The experience 24-25

24.
Gdy byłam pod klubem było już przed 22, kolejka była spora, ale udało mi się wejść w miarę szybko. Kurtkę zostawiłam w szatni i poszłam na salę. Było bardzo dużo ludzi, więc tanecznym krokiem przeciskałam się pomiędzy nimi i doszłam do baru. Usiadłam na krześle i wtedy zza baru wyjrzał Bartek.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. – uśmiechnął się do mnie miło, właśnie robił drinka dziewczynie, która siedziała obok mnie, widać było, że Bartek jej się podobał.
- Powiedziałam, że będę a ja dotrzymuję słowa. – uśmiechnęłam się do niego a on oparł się rękami i blat.
- Co chcesz do picia?
- Wódkę z colą. – uśmiechnęłam się do niego po czym obrócił się i nalewał mi do szklanki mojego trunku. Z racji, że ruch był bardzo duży, podał mi drinka i przyjmował kolejne zamówienia. Obróciłam się na krześle przodem do parkietu i przyglądałam się ludziom.
- Jak chcesz tańczyć to idź, dołączę później. – powiedział mi do ucha, obróciłam się twarzą do niego i nasze twarze były bardzo blisko siebie, niebezpiecznie blisko.
- Poczekam na ciebie. – uśmiechnęłam się i popijałam dalej drinka.
- Dzisiaj pobiłaś samą siebie. – dokładnie przyglądał się moim oczom.
- Dlaczego?
- Ślicznie wyglądasz. Nie dziwię się, że ten facet tak ci się przygląda. – spojrzałam w prawą stronę i faktycznie siedział tam facet, na moje oko miał z 25 lat i był naprawdę przystojny. Kiedy nasze oczy się spotkały uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. Z powrotem spojrzałam na Bartka.
- Ale to z tobą tu jestem. Możesz mi zrobić jeszcze raz to samo ? – uśmiechnęłam się do mojego barmana po czym na jego twarzy zagościł jeden z najmilszych uśmiechów jakie widziałam w swoim życiu. Po chwili ktoś usiadł obok mnie, był to ten sam mężczyzna, który mi się przyglądał.
- Cześć. Masz ochotę na drinka? Albo zatańczyć ? – był odwrócony twarzą do mnie a ja się zaśmiałam pod nosem.
- Mam już partnera i drinka właśnie też – wtedy Bartek podał mi moje zamówienie – Z nim tutaj jestem – spojrzałam na Bartka a z jego twarzy zniknął uśmiech, patrzył się na nieznajomego, któremu podał piwo. Mężczyzna spojrzał na mnie po czym odszedł.
- Fajnie wyglądasz za tym barem. – on się tylko uśmiechnął i przyjmował kolejne zamówienia. Nie przeszkadzało mi, że siedziałam tak bezczynie kiedy ludzie za mną bawią się w najlepsze. Nie miało to znaczenia. Ważne było, że mogłam na niego patrzeć, być obok. Co chwilę czule się uśmiechał i moje potrzeby zostały w pełni zaspokojone. Było widać, że podobał się dziewczynom i to o sto razy ładniejszym ode mnie, ale co mi schlebiało, to, że nie wydawał się być nimi zainteresowany. Miałam wrażenie, że w ogóle nie był świadom swojej urody oraz tego jak przyciągał uwagę. Czułam się bardzo dowartościowana, że tylko mi posyłał uśmiechy.
- Już kończę. – powiedział do mnie i poszedł na zaplecze. Spojrzałam na zegarek i było już wpół do 24. Dokończyłam drinka i Bartek znalazł się przede mną.
- Z tej perspektywy wyglądasz jeszcze ładniej. – stał naprzeciwko i przyglądał się dokładnie każdemu kawałkowi mojej twarzy.
- Hej przystojniaku. – kręciłam się na krześle, to w prawo to w lewo, nie odrywałam wzroku od niego.
- Chcesz zatańczyć ? – pokiwałam głową na znak zgody, złapał mnie za rękę i poszliśmy na parkiet. Tańczyliśmy cały czas patrząc na siebie, między nami tworzyła się chemia i chyba oboje to czuliśmy. Było tak spokojnie, obyło się obmacywania i innych prowokujących ruchów, tańczyliśmy tak swobodnie.
- Pójdziemy do baru ? - byłam spragniona, potrzebowałam natychmiast czegoś się napić, suchość w ustach była dużym dyskomfortem. Mój towarzysz uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę i poszłam za nim.
- Co chcesz? – zapytał gdy byliśmy przy barze, teraz swoją ręką obejmował mnie w pasie.
- Sok będzie ok. – sobie zamówił piwo. Usiedliśmy na krzesłach, spojrzałam na zegarek i było przed 2.
- Nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał.
- Cieszę się, to komplement. Masz konkretną godzinę o której masz być w domu? – podobał mi sposób w jaki na mnie patrzył, w jego oczach było dużo troski.
- Nie mam ograniczenia. Nie będę się bawić w kopciuszka. – zaśmiałam się po czym wypiliśmy nasze napoje i znowu poszliśmy na parkiet. Po godzinie oboje byliśmy już bardzo zmęczeni. Przy barze poczekałam na Bartka, by wziął swoje rzeczy z zaplecza i poszliśmy do szatni po moją kurtkę. Zamówiłam taksówkę i czekaliśmy na zewnątrz.
- Pojadę z tobą i tą samą taksówką wrócę do swojego domu. – uśmiechnął się Bartek i założył mi kaptur na głowę.
- Dobrze. Świetnie się bawiłam. Dziękuję za mile spędzony czas.  
- To ja dziękuje za miłe towarzystwo. Gdyby nie ty pewnie już bym spał albo nadal stał za barem. Jeżeli będziesz miała ochotę to możemy powtarzać to częściej.
- Nie widzę przeciwwskazań. Chodź, taksówka przyjechała. – poszliśmy do samochodu. Objął mnie ramieniem a ja wtuliłam się w niego.
- Proszę poczekać. – powiedział do kierowcy kiedy byliśmy już pod moim domem i odprowadził mnie do drzwi. Wyciągnęłam klucze z torebki i podniosłam głowę.
- Słodkich snów. – pocałował mnie w policzek, nie potrafiłam nic powiedzieć, tylko się uśmiechnęłam. Widziałam jak wsiadł do taksówki i patrząc na mnie zza szyby odjechał. Radośnie weszłam do domu i poszłam od razu na górę. Było tuż przed 4 a Maciek siedział na kanapie i oglądał jakiś film. Spojrzał na mnie lecz nie odezwałam się do niego. Nie chciało mi się z nim rozmawiać, wiedziałam, że to właśnie na mnie czekał. Otworzyłam drzwi do pokoju i zamknęłam je za sobą na klucz. To miał być znak dla niego, że nie miałam ochoty na zwierzenia. To było moje życie i to ja byłam jego reżyserem.  
Byłam szczęśliwa, ale i też potwornie zmęczona. Zmyłam makijaż i od razu przebrałam się w pidżamę. Napisałam sms’a do Asi i Filipa "To była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć w tej sprawie. Dobranoc”.
Z uśmiechem na ustach zasnęłam nim zdążyłam o czymkolwiek pomyśleć.

Następnego dnia obudziłam się przed 13 i od razu wzięłam prysznic, przebrałam się w dresy i zeszłam na dół by cokolwiek zjeść. W salonie siedział Maciek z Marcinem.
- Hej. – powiedziałam do braci i zaczęłam robić herbatę i tosty.
- W końcu wstałaś. – uśmiechnął się Marcin a Maciek nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem.
- No zaszalałam dzisiaj. W końcu weekend – odwzajemniłam jego uśmiech i z swoim śniadaniem poszłam do siebie. Na telefonie miałam kilka wiadomości.
Od Asi "Koniecznie musisz mi wszystko opowiedzieć.”, na same wspomnienie dzisiejszej nocy kąciki ust powędrowały do góry. Był też od Filipa "Brawo! I tak ma być, spotkamy się w czwartek to pogadamy”. Z Asią umówiłam się na obiad. Nie miałam za dużo czasu więc od razu zaczęłam się ogarniać, włosy związałam w kok, na twarz nałożyłam podkład i tusz do rzęs. Ubrałam się, spakowałam torebkę, wzięłam buty i zbiegłam na dół.
- Gdzie ty się znowu wybierasz? – zwrócił się w moja stronę Marcin a Maciek tylko zmierzył mnie od góry do dołu.
- Umówiłam się na obiad. – założyłam buty i ubierałam kurtkę.
- O której wrócisz ? – nie był to zbyt miły ton głosu, ale nie zamierzałam zwracać na to uwagi.
- Nie za późno. Zresztą czy ty mi się spowiadasz ? Pa. – wzięłam torebkę i wyszłam. Nie miałam ochoty na żadne kłótnie. Czułam, że Maciek mu o wszystkim powiedział i ze oboje mieli problem z Bartkiem.
Pojechałam w umówione miejsce, Asia już na mnie czekała.
- Przepraszam, robiłam co mogłam ale nie wyrobiłam się. – przytuliłam przyjaciółkę.
- Spoko, tylko chwilę czekałam. Chodź. – weszłyśmy do środka, zamówiłyśmy pizzę i rozmawiałyśmy. Wszystko jej opowiedziałam, czułam się taka szczęśliwa. To było miłe patrzeć jak przyjaciółka cieszyła się razem ze mną. Po trzy godzinnej rozmowie i zjedzeniu obiadu odwiozłam ją do domu i pojechałam do siebie. W domu nie było nikogo, więc poszłam do swojego pokoju i wieczór spędziłam, na odrabianiu lekcji i przygotowywaniu się do nowego tygodnia szkoły.

25.
Następnego dnia wstałam przed 7 i zaczęłam się szybko szykować. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się. Spakowałam torbę, wzięłam buty i zeszłam na dół, gdzie byli rodzice i Maciek.
- Hej – uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole. Zjadłam śniadanie a w między czasie Maciek się zbierał do szkoły.
- Czemu wy się do siebie nie odzywacie? Nie zbieracie się razem do szkoły? – popatrzył na nas tato i zapadła cisza, Maciek spojrzał na mnie a później zaczął się ubierać.
- Ja jadę, pa. – i wyszedł z domu. Najlepiej było uciec od problemu.
- Co jest? – wzrok taty powędrował w moją stronę.
- Eh, co mam ci powiedzieć? Maciek przeliczył się ze swoimi kompetencjami, chce układać mi życie a ja mam inne plany.
- A dokładniej? – teraz mama włączyła się do rozmowy a ja czułam się jak pod ostrzałem. Nie chciałam spiskować przeciwko bratu ani też się skarżyć.
- Poznałam kogoś a Maciek tego kogoś nawet nie poznał, a już go nie lubi i nie ma ku temu żadnych powodów. Więc co ja mogę ? Lepiej będzie jak każde z nas będzie żyło swoim życiem. Ja nie chcę się z nim kłócić, to mój brat i bardzo go kocham, ale mam swój rozum i to nim będę się kierować. – uśmiechnęłam się do rodziców po czym oni odwzajemnili mój uśmiech. – Zbieram się bo się spóźnię. – wstałam od stołu i skierowałam się do wyjścia.
- Jesteś mądrą dziewczyną. On wart jest tego ? – zaskoczył mnie tata swoim pytaniem, wiedziałam o co mu chodziło.
- Wart jest mojego zaufania. – uśmiechnęłam się po czym wyszłam i pojechałam do szkoły.
Niemal spóźniłam się na lekcje, prawie wbiegłam do sali. Zajęłam miejsce obok Asi, uśmiechnęłam się do niej na przywitanie. Pierwsza lekcja szybko nam minęła, później poszłam na angielski, na samą myśl, że znowu go zobaczę przyspieszyłam kroku. Stał przy parapecie a naprzeciwko niego był chłopak, widziałam go od tyłu, po chwili zdałam sobie sprawę, że to przecież Maciek. Od razu podeszłam do nich.
- Co jest ? – popatrzyłam to na Bartka, to na Maćka, ten z kolei jak mnie zobaczył odwrócił się i odszedł. Nic do mnie nie powiedział.
- Czego chciał od ciebie? – spojrzałam na Bartka, byłam nieco zdenerwowana.
- Nic. Chodź na lekcje. – uśmiechnął się do mnie i skierował się do klasy.
- Nie. Najpierw mi powiesz czego chciał. – odwrócił się w moją stronę i rozłożył ręce.
- Chcesz się spóźnić? Innym razem o tym porozmawiamy. – po tych słowach wszedł do klasy a ja nie miałam innego wyjścia tylko zrobiłam to samo. Na lekcji nie mieliśmy możliwości porozmawiać, ale wiedziałam, że tak tego nie zostawię. Nie pozwolę Maćkowi mieszać się w to co jest, a raczej tworzy się między mną a Bartkiem. Gdy zadzwonił dzwonek Bartek powiedział "do zobaczenia” i poszedł, nie zdążyłam nawet mu odpowiedzieć. Na przerwie obiadowej poszłyśmy z Asią na stołówkę, stałyśmy w kolejce po jedzenie.
- Siadamy z chłopakami ? – Asia spojrzała na mnie i nakładała sobie sałatkę.
- Nie chcę teraz rozmawiać z Maćkiem. Nie wiem czego chciał od Bartka, ale nie będę tutaj się z nim kłócić. Nie będzie ci przeszkadzać jak usiądziemy same? – spojrzałam na przyjaciółkę a ona tylko się do mnie uśmiechnęła, co było znakiem zgody. Poszłyśmy do stolika i spokojnie jadłyśmy nasze obiadki. Bartek siedział z chłopakami z klasy i z dwiema jakimiś dziewczynami, z tego co dało się zauważyć dobrze się bawili. Nie byłam w nastroju, żeby na nich patrzeć, widziałam też jak mój brat z kolegami co chwilę mi się przyglądali. Od razu jak zjadłyśmy poszłyśmy na lekcje. Dzisiejszy dzień w szkole był dla mnie męczący i gdy zabrzmiał dzwonek po ostatniej lekcji poczułam jak wielki kamień spadł mi z serca.
- Wreszcie do domu. To teraz sobie porozmawiam z moim kochanym braciszkiem. – powiedziałam do Asi gdy wychodziłyśmy ze szkoły.
- Tylko go nie zabij. – nie odpowiedziałam na słowa przyjaciółki bo już nie zdążyłam. Podbiegł do mnie Bartek, złapał mnie za rękę.
- Chodź. – uśmiechnął się i pociągnął mnie za sobą.
- Ale ja samochodem jestem – przystanął, widać było, że zburzyłam jego koncepcję.
- To dawaj kluczyki. – uśmiechnął się i zanim zdążyłam otworzyć pięść w której trzymałam kluczyki to sam to zrobił i biegliśmy do samochodu.
- Nie gniewaj się, że ją zabieram. – niemalże krzyknął do Asi.
- Spokojnie. Do jutra. – uśmiechnęła się do niego i byliśmy już przy samochodzie. Widziałam, jak Kuba wskazał ręką na nas, co spowodowało, że Maciek gwałtowanie na nas spojrzał. Nim zdążył cokolwiek zrobić to my odjechaliśmy.
- Co to miało być ? – zaśmiałam się do Bartka wskazując ręką za siebie, co u niego wywołało głośny śmiech.
- Przejaw manifestacji skierowany przeciwko twojemu bratu. – patrzył przed siebie a ja zastanawiałam się gdzie jedziemy.
- Aha, czyli zrobiłeś to dlatego by go wkurzyć a nie dlatego, że masz ochotę ze mną pobyć? – chciałam by zabrzmiało to ironicznie, ale ton mojego głosu zawiódł mnie i wyglądało to tak, jakbym poważnie robiła mu wyrzuty, ucieszyłam się gdy zobaczyłam, że śmieje się z moich słów.
- Dziewczyno, jeszcze nie zauważyłaś, że lubię z tobą przebywać? A jeżeli mogę przy tym wkurzyć twojego brata buca to powiedz, sama byś z takiej okazji nie skorzystała ? – spojrzał na mnie i oboje śmialiśmy się najgłośniej jak potrafiliśmy.
- A gdzie jedziemy?
- A spieszysz się gdzieś ? – spojrzał na mnie wymownie, wiedziałam, że choćbym miała coś zaplanowane to w tej chwili nie miało to znaczenia. Moją odpowiedzią był śmiech połączony z bezradnym kręceniem głową. – No i tak myślałem. – patrzył przed siebie. Widziałam, że wyjeżdżamy z miasta, ale nie miałam żadnych obaw, ufałam mu. Mogłam z nim jechać nawet na koniec świata. W jego obecności czułam się bezpieczna

paulinan92

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2752 słów i 14628 znaków.

5 komentarzy

 
  • paulinan92

    Dzisiaj, za jakieś 15-20 minut ;)

    26 paź 2014

  • :))

    kiedy będzie następna część?

    26 paź 2014

  • prf222

    super czekam na kolejną część

    25 paź 2014

  • Py64 (niezalogowany)

    Niesamowite. Po prostu, niesamowite.

    25 paź 2014

  • :)

    Świetne :) :) Czekam na dalej ;)

    25 paź 2014