Wszystko co zechcesz cz.17

Rozdział 17

Kiedy się przebudziłam na zegarku była 7:24, a za firanek już delikatnie świeciło słońce. Podniosłam się z kanapy i poszłam obudzić Rebecę.
-Kochana wstawaj proszę cię- wyszeptałam delikatnie dotykając przyjaciółkę w ramię.
-Hmm... co?! Jezu Amy nic Ci nie jest !? Tak się martwiłam, wszystko dobrze och kochana - dziewczyna wstała gwałtownie z łóżka i chwyciła mnie za ręce.
-Au- zapiszczałam
-Jejku przepraszam co Ci się stało?!
-Nie wiem dokładnie ale musiałam na coś upaść, kiedy no wiesz... Rebeca ja tak strasznie się bałam - czułam że do oczu napływają mi łzy- bałam się, że ten koleś mnie zgwałci, a ja tak bardzo tego nie chciałam.
Straciłam nad sobą panowanie, usiadłam koło przyjaciółki i wtuliłam się w nią całym ciałem i zaczęłam płakać. Szlochałam i zanosiłam się płaczem, nie mogłam tego powstrzymać, to tak strasznie bolało.
-Beca, ten facet, on dotykał mnie wszędzie, to było obrzydliwe, a ja nie miałam na to zupełnie ochoty, nie mogłam nic zrobić- spojrzałam na przyjaciółkę- zupełnie nic.
Dziewczyna przytuliła mnie z całej siły pocałowała we włosy i zaczęła mówić.
-Obiecuję ci, że ta świnia już zapłaciła za swoje czyny, a jeśli gdziekolwiek go jeszcze zobaczę, zabiję gnoja. Ale Amy, musisz o tym zapomnieć, nic nikomu o niczym nie wspomnę, i wydaje mi się że Iam też nic nie powie. Zapomnij o tym kochanie, wiem, że będzie ciężko, ale poradzimy sobie z tym.
Spojrzałam na dziewczynę i wiedziałam, że ma rację. Mam ją i wiem, że sobie poradzę, będzie ciężko ale...
-Wiem, że na pewno będzie to do ciebie wracać, ale masz telefon nawet w środku nocy, obojętnie co będę robić, odbiorę telefon. Rozumiesz, jeśli przyśni Ci się to, lub zwyczajnie przypomni, dzwoń. Od tego jestem kochana.
-Ja tak bardzo Ci dziękuję- wyłkałam.
-Nie masz za co dziękować mnie... Amy myślę, że się myliłyśmy- wyszeptała moja przyjaciółka.
Podniosłam głowę z jej kolan i spojrzałam w oczy, nie wiedziałam o czym ona mówi.
-Co masz na myśli?- zapytałam zdziwiona.
-Iam, on uratował nie tylko ciebie, ale i mnie. A my dałyśmy mu nieźle do wiwatu. Zachowałyśmy się jak wredne suki. Owszem nie pasuje do naszego otoczenia, ale... To było złe.
-Wiem, Beca wiem, i chciałam tobie powiedzieć to samo, ale czasu nie cofniemy. Zawdzięczamy temu chłopakowi niezwykle dużo. -powiedziałam z pełną powagą.
-Nie zmienimy też ludzi w naszej klasie, musimy go traktować obojętnie dla własnego dobra Amy.
Byłam zła, na Rebece, że tak powiedziała, ale ona niestety miała rację, ale tylko co do jednego, ludzi w naszej klasie nie zmienimy, ale możemy zmienić siebie. Czasu nie cofniemy, ale możemy zmienić przyszłość.
-Nie mówmy teraz o tym- poprosiła przyjaciółka.
-Zejdźmy na dół, zrobię nam coś do jedzenia- zaproponowałam przyjaciółce.
-Dobrze za chwilę zejdę zadzwonię tylko po Andera, żeby po mnie przyjechał, muszę jechać do domu, tylko na chwilkę, muszę zameldować się rodzicom, potem wrócę do ciebie obiecuję.
-Dobrze, zapytaj potem mamę czy możesz u mnie dzisiaj spać. Jutro któryś szofer odwiezie cię do domu- powiedziałam zamykając drzwi by dać przyjaciółce trochę prywatności.
W salonie Iam nadal spał, podeszłam do niego by go obudzić.
-Hej, Iam, hej - dotknęłam chłopaka delikatnie w ramię.
-Hm??-Chłopak otworzył oczy i chwilę się we mnie wpatrywał, po chwili uśmiechnął się, a ja chcąc nie chcą odwzajemniłam uśmiech.
-Robię nam śniadanie masz ochotę na coś?- spytałam. W tej samej chwili do salonu weszła nasza gosposia.
-Wszystko dobrze Panienko? Ten młodzieniec powiedział, że zasłabła panienka na zabawie, nie chciał abym wzywała pomoc- odparła zatroskanym głosem kobieta.
-Tak, wszystko jest dobrze- na potwierdzenie tego faktu uśmiechnęłam się krzywo- może pani wracać do swojego domku, dzisiaj sama chcę pogotować i posprzątać.
-Na pewno panienko, nie wygląda Panienka najlepiej - zapytała z troską kobieta.
-Na pewno. A i naprawdę proszę nie mówić nic rodzicom, że tak późno wróciłam- dodałam prosząco.
-Dobrze, gdyby coś się działo jestem u siebie. Miłego dnia wam, życzę- i już zniknęła za drzwiami.
-Jak dobrze, że ona jest- wyszeptałam.
-Amy, ja naprawdę nie chce już dłużej siedzieć tobie na głowie- odparł Iam
-Iam- spojrzałam na chłopaka- zostań, proszę, nie chcę zostawać sama Rebeca za chwilę musi jechać do domu, mimo że wróci nie chcę zostawać sama- przyznałam zupełnie szczerze i zaczerwieniłam się po same uszy.
Spojrzeliśmy na siebie , próbowałam wyczytać cokolwiek z jego twarzy, ale widziałam na niej tylko uśmiech, który był niezwykle zaraźliwy no i te niebieskie oczy.
-Zostanę, tak długo jak będziesz tego potrzebowała- odparł nie spuszczając ze mnie wzroku.
Nie spodziewałam się takich słów, ale to było miłe, i chyba właśnie to chciałam usłyszeć- a co do śniadania, może być cokolwiek.
Ruszyłam w stronę kuchni i zauważyłam na stole siatkę pełną zakupów. Najwyraźniej nasza gosposia musiała je przynieść kiedy tutaj zaglądała. Zabrałam się za rozpakowywanie zakupów, a Iam zajął miejsce na przeciwko mnie, na jednym ze stołków barowych.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii szkoła, użyła 990 słów i 5352 znaków.

2 komentarze

 
  • Urwisek

    Iam <3 Boże opowiadanie po prostu cudowne <3 :*

    6 sie 2015

  • Misiaa14

    Oooo słodko  niech  ona z nim bedzie xD  plosieee hahah :*  cudne  opowiadanie ;)

    5 sie 2015