The experience cz 31-32

Piątek, mój ulubiony dzień tygodnia. Wczorajsze popołudnie spędzone z Bartkiem było czymś co pragnęłam powtarzać znacznie częściej, ale dzisiaj wcale nie miało być gorzej, wychodziliśmy do klubu, w końcu były mikołajki. Prezentu dla niego nie musiałam szukać, w Zakopanem kupiłam mu nieśmiertelnik i właśnie dzisiaj zamierzałam mu go podarować. Ale zanim to się miało stać musiałam iść do szkoły. Nie zwlekając wstałam z łóżka, zrobiłam makijaż, włosy związałam w kucyk. Ubrałam się w bordowe rurki, białą koszulę i czarną marynarkę. Na dole nikogo nie było. Rodzice pojechali do Niemiec, Marcin pewnie spał w najlepsze a Maciek prawdopodobnie miał na później. Nie chciało mi się robić śniadania, więc wzięłam jogurt i pojechałam do szkoły. Już z parkingu widziałam ludzi ubranych na czerwono z czapkami świętego mikołaja. W końcu jak ktoś miał na sobie coś czerwonego, był niepytany dzisiaj. Mnie to było bez różnicy, miałam nadzieję, że moje bordowe spodnie w zupełności wystarczą. Weszłam do szkoły gdzie roiło się od koloru czerwonego, od zawsze uważałam, że był to najmniej twarzowy kolor. Ledwo co w tym tłumie doszłam do szafki a później pod salę. Dzisiejsze cztery lekcje były wyjątkowo nudne i przebiegły pod znakiem niebywałego chaosu. Po skończonych lekcjach od razu pojechałam do domu. Z Bartkiem się nie widziałam także dopiero wieczorem w mieliśmy się zobaczyć. W domu nikogo nie było, zamówiłam sobie pizzę i siedziałam przed telewizorem. Gdy przyjechał dostawca przeniosłam się do swojego pokoju i oglądałam seriale. Popołudnie minęło bardzo szybko, odpoczęłam i strasznie się rozleniwiłam. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam przed komputerem. Obudził mnie dźwięk telefonu, spojrzałam na wyświetlacz – Asia.
- Hej – zaspanym głosem przywitałam przyjaciółkę,  
- Co Ty się nie odzywasz?! Wiesz, która jest godzina? – była podenerwowana, spojrzałam na zegarek, było po 21.
- O matko! - rozłączyłam się i szybko pobiegłam do łazienki. Wzięłam prysznic, później włosy związałam w kucyk i poszłam się malować. Nie byłam w jakimś super nastroju, tak średnio mi się chciało tam iść, ale już się umówiłam, a nie należałam do osób które, wystawiały ludzi lub odwoływały spotkanie w ostatniej chwili. Makijaż zrobiłam lekki i klasyczny, jasny cień i czarna mocna kreska. Na zegarku było po 22, w garderobie wzięłam czarną sukienkę, czarne rajstopy i szarą marynarkę. Założyłam również kilka bransoletek, duży naszyjnik i zamówiłam taksówkę. Spakowałam torebkę i zbiegłam na dół.
Przed klubem byłam dosyć po 23, kolejki przed wejściem nie było to szybko weszłam do klubu. Było strasznie tłoczno a gdy doszłam do baru to nigdzie nie widziałam Bartka. Rozglądałam się, ale dookoła nikogo znajomego nie widziałam.
- Hej, gdzie znajdę Bartka? – spytałam się chłopaka stojącego za barem.
- Wiesz co nie wiem, skończył na dzisiaj, ale nie widziałem, żeby wychodził z klubu. – uśmiechnął się do mnie a ja napisałam sms’a do Asi, miała tu być razem z Karolem, napisałam też do Bartka, gdzie jest.
- Zrobisz mi drinka? Wódka z colą. – uśmiechnęłam się do barmana, usiadłam na krześle i wpatrywałam się w telefon. Żadne z nich mi nie odpisywało, byłam zła, na siebie i na nich. Mieliśmy się spotkać na miejscu, a gdzieś dobrze się bawili, a ja tkwiłam sama. Zamówiłam kolejnego drinka i tak siedziałam przy barze. Po kolejnym postanowiłam jeszcze raz się rozejrzeć, obejść wszystkie stoliki, loże. Wokół było pełno pijanych ludzi, przeciskałam się pomiędzy nimi. Moja irytacja sięgała zenitu. Na samym końcu, w rogu zobaczyłam boks gdzie siedział Bartek rozmawiając w najlepsze z Asią, śmiali się, byli pogrążeni w rozmowie, a obok spał Karol. Podeszłam do nich. Asia trzymała rękę na Jego kolanie a drugą miała położoną na jego klatce piersiowej. Jak tylko mnie zobaczyli oderwali od siebie wzrok i zamilkli.
- Nie przerywajcie sobie. – rzuciłam w Bartka nieśmiertelnikiem, który zamierzałam mu dzisiaj podarować i biegiem skierowałam się do wyjścia. Gdy byłam koło szatni ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się. - Poczekaj. Przecież nic nie zrobiłem. – to był Bartek, nadal trzymał mnie za rękę.
- No właśnie nic nie zrobiłeś! To chyba ze mną się tutaj umówiłeś, czy może się mylę? Puść mnie. – puścił moją dłoń, wzięłam z szatni swoją kurtkę i wybiegłam.
- O co ci chodzi? – stanął przede mną.
- O to, że w najlepsze bawisz się z moją przyjaciółką a ja jak głupia szukam cię po klubie. Wypisuję do ciebie mając nadzieję, że nie jesteś niczym aż tak bardzo pochłonięty by mi odpisać! – byłam zła na niego. Na nią. Na siebie.
- Czekałem na ciebie – złapał mnie za ramiona, chciał się przytulić, lecz nie miałam na to ochoty.
- Telefonu nie masz ? Co znudziłeś się czekaniem na mnie ? Daj mi spokój. – wsiadłam do taksówki, łzy popłynęły mi po twarzy, czułam, że za bardzo się uniosłam, ale poczułam się jakby poszła w odstawkę, żadne z nich nie zadzwoniło do mnie, gdzie jestem. Asia dobrze wiedziała, że się zbieram a to znaczy, że będę.
- Gdzie panią zawieźć ? – zwrócił się do mnie kierowca, po głosie poznałam, że był to dosyć młody chłopak. Nie chciałam wracać do domu zapłakana. Było przed 1 w nocy, nie miałam pomysłu gdzie mogłam się podziać, a nie chciałam dać Maćkowi satysfakcji.  
- Nie wiem. – łzy same leciały mi z oczu, wpatrywałam się w mrok za oknem.
- Okej, jak ma pani pieniądze to możemy krążyć po mieście. – zaśmiał się w moją stronę.
- Mam, jestem Gosia. – zaśmiałam się do kierowcy.
- Piotrek – przedstawił się. – Wszystko w porządku ? – spojrzał w lusterko i chyba zobaczył moje łzy.
- Nie, nic nie jest w porządku. – wytarłam łzy z policzka, chcąc się ogarnąć.
- Jesteś fajną dziewczyną i ten przez którego płaczesz nie jest tego wart – uśmiechnął się w moją stronę.
- Znasz mnie dopiero od 15 minut.
- Może i tak, ale znam się na ludziach. – zatrzymał samochód, byliśmy pod Mc’donald’s. – Zabieram Cię na lody. – wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Usiadłam przy stoliku a Piotrek poszedł zamówić nam lody.
- Na zdrowie – uśmiechnął podając mi moją porcję. - Czym się na co dzień zajmujesz ? – spojrzał na mnie.
- Uczę się w liceum, jestem w drugiej klasie. A ty?
- Studiuję zaocznie architekturę na 3 roku, pracuję w firmie meblowej i robię różne projekty a dodatkowo jeżdżę taksówką – uśmiechał się w moją stronę, byłam pod dużym wrażeniem.
- Kiedy znajdujesz na to wszystko czas?- zrobiłam wielkie oczy, patrzyłam na młodego chłopaka, który nie miał pewnie chwili wytchnienia.
- Uwierz mi, że czasem znajduję czas na nudę. – zaśmialiśmy się i dokończyliśmy jeść lody. Miło nam się rozmawiało.
- To gdzie jedziemy ? – powiedział, gdy byliśmy już w samochodzie.
- Do domu – podałam mu adres i pojechaliśmy. Po jakiś 30 minutach byliśmy na miejscu, gdy przejeżdżaliśmy widziałam siedzącego Bartka na chodniku.
- Jedź dalej, nie zatrzymuj się, proszę. – powiedziałam do Piotrka, który był trochę zdezorientowany.
- Okej.
- Robisz kursy za miasto ? – zwróciłam się do kierowcy.
- Jasne.
- To jedziemy do Dąbrowy – była 3 w nocy, jedynym miejscem do którego mogłam pojechać byli dziadkowie. Nie chciałam rozmawiać z Bartkiem, nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć, zawiodłam się na nim, a jeszcze bardziej na Asi. Ta dwójka zraniła mnie a ja nie czułam się na siłach by z nimi rozmawiać, ponad to byłam bardzo zmęczona. Byliśmy przed domem moich dziadków.
- Dziękuję – wyciągnęłam parę stów z portfela i położyłam na półce.
- To zdecydowanie za dużo. – chciał dotknąć pieniędzy ale zatrzymałam jego dłoń swoim uściskiem.
- W sam raz.
- Znasz mój numer telefonu, jak będziesz potrzebowała taksówki, rozmowy, czy towarzystwa zadzwoń.
- Dobranoc. – dałam mu buziaka w policzek i wyszłam a on odjechał. Polubiłam go, był bardzo miły. Na dworze było zimno, a światło w domu zgaszone. Wokół rozległo się szczekanie psów, zobaczyłam jak zapala się światło w domu, zapukałam do drzwi. Ktoś najpierw wyjrzał zza okna a potem uchyliły się drzwi. To był dziadek.
- Co ty tu robisz? Chcesz mnie do zawału doprowadzić?! – dziadek stał z jakimś kijem w ręce.
- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. Mogę? – weszłam do środka i rozebrałam się. Dołączyła do nas babcia. – Mogę przespać się u was ? Pokłóciłam się z Asią a ona na pewno będzie mnie szukać a nie chcę z nią rozmawiać. – przytuliłam się do babci.
- Wiesz, że zawsze możesz do nas przyjechać, chodź pościelę Ci i rano porozmawiamy. – poszłyśmy na górę i od razu rzuciłam się na łóżko, dostałam od jakąś koszulkę do spania. Włączyłam telefon, było mnóstwo sms’ów i nieodebranych połączeń, napisałam sms do Maćka i mamy, że będę spała u babci i ponownie wyłączyłam telefon, od razu też poszłam spać.

32.
Ta noc była okropna, budziłam się kilka razy zalana potem, gdy tylko zamykałam oczy widziałam całującego się Bartka z Asią, moja wyobraźnia działała na wyrost, ale czułam, że mogłoby się to zdarzyć. Bardziej niż na Bartka byłam zła na Asię, znamy się tyle lat a ona była tak pochłonięta moim chłopakiem, że zapomniała o mnie. Podniosłam głowę i spojrzałam na zegarek, była 11.
- Czas wstawać. - powiedziałam sama do siebie, sięgnęłam do szafki gdzie leżały moje dresy, ubrałam się i zeszłam na dół skąd odchodziły dźwięki radia.
- Jakie zapachy, mmm... - ucałowałam babcię, która właśnie wyciągała ciasto drożdżowe z piekarnika.
- Masz tu herbatę i już ci kroję ciasto – uśmiechnęła się do mnie i podała mi moje śniadanie. Byłam bardzo głodna, od razu zabrałam się za jedzenie. Babcia krzątała się po kuchni a ja jadłam. Później zabrałyśmy się za sprzątanie. O 16 obie padłyśmy zmęczone na kanapie, dziadek napalił w kominku.
- Czemu wszystko jest takie skomplikowane ? - wtuliłam się w babcię a ona głaskała mnie po głowie.
- Uczymy się przez całe życie. Każde zdarzenie na nas jakoś wpływa i nas kształtuje, dzięki temu możemy się doskonalić. - czułam ciepło bijące od niej.
- Babciu żeby to wszystko było takie proste. Nie wiem czy będę potrafiła jeszcze Asi zaufać. Zyskałam kogoś na kim naprawdę zaczęło mi zależeć, a już go straciłam i to przez Asię. - łzy leciały mi po policzku, jak powiedziałam to na głos, to uzmysłowiłam sobie beznadziejność zaistniałej sytuacji.
- Kochanie, czas leczy rany. Ale nie uciekaj bo będziesz czuła się jeszcze gorzej. Życie jest pełne niespodzianek, tych dobrych i złych, ale wszystko jest dla ludzi. Jesteś silną dziewczyną i trzeba stawić czoła przeciwnościom. Nie jesteś sama. - usiadłam naprzeciwko babci, miała już swoje lata i wiele przeszła.
- Chciałabym być tak mądra jak ty. Jesteś wspaniałą kobietą i przy tym tak piękną – złapałam ją za rękę. Była moim największym autorytetem.
- Wszystko przed tobą, ale nigdy nie zapomnij kim jesteś. Nie pozwól ludziom sobą manipulować, pamiętaj jak cię rodzice wychowali, jakie są twoje priorytety, jaki masz cel. - wiedziałam, że miała rację. Ten świat był brutalny, ale nigdy nie powinniśmy zapomnieć kim tak naprawdę jesteśmy, tam w środku, w sercu. Jakie mamy wartości, co jest dla nas najważniejsze.
Resztę dnia spędziłam na rozmyślaniu, ubrałam się ciepło i poszłam na spacer do lasu. Tam zawsze bez problemu mogłam zebrać myśli. Dodatkowo spadł pierwszy śnieg tej zimy, która była moją ulubioną porą roku.
Czemu to wszystko musiało być tak bardzo skomplikowane? Przyjaciele mają nas przecież wspierać, dbać o nasze szczęście a nie je niszczyć. Cały czas próbowałam sobie wytłumaczyć, że przecież nic tak poważnego się nie stało, ale moje uczucia, po prostu nie miałam wpływu na to co było we mnie, co miałam poradzić, że byłam zła i rozgoryczona? Tak bardzo bym chciała, żeby to minęło, żebym potrafiła teraz z Barkiem czy z Asią porozmawiać, nie byłam w stanie, czułam się okropnie. Moja przyjaciółka, którą znałam od zawsze wolała zajmować się moim chłopakiem niż odpisaniem mi na sms'a. Moja reakcja była mocna, lekko przesadzona, ale bałam się, że nie uda mi się tego naprawić. Że już nigdy nie będzie tak jak przedtem. Płynące po policzkach łzy z bezradności i bólu, przerodziły się w głośny płacz. Nienawidziłam siebie, poczułam, że to wszystko to moja wina. Wszystko w swoim życiu potrafiłam zepsuć, związek z Wojtkiem był na to doskonałym przykładem, a teraz Asia i Bartek, kłótnie z Maćkiem. To we mnie był problem a nie w ludziach.
- Jestem silna – powiedziałam sama do siebie, podniosłam głowę, wytarłam łzy i wróciłam do babci. Dam radę, ze wszystkim się zmierzę, nie jestem sama.  

Tą noc spędziłam jeszcze u babci, nie chciałam po nocy wracać do domu. Następnego dnia po obiedzie Maciek przyjechał po mnie i zabrał do domu.
- Asia była wczoraj u nas, szukała cię. Dzwoniła też parę razy. Bartek też był. Powiesz mi co się stało? - zapytał mnie kiedy byliśmy w drodze.
- Po prostu bardzo mnie zraniła, nasza wieloletnia przyjaźń była dla niej mało ważna. Zniszczyła naszą przyjaźń w jednej chwili. Ale to nie ma znaczenia, nie miało dla niej. Ja przeboleje co mam przeboleć. A Bartek, nie wiem co z nami będzie. Muszę z nim porozmawiać.
- Najpierw weźmiesz prysznic, ogarniesz się a potem zobaczymy. - uśmiechnął się w moją stronę. W domu wzięłam gorącą kąpiel, zjadłam z braćmi pizzę, odrobiłam lekcje. Długo wpatrywałam się w wyłączony telefon.
- Głupia jesteś – powiedziałam w swoją stronę i włączyłam go. Przychodziło mnóstwo sms, większość była od Asi i Bartka, było też kilkadziesiąt nieodebranych połączeń. Nie chciałam marnować sił na drobnostki, postanowiłam zająć się czymś co wymagało całej mojej siły i koncentracji. Ubrałam się wzięłam torebkę, kluczyki od samochodu i pojechałam. Jutro trzeba iść do szkoły więc chciałam mieć wyjaśnione pewne kwestie.
- Asia czy Bartek? - powiedziałam sama do siebie gdy zapięłam pasy. - Raz się żyje – czułam, że teraz bardziej zależało mi na nim. Nie wyobrażałam sobie, żebym ponownie mogła zaufać Asi.
To on za mną pobiegł, walczył, to nic, że tylko przez chwilę, ważne, że walczył. Po 15 minutach byłam pod jego domem. Byłam poddenerwowana, zestresowana, tak jakbym miała teraz jakiś egzamin, a może miałam? Egzamin z życia. Serce waliło mi jak młot, ale nie było odwrotu. Zapukałam do drzwi, chwilę poczekałam, otworzył starszy chłopak, musiał to być jego brat.
- W czym mogę pomóc? - zwrócił się w moją stronę.
- Cześć, jest może Bartek ? - patrzyłam na niego, bardzo przypominał brata.
- Jest. Bartek! - zawołał go – Wejdź. Jestem Jacek, brat Bartka. - uśmiechnął się w moją stronę po czym wyciągnął dłoń do uścisku, odwzajemniłam go.
- Gosia – uśmiechnęłam się i spojrzałam w kierunku drzwi do pokoju Bartka, ale nie otwierały się.
- Pewnie ma założone słuchawki, zaraz go zawołam. - zrobił krok w obranym kierunku.
- Mogę ja? - spojrzałam na niego, uśmiechem dał mi znać, że mam iść.

Serce jeszcze bardziej szalało, czułam się tak, jakby wszyscy dookoła słyszeli jego bicie. Wzięłam głęboki wdech, najpierw zapukałam lecz nie usłyszałam odpowiedzi, weszłam do pokoju. Leżał na kanapie z zamkniętymi oczami, faktycznie miał słuchawki na uszach. Podeszłam bliżej, usiadłam na sofie, wtedy otworzył oczy. Był zaskoczony moim widokiem, pospiesznie zdjął słuchawki i usiadł.
- Cześć. - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć, po drodze układałam w głowie co chciałam mu powiedzieć, ale w tej chwili wszystkiego zapomniałam. Cudownie było go zobaczyć. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo pomimo tej całej złości za nim tęskniłam.
- Tak cieszę się, że przyszłaś. Martwiłem się o ciebie. - chciał mnie przytulić, lecz się odsunęłam.
- Nie. - pokiwałam głową i poczułam jak łzy cisnęły mi się do oczu, nie chciałam mu pokazać ile to wszystko mnie kosztowało. JESTEŚ SILNA, cały czas powtarzałam sobie to w głowie.
- Dobra, ale pozwól mi chociaż to wszystko wyjaśnić. Proszę. - błagalnie spojrzał na mnie.
- Po to tutaj przyszłam. - oparłam się o sofę i patrzyłam przed siebie. Czułam jego wzrok na sobie, ale nie patrzenie na niego pozwalało mi zebrać myśli, a przede wszystkim nie rozkleić się.
- Czekałem za barem na ciebie. Cały czas tam byłem i wypatrywałem ciebie. Po pewnym czasie przyszła Asia z Karolem, najpierw siedzieliśmy i żartowaliśmy a później poszli do loży. Pytałem się Asi czy wie za ile będziesz, ona zadzwoniła do ciebie przy mnie. Powiedziała, że nie przyjdziesz, że nie dasz rady bo zaspałaś. No to dokończyłem pracę i poszedłem do nich. Karol się upił i zasnął a ja rozmawiałem z Asią. Wypiliśmy po drinku i tyle. Później ty przyszłaś. Jak odjechałaś taksówką zapytałem się jej dlaczego powiedziała, że nie przyjdziesz skoro przyszłaś. Odpowiedziała, że taką informację dostała od ciebie i że widocznie zmieniłaś zdanie.
- Nie wierze... Nie mogłeś zadzwonić do mnie? - spojrzałam na niego z wielkim wyrzutem.
- Jak ci powiem, że zostawiłem telefon w domu to uwierzysz ? Przepraszam cię, za to co się stało. Jak wróciłem do domu to zobaczyłem, że pisałaś do mnie, dzwoniłem do Ciebie, ale ty miałaś wyłączony telefon. Zależy mi na tobie. Może to wyglądało jakbym się z Asią świetnie bawił, ale tak nie było, chciałem do ciebie jechać, ale stwierdziłem, że rano przyjadę, uznałem, że pora nie była za odpowiednia. Najgorszy tekst jaki mogę teraz powiedzieć, że to wcale nie było tak jak wyglądało. Gosia, uwierz mi. Proszę. Po tym drinku miałem jechać do domu, a ona tak spontanicznie położyła rękę na mojej klatce piersiowej, była wstawiona.. - patrzyłam na niego nie wiedząc co powiedzieć. Nie mogłam uwierzyć, że Asia byłaby do tego zdolna. Przecież była moją najlepszą przyjaciółką, była jak siostra. Oddałabym za nią życie.
- Ona by się tak nie zachowała – nie wiem kogo próbowałam oszukać.
- Dlaczego miałbym kłamać ? - złapał mnie za rękę.
- Tego też nie wiem. Po prostu nie wiem dlaczego miałaby to zrobić ? - spojrzałam na drzwi. Wiedziałam, że muszę do niej jak najszybciej pojechać.
- Nie wiem. - pokręcił głową.
- Muszę jechać. Cześć. - nie czekałam na jego odpowiedź, zerwałam się w pośpiechu i wybiegłam. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do Asi. Cały czas nie mogłam, albo i nie chciałam uwierzyć w słowa Bartka. Po 20 minutach byłam przed jej domem. Nie czułam się tak zestresowana jak przed rozmową z Bartkiem, byłam wściekła, ale cały czas miałam nadzieję, że to jakieś cholerne nieporozumienie. Drzwi otworzyła mi Asia.
- Hej, wejdź. Czemu się nie odzywałaś? Dzwoniłam i pisałam. - weszłam do środka, ale tylko do przedpokoju.
- A jak myślisz? - spojrzałam na nią wściekła. - Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak dobrą aktorką jesteś.
- Nie rozumiem ? - założyła ręce i patrzyła na mnie.
- Nie udawaj. Dlaczego powiedziałaś Bartkowi, że nie przyjdę ? Jaki miałaś w tym wszystkim cel? Wiedziałaś, że będę i tak świetnie się z nim bawiłaś? Specjalnie? Żebym to zobaczyła i co ?!- dałam upust swoim emocjom, byłam wściekła.
- On ci tak powiedział? Wierzysz chłopakowi, którego znasz od miesiąca czy przyjaciółce? Nic mu takiego nie powiedziałam. Po prostu siedzieliśmy i czekaliśmy na ciebie. - była zdumiewająco spokojna.
- Czemu nie odpisałaś mi na sms'a? Czemu go dotykałaś?
- Bo nie słyszałam telefonu. Czemu z niczego robisz wielką aferę? Gosia uspokój się. - zbliżyła się aby mnie przytulić.
- Nie wierzę ci. Czemu Bartek coś innego mi powiedział? - pod skórą zaczynałam wątpić w swoją teorię.
- Mnie się pytasz? Gośka, kurczę. Znamy się tyle lat a ty mi nie wierzysz? Czy kiedykolwiek cię okłamałam, zawiodłam? On od początku mi się nie podobał, jest jakiś inny i to on chce zniszczyć naszą przyjaźń. Tak łatwo dasz mu za wygraną? - spuściłam wzrok. Byłam w amoku, nie wiedziałam komu wierzyć, co robić.
- Proszę cię, powiedz mi prawdę. Wiesz jak to wygląda? Tak jakbyś chciała zniszczyć moją znajomość z Bartkiem a on moją z tobą. Czuję się między młotem a kowadłem. Któreś z was mąci a ja nie chcę w tym uczestniczyć. Wycofuję się. - zrobiłam krok w tył.
- Gosia. Uwierz mi!
- Nie, żadnemu z was nie wierzę. To koniec. Między nami jak i między mną a Bartkiem. Koniec. - wyszłam i odjechałam. Łzy płynęły mi po policzkach, po chwili nic przez nie nie widziałam. Zatrzymałam się na poboczu, wyszłam z samochodu i zaczęłam krzyczeć. Wyrzuciłam z siebie część złości. Strasznie dużo mnie to wszystko kosztowało, straciłam przyjaciółkę jak i chłopaka. Mój płacz był histeryczny, jakby co najmniej mnie ktoś zarzynał. Było ciemno, dookoła nikogo nie widziałam, byłam strasznie roztrzęsiona. Wsiadłam do samochodu i nawet nie potrafiłam go odpalić. Oparłam się o kierownicę i płakałam. Czułam się okropnie. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po Filipa, żeby taksówką przyjechał po mnie. Nie byłam w stanie nigdzie sama jechać.
- Dziewczyno co Ci się stało ? - mocno mnie przytulił gdy mnie zobaczył. Jeszcze bardziej się rozpłakałam. Nie miałam siły się powstrzymywać czy nawet stać na nogach. Złapał mnie w pasie i wsadził do samochodu.
- Już myszko, zaraz będziesz w domu. Spokojnie. - pogłaskał mnie po ramieniu. Spoglądałam za okno. Byłam słaba jak liść na wietrze. Chciałam umrzeć, zasnąć i się już nigdy nie obudzić. Jak tak miało wyglądać moje życie to ja nie chciałam w nim uczestniczyć. Czułam, że zasypiam, nawet się przed tym nie broniłam. Przebudziłam się gdy Filip wnosił mnie do domu na rękach, nie miałam siły otworzyć oczu. Słyszałam głosy zaniepokojonego Maćka i Marcina. Po chwili czułam swoje łóżko.
- Proszę nie zostawiaj mnie samej. - spojrzałam na Filipa. Położył się koło mnie i objął mnie w pasie.  
- Śpij. Będę przy tobie. - pogłaskał mnie po głowie. Nie pamiętam co się dalej działo, zasnęłam.

paulinan92

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4364 słów i 23031 znaków.

4 komentarze

 
  • Zniecierpliwiona:)

    Jak zwykle super:) i poproszę szybko kolejną część:)

    3 lis 2014

  • QURVA

    O nie nie nie :@ Bartek zostaje :@ A ty tą Aśke wywalasz Bartka całujesz itp ale nie masz prawa go zostawiać jasne !!!

    2 lis 2014

  • Py64 (...)

    @Anna2207: mały spoiler:
    Bartek później odpada, pojawi się na jego inna osoba.

    2 lis 2014

  • Anna2207

    Musi być z Bartkiem :) !!

    2 lis 2014