Rachel cz.32

Rachel cz.32Gabriel odprowadza mnie do domu, przez całą drogę milczymy. Boimy się wypowiedzieć na głos to, o czym oboje wiemy. To nieuniknione. Drake nie zamierza odpuścić.
-Dlaczego on tak bardzo chce was zniszczyć? - pytam, kiedy jesteśmy blisko mojego domu. Spogląda na mnie przelotnie.  
-Nie mam pojęcia, Rachel. Myślę, że mój ojciec ma w tym jakiś swój udział. Sądziłem, że choć trochę się zmienił - dostrzegam w jego oczach prawdziwy, ogromny ból, jakby strata ojcowskiego autorytetu zraniła go bardziej niż cokolwiek innego. Chcę go przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że nie musi się martwić o przyszłość, ale to kłamstwo. Oboje zdajemy sobie sprawę, że nie będzie dobrze. Beztroska sielanka to nie nasz film.  
-Myślisz, że Alexander nam pomoże? - zauważa, że wypowiedzenie jego imienia przychodzi mi z trudem. Kiwa głową, ale nic nie mówi. W ostatniej chwili chwyta mnie za rękę a potem przyciąga z lekkością do siebie. Jedyne, co wyczuwam, to twardość jego torsu. Tylko moje głupie serce bije, jak szalone.
-Nie bój się, bella. Cały czas będę nad tobą czuwał - szepcze, zanurzając palce w moich włosach. Uśmiecham się. Nasze wargi się łączą. Smakuje pomarańczą. Taką, która dojrzewa w blasku słońca a jej słodkie wnętrze jest w stanie pobudzić każdy mój zmysł.
-Dobranoc - szepcze, puszczając moją dłoń. W jednej chwili czuję, jak całe jego ciepło mnie opuszcza. Widzę, jak niknie w ciemnościach. Mój upadły anioł.


Nie chcę się kłócić z Marcelem. Zawsze mieliśmy dobre relacje. Musi zrozumieć, że nie jestem już jego małą dziewczynką, która kiedyś nie potrafiła zawiązać sobie sznurówek. Nie może trzymać mnie na smyczy, już nie.
-Cześć - wita mnie, unosząc nonszalancko puszkę z piwem. Siedzi wyciągnięty na kanapie, uśmiechając się w moją stronę. Ściągam z siebie skórzaną kurtkę.
-Cześć - odpowiadam. Podchodzę bliżej w jego stronę. Beka a potem głośno się śmieje. Nie reaguję. Sprzątam tylko pozostawione na podłodze kolejne, puste puszki.  
-Uspokoiłaś już swojego lalusia? - pyta, zgniatając pustą puszkę. Rzuca ją na ziemię. W myślach liczę do dziesięciu. Spokojnie Rachel, jest pijany, to tłumaczy jego żałosne zachowanie.
-Swoją drogą, niezła jesteś. Dwie sztuki w tak krótkim czasie - śmieje się, nie zwracając uwagi na moje zaciśnięte usta. Nie Rachel, jego stan go nie usprawiedliwia przed tym, co mówi. Mrużę oczy. Wszystkie śmieci lodują znów na podłodze.
-Sam to posprzątasz - szepczę a potem wbiegam na górę, do swojego pokoju.
Otwieram drzwi do mojego zacisza. Chowam się od razu pod zwiniętą kołdrę. Chwilę potem słyszę odgłos otwieranych drzwi.
-Marcel? - mam wrażenie, że serce zaraz wyrwie się z mojej piersi. Potem nastaje jasność i dostrzegam uśmiech na znajomej twarzy.
-Czułem, że coś jest nie tak. Twój nastrój zmienił się z dobrego na ponury. Drzwi były otwarte. Potem zobaczyłem bałagan i twojego brata śpiącego na dole. Sądziłem, że nie chcesz być sama - szepcze Gabriel. Ciągnę go za rękę, wpuszczając do mojego łóżka. Oboje okrywamy się fioletową kołdrą. Przytula mnie do siebie. Wraca ciepło i spokój. Zapominam o słowach brata, które przebiły się na wylot przez moje serce.  
-Pamiętasz moment, w którym zapytałaś mnie kogo ja pokochałem na wieczność? - pyta, rysując niewidzialne kółka na moim policzku. Kiwam głową. Pamiętam.  
-Tą osobą jesteś ty - uśmiecha się a w jego oczach dostrzegam nieopisaną radość. Sam kłamał. Anioły też mogą odczuwać szczęście. Przytulam go mocniej do siebie, kładąc głowę na ciepłym torsie.  
-Dawno nie czułem się tak, jak w tym momencie. Kiedy jestem z tobą, nie potrzebuję..- przerywa.  
-Niczyich myśli - dodaję a on kiwa głową. Wypowiedzenie tego na głos przychodzi mu z trudem. Bawię się jego długimi palcami a potem całuję w szyję. Słyszę, jak się śmieje.
-Dobrze, że jesteś - mówię sennie. Głaszcze mnie po głowie. Jego dotyk sprawia, że wszystko, co złe odchodzi gdzieś w ciemny kąt. Wiem, że gdy otworzę oczy, nadal tu będzie. Z uśmiechem na ustach odpływam w krainę błogich snów.  


Uciekam przez gęsty las. Kolejny raz boso przez świat. Ostre patyki i kamienie rozcinają moją delikatną skórę. Nie zważam na to, muszę biec szybko przed siebie. Słyszę za sobą głośny śmiech Drake'a. Jego niewyraźne słowa owijają się wokół mojej szyi, utrudniając oddychanie. Nie odwracam się za siebie. Materiał sukienki zaczepia się o coś, nie pozwalając mi biec dalej. Słyszę coraz bliżej śmiech demona. Trzęsącymi dłońmi ciągnę za materiał a z białej sukienki zostają strzępy. Wielkie, chłodne dłonie chwytają mnie w pasie, podnosząc wysoko do góry. Krzyczę, ale mój głos odbija się echem od wielkich drzew. To koniec. Język demona znajduje się centymetr od mojej szyi. Próbuję go uderzyć, ale jednym, sprawnym ruchem łapie mnie za nogi i ręce.  
-Pogódź się z przeznaczeniem, skarbie - mówi a jego długie włosy palą mój policzek żywym ogniem. Rozglądam się na boki w nadziei, że między drzewami dostrzegę sylwetkę Gabriela. Las jest pusty. Z rezygnacją spuszczam głowę a potem rozlega się głośny śmiech demona, symbolizujący zwycięstwo.  
-Rachel! - czyjaś chłodna dłoń klepie mnie po policzku. - Obudź się!  
Otwieram powoli oczy, dostrzegając jak przez mgłę kobaltowe, znajome tęczówki.  
-To tylko zły sen - szepcze, przytulając mnie do siebie. Dotyka moich mokrych policzków. Boże, płakałam. Otwieram szerzej oczy, podnosząc się z łóżka. Czas zwalnia. Przecieram je, mając nadzieję, że nadal śnię. To niemożliwe, nie teraz, nie w tej chwili. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Wszystkie wcześniejsze zapewnienia, że jest mi wszystko jedno, rozpuszczają się w powietrzu, jak cukier w herbacie. Złote tęczówki Alexandra skierowane są wprost na mnie. Wrócił.

************************************************
Ivy, to dla Ciebie. :)

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1092 słów i 6109 znaków.

5 komentarzy

 
  • Ivy

    ooooooo *.* i jeszcze dedykacja dla mnie *.* *.* jaram się, jaram się, jaram. Ty to mi jednak potrafisz humor poprawić ;3 a tak wgl to teraz nie wim któremu z braci kibicuję bardziej xD

    21 lut 2014

  • Maddy

    Świetne :D :D Pisz dalej ;)

    21 lut 2014

  • Pysia21

    Jak zawsze wspaniale :*

    21 lut 2014

  • LittleScarlet

    Rety rety rety...! Mimo wszystko kibicuję Gabrielowi ;)

    21 lut 2014

  • ja

    Ojojo cudoo,dalej szybciutko :D

    21 lut 2014