Wszystko co zechcesz 30

Rozdział 30

Mieliśmy niezły ubaw, kiedy pakowaliśmy wszystkie zakupy do taksówki, na szczęście kierowca okazał się niezwykle miły i z uśmiechem pomógł nam wszystko zapakować a pod domem zanieść wszystko pod drzwi.
-Dziękuję panu bardzo- podałam mężczyźnie pieniądze za taksówkę i drobny napiwek.
Gdy weszliśmy do domu wszędzie latały dzieciaki, w różnym wieku. Przy stole siedziała dziewczyna, to musiała być Alice, gdy dziewczyna obróciła się w naszym kierunku, aż mnie zamurowało, była śliczna i miała tak samo niebieskie oczy jak Iam.
-Hej, jesteście już nareszcie-szybkim krokiem podeszła do nas i pomogła nam wnieść zakupy.
-Alice, wszystko ok? Wyjaśniłaś dzieciakom co się stało?-zapytał z troską chłopak.
-Oczywiście, wszystko im wytłumaczyłam, przyjęły to wyjątkowo dobrze.
-Bo to nie pierwszy raz Alice, dlatego już wiedzą, że mama wróci więc nie martwią się tak bardzo.
-Może masz racje, ale ja mam dosyć już nie mam siły braciszku-dziewczyna podeszła do Iama i wtuliła się w niego cicho płacząc.
W oczach stanęły mi łzy, tak strasznie było mi żal całej tej rodziny, ja byłam wściekła kiedy moi rodzice za bardzo się kręcili po domu, a oni dali by wszystko za normalny dzień w tym chorym domu. Czułam się źle, że mówię tak o rodzinie Iama ale, ich ojciec jest chorym mężczyzną, który resztę swojego życia powinien spędzić w więzieniu! Wyciągnęłam z siatki nową butelkę dla niemowlaka, podeszłam do zlewu nalałam wody do czajnika, wyparzyłam wszystko dokładnie i przygotowałam posiłek, dla malucha śpiącego na górze.
-Pójdę nakarmić Jamesa- wyszeptałam do Iama, który cały czas tulił do piersi siostrę i starał się ją uspokoić.
Wchodząc na piętro usłyszałam za sobą kroki, odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam dziewczynkę mogła mieć siedem osiem lat.
-Hej, coś się stało spokojnie nie zrobię nikomu krzywdy- starałam się mówić jak najspokojniej.
-Wiem, widziałam jak obroniłaś mojego brata, jesteś dobrą osobą, to widać gdy się na ciebie patrzy- odparła poważnie dziewczynka.
-Jak masz na imię?
-Cassandra, a Ty jesteś Amy prawda?
-Tak, skąd znasz moje imię?
-Mój brat opowiadał mi przed snem bajkę o księżniczce i gdy Cię zobaczyłam wiedziałam, że mówił o tobie.
Zabrakło mi słów, patrzyłam na Cassandrę i uśmiechałam się. Była niezwykle dojrzała jak na swój wiek, ale było to pewnie spowodowane tym co w życiu przeszła.
-Pójdę nakarmić teraz Jamesa, dobrze? Jeśli jesteś głodna na dole są zakupy, weź sobie coś. Wszystko co tam znajdziesz jest dla was.
Dziewczynka , spojrzała na mnie uśmiechnęła się i powiedziała:
-Jesteś skarbem, mój brat miał ogromne szczęście, że los postawił Cię na jego drodze- zarumieniłam się bo ja nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Cassandra podeszła do mnie i przytuliła z całej siły-jesteś aniołem chodzącym po ziemi- i odbiegła w stronę kuchni.
Chwilę mi zajęło zanim otrząsnęłam się po tym wszystkim. Weszłam do pokoju w którym spał James, podeszłam bliżej i zobaczyłam , że chłopiec leży grzecznie ruszając rączkami i mówiąc coś po swojemu.
-Chodź tutaj przystojniaku-chwyciłam dziecko na ręce i zaczęłam karmić butelką- jak już brzuszek się naje, umyjemy cię, i ubierzemy w nowe rzeczy. Chodziłam po pokoju z zawiniątkiem na rękach i mówiłam różne rzeczy, opowiadałam jak kiedyś opiekowałam się swoim malutkim kuzynem. Kiedy już maluch wypił całą butelkę i odbiło mu się mogłam położyć go do łóżeczka, zeszłam na dół by wziąć, rzeczy dla Jamesa i poszłam na górę. Rozłożyłam wszystko po szafkach, poszłam do łazienki by nalać do wanienki wody, niestety mimo moich starań z kranu nie poleciała ciepła woda. Usiadłam na chwilę na brzegu wanny i myślałam co robię źle, wtedy przypomniało mi się, że niektórzy mają w domu bojlery na wodę które trzeba włączyć. Uważnie rozejrzałam się po łazience i znalazłam w końcu włącznik do urządzenia. Dumna z siebie oparłam się o kafelki i po raz kolejny przeszył mnie ból. Nie chciałam tego teraz widzieć. Czułam jedynie, że koszulka przywarła mi do rany na szczęście miałam na sobie kurtkę i niczego nie było widać. Wyszłam z łazienki i chciałam zejść na dół, kiedy na mojej drodze pojawił się Max.
-Hej smyku, coś się stało?
-O hej, nie już jest dobrze, wiesz na dole jest dużo jedzenia i jest tam taki jogurt, który reklamują i zjadłem go i jest pyszny- uśmiechnął się chłopiec.
-Bardzo się ciesze, że ci smakował. Potem będzie lepsza kolacja, wytrzymasz z podjadaniem?
-Tak! Wytrzymam!
-Super, a teraz wybacz idę na dół, do twojego brata.
-Dobrze.
Moją uwagę przykuły uchylone drzwi, weszłam przez nie do ciemnego pokoju, zapaliłam się światło i moim oczom ukazał się zwykły skromny pokój, jednak niemal natychmiast wiedziałam kto jest jego lokatorem. Podeszłam do szafki nocnej i zobaczyłam fotografię na której widniał młodszy o góra dwa lata uśmiechnięty Iam obejmujący jakąś śliczną blondynkę, poczułam w sercu ukłucie żalu.
-To jest Crystal- wystraszyłam się i głośno położyłam ramkę ze zdjęciem, odwróciłam się i zobaczyłam Alice- wybacz, że cię wystraszyłam. Crystal była przyjaciółką Iama, zanim zmarła.
Spojrzałam z zaskoczeniem na dziewczynę.
-Kiedy zmarła?-tylko tyle mogłam z siebie wydobyć.
-Dwa dni po zrobieniu tego zdjęcia. Dwa lata temu, chorowała na serce. Nikt nie mógł nic zrobić.
-Czy oni... byli razem?
-Nie Crystal miała chłopaka, nic ją z Iamem nie łączyło, kochali się owszem ale tylko jako przyjaciele.
-Alice, nie mów swojemu bratu, że tutaj byłam i że to wiem.
-Po tym co dla nas zrobiłaś, masz moje słowo.
-Dziękuję powinnam chyba zajrzeć do Jamesa, umyję go i zabiorę się za robienie kolacji.
-Jak chcesz, ale wiesz, że nie musisz tego robić- zapytała dziewczyna.
-Muszę- dodałam wychodząc z pokoju.

Każde miłe słowo, z Waszej strony jest dla mnie dużą nagrodą. Jak już wcześniej pisałam, cały czas wypełniony mam myślami o chorobie najbliższej mi osoby. Trzymajcie kciuki by operacja się udała. Dziękuję, że jesteście <3 Kocham Was

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii szkoła, użyła 1187 słów i 6332 znaków.

2 komentarze

 
  • Ewcia:D

    Suuper :)

    22 lis 2015

  • Kamilka889

    Cudnie , ale krótko xd

    22 lis 2015