Rachel cz.16

Jego smutne, czekoladowe tęczówki przypatrują się moim nagim udom. Rozglądam się dookoła, bojąc się, że sen okaże się prawdziwym, realistycznym wydarzeniem. Stoję boso na zimnym asfalcie, ale nie zważam na to, zagryzając mocno wargi. Chcę coś powiedzieć, ale nie mogę wydobyć z siebie niczego innego, oprócz zduszonych jęków, jak we śnie. Moje oczy krążą bezradnie po wymarłej ulicy. Boję się, choć sama nie wiem czego dokładnie. Może zimnych palców pełzających po moich gołych ramionach, łydkach i brzuchu?  
-Wszystko w porządku? - pyta Dylan i dopiero wtedy przypominam sobie o jego istnieniu. Patrzę zdezorientowana na jego przybliżającą się sylwetkę. W jednej chwili znajduje się tak blisko, że nasze wargi prawie się stykają.  
-Tak, to tylko moja wyobraźnia - wzdycham głośno, odsuwając się od jego spierzchniętych warg. Śmieje się tylko, próbując sprawić wrażenie rozluźnionego, ale widzę, jak mocno zaciska dłonie w jeansowych kieszeniach spodni.  
-Dlaczego tutaj przyszedłeś? - próbuję odwrócić jego uwagę od pytania, które chce mi zadać. Widzę, jak w jego ciemnych oczach tli się słaby płomyk nadziei.
-Chciałem się przejść, przemyśleć wszystko, nie potrafiłem bezczynnie siedzieć zamknięty w czterech ścianach - tłumaczy, zaciskając zęby. - A potem zobaczyłem, jak wybiegasz z domu..- otwiera usta a jego głos staje się nagle spokojny a w oczach dostrzegam przelewającą się miłość. Uciekam wzrokiem, chcąc jak najszybciej rozpłynąć się w powietrzu.  
-Dylan? - zerkam na niego, bojąc się spojrzeć mu prosto w oczy.  
-Tak? - pyta, przybliżając się do mnie, ale ja znów mu uciekam. Wzdycham, nie wiedząc, jak ubrać w słowa zdanie, które go w żaden sposób nie zrani. To jednak niemożliwe. Wszystko, co wydobędzie się z moich ust będzie dla niego ciosem prosto w serce. Nie chcę tego. Chcę, żeby w końcu kogoś spotkał i zapomniał o mnie i o wszystkim, co jest ze mną związane.  
-Nigdy nie będzie "nas", rozumiesz? - szepczę, mając nadzieję, że tego nie usłyszał, ale jest wręcz przeciwnie. Jego szklane oczy błyszczą w ciemności. Mam ochotę spuścić na siebie wielki głaz, który przygniecie mnie całym swoim ciężarem.  
-Kochasz go? - pyta, patrząc gdzieś w dal, jakbym była nieistotnym szczegółem. Przez chwilę nie rozumiem jego słów, ale potem wiem, co miał na myśli. Alexander. Kiwam głową, bawiąc się bezradnie palcami. Jego mięśnie na twarzy jeszcze bardziej się napinają a żyła na szyi widocznie pulsuje.
-Szczęściarz - mówi tylko przez zaciśnięte zęby i odchodzi a jego sylwetka rozmywa się w ciemności.





-Gniewasz się nadal na mnie? - słyszę rozbawiony głos Marcela, który podaje mi karton soku przy śniadaniu. Wywracam tylko oczami, nie odpowiadając na zadane pytanie. Wgryzam się w czerwone jabłko i bez słowa patrzę na jego uśmiechniętą twarz. Mam ochotę rzucić go jabłkiem i oblać pomarańczowym sokiem czystą, białą koszulkę. Jego śmiech wyrywa mnie z pięknych planów zemsty.
-Księżniczko, złość piękności szkodzi - puszcza do mnie oczko, popijając łyk ciepłej herbaty.  
-Daruj sobie, Marcel - syczę tylko i odchodzę od stołu, nie zasuwając za sobą krzesła. Wkładam na siebie szarą bluzę i wychodzę z domu.  
-Zostaw mnie! Puszczaj! - słyszę za sobą głośne krzyki. Odwracam się gwałtownie, dostrzegając dwie postacie w oddali siedmiu metrów. Nie zastanawiając się dłużej biegnę w kierunku kobiecego głosu. Zamieram, widząc szarpiącą się Jasmin w mocnych objęciach Williama. W jednej chwili przestaje krzyczeć i patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Jej oczy nie są już pijane, ale dostrzegam w nich cień żalu. Popycham mięśniaka, kopiąc go mocno w krocze. Zgina się wpół i syczy z bólu.
-Ty idiotko! - krzyczy tak głośno, że jego głos odbija się echem. Patrzy na mnie z nienawiścią i zadaję sobie sprawę, że zadarłam z niewłaściwą osobą. Nie czekając dłużej łapię Jasmin za rękę i ciągnę mocno za sobą. Biegniemy, jak najdalej od konającego Williama. Nie chcę się zastanawiać, co będzie, jeśli chłopak odzyska siły.  





-Rachel ja...strasznie ci dziękuję - szepcze Jasmin, nie patrząc mi w oczy. Kiwam tylko głową. Siedzimy na ławce gdzieś w głębi parku a wiatr bawi się naszymi włosami. Widzę, jak mocno zaciska zęby a jej wyrzuty sumienia nie dają jej spokoju. Nawet nie wiem, co powiedzieć, chociaż przecież tyle nas łączyło. Nie ufam jej, to jasne, nie wiem nawet, co lubi teraz robić, o czym myśli przed snem i czy nadal tak bardzo uwielbia kolor czerwony. To nowa Jasmin, obca dziewczyna, która nie ma już ze mną nic wspólnego. Nawet jej blond włosy nie lśnią już tak, jak kiedyś, nie wspominając o dawnym kolorze.  
-Żałuję tego, co zrobiłam. Wiem, jak bardzo cię zraniłam, Rachel i wiem, że to brzmi teraz okropnie żałośnie - jej smutny głos sprawia, że mam ochotę ją przytulić, ale druga cząstka mnie już dawno by odeszła. Przed oczami przelatują mi fragmenty wspomnień i wydarzeń, które wpłynęły na to, jak wygląda teraz moja teraźniejszość. Widzę zalane oczy i rozbawioną twarz Jasmin, która obejmuje Nadię. Potem słyszę, jak wypiera się naszej przyjaźni i mówi, jak bardzo nudną jestem osobą.  
-Możemy zacząć wszystko od nowa? - pyta, wyrywając mnie z rozmyślań. Patrzę na nią zdziwiona i mam ochotę się uszczypnąć, bo nie wierzę w to, co mówi. Wszystko do mnie dolatuję i wiem, dlaczego o to pyta. Nie dlatego, że zrozumiała swój błąd ani nie dlatego, że tęskni za naszą przyjaźnią..Patrzę na nią z obrzydzeniem i już wiem, że Nadia musiała ją wystawić i znudzić się jej towarzystwem. Mam ochotę rozwalić ławkę na pół i najlepiej coś sobie zrobić. Och, Rachel.. naiwna z ciebie idiotka.  
-Nie - mówię stanowczo i uciekam z parku najszybciej, jak to tylko możliwe.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1087 słów i 5985 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik donia

    Czekam na dalszy ciąg :)

    6 sty 2014

  • Użytkownik Ivy

    Kidy kolejna? *.* Już się nie mogę doczekać ;3

    6 sty 2014

  • Użytkownik Fatim

    Piękne .

    5 sty 2014

  • Użytkownik rt

    matko genialne! ;** pisz dalej i troche dluzsze jakbys mogla ;)

    5 sty 2014

  • Użytkownik Arni

    perfect!

    5 sty 2014

  • Użytkownik lula

    dziekuje za kolejna czesc...kiedy kolejna?

    5 sty 2014

  • Użytkownik death

    Pisz dłuższe ! bo to jest trochę wkurzające że się już wciągasz, a tu koniec ;/

    5 sty 2014