22.
Wstałam o 6, tak bardzo mi się nie chciało ale wiedziałam, że już dzisiaj wagarów nie mogłam sobie zrobić. Napisałam sms’a do Bartka " Jeśli możesz weź zeszyt od angielskiego to skseruję, z góry dziękuje. Gosia.’’.
Poszłam się ubrać, dzisiaj strasznie padało więc wzięłam szare rurki, czarną bluzkę na długi rękaw i nowy nabytek, czyli kurtkę bejsbolówkę, do tego kurtkę - zieloną parkę i kalosze. Pomalowałam się nowymi kosmetykami co sprawiło mi bardzo dużą radość. Na dole wszyscy jedli śniadanie.
- Hej – powiedziałam siadając na swoim miejscu.
- Fajnie dzisiaj wyglądasz. Podoba mi się ta bluza. – uśmiechnęła się mama.
- Nie jesteś na czasie, to bejsbolówka. – zaśmiałam się do mojej rodzicielki. – Będę ci pożyczać jeśli będziesz chciała. Widzę, że nowa bluzka też ci się spodobała i szminkę też masz ładną. A tato jaki krawat. Marcin też widzę nowe rzeczy, bo metka zwisa. Ciekawe gdzie wy wszyscy na zakupach byliście – śmiałam się głośno a Marcin dopiero zwrócił uwagę na metkę. Śmialiśmy się w wniebogłosy.
- Przelewy na konto już macie zrobione. – zwrócił się z uśmiechem do nas tato.
- Uff – Maćkowi zdecydowanie ulżyło. – Zbieraj się mała jak chcesz zdążyć do szkoły.
Wstałam z miejsca i wzięłam jeszcze prezent dla Asi.
- Jak humor? – byliśmy już w drodze do szkoły, kiedy brat zwrócił się w moją stronę.
- Dobrze. Czuję się jakbym była zjarana. Haha. Jest dobrze. Dobrze, że tata się za nami wczoraj wstawił.
- No, inaczej mogłoby skończyć się na szlabanie. – spojrzałam na brata, oboje nie żałowaliśmy tego skoku.
Z parkingu biegliśmy do szkoły bo padało coraz mocniej. W szafce zostawiłam kurtkę i poszłam na lekcje. Wszystko opowiedziałam Asi, dałam jej również prezent. Zdałam jej całą relację z wyjazdu. Na przerwie obiadowej poszłyśmy na stołówkę gdzie Maciek chwalił się kolegom, pokazywał nasze zdjęcia a filmy z skoku od razu wstawił na Facebooka. Nie byłam tym zachwycona, ale jakoś nie chciałam się tym przejmować.
Na wf siedziałam sama na ławce, Asia ćwiczyła i Bartek również.
- Hej. Podejdziesz pod szatnie? Dam ci zeszyt. – uśmiechnął się miło do mnie gdy szedł do szatni.
- Jasne. Dzięki, że wziąłeś. – podążyłam za nim.
- Jak wyjazd? – spojrzał na mnie i przyglądał się dokładnie.
- Udany. – moje kąciki ust powędrowały do góry.
- To super. Okej to poczekaj zaraz ci przyniosę i najwyżej spotkamy się pod ksero, co? – byliśmy już pod szatnią.
- Okej. – wszedł do środka i po chwili podał mi zeszyt i od razu poszłam pod ksero, pod którym była kolejka. Gdy przyszła na mnie kolej akurat przyszedł Bartek.
- Dzięki. – podałam mu zeszyt gdy skończyłam kserować.
- To kiedy jedziemy na przejażdżkę? – spojrzał na mnie i powoli poszliśmy w kierunku ławki.
- Możemy nawet w weekend tylko nie wiem czy pogoda dopisze. – usiedliśmy i byliśmy skierowani twarzami do siebie.
- Nie zapowiada się na ocieplenie. Proponowałbym odłożyć to na wiosnę. A teraz możemy coś innego zrobić. W sobotę jest wielka impreza w Kwadracie, może masz ochotę pójść? Na początku będę pomagał w barze ale około 23 mogę wbić na parkiet. – nie było widać po nim żadnego stresu czy strachu, z lekkością mnie zaprosił.
- Jak w sobotę to mogę się zastanowić. Jesteś barmanem ?
- W wakacje pracowałem jako barman i od czasu do czasu pomagam jak mają większą imprezę. To tylko kilka godzin, ale kasy zawsze coś wpadnie. – uśmiechnął się miło. Zadzwonił dzwonek i oboje wstaliśmy z miejsca.
- Dam ci znać, a tymczasem miłego dnia i do jutra. – pożegnałam się z nim i poszłam na resztę lekcji.
Te siedem lekcji było trochę męczące, ale na szczęście szybko minęło i z Maćkiem pojechaliśmy do domu. Irena cieszyła się z obrusów a my zjedliśmy obiad i poszliśmy do pokojów. Postanowiłam posprzątać trochę, brudne ubrania Irena wzięła do prania a ja układałam nowe ciuchy i kosmetyki. Doprowadzenie wszystkiego do porządku zajęło mi 3 godziny, umyłam wszystkie swoje pędzle do makijażu, posegregowałam ubrania, buty. Porobiłam porządki w szufladach i na półkach.
Zrobiłam sobie herbatę i siedziałam przed komputerem. Nasz film z skoku robił furorę, dużo ludzi nam gratulowało i było pod wrażeniem naszej odwagi, a ja na samą myśl się cieszyłam z tego dokonania. Postanowiłam wstawić zdjęcie gdy leciałam, było wtedy duże słońce i czyste niebo więc prawie nie było widać liny i wyglądało to tak, jakbym leciała, podpisałam je słowami "Nie pozwól aby strach przed działaniem wykluczył cię z gry”. Od razu wydrukowałam też to zdjęcie wraz z tym jak z Maćkiem byliśmy na górze, i oprawiłam je w ramki.
Wieczór spędziłam na nadrabianiu zaległości w internecie i tych szkolnych. Wzięłam prysznic i poszłam spać.
Środek tygodnia i na szczęście tylko 5 lekcji, na zegarku była 7 więc za dużo czasu na szykowanie nie miałam. Wybrałam czarne spodnie, ciemnozieloną bluzkę z skórzanymi ramionami i czarną materiałową ramoneskę, do tego płaskie czarne botki i torba. Włosy związałam w kucyk i robiłam lekki makijaż gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Hej. Już wpół do 8. Zbieraj się szybciej. – to był Maciek.
- Jestem gotowa. – wzięłam buty i torbę i zeszłam na dół. Do torby wrzuciłam jogurt, ubrałam kurtkę i poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
- W sobotę chciałabym iść do Kwadratu na imprezę – wiedziałam, że muszę z nim o tym porozmawiać nie tyle co pytać o pozwolenie, ale Maciek powinien wiedzieć o tym. Prawie wszystko mieliśmy sobie mówić i czułabym się okropnie gdybym to przed nim zataiła.
- Jeszcze masz mało imprezowania? – zaśmiał się do mnie brat i spojrzał w moją stronę – no to pogadam z chłopakami i możemy iść.
- Dostałam zaproszenie i nie chcę mieć eskorty. – spoglądałam w jego stronę.
- Od tego nowego ?
- On ma imię, Bartek i chcę z nim iść. Sama. – weszłam na grząski grunt.
- No to idź, ale ja z chłopakami też mogę iść, prawda? Nie z tobą, tylko pójdziemy oddzielnie. – patrzył przed siebie. Ton jego głosu nie był za przyjemny.
- Jestem już dorosła i mogę decydować z kim i gdzie idę. Jak masz mnie pilnować, obserwować to dziękuję ci bardzo, ale nie potrzebuję tego. Chciałam być szczera, żebyś wiedział gdzie i z kim będę, ale nie potrafisz tego docenić. – byłam trochę zdenerwowana i starałam się jak najspokojniej mu odpowiedzieć ale emocje wzięły górę.
- To idź, ale nie zabronisz mi być w tym samym klubie. Z chłopakami też chcieliśmy iść na tą imprezę. – nadal nie patrzył na mnie, jego męska duma nie pozwalała mu na przyznanie mi racji.
- Wiesz co? Nie chce mi się dłużej z tobą o tym rozmawiać. – byliśmy już pod szkołą, wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami. Miałam dosyć matkowania. Wiedziałam, że on nie odpuści a ja nie zamierzałam dać mu za wygraną. Pierwsze dwie lekcje minęły dosyć szybko, Asi nie było dzisiaj w szkole także nie miałam z kim porozmawiać. Napisałam sms’a do Filipa, mojego przyjaciela "Możemy się dzisiaj spotkać? Bardzo mi na tym zależy” i później poszłam na angielski. W ławce siedział Bartek.
- Hej. – przywitał mnie z uśmiechem na ustach.
- Cześć. – moje zdenerwowanie nadal się utrzymywało.
- Oo, widzę, że ktoś tu wstał lewą nogą. Dzisiaj lepiej bez kija nie podchodzić co? – był miły i widać było, że chciał mi poprawić humor ale nie potrafiłam ogarnąć mojej złości.
- Nie to tylko starszy brat. – spojrzałam na niego po czym zaczęła się lekcja. W międzyczasie dostałam zwrotną wiadomość od Filipa "Mam dzisiaj dzień wolny. O której kończysz? To podjadę po Ciebie i pojedziemy do mnie”. Ucieszyłam się, na mojej twarzy pojawił się uśmiech, widziałam jak Bartek spoglądał na mnie a później odwrócił głowę. Nie zastanawiając się dłużej odpisałam Filipowi "Super. Kończę o 12:30.”. Gdy zadzwonił dzwonek zaczęłam się pakować, a Bartek tylko się pożegnał i poszedł, myślałam, że zaczeka na mnie, niestety rozczarowałam się. Nie miałam ochoty iść na stołówkę, bo wiedziałam, że będzie tam Maciek a ja nie chciałam go widzieć. Usiadłam na parapecie i oczekiwałam dzwonka. Po ostatnich dwóch lekcjach wzięłam kurtkę z szafki i skierowałam się do wyjścia. Widziałam Maćka, który rozmawiał przed szkołą z chłopakami, wyminęłam ich i w tym momencie podjechał Filip, od razu wsiadłam do samochodu, przywitaliśmy się i ruszyliśmy.
- Dzięki, że znalazłeś czas. – spojrzałam w stronę Filipa, uśmiechnęłam się do niego i uścisnęłam dłoń, którą trzymał na skrzyni biegów. Filip to jedyna osoba na świecie, której mogłam wszystko, dosłownie wszystko powiedzieć. Maćkowi mówiłam prawie wszystko, nie wyobrażałam sobie powiedzieć mu o uprawianiu seksu z kimś lub innych bardziej intymnych sprawach. Asi ufałam i mogłam na nią liczyć, ale niektóre problemy w domu ukrywałam przed nią, różne uczucia czy również intymne sprawy. Więc Filip to przyjaciel do tańca i różańca, ufałam mu bardziej niż sobie.
- Chyba czeka nas długa rozmowa co? – obejrzał się w moją stronę, jego wyraz twarzy był bardzo czuły. Pokiwałam głową, że ma racje. – To wejdziemy do sklepu po lody i wino. - uśmiechnęłam się. Znał mnie tak dobrze jak nikt inny.
Filip mieszkał z rodzicami i miał dwie młodsze siostry, jedna ma 4 lat a druga 6, on 20. W tym domu panowała nieposkromiona radość, całkiem inna energia niż u nas. Przywitałam się z Jego domownikami i poszliśmy od razu do pokoju Filipa. Jego siostrom musiałam obiecać, że następnym razem jak przyjadę to pobawię się z nimi bo inaczej by mnie nie puściły. Usiedliśmy wygodnie na kanapie, Filip nalał nam po lampce wina.
- Mów. – dotknął mojego ramienia na znak otuchy.
- Nie wiem od czego zacząć. Eh. – wzięłam głęboki wdech i opowiedziałam mu o Bartku, tym jaki jest, o tym co opowiedział mi o sobie, o plotkach o nim.
– Zaprosił mnie na imprezę w sobotę i Maciek chce iść z chłopakami. Nas, a raczej jego pilnować. On nawet nigdy z nim nie rozmawiał a zachowuje się tak jakby ten chłopak co najmniej kogoś zabił. Gadałam o tym z Maćkiem już kiedyś, w górach i dzisiaj. I to o niego się dzisiaj pokłóciliśmy. Rozumiem, że się boi o mnie ale Bartek mnie nie zgwałci ani nie pobije. Jak wychodziłam z Damianem do kina to uprzedzony nie był. – oparłam się głową o ramię Filipa a on objął mnie ręką.
- On się martwi o Ciebie, sam mam dwie siostry i nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby je skrzywdzić. Ale to nie upoważnia Maćka by zamykał Cię w klatce. Masz swój rozum, swoje serce i tego się słuchaj. Ty nie nakazujesz Maćkowi z kim ma się umawiać a z kim nie. To, że powiedziałaś mu o zamiarze wyjścia z tym Bartkiem świadczy o tym, że liczysz się z jego zdaniem ale on nie liczy się z Twoim, a to nie jest w porządku. Rób to na co masz ochotę. Jeśli chcesz iść z nim do klubu to idź i baw się dobrze. Jeżeli tam przyjdzie Maciek to nie zwracaj na niego uwagi. Nie ma też co się dziwić za bardzo Maćkowi bo te plotki co chodzą po waszej szkole tylko rodzą strach, ale przecież gdyby coś poważnego zrobił to byłby w poprawczaku czy w więzieniu. Skoro znacie się już prawie miesiąc i masz o nim tak dobre zdanie to może był kiedyś jaki był ale przecież ludzie się zmieniają.
- Boję się, że Maciek przyjdzie do tego klubu i będzie nas ciągle obserwował, każdy ruch, gest. – wzięłam łyk wina i spoglądałam za okno.
- I nie zawaha się użyć pięści. – uśmiechnął się do mnie. Maciek kiedyś uderzył Filipa bo źle zinterpretował nasze zachowanie. – Nie możecie iść do innego klubu?
- Bartek pracuje tam jako barman, tylko do 23. Jego brat jest managerem i Bartek pracował tam w wakacje a teraz pomaga. Więc tak dziwnie proponować żebyśmy poszli gdzieś indziej. – moja lampka była pusta więc Filip dolał mi wina.
- Oboje jesteście uparci, w sensie ty z Maćkiem, to że ty nie odpuścisz to wiem a podejrzewam, że Maciek też nie zrezygnuje. Mogę pogadać z Maćkiem, wezmę Karolinę i pójdziemy się bawić do tego klubu. Jakby coś się działo to będę na miejscu, gdybyś nie miała jak wrócić to odwiozę Cię. Nie będę was pilnował ani obserwował. Będę się normalnie bawił a w razie czego będziesz miała pomoc. Tylko podejrzewam, że Maciek może się na to nie zgodzić, że uzna to moje krycie Ciebie itp.
- No właśnie. Nie to nie jest dobry pomysł. Źle zrobiłam, że powiedziałam Maćkowi, ale myślałam, że on zrozumie. Wcześniej rozmawiałam z nim o Bartku i nie zgłaszał takich sprzeciwów jak dzisiaj. Mówił mi, że będzie miał go na oku, że mam mu mówić o wszystkim i że wie, że mnie nie zatrzyma a teraz chce robić za mojego ochroniarza. – byłam zła na siebie, zła na to, że mój własny brat mnie tak ogranicza.
- Spokojnie. Masz mnie i poradzimy sobie. Będziesz w domu to zobaczysz czy Maciek się odezwie, może przeprosi. Jeżeli nie to sama nie zaczynaj z nim rozmowy bo nie ma sensu żebyś się przed nim tłumaczyła czy płaszczyła. Jak nie zmieni zdania to idź do tego klubu i nie zwracaj na niego uwagi, gdyby Bartek się wypytywał czy coś to obróć to w żart. Albo umów się z Bartkiem na piątek do klubu czy gdzieś indziej.- przytulił mnie mocno.
- Dziękuję. Jesteś taki kochany. – dałam mu buziaka w policzek.
- Koniec smutków, czas na lody. Siedź tutaj, jakoś po kryjomu je przyniosę by dziewczynki nie widziały. – puścił mi oczko i poszedł do kuchni. Po chwili niemal przybiegł z łyżeczkami i zabraliśmy się za jedzenie i oglądaliśmy filmy. Około 22 zadzwoniła do mnie mama, żebym wracała do domu. Filip zamówił mi taksówkę.
- Wiesz, że o każdej porze dnia i nocy możesz do mnie zadzwonić. Jak zdecydujesz co z tym spotkaniem to daj znać. – pocałował mnie w czoło i mocno przytuliliśmy się do siebie. Odprowadził mnie do bramy i pojechałam.
W domu czekała na mnie mama, przywitałam się z nią ale nie miałam ochoty na rozmowy. Wzięłam jogurt z musli i poszłam do swojego pokoju. Wykąpałam się, odrobiłam lekcje i około 1 w nocy poszłam spać.
23.
W czwartki zawsze do szkoły jeździłam sama samochodem także, nie musiałam manifestować swojej złości do brata. Humor miałam nawet dobry bo wiedziałam, że nie ma co marnować zdrowia na czyjąś nadopiekuńczość. Ubrałam się w jeansy i czarną koronkową bluzkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż. W jadalni byli rodzice z którymi się przywitałam, zjadłam kanapki i pojechałam.
W szkole miałam 5 lekcji, z Asią spotkałam się przy szafkach.
- Hej – przywitałam się z przyjaciółką, przytuliłam ją i od razu czułam się lepiej.
- Hej kochana. Co tam ? – posłała mi przyjazny uśmiech i udałyśmy się pod klasę. Po drodze opowiedziałam jej o kłótni z Maćkiem.
- Olej to. Ty nie masz za co przepraszać więc się nie przejmuj i rób swoje. Nie zważaj na niego tylko się zgódź i baw się dobrze. Kurczę, zawsze walczysz o swoje a teraz tak łatwo bratu dajesz za wygraną? – złapała mnie za rękę by dodać wsparcia. Wiedziałam, że miała rację. – To ty zawsze dodawałaś mi odwagi, siły. Kto ci zabrał tą niezależność i wolność? Nie jest twoim ojcem by decydować za ciebie, nawet twój tata nigdy tak nie robił więc on tym bardziej nie ma prawa. – przytuliła mnie i weszłyśmy do klasy. Dwie pierwsze lekcje minęły w wolnym tempie ale to przez to, że dużo myślałam. Na zajęciach byłam ciałem, moje myśli były kompletnie gdzie indziej, daleko stąd. Później był wf, usiadłam na ławce z słuchawkami w uszach. Zamknęłam oczy i byłam w innym świecie. Nagle ktoś mnie szturchnął, otworzyłam oczy i stał przede mną Bartek.
- Hej – wyciągnęłam słuchawki z uszu a on usiadł obok.
- Nie ćwiczysz? – był przebrany w strój na wf.
- Ćwiczę ale moja drużyna ma przerwę. A Ty co taka zamyślona?
- A tak sobie słucham muzyki. – uśmiechnęłam się do niego.
- Przemyślałaś moją propozycję?
- Yyy.. Tak. – zawahałam się, w sumie nie byłam na to przygotowana, myślałam, że mam jeszcze czas na zastanowienie, że może jutro zapyta. – Widzimy się w sobotę w kwadracie. – uśmiechnęłam się do Bartka, wydawał się być zadowolony z mojej odpowiedzi.
- Cieszę się. Ja będę od 19 a o 23 jestem wolny. Mogę przyjechać po ciebie przed 19 ale nie wiem czy to dla ciebie nie za wcześnie. – uśmiechnął się i patrzył mi w oczy.
- Trochę wcześnie, tyle godzin przy barze nie wytrzymam. – zaśmiałam się co u niego spowodowało szczery śmiech. – Przyjadę swoim samochodem, ale wtedy nic nie wypiję, to może taksówką.
- Zgadamy się jeszcze dobra? Muszę lecieć bo teraz moja drużyna wchodzi na boisko. – pożegnał się pobiegł na swój sektor.
Gdy dziewczyny poszły do szatni to czekałam na Asię przed szatnią.
- Zgodziłam się, idę z Bartkiem w sobotę do klubu. – powiedziałam, gdy Asia wyszła.
- Mądra dziewczynka. – objęła mnie ramieniem i poszłyśmy na ostatnie lekcje.
Od razu po lekcjach pojechałam do domu, wiedziałam, że Bartek też kończy teraz lekcje ale nie czekałam na Niego, nie chciałam się narzucać a miałam też trochę rzeczy do zrobienia.
W domu była tylko Irena.
- Hej. – przywitałam się z nią po czym usiadłam przy stole.
- Gosia czy ty coś jesz? Nikniesz w oczach. Chcesz się jakiejś choroby nabawić? – surowo na mnie spojrzała i podała mi talerz zupy.
- Jem, naprawdę jem. Kochana jesteś, wiem że się martwisz ale moja waga nie spadła. Po prostu nie wysypiam się.- po zjedzonym obiedzie poszłam do siebie. Odrabiałam lekcje, porobiłam porządki w szafie, wystawiłam kilka rzeczy na sprzedaż na allegro. Zadzwoniłam też do Filipa by powiedzieć mu o dzisiejszej decyzji. Przestałam się przejmować czy Maciek będzie w tym klubie czy nie, dopóki mi nie wejdzie w drogę to nie miało to dla mnie znaczenia. To moje życie i moje decyzje.
Piątek, to był mój ulubiony dzień tygodnia. Nie dość, że miałam cztery luźne lekcje to był także początek weekendu. Planów na ten nie miałam, oprócz sobotniej imprezy.
Od rana miałam dobry humor, włączyłam płytę Juniora Kelly’iego, Jego piosenki niesamowicie napędzały mnie do życia. Uwielbiam tą energię, jaką niosły jego piosenki. Jako, że za oknem było szaro i ponuro postanowiłam to przełamać, założyłam obcisłą beżową koronkową spódniczkę, do tego czarną bokserkę i miętową materiałową ramoneskę. Włosy nakręciłam na prostownicę, zrobiłam lekki świeży makijaż i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole i jedli śniadanie, dołączyłam do nich, zrobiłam dwie kanapki i wypiłam herbatę.
- Zbieram się, miłego dnia. – wstałam od stołu i poszłam ubrać buty i kurtkę.
- Nie jedziesz z Maćkiem? – zwróciła się do mnie mama.
- Nie, jadę swoim samochodem. – uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z domu. Na parkingu byłam po 10 minutach. Od razu weszłam do szkoły i przy szafce była już Asia.
- Wow, ale ty dzisiaj wyglądasz ślicznie. Randka ?- uśmiechnęła się przyjaciółka i ruszyłyśmy pod salę.
- Nie, piąteczek. – wybuchłyśmy śmiechem.
- Topór wojenny zażegnany ?
- A widzisz, żebym przyjechała z Maćkiem? – rozłożyłam ręce i spojrzałam na Asię.
- Nie pamiętam kiedy wy ostatni raz się pokłóciliście. Nigdy nie mieliście cichych dni. – pokiwała głową i patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Zresztą zostawmy to. Chodź na lekcje.
Po dwóch pierwszych poszłam na angielski. Na korytarzu stał Bartek, na jego widok moje kąciki ust powędrowały do góry.
- Nie wiem co brałaś ale chcę to samo. – zaśmiał się jak podeszłam obok.
- Za stary jesteś – zadziornie odpowiedziałam i nie patrzyłam w jego kierunku, za to widziałam jak obok szedł Maciek z Damianem i dokładnie się nam przyglądali. Maciek nie był zadowolony, że nas razem widział, ale nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.
- Co Twojemu bratu się stało? Chyba nie jest zadowolony, że ze mną rozmawiasz. – patrzył to na Maćka to na mnie.
- Przechodzi ciężki okres, wiesz pierwsza miesiączka i te sprawy. – po tym Bartek zaczął się strasznie śmiać ja też nie mogłam się opanować. To nic, że ludzie na korytarzu patrzyli się na nas jak byśmy faktycznie byli pod wpływem alkoholu czy innych używek. Gdy przyszła nauczycielka weszliśmy za nią do klasy. Całą lekcję rysowaliśmy sobie głupie rzeczy na kartce, była poprawa kartkówki i tylko 4 osoby ją zaliczyły więc nie opłacało się robić nowego tematu skoro 10 osób poprawiało. Po lekcji Bartek odprowadził mnie i poszedł pod swoją klasę.
Po ostatniej lekcji poszłyśmy z Asią po swoje kurtki i wyszłyśmy przed szkołę.
- Chodź, odwiozę cię.
- Ale przecież nie masz po drodze a ja za chwilę mam autobus. – przystanęła naprzeciwko mnie Asia
- Nie marudź, dalej do samochodu. – popchnęłam ją i szłyśmy na parking.
- Pod warunkiem, że wejdziesz na górę.
- Dobra – byłyśmy już w samochodzie i pojechałyśmy do Asi. Po około 20 minutach byłyśmy już u niej.
- Cześć Gosia. Co słychać? Siadaj, zjesz obiad. – przywitała mnie mama przyjaciółki.
- Dzień dobry. Wszystko w porządku. – usiadłam przy stole bo z Asi mamą nie było dyskusji. Później poszłyśmy do pokoju i oglądałyśmy różne filmy na youtube, przeglądałyśmy blogi modowe. Obejrzałyśmy Remember me i wodę dla słoni. Obie uwielbiałyśmy te dwa filmy.
- Gosia zostań na noc. – powiedziała Asia gdy już się zbierałam, było ok. 21
- Coś ty, nie będę ci tyle czasu zabierać.
- Dzwoń do mamy i pogadaj z nią. Po co masz jechać, co będziesz robić? Zrobimy sobie babski wieczór. No proszę cię. – złożyła ręce i widać, że bardzo jej zależało.
- Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?
- Oszalałaś ?! Coś ty, zrobisz jej maseczkę i będzie kupiona. – zaśmiałyśmy się obie.
- No dobra. – wyciągnęłam telefon i wybrałam nr do mamy. Nie miała nic przeciwko, zresztą dzisiaj z tatą wyjeżdżali do Trójmiasta na weekend więc nie miało dla niej większego znaczenia gdzie będę nocować.
Noc spędziłyśmy na rozmawianiu dosłownie o wszystkim, wspominałyśmy czasy podstawówki, gimnazjum. Nawet mój związek z Wojtkiem i pierwszy raz potrafiłam się śmiać z tego co zaszło, mój skok na bungee przełamał strach i jakiekolwiek opory. Teraz czułam się wolna od przeszłości.
Zasnęłyśmy jakoś ok. 4 nad ranem. Jak się obudziłam była już 12.
- Asia, wstawaj. – szturchnęłam przyjaciółkę, która spała w najlepsze.
- Która godzina?
- Dwunasta. Chyba czas wstawać. – zaczęłam ją łaskotać. Ona odwdzięczyła mi się bijąc mnie poduszką i urządziłyśmy sobie wojnę. Przerwało nam pukanie do drzwi.
- Co śpiochy ? – zza drzwi wyjrzała Asi mama. – Śniadanie na stole. – uśmiechnęła się do nas i zamknęła drzwi.
- Jestem taka niewyspana. – Asia zaczęła się przeciągać a ja wyszłam z łóżka i wzięłam swoje ubrania. Asia dała mi swoją piżamę, żebym nie musiała spać w samej bieliźnie.
- No ja też, ale szkoda marnować czasu. Ja dzisiaj baluję. Może chcesz się przyłączyć ? Poznasz bliżej Bartka. – uśmiechnęłam się do przyjaciółki gdy ubierałam się.
- Najpierw ty poznaj go bliżej - zaśmiała się, wstała z łóżka i też się zaczęła ubierać. Poszłyśmy na śniadanie.
- Jejku jak mi tego brakowało, kanapki z nutellą. – od razu usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy jeść. Cały czas się śmiałyśmy i rozmawiałyśmy z Asi mamą. One miały ze sobą bardzo dobry kontakt, aż miło było na nie patrzeć.
- Zbieram się, już jest 14. Czas na mnie. Dziękuję za gościnę, dokarmianie mnie i cudowną zabawę. – przytuliłam się do Asi i jej mamy.
- Zapraszamy częściej. – powiedziały niemal równocześnie.
- Do widzenia. – pożegnałam się i pojechałam do swojego domu. Na dole był tylko Marcin.
- Hej. – przywitałam się z bratem i zrobiłam sobie kawę.
- O której to się do domu wraca? – założył ręce i patrzył się na mnie.
- Rozmawiałam wczoraj z mamą, że nie wracam na noc. – wyciągnęłam do niego język i czekałam aż woda mi się zagotuje.
- Wiem, dzwoniła, że będziesz dopiero dzisiaj. Gdzie byłaś ?
- Nie jestem na wokandzie sądowej także nie przesłuchuj mnie – uśmiechnęłam się do niego. – Dzisiaj też wychodzę ale będę wcześniej, przynajmniej mam taką nadzieję. – wzięłam kubek z gorącym napojem i szłam do siebie.
- Widzę, ze ostro balujesz. Gdzie dzisiaj idziesz ? – szedł za mną po schodach.
- Jeszcze nie wiem, ale co mam w domu robić? W końcu raz w życiu ma się 18 lat.
- Baw się dobrze – uśmiechnął się do mnie i poszedł do swojego pokoju.
Zostawiłam kawę na biurku i sprawdziłam wiadomości na Facebooku. Była tylko jedna i to od Bartka "Do zobaczenia dzisiaj”. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zanim się spostrzegłam była już 16. Miałam tyle rzeczy do zrobienia a tak mało czasu. Postanowiłam zacząć od kąpieli, zapaliłam świeczkę o zapachu pomarańczy i cynamonu, włączyłam radio i poszłam się myć. Po wyjściu z wanny zrobiłam sobie maseczkę i wzięłam się za malowanie paznokci, miały przykuwać uwagę więc wybór padł na krwisto czerwone. Włosy nakręciłam na wałki i zaczęłam kompletować strój na wieczór. Przeglądałam ubranie z dobre pół godziny i nie potrafiłam się określić. Koniec końców naszykowałam sobie skórzane legginsy, białą koszulę i czarną ramoneskę, do tego dobrałam złote dodatki – kolczyki, zegarek i kilka bransoletek. Zadzwoniłam jeszcze do Filipa by przekazać mu trochę pozytywnej energii a on dodał mi odwagi. Nie mogłam uwierzyć, że była już 20. A ja w kropce. Zabrałam się za makijaż, łagodne oko z kreską eyelinerem i czerwone usta. Strasznie podobało mi się połączenie czerni, złota z czerwienią na ustach. Włosy rozpuściłam z wałków i utrwaliłam lakierem. Zeszłam na dół by coś jeszcze zjeść i zadzwoniłam po taksówkę. Spakowałam torebkę, wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, dowód, klucze od domu, pieniądze, chusteczki i pomadkę. Gdy podjechała taksówka wyszłam nic nikomu nie mówiąc, zamknęłam za sobą drzwi i uśmiechając się sama do siebie pojechałam do klubu.
Dodaj komentarz