Rozdział 18
W siatce znalazłam wszystko czego potrzebowałam. Przygotowałam dla nas naleśniki i kanapki, z szafki wyciągnęłam Nutellę i kilka dżemów do posmarowania, naleśników. Z lodówki wyciągnęłam, sok pomarańczowy i rozlałam nam go do szklanek. Iam cały czas siedział na stołku i mi się przyglądał.
-Ander będzie za godzinę - z góry schodziła Beca- wzięłam jeszcze prysznic, potem oddam ci rzeczy dobrze Amy?-krzyczała moja przyjaciółka zanim pojawiła się w kuchni- och... Hej Iam nie wiedziałam, że jeszcze tutaj jesteś.
-Hej Rebeca- uśmiechnął się chłopak
-Słuchaj możemy się przejść na taras?- zapytała Beca chłopaka.
-Pewnie.
Byłam ciekawa co takiego Rebeca chciała powiedzieć Iamowi, ale uznałam, że to ich prywatna sprawa. Wrócili po niespełna dziesięciu minutach, gdy kończyłam smażyć naleśniki.
-Smacznego wam życzę- odparłam gdy oboje usiedli na stołkach barowych, ale ich krańcach.
-Jak właściwie tutaj weszliśmy? -zapytałam nakładając sobie kolejnego naleśnika i smarując go dżemem z kiwi.
-Ja wiedziałam, gdzie macie zapasowy klucz, zresztą twoja gosposia wstała gdy usłyszała hałas przy bramie-odparła Beca, nakładając na talerz kanapkę.
-Rebeca, mamy chyba zdecydowanie, dosyć imprez w klubach na jakieś dobre 50 lat- popijałam naleśnika sokiem pomarańczowym, uwielbiałam jego smak.
-Ja kochana mam dosyć dożywotnio- odparła dziewczyna wkładając do ust kanapkę.
Iam całe śniadanie przesiedział w milczeniu. Kiedy o 9:20 po Rebece przyjechał jej chłopak, odprowadziłam ją na podjazd. Gdy wróciłam do domu, naczynia po śniadaniu były już sprzątnięte, a zmywarka włączona.
-Nie musiałeś za mnie sprzątać- odparłam
-Dla mnie to nie problem, zresztą i tak masz zranioną rękę i nie chciałem , żebyś musiała ją niepotrzebnie moczyć- powiedział z tym swoim nieziemskim i zaraźliwym uśmiechem.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się szczerze-chodź oprowadzę cię po domu.- odwróciłam się w stronę schodów. Zaprowadziłam Iama do swojego pokoju, w którym przez Rebece panował lekki bałagan.
-Przeczytałaś chociaż stronę?- chłopak stał z książką którą przyniósł mi do domu któregoś dnia, a ja położyłam ją na stoliku nocnym.
-Nie jeszcze nic, ale spokojnie, nadrobię zaległości jak tylko, skończę obecną książkę- powiedziałam ze skruchą, zupełnie zapomniałam o tym projekcie który robimy razem.
-Nic się nie stało, mamy jeszcze sporo czasu, ja znam tą książkę na pamięć, no prawie, więc jak co możemy bazować na mojej wiedzy.-chłopak odłożył książkę i zaczął się powoli przechadzać się po moim pokoju. Zatrzymał się przed ścianą która cała była pokryta zdjęciami.
-Czy to Ty?- wskazał na zdjęcie z mojego dzieciństwa, gdy miałam 6 lat i siedziałam na trawie ze słomkowym kapeluszem na głowie i uśmiechałam się do obiektywu.
-Tak, ja. Uwielbiam to zdjęcie, zrobiła mi je moja mama.
-A to Twoi rodzice?- wskazał na zdjęcie wyżej.
-Tak to oni, ale teraz już tak nie wyglądają ... tzn chodzi mi o to, że już się tak nie zachowują- zdjęcie zrobiłam z ukrycia, gdy miałam dziesięć lat a moi rodzice tańczyli w pokoju, przytulali się i całowali, i na tym zdjęciu zatrzymałam jeden z ich pocałunków.
-Co masz przez to na myśli?
-Tata cały czas jest w rozjazdach, mama siedzi w domu i pracuje. Nie ma między nimi tego co kiedyś. Wiesz o czym mówię?
-Nie okazują sobie czułości, nie ma tej bliskości co kiedyś? Wszystko jest takie sztuczne i monotonne?-odparł
-Dokładnie tak jak mówisz.- wyszeptałam smutnym głosem. Spojrzałam tęsknie na zdjęcie.
-Mówiłaś, że czytasz? Co najbardziej?- zapytał, nagle.
Podeszłam do przeciwległej ściany, na której znajdowała się wielka szafa. Odchyliłam drzwi, za którymi znajdowała się półka a właściwie ściana pokryta półkami i mnóstwem książek.
-Chyba wszystko co wpadnie mi w ręce- powiedziałam z uśmiechem.
-Jejku niezwykle ... dużo masz tych książek- chłopak był wyraźnie zdumiony ilością książek.
-Moja mama uważa, że to zakrawa już o chorobę.-przyznałam z uśmiechem- Ale nie bardzo interesuje mnie jej zdanie.
-Jesteś niezwykle ciekawa- wyszeptał.
-Słucham?- zapytałam zdziwiona.
-Powiedziałem, że jesteś zupełnie inna niż starasz się być.
Zdenerwowałam się, on mnie nie znał, to jaka byłam miał okazję poznać w szkole.
-Nie znasz mnie, nie wiesz jaka jestem!
-Widzę jaką próbujesz grać, to nie jest prawdziwa Amy- powiedział
-Gówno o mnie wiesz !- krzyknęłam
Byłam wściekła, pojawia się zawsze tam gdzie ja, ratuje mi skórę, potem ja ... no właśnie co ja? Chyba chciałam się przed nim otworzyć, przyznałam się w duchu.
-Masz rację przepraszam- wycofał się kilka kroków.
Patrzyłam mu w oczy i jedyne co widziałam to strach. Ale przed czym? Ja przecież, nie byłabym w stanie nic mu zrobić, widziałam jak mocno jest umięśniony.
-Amy ja już naprawdę pójdę. Dziękuję za wszystko. Cześć- powiedział na odchodne.
Stałam tak sama w pokoju, i myślałam o tym co się przed chwilą stało, nie chciałam zostawać sama!
-Iam ! Zaczekaj proszę Cię, naprawdę przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć!- wybiegłam za chłopakiem, ale już go nie było, to było wręcz nie możliwe, nie można tak szybko wyjść z mojego domu, do drzwi była dość daleka droga, a ja nie słyszałam, żeby Iam biegł, to wszystko było dziwne.
Przepraszam Was wszystkich za taki odstęp czasowy, ale nagły wyjazd nie pozwolił mi napisać kolejnej części w terminie na komputerze.
Dziękuję, że jesteście <3
2 komentarze
Julka122
Kiedy kolejny rozdział ?
Misiaa14
Niech ona za nim wybiegnie na dwór ;3 proszeeeeeeeeee hah xD i niech w szkole go zacznie bronić itd a tak ogólnie cudneeee jak zawsze ;33