In the darkness 02 cz.6

- Postaraj się, przecież doskonale wiemy, że to potrafisz. - Odezwał się znudzonym głosem mój bezimienny trener.
- Nie mogę... - Trzy ciężkie kawałki metalu, które ledwie oderwały się od ziemi niemal natychmiast spadły na kamienną podłogę robiąc wiele hałasu. - Nic z tego nie będzie! Jestem beznadziejna. Nie nadaję się na Waszą królową. - Z rezygnacją usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. - Zostaw mnie. Nie pomożesz mi.
Trener usiadł obok mnie i zaczął wpatrywać się w jakiś punkt szukając niemego wsparcia.
- Do osiągnięcia celu potrzebny jest czas i lata praktyki, choć nie w twoim przypadku. Z każdym dniem nabierasz siły. Zaledwie dwa dni temu nie potrafiłaś nawet unieść małego długopisu, a dzisiaj potrafisz podnieść - jeszcze z wysiłkiem - dwa takie kawałki i to tylko siłą woli. - Powiedział wskazując palcem na metal leżący tuż obok moich stóp. - Może i przechodząc transformację zyskasz więcej siły, ale już teraz musisz umieć się obronić.
- Ale to tylko...
- Trzy dni. Wszyscy doskonale o tym wiedzą, ale pamiętaj, że wszystko może się jeszcze wydarzyć. Nie wszystko w życiu idzie zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Powiedz mi... która strona częściej przeważa?
Podniosłam głowę mając łzy w oczach. Nie mogę odpuścić. Zbyt wiele osób na mnie polega.
Zebrałam myśli i poczułam delikatną moc płynącą w moich żyłach. Zebrałam ją w klatce piersiowej i skupiłam na zmienieniu jej. Trwało to trochę czasu, ale wreszcie poczułam coś innego. Myślami nakazałam nowej energii skierować się w stronę kawałków metalu. Zaczęły się delikatnie podnosić, jakby w pokoju zabrakło grawitacji. Im wyżej się unosiły, zyskiwałam coraz większą pewność siebie. Uśmiechnęłam się złowieszczo i zwróciłam do trenera.
- Ta, która jest mi przeznaczona.

***

Chodziliśmy po mieście szukając jakichkolwiek śladów obecności demonów i... Eve. Poprzedniego dnia nic nie zauważyliśmy. Zero jakichkolwiek złych mocy i tym podobnych. Wieczorem, gdy układaliśmy się do snu, a warty były już wyznaczone zwróciłem się do Black'a.
- A jeśli one...?
- Nie... nie zginęły. - Odpowiedział na moje niedokończone pytanie. - Te sukinsyny nie mogą sobie od tak wyparować. Zbierają siły.
- Ale dlaczego w ogóle nie wychodzą? - Zadałem pytanie, choć znałem już odpowiedź, jednak nie chciałem, żeby to była prawda.
Black popatrzył się na mnie swoimi brązowymi oczami.
- One już mają to, co jest dla nich najważniejsze, a odpowiedź brzmi - Eve.

Tej nocy ja sprawowałem pierwszą wartę. To nawet dobrze się składało, bo ostatnio nie mogłem zasnąć. Zająłem miejsce przy murze starego budynku i zacząłem obserwować okolicę.
Ironią było to, że tym razem szukaliśmy demona, aby mógł nas doprowadzić do ich kryjówki. Szanse były marne. Demon mógł nas zaatakować, a poza tym trudno było takiego dostrzec. Na szczęście stworzono lokalizator, który można ''zaszczepić'' na istotach pół-materialnych.
Moja warta kończy się za pół godziny. Wreszcie zaczął ogarniać mnie sen, który z trudem powstrzymywałem, gdy zauważyłem zbliżające się do nas dwie smukłe, czarne sylwetki. Demony.
Niemal natychmiast obudziłem wszystkich i złapałem za miotacz. Parę osób ledwo mogło podnieść głowy ze zmęczenia, ale gdy tylko zauważyli co się dzieje powyskakiwali ze śpiworów jak oparzeni.
Pistolet z lokalizatorami trzymał Black. Niestety materiały do ich stworzenia było niezwykle trudno pozyskać, więc musieliśmy dać je najlepszemu strzelcowi.
Nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk. Pobiegłem do źródła dźwięku i zauważyłem, że Vic zaatakował demon. Skuliła się przy murze, a jej pistolet z ładunkami gdzieś zniknął. Natychmiast podążyłem w jej kierunku i spaliłem demona, nim odwrócił głowę w moją stronę. Na pewno za to dostanę, ale jest przecież jeszcze jeden, prawda?
Vic zmierzyła go dokładnym spojrzeniem od stóp do głowy i wymamrotała podziękowanie za uratowanie życia. Doskonale wiedziała co zaszło między mną, a Eve. Przyjaźniły się. Obwiniała mnie za to, że Eve zniknęła i teraz na nią polują. Nie ufała mi nawet, kiedy byłem dowódcą jej oddziału.
Pomogłem jej wstać i razem pobiegliśmy pomóc innym, ale nie było większej potrzeby. Wokoło zapanowała martwa cisza. Wszyscy zniknęli.

_____________________________________________________
I wreszcie jest :D Nie pisałam tak długo, ponieważ miałam sporo nauki w tym tygodniu i brak inspiracji co do opowiadania. Moją głowę zaprząta ostatnio nowy pomysł, od którego dosłownie nie mogę się oderwać i na pewno zobaczycie go na tej stronce ;D

iza0199

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 862 słów i 4791 znaków.

5 komentarzy

 
  • Gabi14

    Taaak -,-

    12 kwi 2014

  • iza0199

    Taaak... jesteś tego pewna? -,-''

    12 kwi 2014

  • Gabi14

    Taaak... Po kilka razy dziennie -.-

    12 kwi 2014

  • iza0199

    Muszę dopracować szczegóły, stworzyć nowy świat, postacie, zarys historii i różne zachowania, zdrady itp. Więc, gdy skończę tę serię, to będę już miała wszystko gotowe. I wcale Cię nie zadręczam, tylko pytam się, czy pomysł, co do którego mam wątpliwości będzie dobry :x

    12 kwi 2014

  • Gabi14

    Iza... Wiesz, że możesz pisać 2 opowiadania na raz idiotko? A nie mnie zawracasz głowę -,-"

    12 kwi 2014