Life is brutal BABY " Życie z gangsterem " RZ.18

Life is brutal BABY " Życie z gangsterem " RZ.18Oczami Artura:

Wsiadając do samochodu, odruchowo sięgnąłem do kieszeni moich jeansów
- Nosz kurwa! Nie mam telefonu !
Zamyśliłem się chwilę...  
Musiał zostać na stoliku, obok łóżka Agnieszki
- Eh cholera - wypuściłem powietrze z ust
Nie mogę jechać do domu bez niego, muszę wrócić...

Włożyłem kluczyki do stacyjki, odpaliłem i wyjechałem na drogę.
Ukojenie przyniósł mi kolejny podłużny, smoisty papieros...

Zaparkowałem pod domem Agnieszki, teraz muszę działać szybko !

Ukratkiem spojrzałem w okno od strony kuchni  
- Nikogo nie ma, to moja szansa
Posiłkując się balkonem, wdrapałem się na piętro.
Na moje szczęście drzwi balkonowe były uchylone, więc najciszej jak się dało wszedłem do środka.  
Spojrzałem na stolik
- Jest!
Kiedy już miałem wychodzić - mój wzrok przykuła Agnieszka.

Patrząc na nią jak słodko spała, zastanawiałem się jak mogłem dopuścić do czegoś takiego...
Jak mogłem nie zauważyć braci, którzy nas obserwowali?
Jak mogłem nic nie podejrzewać ?
Gdybym na czas jej nie znalazł...
Jest bardzo dzielna..
Gdybym był na jej miejscu na pewno już dawno " kopnąłbym w dupę " takiego idiotę jakim jestem ja!
I załamałbym się..wariował .. dostał szału... a ona?
Ona to zniosła i jeszcze ma siłę by udawać przed rodziną.. udawać przede mną, że wszystko jest okej.
Szczerze mówiąc podziwiam ją..

Jeszcze raz zerkając na nią i upewniając się, że śpi powoli wstałem z łóżka..
Na moje nieszczęście sprężyny w łóżku dały o sobie znać i dało się słyszeć ich skrzeczenie.

Skierowałem wzrok na Agę  
(-Śpi ) ufff wypuściłem powietrze z ust ..

Popatrzyłem na drzwi balkonowe... nie mogłem nimi wyjść, ktoś na dole mógłby mnie zobaczyć...
Wstałem i powoli skierowałem się w stronę drzwi pokojowych.
Złapałem za klamkę i uchyliłem je ..
Wyjrzałem przed szparę, która zrobiła się pomiędzy drzwiami a futryną..
Korytarz był pusty
Wyszedłem na niego domykając drzwi.
Ukrywając się za ścianą, kątem oka starałem się ujrzeć parter domu.
Zobaczyłem kuchnię - był tam Bartek, siedział przy stole.
Wyszedłem z za ściany i starałem się dyskretnie poinformować go, że chcę zejść na dół.
Zacząłem machać rękoma co zapewne wyglądało dość śmiesznie..
Wszystko na nic..
(-Telefon! )
Wróciłem się do pokoju Agnieszki..
Nadal słodko spała.
Wyjąłem komórkę i wyszukałem numer jej brata..
- Hmmm Bartek, Bartek ..gdzie on jest?
Mówiłem sam do siebie, przeciągając palcem po ekranie.
Kiedy znalazłem w końcu zapis w telefonie spostrzegłem, że kawałek niżej jest identyczny, lecz o innym numerze.
Nie pamiętałem czyj to zapis...
- Trudno, muszę strzelać - zaśmiałem się cicho  
Wybrałem pierwszy numer..
Jeden sygnał, drugi, cisza...
(- Kurwa to nie ten ! )
Zakończyłem połączenie i wybrałem drugi numer.
Już po chwili na górze rozległ się dźwięk dzwoniącej komórki chłopaka..
Bartek wbiegł na schody..
- Psssyt
Chłopak spostrzegł mnie
Szybko zakończyłem połączenie..
- To ja dzwonię, muszę zejść na dół
- Zejść? A kiedy ty w ogóle wszedłeś? I jak? - uniósł brwi, zdziwiony
Zrobiłem to samo, pokazując mu jednocześnie, że nie mam zamiaru się tłumaczyć.
- Dobra schodź tylko cicho, ja zajmę czymś mamę - wywrócił oczami
Zbiegł na dół i wszedł do kuchni..
Słyszałem jak o czym intensywnie dyskutują, stwierdziłem, że to odpowiedzi moment i najciszej jak tylko mogłem zacząłem schodzić po schodach ..
Udało się!
Następnie korytarzem do drzwi ..
(- Jestem pierwszy raz w tym domu, a już tak dobrze go znam..niezły jestem ! )
Zaśmiałem się i wyszedłem na dwór.

Kiedy już miałem otwierać furtkę - usłyszałem trzask drzwi i na dwór wybiegł Bartek..
- Dokąd jedziesz?
- Muszę załatwić kilka spraw - odwróciłem wzrok
- Chyba nie chcesz ..
- Nie twój zasrany interes - warknąłem
- Hej spokojnie.. ja tylko chciałem pomóc - podniósł ręce w obronnym geście
- Nie trzeba, jestem już dużym chłopcem - zaśmiałem się

---------------------------------------------------------------

Zaparkowałem tuż przed bramą mojego domu.
Czułem jak narasta we mnie złość, ale sam dokładnie nie wiedziałem co się tutaj stanie..
Otworzyłem furtkę i ruszyłem w stronę wejścia.
Łapiąc za klamkę odsunąłem się gwałtownie by nie zostać uderzony drzwiami.

- Artur? - Przemek był widocznie zdziwiony moimi odwiedzinami
- A kogo się spodziewałeś? Myszki Miki? - zaśmiałem się spoglądając w dół na jego nogę
- Rana się jeszcze nie zagoiła? - zaśmiałem się idąc przed siebie
- Dokąd to? - zatarasował mi wejście do domu, które jednak skutecznie sobie odblokowałem
- Do mojego domu fałszywcu
Nie mogłem opanować ironicznego śmiechu, który nie był jednak oznaką radości..sam nie wiem czego..
Złości połączonej z kpiną z jego niskiego poziomu inteligencji?
- Gdzie Radek? - gorączkowo rozglądałem się po mieszkaniu
- Nie ma go
- A gdzie jest?
- Nie wiem
Pokręciłem głową
- Jakbym cie nie znał to może i bym uwierzył. Powiem tak .. nie mam zamiaru się teraz tutaj napierdalać, a tym bardziej cię zabijać, ale uwierz mi, że jeżeli to tylko będzie konieczne..przysięgam, że to zrobię !
- Ejże ! Uważaj na słówka !
Przybliżył się do mnie, szybko unosząc i opuszczając klatkę piersiową.
- Nie naprężaj się tak bo pękniesz - zarechotałem, naśladując ruchem dłoni pękający balon
Widziałem, że Przemek kipi złością.
- Siadaj
Uniósł brwi i po kilku sekundach namysłu usiadł przy kuchennym stole.
Podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej piwo..
- Co ty robisz? - wskazał na mnie ręką
- Oh - uśmiechnąłem się sarkastycznie - Masz rację, przecież prowadzę  - odłożyłem je i wyjąłem butelkę mleka
Widząc jego wyraz twarzy było mi bardzo wesoło! To dziwne prawda?  
- No co? - uniosłem brwi - To też mój dom
Usiadłem na krześle, opierając dłonie na szeroko rozstawionych kolanach.
- Słuchaj... nie sądziłem, że uda mi się utrzymać nerwy w takim stanie, ale jak widać do tej pory jesteś jeszcze w jednym kawałku i chyba oboje wolelibyśmy, żeby tak pozostało prawda? - uniosłem brwi  
- Więc pozwól teraz, że ja zacisnę mocno pięści, a ty w tym czasie możesz mi wyjaśnić co to wszystko miało być? - powiedziałem najłagodniej jak tylko w tej chwili mogłem
Ostatnie czego teraz potrzebowałem to kolejna strzelanina...
- Wiem, że to cholernie głupie co powiem, ale to nie jest moja wina  
Znam swojego brata i po jego twarzy widziałem, że mówi prawdę...
- Po jaką cholere ją porywaliście? ! Odjebało wam? - nie wytrzymałem i kopiąc nogą w jego krzesło, zrzuciłem go  
- Artur opanuj się ! - wrzasnął, stając na przeciwko mnie
- Czy wy macie mózg ?! - wyrzuciłem swoje sfrustrowanie rękoma w górę
- Zamknij się i posłuchaj!  To wszystko wina Radka... To on ubzdurał sobie, że Ty i ta panienka coś kombinujecie ! Od początku cię o wszystko podejrzewał... te twoje potajemne wyjścia...
- Jesteście zjebani do granic możliwości ! - przerwałem mu
Złapałem się za włosy, pociągając za ich końce..
- Nie lepiej było zapytać? Pogadać? Czy wy to w ogóle umiecie?
- Słuchaj ...
- Nie ! To ty mnie posłuchaj . Jeśli jeszcze raz ją tkniecie. Jeśli choć raz choćby się na nią spojrzycie.. zapierdole was... już nie będę miał skrupułów !
Przemek wpatrywał się we mnie, powoli przyswajając moje słowa...
- Rozumiesz? !
Pokiwał głową
- Sory
- Co? - zdziwiłem się
- To co słyszałeś. Nie jestem dumny z tego co się stało. Kurwa ja nawet nie brałem w tym udziału !  
Zrobiło się dziwnie..
- Jak to nie? - zmarszczyłem brwi - Przecież tam byłeś!
- Po twoim telefonie zacząłem się czegoś domyślać... Radek namawiał mnie do porwania, pierdolił coś o zdradzie, ale sądziłem, że mu przejdzie... Przecież jesteśmy braćmi! Nie wierzyłem, że mogłeś coś takiego zrobić, choć w pewnej chwili zwątpiłem...
- I?  
- Po twoim telefonie stwierdziłem, że Radek mógł zrobić coś głupiego... wiedziałem gdzie go szukać i tak też zrobiłem... Jednak zanim go znalazłem to znalazłeś mnie ty ! - wskazał na swoją nogę
- Sugerujesz, że Radek to wszystko zrobił sam?! - wyrzuciłem ręce w powietrze
- Niestety nie - Przemek zbladł - Myślę, że straciliśmy brata  
Patrząc na niego już wiedziałem co ma na myśli...

-----------------------------------------

Dopiłem mleko i wyszedłem z domu..

Co teraz będzie?!


Oczami Agnieszki :

Delikatne muśnięcie mojego policzka obudziło mnie ze snu...
Otwierając oczy zobaczyłam Artura pochylonego nade mną.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić.. tak słodko spałaś
- Nie nie..nic nie szkodzi i tak już zbyt długo spałam - przetarłam zaspane oczy
Uśmiechnął się
- Gdzie byłeś? - przeciągnęłam się, podnosząc na łokciach i opierając o poduszki tak, że byłam teraz w pozycji siedzącej
- Musiałem coś załatwić  
Przygryzłam wargę, usiłując zwalczyć myśl o wypytywaniu go o szczegóły...
Jednak Artur patrząc mi w oczy, zmiękł...
- Chodzi o moich braci wiesz
Wyrazem twarzy dałam mu znak by kontynuował
- Przecież nie mogę tu mieszkać całe życie..nie mogę się ukrywać
- Pomogę Ci - uśmiechnęłam się
- Dzięki...
Wstałam i przytuliłam go.
- Martwiłam się o ciebie wiesz
- Naprawdę?
- Tak, naprawdę
Pocałowałam go w policzek. Ot tak... odruchowo.
- Mmm ..jesteś taka słodka
Zaśmiałam się
- Co cię tak śmieszy?
- A nic - udawałam, śmiejąc się
- Osz ty ..śmiejesz się ze mnie? - łobuzersko się uśmiechnął,  podchodząc do mnie, niby to złowrogim krokiem
Zaczęłam uciekać, ale już po chwili mnie miał ..
Napady gilgotek ..
Śmiech i jeszcze raz śmiech!
Przycisnął delikatnie moje ciało i łaskotał ..
Kiedy stwierdził, że będzie dla mnie łaskawy i przestanie, po chwili złapał moje ręce ponownie kładąc się na mnie -  był jednak bardzo łagodny i starał się by nic mnie nie bolało.
- Eeej - zapiszczałam ze śmiechem
- Zadam ci jedno pytanie - starał się opanować swój śmiech
- Jakie? - zapytałam zaciekawiona i jednocześnie podniecona tą sytuacją
- Od tego jednego pytania będzie zależało czy cię puszczę, czy też zostaniesz moim więźniem - łobuzersko uniósł jedną brew
- Zamieniam się w słuch - szeroko się uśmiechnęłam, na co żartobliwie wywrócił oczami

Spojrzał mi w oczy i spoważniał...
Jego powaga była aż piorunująca..

Niemal czułam swoje i jego bicie serca...
Przełknęłam głośno ślinę.

Starałam się również patrzeć w jego oczy, jednak było to trochę stresujące, dlatego próbowałam uniknąć jego wzroku..
- Aga popatrz na mnie  - miał taki łagodny i ciepły głos
- Ale twój wzrok mnie przeszywa - zatrzęsłam ramionami
- Mmm to chyba dobrze? - wytrzeszczył oczy, co na chwilę wybiło go z tego mega poważnego nastroju
- No nie wiem - przygryzłam wnętrze policzka
- Cholera, chcę zadać ci pytanie, ale szczerze mówiąc nawet nie wiem jak to się robi - przejechał ręką po włosach, jednocześnie dając mi trochę przestrzeni
- Wiesz... mogę cię nau...
- Będziesz moją dziewczyną? - słowa wypadły z jego ust, przerywając mi zdanie

Nie szkodzi... bo i tak zaniemówiłam !

Dametka

opublikowała opowiadanie w kategorii kryminał i miłosne, użyła 2143 słów i 11367 znaków. Tagi: #Gangster #Miłość #Sex #Niebezpieczeństwo

3 komentarze

 
  • fanka00000

    W końcu ❤❤❤❤❤ super , extra , turbo ultra świetne ❤ 💚

    29 paź 2018

  • Dametka

    @fanka00000 ❤!!

    29 paź 2018

  • Lula

    Oooo jak słodko 😍😍😍

    29 paź 2018

  • Dametka

    @Lula  Za chwilę kolejny rozdział...
    Dalej będzie słodko? A może powieje grozą?  
    Zapraszam do czytania ! ;)

    29 paź 2018

  • Paula97

    Kiedy następny rozdzial jest świetne uwielbiam 😻

    29 paź 2018

  • Dametka

    @Paula97  Dziękuję!  
    Niespodzianka - Następny już za chwilę :D

    29 paź 2018