Life is brutal BABY " Życie z gangsterem " RZ.2

Life is brutal BABY " Życie z gangsterem " RZ.2Oczami Agnieszki:

Naciskając na klamkę, wyszłam ze szkoły.  
Lekcje wydawały mi się ciągnąć w nieskończoność.
Matematyczka zadała nam z milion zadań, które mieliśmy zrobić na ocenę na tej 45minutowej lekcji, rozumiecie to?  
Tyle zadań, na jednej lekcji?
Gdybym jej nie znała, pomyślałabym, że zwariowała, ale ja wiem, że u niej szaleństwo to rzecz całkowicie normalna...
Nie jestem pewna czy zrobiłam choć połowę tego co nam zadała bo...cały czas przed oczami miałam jedynie JEGO.
No właśnie - kogo? I właściwie dlaczego?!
No i dlaczego on musi się Tak, a nie inaczej zachowywać.
Jest naprawdę śliczny! Ale spójrzcie na jego charakter - ka-ta-stro-fa !

Zeszłam ze schodów, świeże, ciepłe powietrze sprawiło, że poczułam się jak w niebie. (-dzisiaj na pewno pojeżdżę na rolkach.Muszę!) - pomyślałam  
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Oli.
- Heej! - podskoczyła, opierając się o moje ramie z szerokim usmiechem na ustach - Co się z Tobą dziś dzieje? Ani razu się nie widziałyśmy na przerwie! - machnęła ręką, pokazując mi tym, jak bardzo jej to nie pasowało.
- Uspokój się! - odwróciłam się w jej strone - nie miałam czasu, miałam baaardzo dużo nauki - skłamałam  
- Ehee jasne! - krzyknęła śmiejąc się - ja znam to spojrzenie - skinęła głową na moje oczy
- Jakie spojrzenie?
- Ty się zakochałaś kochana ! - wskazała na mnie, oddalając się o kilka kroków w bok  
- Co? Wcale nie! - uśmiechnęłam się lekko, wciąż udając, że nie wiem o co chodzi
- Nie czaruj mi tu - zmrużyła oczy  
- No coś ty - obie wybuchnęłyśmy śmiechem
Nastała krótka chwila ciszy
- Więęc kto to ? - spytała nagle, a moja szczęka zacisnęła się
- Właściwie too - za jąkałam się
- To? - spojrzała na mnie tak, że gdyby mogła, przeszyłaby mnie nim na wylot  
- Właściwie to nie znam jego imienia - dokończyłam, wędrując wzrokiem z dala od niej
Jak to nie znasz jego imienia ?
Poczułam ucisk w żołądku.
- Podwiózł mnie do szkoły, było już bardzo późno i z tego pośpiechu zapomniałam nawet spytać - skłamałam
- Ach tak - westchnęła - w takim razie koniecznie musisz się tego dowiedzieć - zaśmiała się
- A tak całkiem z innej beczki to słyszałaś, że do naszej szkoły przyszła jakaś zgraja nowych?  
- Tak? - zmarszczyłam brwi, poprawiając torbę zjeżdżającą mi z ramienia - Kto to?
- Nie wiem, słyszałam od Patryka, a kiedy wchodziłam do klasy, minęłam kilku  
- Iii? - chciałam żeby kontynuowała
- To nikt normalny - jej słowa brzmiały bardzo poważnie, a ona sama wydawała się być bardzo skupiona i wczuta w to co mówi - wyglądają co najmniej dziwnie, a ich zachowanie nie należy do najlepszych, słyszałam nawet pogłoski, że to jacyś bandyci, może mordercy ?!
- Możesz dokładniej? - zmarszczyłam brwi
- Nie mogę, bo w sumie nic więcej nie wiem
Pokiwałam głową
- No jesteśmy - stanęłyśmy koło starego kasztanowca, za którym nasze drogi rozdzielały się, a my miałyśmy dokładnie tyle samo drogi do swoich domów.  
Przytuliłam Olkę, dając jej małego całusa w policzek.
- To pa kochana, widzimy się jutro - powiedziałam, oddalając się o kilka kroków od niej
- Papa, zadzwonię - pomachała mi
Byłam już zmęczona tym chodzeniem od klasy do klasy, przez 8 godzin, teraz musiałam jeszcze przejść kawał drogi od szkoły do domu.
Mieszkaliśmy w Poznani, to prawda, ale nasz dom znajdował się na totalnym odludziu, wszędzie było daleko, a autobusy... no cóż mimo wszystko tutaj nie dojeżdżały, więc jedyne co mi pozostawało to chodzenie piechotą.
Już miałam otworzyć furtkę kiedy usłyszałam warkot silnika samochodu.
Odwróciłam się szybko i zobaczyłam czarne auto przystające tuż przy mnie.  
Otworzyłam szerzej oczy, ciemna szyba zaczęła się powoli obniżać.
Moje ciało przeszły dreszcze. Czy to możliwe,że to on?  
W środku wciąż zadawałam sobie to pytanie.  
Serce zaczęło mi bić szybciej kiedy ujrzałam twarz chłopaka.
Tak, tego samego faceta, który rano podwiózł mnie do szkoły.  
- Siemanko mała - powiedział, zakładając nad czoło okulary przeciwsłoneczne, które wcześniej spoczywały na jego nosie i oczach  
- Yyy -mój głoś załamał się - Cześć - odpowiedziałam w końcu, a moje ręce zaczęły niekontrolowanie się pocić.
Chłopak zaśmiał się pod nosem  
- Jak samopoczucie po szkole ? - puścił mi oczko  
- Dziękuję dobre - odpowiedziałam zdezorientowana, myślałam, że powie cześć i odjedzie, bo przecież o czym miałby ze mną gadać?
Praktycznie się nie znamy.  
- To dobrze - pokiwał głową, a na jego twarzy pojawiło się rozbawienie - Nie denerwuj się tak - wskazał na mnie  
Kurcze ! Rzeczywiście, to był mój dość spory minus.
Moje zdenerwowanie zwykle dało się zauważyć (pociły mi się ręce, przygryzałam wargę, a jeżeli wtedy akurat stałam ,to "przetuptywałam" z jednej nogi na drugą !
(-co za niefart) - pomyślałam, jeszcze bardziej przygryzając wargę, sprawiając sobie tym mały ból  
- Co? O czym ty mówisz? - spytałam, próbując się z tego wyplątać
Chłopak pokręcił głową  
- Na prawde myślisz, że jestem kretynem? - zbliżył twarz bliżej mojej, na tyle, na ile pozwalała mu nie do końca otwarta szyba
- Nie nic takiego nie powiedziałam - zmarszczyłam brwi, przygryzając wnętrze policzka
- Ale tak mnie traktujesz - odpowiedział spokojnie, a mnie ogarnęła irytacja
- Nie nie traktuje, nie rozumiem po co tutaj podjechałeś, żeby się ze mną kłócić? - machnęłam ręką w górę  
Nieznajomy popatrzył na mnie, po czym pokiwał głową i otworzył usta żeby coś powiedzieć
- Jeśli tak to ma wyglądać to możesz już sobie jechać, narazie - przerwałam mu  
- Zaczekaj  
Spojrzałam na niego pytająco  
- Tutaj mieszkasz? - wskazał ręką na mój dom
- Czy ta informacja jest ci do czegoś potrzebna? - skrzyżowałam ręce na piersi, mrużąc oczy
- Tak - zrobił to samo
Zaśmiałam się.  
-Co jest takie śmieszne? - spytał, tym razem uśmiechając się  
- Ty - wskazałam na niego
- Ja? Niee - pokiwał przecząco głową  
- A właśnie, że tak - zaczęłam się droczyć  
- Co jest we mnie niby takiego śmiesznego? - spoważniał  
- Twoje zachowanie - uśmiechnęłam sie
- Wcale nie  
- Tak  
- Nie - był strasznie poważny
To śmieszne, ale powoli zaczynałam się go bać  
- Każdy ma swoje zdanie  
- To prawda - przytaknął - Więc? Nie odpowiedziałaś na moje pytanie
- Jakie? - udałam głupią
- Tutaj mieszkasz? - powtórzył  
- To teraz ty odpowiedz na moje
- Jakie? - podniósł brwi  
- Do czego potrzebna jest ci ta informacja - ponownie skrzyżowałam ręce na piersi  
- By móc Cię odwiedzać maleńka - jego słowa rozbrzmiały w mojej głowie, robiąc w niej wielki hałas, jak gdybym siedziała tuż przy dzwoniacym szkolnym dzwonku.
- Halo haloo - jego głos wyrwał mnie z oszołomienia  
- Tak? - spytałam, udając, że nic nie znaczyły dla mnie jego słowa
Chłopak kolejny raz tego dnia zaśmiał się .  
- Odpowiesz mi w końcu?  
- Nie  
- Dlaczego? - uniósł brwi, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie
- A ty odpowiesz mi w końcu jak się nazywasz? - usmiechnełam się do siebie, zadowolona ze swojej odpowiedzi  
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła skarbie  
- Dobrze skarbie, więc mogę ci odpowiedzieć jedynie to samo - uśmiechnęłam się, machając mu z łobuzerską miną.
Odmachał mi wyraźnie rozbawiony. Kręcąc głową z uśmiechem .  
- I tak wiem gdzie mieszkasz - usłyszałam odchodząc.
Przeszedł mnie dreszcz  
W tym momencie przypomniały mi się słowa Oli :

" (...) słyszałaś ,że do naszej szkoły przyszła jakaś zgraja nowych?  
(...) - To nikt normalny, wyglądają co najmniej dziwnie, a ich zachowanie nie należy do najlepszych, słyszałam nawet pogłoski, że to jacyś BANDYCI, a może MORDERCY " .  

Odwróciłam się szybko, spoglądając jak chłopak zakłada okulary z powrotem na nos.
- Czy ty czasami nie jesteś nowym uczniem naszej szkoły? - wypaliłam z pytaniem, ale było to dla mnie bardzo ważne, ponieważ skojarzyłam, że jakoś nigdy wcześniej nie widziałam go w naszej szkole, a przecież chodzę tam nie od dziś!  
Zaśmiał się  
- Kolejne przesłuchanie? - powiedział spoglądając zza uchylonych okularów
- Tak - powiedziałam, a w moim głosie słychać było, że mówię poważnie  
- Tak, jestem nowy - jego słowa dosłownie mną potrząsnęły
Przeszedł mnie dreszcz .
- Ejj, wszystko dobrze? - spytał dokładnie mi się przyglądając
- Ttak, cześć - powiedziałam, pośpiesznie otwierając furtkę i wbiegając na podwórek
Kątem oka spojrzałam jeszcze na odjeżdżającego chłopaka.
Otworzyłam frontowe drzwi i weszłam zamykając je za sobą.
Oparłam się o nie, głęboko oddychając.
W co ja się wplątałam? Przecież on może być niebezpieczny !

2 komentarze

 
  • Użytkownik AnonimS

    Jeszcze dopiszę jedną uwagę. Yekdt sìę slimaczy.   Akcja ma tempo zółwia. Zeby zainteresowac czytelnikówakcja musi być zywa. To takue moje subiwktywne odczucie.

    29 wrz 2018

  • Użytkownik AnonimS

    Tekst poprawny. Zestaw na tak. Pisz dalej. Pozdrawiam AnonimS

    29 wrz 2018