Rachel cz. 12

Wiecie jakie to uczucie, kiedy masz przy sobie osobę, która podtrzymuje cię na duchu? Wydaje się, jakbyś unosił się nad ziemią, otrzymał skrzydła. Oglądasz świat z góry i już wiesz, że nic nie może ci zagrozić. Jesteś bezpieczny, bo już nikt nie jest w stanie cię zranić.
-O czym myślisz? - pyta Alexander, kiedy moczę stopy w zimnym strumieniu. Podnoszę głowę i patrzę mu prosto w oczy. Uśmiecha się. Siedzi na trawie, obracając w palcach małą stokrotkę.  
-Myślę, że muszę zacząć od nowa. Nie warto walczyć o coś, co najwyraźniej nigdy nie było prawdziwe. To trudne, ale myślę, że dam sobie radę - tłumaczę, związując włosy. Kiwa głową. Jest zamyślony, jakby trawił wszystkie myśli, które znajdują się w jego głowie. Przez chwilę widzę grymas na jego twarzy.  
-Myślisz, że nigdy nie była twoją prawdziwą przyjaciółką? - pyta cicho, jakby bał się, że za chwilę Jasmin pojawi się we własnej osobie tuż obok niego. Stokrotka wypada mu z rąk, ale on nie zwraca na to uwagi. Obserwuje mnie, chcąc doszukać się w moich oczach odpowiedzi. Wzruszam ramionami, jakby to mało mnie obchodziło, ale przecież on dobrze wie, że jest wręcz przeciwnie. Wie, że ta myśl rozsadza mnie od środka, że nie daje mi spokoju i po prostu boli, gdy o tym wspomnę.  
-Trudno mi o tym mówić. Myślę, że naprawdę miałyśmy wiele wspólnego, ale widocznie nasza wspólna więź nie była na tyle silna, by to wszystko przetrwać. Śmieszne, że względy mojego brata były dla niej ważniejsze, niż nasza długoletnia przyjaźń - podsumowuję, wywracając oczami. Spuszczam wzrok. Nie chcę, żeby na mnie patrzył. Nie chcę, żeby widział smutku w moich oczach. Chcę być silną dziewczyną. Zrywa kolejną stokrotkę, wzdychając cicho. Pojedyncze kosmyki włosów opadają mu na oczy.  
-A Matt? - pyta, przypominając mi o osobie, która przespała się z Nadią tylko po to, żeby wzbudzić we mnie zazdrość. Zamykam powieki.
-Nie chcę o nim mówić. Chyba nigdy nie rozumieliśmy swoich intencji względem siebie. Był moim przyjacielem, wzorem, nikim więcej - szepczę, siadając obok Alexandra. Kładę mu głowę na ramieniu. Opatula mnie w pasie, czuję przyjemne ciepło, które rozlewa się falą gorąca w moim ciele. Wiem, że chce zapytać o coś jeszcze, ale najwyraźniej się boi, bo milczy.  
-A kim był ten chłopak, którego spotkaliśmy przy wejściu do szkoły? - przerywa ciszę, głaszcząc mnie po ramieniu. Drętwieję. Jego niespokojny wzrok odnajduje rumieńce na moich policzkach. Wybucham niekontrolowanym śmiechem, chcąc rozładować napięcie.  
-To Dylan, osoba, do której zawsze coś czułam. Chłopak Nadii - zauważam, że przypatruje mi się z niedowierzaniem. - Tak, tej Nadii, sztucznego plastika. Wiem, też nie mogłam w to uwierzyć, nie zasługuje na niego - wzdycham, bawiąc się źdźbłem trawy. Dylan jest naprawdę wartościowym człowiekiem, choć nie mam z nim bliskiego kontaktu. Nasze ostanie spotkanie na imprezie Matt'a skończyło się katastrofą, ale mam przeczucie, że wtedy też coś do mnie czuł. To prawda, kiedy mówiłam mu, że jego obecność sprawiała mi ból. Jego sam widok przypominał mi, że nigdy nie będzie mój, na własność. Teraz, przez ten natłok uczuć i myśli, sama nie wiem czy kiedykolwiek kochałam go naprawdę. Może to było zwykłe zauroczenie? Wiem tylko, że muszę ostrzec go przed Nadią, powiedzieć mu, że nigdy nie była mu wierna a Matt nie był jego prawdziwym przyjacielem.  
-Potrzebujesz czasu, Rachel. Wiesz, żeby sobie to wszystko poukładać, uporządkować swoje myśli, uczucia. Wkrótce będziesz gotowa, żeby wyrzucić za siebie wszystkie problemy i zacząć od nowa - głaszcze mnie po głowie. Jego ton głosu mnie rozczula. Jest, jak gorąca czekolada. Rozpływam się. Chcę jeszcze i jeszcze i jeszcze. Po chwili słyszę jego śmiech a potem czuję, jak jego opuszek błądzi delikatnie po mojej szyi. Otwieram oczy. Czy może być coś wspanialszego, niż przystojny chłopak z niesamowitym kolorem tęczówek, który gładzi delikatnie moją szyję?  
-Alexander? - wstaję, zakładając niesforne kosmyki włosów za ucho.  
-Tak? - pyta niepewnie, jakby bał się tego, co ma nastąpić. Przybliżam się do niego, chcąc, aby zrozumiał, że nie mam złych zamiarów. Głaszczę go po policzku a on zamyka powieki.  
-Mógłbyś mnie pocałować? - uśmiecham się, widząc, jak szybko otworzył oczy. Przechyla niepewnie głowę, jakby uznał to, co przed chwilą powiedziałam za kiepski żart. Splatam jego palce z moimi, dając mu do zrozumienia, że to wcale nie miało być zabawne. Jego oczy błyszczą, jak słońce latem. Jego usta są tak blisko, czuję na policzku jego ciepły oddech. Z bliska te złote tęczówki są jeszcze piękniejsze.  
-Rachel? - słyszę za sobą głos Marcela, mojego brata. To niemożliwe, że zjawił się właśnie teraz, tu, kiedy usta Alexandra były tak blisko moich. Twarz Marcela jest blada, zaciska szczękę. Jest wyraźnie zły a oczy, które lustrują od dołu do góry sylwetkę Alexandra błyszczą gniewnie. Patrzy na nasze splecione dłonie, jakby to było ostatni widok, jakiego mógł się spodziewać.  


Przepraszam, że dziś tak krótko. Następna część będzie dłuższa i więcej się będzie w niej działo. Dziękuje za miłe słowa i za to, że jesteście. :)

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 982 słów i 5420 znaków.

5 komentarzy

 
  • Arni

    "fascinating" (Spock)

    3 sty 2014

  • Zakochana98

    Cześć, Twoje opowiadania są takie piękne... tak realne... Brak mi słów. Dziewczyno, masz wielki talent, więc pisz dalej... Czekam na 13 część i dołączam się do próśb o kolejne rozdziały :D

    27 gru 2013

  • donia

    Kochana, to opowiadanie jest świetne :) Kiedy dodasz kolejną część ??

    27 gru 2013

  • ktoś, kto lubi opowiadanie Mal

    Cześć, wszystko przeczytałam jednym tchem. Jestem zauroczona Twoim tekstem, chociaż czasem zdarzają Ci się drobne błędy. Mimo to zachęcam Cię do dalszego pisania, ponieważ masz potencjał, który szkoda by było zmarnować. Czekam z niecierpliwością na 13 część :) Chcę znać losy Rachel i Alexandra :) Pozdrawiam Cię cieplutko :)

    26 gru 2013

  • agatka

    Cudne ;) Szybciutko pisz dalej

    5 lis 2013