mi się przyglądał.
-Kiedy Ty tak wyrosłaś?- zapytał patrząc na mnie z czułością.
-Oh tato, nie rób mi tutaj scen- odparłam z żartobliwym uśmiechem.
-Hahahaha, co powiesz na to żebym to ja dzisiaj odwiózł Cię do szkoły- zaproponował ojciec.
-Tato jestem jak najbardziej za tylko, że ja ....
-Przed szkołą jedziesz na kawę, wiem wszystko skarbie- odparł opiekuńczo tata.
Uśmiechnęłam się, wsadziłam książkę do torby i oparłam się głową o ramię taty.
-Jak w pracy ?
-Za chwilę kolejny wyjazd, powoli zaczyna i mnie to męczyć, widzę że oddalam się od twojej mamy, i od ciebie. Nie chcę przegapić, chwili w której się zakochasz, w której będziesz potrzebowała mnie, a ja nie będę w stanie ci pomóc- powiedział smutnym i pełnym bólu głosem.
-Są telefony tato, a jak na razie nie mam zamiaru się zakochiwać- powiedziałam
-Lepiej już jedźmy, nie chcę żebyś się spóźniła.
Wzięłam z ziemi torbę, wrzuciłam ją na tylne siedzenie samochodu, sama zajęłam miejsce z przodu.
Pod kawiarnie zajechaliśmy o 7:20. Weszliśmy do środka, tata zamówił kawę dla siebie i dla mamy, ja sama chciałam zapłacić za swoje zakupy. Kupiłam kawę dla siebie i swojej przyjaciółki, i po jednej babeczce dla każdej. Pod szkołą byłam o 7:35 i miałam nadzieję, że moja przyjaciółka już jest...
-Amy !- usłyszałam za sobą znajomy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam swoją przyjaciółkę, która biegnie w moją stronę w szerokim uśmiechem.
-Rebeca- odpowiedziałam- trzymaj to dla ciebie- wyciągnęłam do niej rękę z kubkiem kawy i pudełeczko z babeczką.
-I jak ja mam przy tobie schudnąć co?! Dziękuję kochana- dziewczyna pocałowała mnie przelotnie w usta.
-Nowa pomadka? Poczekaj.... Hmmm malinowa smaczna- zaśmiałam się.
Dziewczyna ponownie pocałowała mnie w usta.
-Ha ha ha ha ha barwo Sherlock'u- zaśmiała się dziewczyna.
-No no dziewczynki, przestańcie się tak tutaj całować, bo za chwilę mój pyton w spodniach nie usiedzi- zaśmiał się za naszymi plecami Matt.
-Yhm miałabym ku temu pewne wątpliwości- zaśmiałam się.
Chwyciłam przyjaciółkę pod rękę i ruszyłyśmy w stronę wejścia do szkoły. Stojąc pod klasą, cały czas nabijałyśmy się z Matta i jego debilnych tekstów. Ten typ był okropny, skrzywdził mnie a teraz ma czelność od tak odzywać się do mnie i mojej przyjaciółki.
-Skończyłaś- zapytałam przyjaciółki.
-Tak, była pyszna jeszcze raz dziękuję Amy- zaćwierkała dziewczyna.
-Daj pójdę wyrzucić- chwyciłam jej kubek i ruszyłam w stronę szafek gdzie stał kosz na śmieci. Byłam już prawie u celu , gdy potknęłam się o czyjeś nogi, na całe szczęście nie straciłam równowagi.
-Kurwa nie wiesz, że do siedzenia na dupie służą ławki, a nie ziemia. Jest ich nasrane w szkole!- powiedziałam nim zorientowałam się do kogo właściwie mówię.
-Wybacz- usłyszałam. Nie podniosłam wzroku na tą sierotę siedzącą na ziemi wrzuciłam kubki do śmietnika i wróciłam do przyjaciółki.

Wszystkich bardzo gorąco przepraszam za taki odstęp czasowy, ale brak weny i nagły wyjazd... cóż przepraszam!! I dziękuję, że jesteście <3!!

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii szkoła, użyła 914 słów i 4938 znaków.

2 komentarze

 
  • Misiaa14

    Cudo  jak zawsze no  poprostu Boskie  ;3

    15 sie 2015

  • Urwisek

    Czekam na kolejną <3 Cudownie piszesz <3 Ale o tym wiesz :D :*

    15 sie 2015