The experience 39

Wszyscy razem siedzieliśmy i wznosiliśmy toast za nasze wakacje. Było naprawdę fajnie, atmosfera była bardzo luźna i wesoła. Czułam się jak za dawnych czasów, kiedy świat był beztroski a ludzie bez zmartwień i problemów.
- Pójdziesz mi po wódkę z colą ? - spojrzałam na Piotrka gdy skończyłam poprzedniego drinka.
- Jasne – uśmiechnął się w moją stronę i poszedł do baru. Po chwili przyszedł z dosyć dziwnym wyrazem twarzy.
- Coś się stało? - spojrzałam na niego. Jeszcze przed chwilą był uśmiechnięty i rozluźniony, nie wiedziałam czym była spowodowana jego nagła zmiana humoru.
- Nic nie mówiłaś, że ten twój kolega tu pracuje. - podał mi drinka i usiadł obok. Patrzył na mnie i czekał na wyjaśnienia, a ja poczułam jak zalewała mnie fala potu. W głowie pojawiła mi się panika, nie wiedziałam jak miałam mu się wytłumaczyć.  
- Nie wiedziałam, że tu będzie. A czy jego obecność cokolwiek zmienia ? - czułam się jak idiotka, która wysłała Piotrka na pożarcie, przecież mogłam przewidzieć, że Bartek mógł tam być. Do tej pory kilka razy złapałam się na tym, że zastanawiałam się, czy Bartek pracował dzisiejszej nocy. Teraz już miałam pewność, że on tam był.  
- W sumie nie, chodź zatańczymy- w końcu się do mnie uśmiechnął i poszliśmy na parkiet. Z początku byliśmy spięci lecz z czasem rozluźniliśmy się i taniec sprawiał nam wiele radości. Cały czas uśmiechaliśmy się do siebie, Piotrek obejmował mnie w talii. Byłam szczęśliwa będąc z nim, szczególnie, że nie myślałam o niczym innym, moja głowa była wolna od jakichkolwiek myśli. Po chwili poczułam jak Piotrek leciał na mnie, dosłownie, fizycznie mnie pchnął. Spojrzałam zza niego, zobaczyłam Bartka. To on popchnął Piotrka na mnie, jego wyraz twarzy był zdeterminowany. Pociągnęłam rękę Piotrka, który stanął naprzeciwko Bartka. Stali twarzą w twarz, a ja z boku trzymając rękę Piotrka patrzyłam na obu chłopaków. Byłam przerażona tym co się mogło wydarzyć, w tamtej chwili w głowie układały mi się czarne scenariusze.
- Chodź - powiedziałam do Piotrka, chociaż na nic się to zdało, oni nadal mieli wzrok skupiony na sobie nawzajem. Miałam wrażenie, że każdy z nich czekał na ruch przeciwnika. Po chwili zobaczyłam Maćka z Marcinem obok nas.
- Piotrek chodź. - pociągnęli go ze sobą, tym samym odciągając od Bartka. Poszłam na za nimi, nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za przedramię, po odwróceniu ujrzałam Bartka, spodziewałam się tego.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam wściekła.
- Szybko się pocieszyłaś! Czego ja się spodziewałem!- był wkurzony, nie zastanawiałam się nad swoimi czynami, po prostu uderzyłam go w twarz.
- Nie obrażaj mnie! Po prostu się odwal! - Filip stanął pomiędzy mną a Bartkiem.
- Masz jakiś problem?! No nie słyszę! - Filip też był zdenerwowany tym całym zajściem, niemal ryknął na chłopaka, który po chwili odwrócił się i odszedł kręcąc głową. - Wszystko w porządku? - Filip skierował się do mnie po czym objął mnie ramieniem, głaszcząc mnie po rękach.
- Tak – oczywiście nic nie było w porządku. Byłam wściekła na Bartka ale też i na siebie, miałam do siebie ogromny żal, bo to co się przed chwilą wydarzyło było moją winą. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka, nie doszłoby do tego gdyby mu na mnie nie zależało. Poszliśmy do stolika, przy którym wszyscy siedzieli. Piotrek był bardzo wzburzony.
- Powinienem był mu przywalić to może w końcu by się odwalił! - wypił kolejkę i spojrzał na mnie, usiadłam obok i złapałam go za rękę.
- Bójka w niczym by nie pomogła, wręcz przeciwnie. - cieszyłam się, że Maciek z Marcinem w porę odciągnęli Piotrka, zanim któreś z nich wyszłoby z pięściami. Wiedziałam, że żadna bójka nie była potrzebna Bartkowi, że nie mógł dać upustu swoim emocjom przez przemoc. To nad czym tyle pracował mógł zaprzepaścić w tej jednej chwili i to przeze mnie. Czułam się strasznie, że w ogóle doszło do takiej sytuacji.
- Weź go nie broń, gdyby dostał to wiedziałby gdzie jest jego miejsce. Od początku mówiłem ci, że to psychol a ty swoje, jak zwykle! Chociaż tym razem otrzeźwiej – Maciek również był podminowany. Patrzył na mnie przeraźliwym wzrokiem, dawno go takiego nie widziałam. Właśnie w tym momencie moje wyrzuty sumienia rosły.
- Skończcie już, Gosia ma rację. Nie przyszliśmy tutaj załatwiać swoich porachunków. - Filip zgasił chłopaków.
- Napijmy się – Damian wyszedł z pomysłem, na początku nikt go nie posłuchał lecz po chwili wszyscy wypiliśmy kolejkę a później następną. Piotrek cały czas był zły, próbowałam go jakoś uspokoić, ale nawet nie chciał spojrzeć mi w oczy. Miałam dość tej nocy, wrażeń i emocji.
- Chcę jechać już do domu. - spojrzałam na braci, dopiero wtedy Piotrek skierował oczy na mnie. Może i zachowywałam się jak mała, rozpieszczona dziewczynka, której nagle odwidziała się zabawa, ale miałam serdecznie dosyć.
- Przepraszam, po prostu ten gość działa mi na nerwy – Piotrek objął mnie. Widziałam jak ta skorupa pękała, jak wracał mu normalny wyraz twarzy, ale to nie zmieniło mojego zdania.
- Zamówię taksówkę. - wzięłam torebkę do ręki i wstałam.
- Pojadę z tobą. - Filip wstał i spojrzał na mnie przyjacielskim wzrokiem.
- Nie, ja pojadę. - Piotrek kiwnął głową do Filipa i uśmiechnął się do mnie. Miałam wrażenie, że ten uśmiech to przeprosiny, ale nie wiedziałam czemu miałam tyle złości w sobie. Nie tylko na siebie ale na chłopaków – brata, Piotrka i Bartka.
- To zamów od razu dwie taksówki, my też pojedziemy- chyba nikt już nie miał nastroju do zabawy, czułam się okropnie, że zepsułam wszystkim wieczór, ale nie mogłam już nic zrobić. Nie dało się naprawić tego co się stało. Zebraliśmy się na zewnątrz i rozjechaliśmy się na dwie taksówki. Ja z Piotrkiem pojechałam do nas do domu, Filip, Maciek i Damian pojechali do innego klubu gdzie była impreza singli, a Marcin z Kasią poszli do domu dziewczyny.  

Weszliśmy do domu, było ciemno i cicho, rodzice polecieli do Danii na weekend, więc byliśmy sami, co mnie trochę zaniepokoiło. Miałam nadzieję, że Piotrek zaraz powie, że sobie pojedzie, ale nic takiego nie nadchodziło. Weszliśmy na górę i podążyliśmy do mojego pokoju.
- Zmyję makijaż. - bez uczuć, jakby znieczulona na emocje weszłam do łazienki, umyłam twarz i zęby, przebrałam się w zwykłą piżamę. Gdy wyszłam Piotrek siedział na parapecie i wyglądał za okno.
- O czym myślisz? - stanęłam obok niego, on nawet nie spojrzał w moją stronę.
- Ten koleś jest dziwny, myślę o tym, czy nie grozi ci żadne niebezpieczeństwo z jego strony – podniósł wzrok na mnie, usiadłam naprzeciwko niego.
- Nie martw się, nic mi nie zrobi. - dotknęłam jego policzka, przysunęłam się bliżej i nasze usta złączyły się w pocałunek. - Zostań na noc. - uśmiechnęłam się do niego. Sama nie wiem czemu to powiedziałam, nie wiem czy szczerze tego chciałam. Ale czułam, że musiałam mu wynagrodzić to na co go naraziłam. Jego zachowanie było dyktowane obawą o mnie a nie męską dumą.
Dałam mu koszulkę Marcina i poszliśmy spać. Spaliśmy przytuleni do siebie, z jednej strony bałam się, że mógł pomyśleć, że chciałam się z nim kochać lecz swoim zachowaniem odwiał moje wątpliwości, być może czekał na mój ruch. Nie byłam gotowa uprawiać z nim seks, znałam go dopiero 3 tygodnie, dzisiaj równe trzy.

W nocy źle spałam. Co chwilę myślałam jak nie o Bartku to o Piotrku.
Piotrek był dla mnie bardzo ważny, był kimś więcej niż kumplem. Pomiędzy nami było dużo namiętności lecz za dużo o sobie nie wiedzieliśmy, poznawaliśmy siebie, ale nie sięgaliśmy głębiej, jak było w przypadku Bartka.  
Jeżeli jeszcze chodzi o Piotrka to lubiłam się z nim przytulać, całować, obejmować, to dawało mi dużo pozytywnych emocji, ale i w tym wszystkim była nutka adrenaliny, którą uwielbiałam. Piotrek był przeciwieństwem Bartka, był wysokim, zielonookim ciemno blondynem. Z charakteru był znacznie bardziej rozrywkowy od poprzednika. Lubił się dobrze bawić, miał świadomość swojej urody oraz jak dziewczyny na niego reagują. Zachowywał się jak mężczyzna, który potrzebuje trochę seksualności. Bartek był bardziej stonowany, całował spokojnie, delikatnie. Sam był zachowawczy, cały czas kontrolował swoje zachowanie, czasami pojawiała się nuta spontaniczności i szaleństwa ale wszystko było pod kontrolą. Z Bartkiem łączyła mnie miłość i dobrze o tym wiedziałam, natomiast w uczuciu do Piotrka była tylko nutka miłości, więcej namiętności, którą odkryłam w sobie właśnie dzięki niemu.
Poniekąd znajdowałam się na rozdrożu, cały czas moje myśli wracały do Bartka. Po ostatniej rozmowie z Asią coraz bardziej byłam skłonna wierzyć Bartkowi. W mojej głowie pojawiało się tysiące myśli a wśród nich te, a co jeśli Bartek mówił prawdę i to ja zaprzepaściłam szansę na nasz związek i co jeśli będę tego żałować?
Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć co się stanie, nie jesteśmy szamanami i nie mamy wglądu w czyjeś myśli, plany czy zamiary. To wszystko weryfikuje życie.

Prawda była taka, że obecnie byłam z Piotrkiem i jakby miała mu wytłumaczyć, że to koniec? Że chcę wrócić do chłopaka, który chciał dzisiaj go pobić? Chłopaka, o którym wszyscy myśleli, że stanowi dla mnie zagrożenie? Byłam przekonana, że się mylą, że on nigdy mi nic złego nie zrobi, a co jeśli to nie oni się mylili tylko ja? Wiele razy przekonałam się o swojej naiwności, może w końcu czas jej zaprzestać?

paulinan92

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1892 słów i 9899 znaków.

2 komentarze

 
  • szczęśliwa

    Cud miód i malina :)

    22 lis 2014

  • j

    podaj link do swojego bloga pliss

    21 lis 2014