The experience cz 57-58

Siedziałam na krawężniku, wpatrywałam się w ruch na ulicy. Był wieczór i lampy oświetlały przestrzeń. Byłam w miejscu w którym mój brat miał wypadek, to tutaj Bóg postanowił wezwać Go do siebie. Przyglądałam się samochodom, które pojawiały się i znikały ze skrzyżowania, moja wyobraźnia była na tyle rozwinięta, że wyobrażałam sobie jak to wszystko musiało wyglądać. Bolało mnie to, że właśnie wtedy ten facet przejechał na czerwonym świetle, że mój brat akurat w tamtej sekundzie znalazł się w miejscu krzyżowania dróg.
Nikt nie rozumiał dlaczego chciałam wiedzieć, kim był. A to było proste, przynajmniej dla mnie. Nie chciałam mieć z nim styczności, nic do czynienia, chciałam trzymać się od niego z daleka. I tylko wtedy byłoby to możliwe, gdybym wiedziała kim był. Przykładowo, mogłabym potknąć się na ulicy i nie chciałabym żeby to on podał mi dłoń i pomógł mi wstać, czy inna sytuacja, mógł być sprzedawcą w sklepie i nie chciałabym, żeby mnie obsługiwał. Mógł też być młody i kiedyś w przyszłości mogłabym go spotkać na imprezie i na pewno nie chciałabym z nim tańczyć. Nie wiem czemu Marcin tego nie rozumiał. On i moi rodzice mieli wiedzę na temat tego człowieka i ja chciałam mieć tą samą, a nawet trochę mniejszą. Nie zamierzałam urządzać mu awantur, katować go czy niszczyć mu życia, chciałam zobaczyć jego twarz, tylko tyle.


Po jakiś dwóch godzinach postanowiłam się zebrać ponieważ robiło się późno a mnie zimno. Nie chciało mi się włóczyć po mieście a najbliżej miałam do Filipa, do którego się udałam.
- Dzień dobry, zastałam Filipa? - uśmiechnęłam się kiedy w drzwiach stanęła mama mojego przyjaciela. Miałam głęboką nadzieję, że Filip będzie w domu i będę mogła z nim porozmawiać.
- Cześć Gosiu, chodź. - kobieta szerzej otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. Byłam bardzo zmarznięta i od razu uderzyło mnie ciepło płynące z domu. Poczułam się znacznie lepiej. - Nie ma go. Ale chodź zaraz zadzwonię do niego. - uśmiechnęła się do mnie miło i poszła do pokoju po telefon a mnie od razu dopadły młodsze siostry Filipa.
- Dzisiaj nie masz wymówki, musisz się z nami pobawić. - Agatka wzięła mnie za rękę i od razu pociągnęła do pokoju. Wiedziałam, że tym razem się nie wykręcę i nawet nie miałam zamiaru tego robić.
- Zaraz przyjdę, naszykujcie lalki, tylko zamienię słowo z waszą mamą, dobrze? - spojrzałam na dziewczynkę po czym poszłam do kuchni by porozmawiać z mamą przyjaciela.
- Mogłaby Pani powiedzieć Filipowi, że jestem, ale żeby nikogo nie zawiadamiał? - niepewnie na nią spojrzałam, wiedziałam, że prosiłam o zbyt wiele, ale nie chciałam rozmawiać z Marcinem czy rodzicami, a podejrzewałam, że gdyby dowiedzieliby się gdzie przebywałam od razu by się zjawili.
- Rodzice pewnie się martwią o ciebie. Ile już cię nie ma w domu? - była zatroskana, ale to nie było nic dziwnego ponieważ sama była matką i wiedziałam, że stawiałam ją w ciężkiej sytuacji. Poczułam się winna i miałam żal do siebie za swoje zachowanie.
- Z trzy godziny – z wstydem przyznałam się i odpowiedziałam na zadane mi pytanie. Z bezradności usiadłam na krześle stojącym naprzeciwko kobiety i patrzyłam na nią jak na wyrocznię.
- Zadzwonię do Filipa i powiem żeby przyjechał. Muszę też zadzwonić do twoich rodziców. Gosia oni powinni wiedzieć gdzie spędzisz noc. Obiecuję ci, że możesz zostać tu tak długo jak zechcesz, ale oni po prostu muszą wiedzieć, że tutaj jesteś – nic nie mogłam zrobić, wiedziałam, że nie zdołam jej przekonać, musiałam więc przystać na jej propozycję.
- Dobrze. - wymusiłam uśmiech na swojej twarzy i poszłam do pokoju dziewczynek. Siedziałyśmy na podłodze i bawiłyśmy się lalkami. Miło było wrócić do czasów dzieciństwa i zatracić się w innym świecie. Przestałam myśleć ale też i emocje mogły opaść.  
- Dziewczyny do spania, teraz zabieram Gosię dla siebie – naszą zabawę przerwał nam Filip, który stanął w drzwiach. Wyraz twarzy miał poważny by siostry z nim nie dyskutowały a mnie puścił oczko, wiedziałam, że nie był zły na mnie, za to najście. Od razu zaczęłam się zbierać i żegnać z dziewczynkami.
- Dobranoc. - dałam im buziaki na dobranoc i poszłam za Filipem.
- Napijesz się czegoś? - przyjaciel zwrócił się do mnie gdy weszliśmy do jego pokoju, zamknął drzwi a ja usiadłam na łóżku patrząc na niego.
- Nie, twoja mama już mnie ugościła. Rozmawiała z moimi rodzicami? - niepewnie przeniosłam wzrok na okno, ponieważ bałam się tego co mogłam usłyszeć. Od śmierci Maćka stałam się tchórzem i nie potrafiłam tego przełamać.
- Tak, śpisz u nas. Niczym się nie musisz martwić – uśmiechnął się miło. - Dam ci swoją koszulkę do spania, i zaraz ci tutaj pościelę a ja będę spał w salonie. - Filip był bardzo opiekuńczy i ciepły. Zawsze mogłam na niego liczyć i nigdy nie zostawił mnie na lodzie.
- No przestań, to twój pokój i nie będziesz się włóczył po obcych pokojach. Możemy spać razem, jeżeli oczywiście nie będzie cię to krępować. - on się tylko zaśmiał i szukał w szafie koszulki. Naprawdę nie miałam problemu by spać z Filipem w jednym łóżku i nie było w tym nic złego, ponieważ już od dawna stwierdziliśmy, że wolimy być najlepszymi przyjaciółmi na całe życie, niż być ze sobą w związku.
- Mnie? No przestań. Jak chcesz to mogę ci coś u mamy znaleźć – odwrócił się w moją stronę a na jego twarzy malował się uroczy uśmiech, który znałam bardzo dobrze. Przedrzeźniał się ze mną co bardzo lubiłam. Miał bardzo specyficzne poczucie humoru i pod tym względem dogadywaliśmy się bez przeszkód.
- Będę zaszczycona móc założyć twój T-shirt. - po moich słowach Filip rzucił we mnie koszulką a gdy ją złapałam poszłam do łazienki by się przebrać. Gdy wróciłam mój przyjaciel leżał już w łóżku, trzymając w ręce talerz pełen kanapek.
- Chodź szybko, bo zaraz wszystko zjem – uśmiechnął się do mnie a ja nie zwlekając ani chwili położyłam się obok niego.
- Użyczyłbyś mi jeszcze swojego telefonu? Muszę do Bartka zadzwonić. - popatrzyłam na niego niepewnie. Czułam, że powinnam była już wcześniej zadzwonić do Bartka i powiedzieć mu gdzie jestem.
- Jasne. - Filip od razu podał mi swój telefon a ja wpisałam nr do swojego chłopaka i zadzwoniłam, chwilę czekałam zanim ktoś odezwał się w słuchawce.
- Tak słucham? - Bartek był zdezorientowany, ale nie było w tym nic dziwnego, ponieważ nie dzwoniłam ze swojego telefonu, a Bartek nie posiadał numeru Filipa.
- Hej, tu Gosia – chciałam jak najszybciej przedstawić jego rozmówcę. Byłam zestresowana tą rozmową ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać po Bartku oraz czy Marcin już zdążył do niego zadzwonić.
- Hej, gdzie masz swój telefon? Czemu nie odbierasz jak do ciebie dzwonię? - był lekko poddenerwowany, ale też zmartwiony co wzbudziło we mnie dodatkowe wyrzuty sumienia.
- Dzwonię od Filipa, mój telefon został w domu. - niepewnie i powoli odpowiadałam na zadane mi pytania. Nie byłam zbyt wylewna ponieważ nie wiedziałam jak miałam mu to wszystko przekazać.
- A czemu nie jesteś w domu? Zostajesz na noc u Filipa? - nie rozumiał o co było grane, ponieważ o niczym go nie uprzedziłam, bo ja sama nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
- Pokłóciłam się z Marcinem no i atmosfera w domu nie była za przyjemna, więc tak jakby nie wiem, w sumie uciekłam – brzmiało to strasznie niedojrzale, ale nie mogłam tego przed nim ukrywać. Zagryzając wargę czekałam aż Bartek coś powie i napięcie we mnie wzrastało, ponieważ sporą chwilę milczał albo przynajmniej mnie się wydawało, że długo się nie odzywał.
- Czemu do mnie nie przyjechałaś? - obawiałam się tego pytania, czułam, że był rozczarowany moim zachowaniem. Panowała cisza a wtedy ja nie wiedziałam co miałam mu powiedzieć. - No nie rozumiem, możesz mi to jakoś wyjaśnić? To chyba ja powinienem być dla ciebie bliższą osobą, to do mnie powinnaś mieć pełne zaufanie i w złych chwilach do mnie się zwracać. Powiesz coś czy dalej będziesz tak milczeć? - byłam pod ostrzałem słów i pytań ze strony Bartka. Czułam, że miał żal do mnie i poniekąd miał rację a ja nie potrafiłam wyjaśnić swojego zachowania.
- To jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje. Wiesz, że Filip jest moim przyjacielem – próbowałam się jakoś tłumaczyć, ale marnie mi to wychodziło. Czułam się niezręcznie mówiąc to przy Filipie wraz z świadomością, że on wszystko słyszał.
- A ja chyba jestem twoim chłopakiem, czy coś źle zrozumiałem? - bardzo nie lubiłam tego tonu głosu, wzbudzał we mnie ponowne wyrzuty sumienia. Poczułam się bezradna i beznadziejna. To wszystko mnie przerastało i chciałam skończyć tą rozmowę bo już oczy napełniały mi się łzami.
- Bartek nie kłóćmy się, możemy jutro o tym porozmawiać? To nie jest rozmowa na telefon a poza tym nie chcę Filipowi przegadać całej kasy – ratowałam się czym tylko mogłam, czas był jedyną moją nadzieją by coś wymyślić i jakoś ułożyć sobie to w głowie by sensownie mu to wszystko przedstawić.
- Pogadamy w szkole – nie był miły, ale zdawało mi się, że nie było najgorzej.
- Chyba nie będzie mnie jutro. Będę u ciebie o 16, może być? - wchodziłam na grząski grunt, ale na pewno nie miałam ochoty iść do szkoły, chciałam pogadać z Filipem i spędzić z nim więcej czasu. Był moją odskocznią od tego co na mnie ostatnio spadło.
- Nie rozumiem cię i twojego postępowania. Do jutra. - nie była to najmilsza rozmowa ale nic nie byłam w stanie zrobić, przynajmniej w tamtym momencie. Gdy Bartek rozłączył się podałam telefon Filipowi, który minę miał dosyć dziwną do określenia jakby dopiero wszystko przyswajał.
- Co, nie był zadowolony? - Filip spojrzał na mnie podając talerz z kanapkami.
- No delikatnie powiedziawszy nie. Ale co ja miałam zrobić? Dobra, mogłam pojechać do niego, ale to byłoby dziwne, nie wiem czemu, ale tak mi się wydaje, poza tym wydawało mi się, że właśnie u niego Marcin będzie mnie szukał a ja nie chcę z nim rozmawiać. - byłam zacięta, ale wiedziałam czego chciałam. Nie wstydziłam się mówić przed Filipem, nawet można było rzec iż byłam wylewna, ale po prostu miałam nieposkromioną ochotę się wygadać.
- A o co wam poszło? - a tak, zapomniałam mu powiedzieć czym było spowodowane to całe zamieszanie. Wyjaśniłam mu powód kłótni z bratem.
- Po co chcesz się spotkać z tym mężczyzną? - spojrzał na mnie jak na wariatkę, osobę, która ma nierówno pod sufitem. Był zdziwiony moimi słowami, ale przynajmniej dał mi szansę przedstawić swoje motywy.
- Nie chcę z nim rozmawiać, chcę wiedzieć tylko dwie rzeczy, jak się nazywa i jak wygląda, chcę go zobaczyć, ale nie muszę z nim rozmawiać. Ten facet przyczynił się do śmierci najważniejszej osoby w moim życiu i nie odpuszczę, dopóki nie dowiem się kim jest. Nie zamierzam urządzać mu awantur czy wyrzutów, wiem, że nie zmienię tego co się stało. - mój głos się powoli łamał i zaczynałam pękać. Było mi ciężko o tym mówić i każdego po kolei przekonywać, że byłam zdrowa i miałam czyste intencje. Pośród ostatnich wydarzeń czułam się traktowana jak ktoś niespełna rozumu a to bolało, każdy myślał, że się troszczył i dbał o mnie, ale tak naprawdę patrzył na mnie z wielkim odrzutem. Ludzi dziwiło moje cierpienie i to, że pomimo czasu, który minął, nadal mnie to wszystko bolało. Maciek zabrał połowę mojego serca i trudno mi było nauczyć się żyć tylko z połową sprawnego ciała.
- To sprawi, że poczujesz się lepiej? - Filip niepewnie spojrzał na mnie, czułam, że w końcu zaczynał rozumieć o co mi chodziło. Cieszyłam się, że zadał to pytanie bo to znaczyło, że chciał poznać motywy mojego działania.
- Nie wiem, ale chcę spróbować.  
- Proponuję ci porozmawiać o tym z rodzicami, ostatni raz. Jeżeli odmówią, to porusz ten temat na terapii, ale gdy będziesz sam na sam z terapeutą, obowiązuje go tajemnica więc nie wyjawi tego. Jak coś to ci pomogę. Wiem, że jesteś rozsądna. Nie wiem czy jestem jakiś inny, ale też w takiej sytuacji chciałbym wiedzieć kim jest sprawca. A teraz spać, już późno. Pogadamy rano. Nie mam jutro zajęć także spędzimy ten czas razem. - uśmiechnął się do mnie po czym mnie przytulił. Może to głupie, ale przez chwilę poczułam się jak w ramionach Maćka, bardzo za nim tęskniłam i wiedziałam, że to już nie wróci, już nigdy nie będę w jego ramionach, ale Filip otaczał mnie sporą dawką miłości i był dla mnie ważny. Cieszyłam się, że chociaż starał się mnie zrozumieć i nie bał się pytać, a nie od razu oceniał.  

58.
Obudziłam się rano a gdy spojrzałam w lewą stronę, obok mnie leżał Filip, który jeszcze spał. Z przyjemnością przyglądałam mu się przez dłuższą chwilę. Poznanie jego było jedną z najlepszych rzeczy, jakie przydarzyły mi się w życiu. Cieszyłam się, że miałam go przy sobie. Wspierał mnie w każdym momencie mojego życia, nie prawił kazań czy nie wykładał "życia”, ale przede wszystkim słuchał i pomagał w rozwiązywaniu problemów. Bardzo go kochałam lecz czasami zastanawiałam się, czy nie za bardzo, ale na to nie miałam wpływu. Nie byliśmy spokrewnieni a mimo to, łączyła nas bardzo silna więź, czułam jakby był moim bratem bliźniakiem, albo w jakiś magiczny sposób miał dostęp do mojej duszy.

- Co ty tak na mnie patrzysz? - Filip otworzył oczy a ja nawet nie zauważyłam kiedy się obudził ponieważ strasznie byłam pochłonięta rozmyślaniami.
- Patrzę jakie mam szczęście. - uśmiechnęłam się i najmocniej jak tylko potrafiłam przytuliłam się do niego. Czułam się bardzo bezpiecznie w jego ramionach. Filip objął mnie ramieniem co pozwoliło mi znaleźć się jeszcze bliżej niego. Jak dla mnie ta chwila mogła trwać wiecznie, było tak dziwnie spokojnie i przyjemnie, że aż ciężko było mi w to uwierzyć.
- Oj już przestań. - widać było, że się trochę zawstydził co było słodkie.
- Taka prawda, bardzo bardzo cię kocham. - dałam mu buziaka w policzek co spowodowało, że na jego twarzy zagościł wspaniały uśmiech. To był wspaniały początek dnia i chciałam by trwał jak najdłużej.
- Żadna nowość, kto mnie nie kocha? - łobuzersko spojrzał na mnie. - Zbieraj się, mam plan. - wstał z łóżka i od razu zaczął się ubierać. Nie czekał na moją reakcję tylko zaczął działać. Zaskoczył mnie swoim zachowaniem i takim intensywnym działaniem. Mój mózg z rana trochę wolniej działał, więc moje czyny były opóźnione.
- Gdzie? Co ty znowu wymyśliłeś? - zmarszczyłam czoło i ciągle nie podnosiłam się z łóżka. Byłam ciekawa tego co wymyślił i co planował zrobić.
- Czekam w kuchni, nie mamy czasu. - wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Parsknęłam po czym wstałam z łóżka, ponieważ wiedziałam, że nie miałam innego wyjścia, a poza tym szkoda było marnować czasu na wylegiwanie się w łóżku. Pogoda była nieziemska, wiosna panowała pełną gębą. Uśmiechnęłam się i od razu przebrałam się w swoje cichy. W kuchni Filip wkładał jedzenie do koszyka.
- Jedziemy na piknik? - czułam, że odgadłam intencje Filipa i to był super pomysł, dawno nie byłam na pikniku i to była wspaniała alternatywa by wspólnie spędzić czas.
- A co? - Filip spojrzał na mnie pytająco i dalej pakował potrzebne rzeczy, chodził po domu w poszukiwaniu koca.
- Nic, dla mnie bomba. - po chwili wszystko mieliśmy naszykowane i jechaliśmy za miasto. Filip zatrzymał się na jakiejś polanie gdzie było pełno zieleni i przyjemnie czyste powietrze.
- Wow, tu jest jak w niebie – rozglądałam się dookoła. Ptaki dawały popisy wokalne i w tym momencie była to najlepsza muzyka, po prostu miód dla uszu. Rozłożyliśmy koc a po chwili Filip wyciągał bułki maślane i inne produkty, które wzięliśmy ze sobą na to śniadanie.
- Smacznego – przyjaciel zwrócił się do mnie jednocześnie podając mi pieczywo i już nic nie mówiąc tylko rozkoszując się panującą aurą, zajadaliśmy się. Nie wiem czym było to spowodowane, czy otoczeniem czy odczuwanym głodem, ale miałam ochotę opróżnić cały koszyk.
- A jak z Bartkiem? - Filip spojrzał na mnie gdy skończyłam jeść i położyłam się na kocu chcąc odpocząć i poleniuchować.
- Niby dobrze ale wczoraj miał pretensje do mnie, że nie przyjechałam do niego, że nie dzwoniłam. Ale po prostu miałam ogromną ochotę z tobą porozmawiać. Nie wiem czy on zrozumie to, że mimo iż jesteśmy w związku to nadal chcę się z tobą dzielić moimi problemami i zmartwieniami. Jemu też o nich powiem, ale nie zawsze musi być pierwszy. Może to ja jestem inna i mam nie po kolei w głowie, ale po prostu ty podchodzisz mniej gorączkowo do życia, niż ja czy Bartek i zawsze masz w sobie spokój i opanowanie, masz dystans do tego i to się ceni. - nieco się rozgadałam i miałam wrażenie, że trochę usprawiedliwiałam Bartka. Gdy zamilknęłam to spoglądałam w niebo i przypatrywałam się tworzącym się chmurom. Moja wypowiedź była dosyć zagmatwana, ale miałam nadzieję, że Filip zrozumiał o co mi chodziło.
- Musisz z nim porozmawiać jak on to widzi bo nie dowiesz się tego dopóki nie zapytasz. Żeby nie było tak, że on zacznie cię ograniczać, albo będzie o mnie zazdrosny. Z góry cię uprzedzam, że nie pozwolę ci się oddalić, rozumiem, że będziesz z nim teraz spędzać dużo czasu, w sumie do tej pory widywaliśmy się dosłownie kilka razy w miesiącu, no ostatnio trochę częściej, ale wcześniej góra raz w tygodniu, ale jak już się widywaliśmy to już konkretne rozmowy i tak dalej, tak jak wczoraj czy teraz. Wiesz o co mi chodzi? - Filip położył się na boku i przybrał poważny ton głosu a jego mimika twarzy była specyficzna. Nie żartował, był śmiertelnie poważny, nie mogłam tego zlekceważyć. Filip jasno dał mi do zrozumienia, że będzie walczył o mnie i nie pozwoli mi się oddalić. Jego słowa poza dodatkowym tematem do myślenia dały mi też świadomość, iż byłam dla niego naprawdę ważna.
- Rozumiem, muszę pogodzić czas pomiędzy wami i nie dać się zatracić w związku z Bartkiem. - uśmiechnęłam się do niego chcąc rozwiać jego wszelkie obawy. Wiedziałam, że czekała mnie rozmowa z Bartkiem, ale raczej nie powinien mieć problemu z moją przyjaźnią z Filipem.
- Masz pamiętać też o sobie. - Filip odgarnął mi włosy z twarzy i delikatnie jeździł po nich palcami. - Na mnie zawsze możesz liczyć. Nie ważne jakby było źle mamy siebie. - złapał mnie za rękę jakby chciał przypieczętować swoje słowa. Fajnie było czuć, że nie tylko in dla mnie wiele znaczył ale ja dla niego również byłam kimś ważnym, przede wszystkim że nasza przyjaźń nie była dla nas czymś ulotnym.
- Dobrze, dobrze – leżeliśmy i rozmawialiśmy o tym co się działo u Filipa, o jego problemach, zmartwieniach. Mogłam z nim rozmawiać godzinami a dodatkowo pogoda nas rozpieszczała. Było spokojnie 20 stopni i bez problemu można było spędzać czas na powietrzu, wylegując się na kocu, niekoniecznie się opalać, ale podziwiać przestrzeń. Po jakimś czasie zamilknęliśmy a panująca cisza była ukojeniem dla duszy. Nie myślałam o niczym, chciałam dać odpocząć mojej głowie. Wiedziałam jedno, że czekała mnie niezbyt łatwa rozmowa z Bartkiem, dlatego, że był trochę zły na mnie, że zostałam na noc u Filipa, że nie poszłam do szkoły, że od razu nie pojechałam do Niego. W sumie sporo tego było i miał powody by mieć żal do mnie, ale miałam nadzieję, że zrozumie moje myślenie i postępowanie. Poza tym czekała mnie również rozmowa z rodzicami, która nie napawała mnie optymizmem, ale jak chciałam postawić na swoim to musiałam się z tym zmierzyć.
- Gosia, jest po 15, chyba musimy się zbierać. Na 16 umówiłaś się z Bartkiem? - nagle oprzytomniałam. Cały czas myślałam o tym, ze miała się z nim spotkać, ale o tym, że się umówiliśmy zapomniałam.
- Tak, o matko, gdzie ja mam głowę. - zaśmiałam się od razu zaczęliśmy się pakować. Najpierw pojechaliśmy do Filipa gdzie stał mój samochód.
- Życz mi powodzenia – trochę z nietęgą miną zwróciłam się do przyjaciela. Byłam pełna obaw przed rozmową z ukochanym. Stresowałam się i nie mogłam się tego pozbyć.
- Nie martw się, będzie dobrze a jakby nie poszło, to wpadaj do mnie. - Filip złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie. Czułam się pewnie w jego ramionach i nie wiem jaki sposobem, ale dał mi trochę odwagi i siły, którą miał w sobie. Wierzyłam, że dam radę i podołam wszystkiemu co na mnie czekało.
- Dzięki – podniosłam głowę i dałam mu całusa w policzek i pojechałam do Bartka. Na zegarku było już po 16 co świadczyło o tym, że byłam już spóźniona. Nawet nie miałam jak go uprzedzić, czułam, że pogarszała swoją już i tak trudną sytuację. Na miejscu byłam kwadrans przed 17. Poddenerwowana zapukałam do drzwi, otworzył mi Bartek.
- Kogo moje oczy widzą. - na jego twarzy nie było ani grama uśmiechu. Stałam tam na korytarzu z rosnącymi nerwami a jego mina, postawa i ton głosu wcale mi nie pomagały. Nie chciałam się z nim kłócić.
- Przepraszam, nie miałam jak cię uprzedzić. - patrzyłam na niego prosząco, a on po chwili rozszerzył drzwi tak, że mogłam wejść do mieszkania. Zdjęłam buty i poszłam za nim do jego pokoju. Nic nie mówiąc usiadł na krześle i patrzył na mnie oczekując wytłumaczenia. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić - Filip zabrał mnie na piknik i z powrotem były straszne korki, a samochód zostawiłam u niego na parkingu i zanim od niego się tutaj dostałam to minęło trochę czasu. Nie przewidziałam tego. - patrzyłam na jego twarz czekając na jakiś znak, choć najdrobniejszy uśmiech. - No powiedz coś, wiesz przecież, że specjalnie się nie spóźniłam. - usiadłam naprzeciwko Bartka i starałam się go przekonać do zmiany postawy wobec mnie. Bartek pod względem spóźniania idealnie do mnie pasował, oboje nie lubiliśmy się spóźniać czy czekać na kogoś.
- Czemu uciekłaś wczoraj z domu? Martwiłem się o ciebie, Marcin cię tu wczoraj szukał. - zrozumiałam, że Bartek bardziej czekał na wyjaśnienie mojego wczorajszego zachowania niż dzisiejszego spóźnienia. Przeszedł do konkretnych pytań i takich też odpowiedzi oczekiwał
- Za to też przepraszam, wiedziałam, że będzie mnie u ciebie szukał a nie chciałam z nim rozmawiać, potrzebowałam pobyć sama - próbowałam wyjaśnić mu tą dosyć zagmatwaną sytuację.
- I dlatego pojechałaś do Filipa, bo chciałaś być sama? - zmarszczył czoło a jego cierpliwość się ulatniała.  
- Najpierw pojechałam na to skrzyżowanie na którym Maciek zginął, siedziałam tam z dwie godziny, zaczęło się robić zimno i ciemno, więc pojechałam do Filipa, potrzebowałam z nim porozmawiać. Prawda jest taka, że miałam najbliżej do niego. A Filip to mój przyjaciel i nigdy nie miałam przed nim tajemnic. Rozumiem, że możesz czuć się nie wiem, może urażony, ale nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć. Wcale nie jest tak, że on jest mi bliższy, ale chcę byś wiedział, że mimo iż jesteśmy w związku to chcę mu mówić wszystko i czasem się z nim spotykać i wczoraj był taki dzień. To nie było tak, że zapomniałam o tobie, bo przecież zadzwoniłam i przyjechałam. Proszę powiedz coś. - po swoim słowotoku patrzyłam na niego jak na wyrocznię. Czekałam na jego reakcję lecz on był jak skała.
- A czemu w ogóle uciekłaś? - dochodził do w sumie do sedna sprawy. Był oschły i taki bez uczuć, nie wiedziałam jak wszystko ujmować w słowa by było dobrze.
- Rozmawiałam z Marcinem o tym facecie, który spowodował wypadek Maćka.... Marcin i rodzice wiedzą kim jest ten mężczyzna i widzieli go. Ja też chcę wiedzieć, znać imię i nazwisko, oraz zobaczyć jak on wygląda, a Marcin wyraził sprzeciw. Nie rozmawiałam z rodzicami o tym, ale jak Marcin miał takie stanowisko to trudno sobie wyobrazić, żeby oni mieli inne, podejrzewam, że są jeszcze bardziej zacięci na tym punkcie. Marcin myśli, że chcę urządzić temu facetowi dziką awanturę, wyrzuty bądź zatruć mu życie - nie ukrywam, chciałam i jego przekabacić na swoją stronę. Im więcej miałam sprzymierzeńców tym większe były szanse na osiągnięcie celu. Czekałam na jakąś reakcję z jego strony lecz on ani drgnął.
- I to powód by uciekać? - nie rozumiał mojego zachowania i odnosiłam wrażenie, że nie wysilał się zbytnio by mnie zrozumieć. Dla niego liczyły się fakty.
- Ja nie uciekłam, nie spakowałam rzeczy, nie wyprowadziłam się, w sumie to wybiegłam z domu. Uciekłam jedynie od rozmowy, od problemu. - cały czas pomiędzy nami był dystans, który mnie irytował. Chciałam się do niego przytulić a on trzymał się z dala. Ciężko było mi o tym wszystkim mówić. dodatkowo mając świadomość, że nie dochodziliśmy do porozumienia.
- I Filip był lepszym pocieszycielem? Jak mam być szczery, to nie rozumiem czemu mimo wszystko nie przyjechałaś do mnie, wydawało mi się, że to mnie kochasz i mamy być blisko siebie, wspierać się, być razem wtedy gdy jest dobrze jak i źle. - patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami i nie wiedziałam jak się z tego wyplątać. Czułam, że nie miał racji jak i jego słowa były nieuzasadnione.
- Nie chcę byś był zazdrosny o Filipa, to mój przyjaciel, też go kocham i nie zrezygnuję z niego, nie dlatego, że jest ważniejszy, jest ważny i co by się nie działo w moim życiu, chcę by był. Tak samo jak ty. To, że tym razem, porozmawiałam z nim jako pierwszym, nie znaczy, że będzie tak zawsze. Może trudno będzie ci to zaakceptować, ale z nim się dzieliłam, dzielę i będę dzielić wszystkim, tak jak z tobą. On jest jak brat bliźniak i może formalnie nie wiążą nas żadne więzi, ale papier w tym wypadku nie ma znaczenia. Od razu ci mówię, to z tobą chcę iść przez życie, z tobą widzę się za 10, 20, 30 lat. To z tobą chciałabym mieć dzieci, wziąć ślub, spędzać każdą chwilę. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi – patrzyłam na niego bojąc się, że mogłam pogorszyć sprawę ale zrobiłam, powiedziałam wszystko co mogłam. Teraz wszystko zależało od niego.
- Rozumiem, ale co mam zrobić, że poniekąd jestem o niego zazdrosny, ale nie mogę zabronić ci się z nim spotykać. - Bartek w końcu podszedł bliżej, usiadł obok i wreszcie mnie przytulił. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wtuliłam się jeszcze mocniej w jego ramiona.

paulinan92

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5169 słów i 27297 znaków.

4 komentarze

 
  • gość

    Swietne, czekamy na kolejną część! ;)

    5 sty 2015

  • Dzasta

    Ja chce jeszcze :)  
    To jest suuuper !

    4 sty 2015

  • Ingrid

    Kiedy kolejna część? Nie mogę sie doczekać :)

    3 sty 2015

  • sandrucha .

    Jejku *.* jak ja to uwielbiam :) czekam na kolejną cześć ;)

    2 sty 2015