Wreszcie dodam trochę akcji. Osoby w opowiadaniu wydadzą wam się niedorzecznie głupie. Miłego czytania
Zobaczyłam oślepiający błysk po drugiej stronie miasta. Część demonów natychmiast tam poleciała. Poczułam lekkie uczucie ulgi. Natychmiast sięgnęłam po miotacz i zabijałam demony jeden za drugim z głośnym skwierczeniem, które było muzyką dla moich uszu. Callum sobie nie próżnował. Zabijał trzy razy tyle co ja.
- Nieźle sobie radzisz. - Powiedział. - Uważaj, po lewej!
Schyliłam się, a kolejny demon rozpłynął się w powietrzu.
- Jest ich ciągle za dużo! - Krzyknęłam unicestwiając dwa naraz. - Nie damy sobie rady!
- Spokojnie. - Odparł. - Zawiadomiłem już MBD. W każdej chwili mogą się pojawić. - Gdy wypowiadał te słowa usłyszałam trzepotanie skrzydeł helikoptera. - Wsiadaj pierwsza, będę cię osłaniać.
Złapałam za drabinkę i... cholera. Mam lęk wysokości.
Cały czas wyobrażałam sobie, że znajduję się na (prawie) bezpiecznej ziemi lub opalam się na plaży i starałam się nie patrzeć w dół. Kiedy wreszcie znalazłam się w środku odetchnęłam z ulgą. Callum wskoczył zaraz za mną. Od razu poszedł porozmawiać z przełożonym. Przyglądałam się ich rozmowie, ale nic nie udało mi się usłyszeć. W pewnej chwili lekko kiwnął głową i podszedł do mnie.
- Kapitan kazał mi cię poinformować, iż część miasta zostanie zniszczona, ponieważ jest tutaj największe skupisko demonów. - Ledwo utrzymywał powagę. Widziałam ból na jego twarzy. - Tutaj się wychowałem. - Szepnął. - Wszystko stracone.
Nie wiedziałam co zrobić. Nie znałam go na tyle dobrze, by powiedzieć mu coś co by go uspokoiło.
- Właśnie zaczęli odliczać do spuszczenia ostatniej bomby elektrycznej. Muszę iść i zdać relację.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić przez następne dziesięć minut, gdy zauważyłam siedzącą w kącie Elizabeth. Nie lubiłyśmy się za bardzo, ale wolałam ją niż nic.
- Hej. - Przywitałam się. - Gdzie jest reszta twojej grupy?
Spojrzała na mnie lodowato błękitnymi oczami zza swoich blond loków.
- Walter nie żyje, a Luke leci innym śmigłowcem.
- Och. - Nie wiedziałam co mam powiedzieć. ''To dobrze'' nie pasuje.
- Dlaczego do mnie przychodzisz? Sama powinnaś być zdruzgotana i wypłakiwać hektolitry łez.
- Dlaczego? - Nic nie rozumiałam. - Co się stało?
- Co się stało? Serio? Właśnie zrzucili bomby elektryczne, które niszczą wszystko w swoim zasięgu. Nadal nie rozumiesz? - Ostatnie słowa dodała z jadem. - Zniszczyli twoją jedyną drogę ucieczki. Portal. To koniec. Uwięzili cię.
Nic więcej już nie słyszałam, natychmiast poderwałam się z miejsca i rzuciłam w stronę kapitana. Szarpałam go, krzyczałam mu prosto w twarz najgorsze przekleństwa. Miałam ochotę zabić wszystkich.
Poczułam ukłucie na ręce. Wstrzyknęli mi środek usypiający. Ostatnie co zobaczyłam to Elizabeth śmiejącą się w kącie...
7 komentarzy
nemfer· 13 sty 2014
Hmm… bomba elektryczna zniszczyła portal ale na helikoptery nie oddziaływała? To one spalinowe były?
Gabi14· 12 sty 2014
Widzisz Iza mówiłam. Nasza dzisiejsza pogawędka po WOŚP - ie zobaczysz. Wspomnisz moje słowa :P ( hahaha lol jaki komentarz ^,^)
iza0199· 12 sty 2014
Arni, postaram się coś wyjaśnić w następnym rozdziale. To będzie wspomnienie
Arni· 12 sty 2014
"usłyszałam trzepotanie skrzydeł helikoptera" - tylko to było bezdennie śmieszne. Mam też ogromny żal, iż nie dałaś nic do wiadomości na temat samego portalu. Jak działa ten "wormhole", że bomba elektryczna jest w stanie zniszczyć i w ogóle wpłynąć na strukturę tego czegoś.. Rozumiem mogło zniszczyć generatory etc., ale miło by było, gdybyś dała czytelnikowi o tym znać zanim wyciągnie błędne wnioski. Przygodówka to nie jest sama akcja
Tak czy siak - jest ciekawie
Pozdrawiam
Gabi14· 12 sty 2014
Super *,*
iza0199· 11 sty 2014
I jak? Ja na twoje ciągle czekam ;D
Gabi14· 11 sty 2014
Na reszcie!!!