Rachel cz.35

Rachel cz.35Witam! Zaczęłam pisać nowego opowiadanie, ale widzę, że jesteście bardziej zaciekawieni dalszym rozwojem sytuacji w Rachel, więc oto ona! :))
Dzięki za czytanie.

  Czuję się, jak balon, z którego uszło powietrze. Wypompowana z jakichkolwiek pozytywnych emocji. Czy ja jeszcze odczuwam coś poza rozczarowaniem i smutkiem? Czasem powątpiewam w to, że w końcu odnajdę w swoim życiu tę właściwą drogę i jedyne, co będę na niej spotykać to prawdziwe szczęście. Nie te z bajek ani filmów, które kończą się happy endem. Chcę by było moje, na własność, przypisane tylko i wyłącznie do mojego imienia. Nie chcę wracać do przeszłości, choć to niemożliwe, bo ona za każdym razem przypomina o sobie w najmniej oczekiwanym momencie, zwykle wtedy, gdy wychodzi słońce i wszystko zaczyna się układać. W każdym spojrzeniu Gabriela, w sposobie jakim mówi i mnie dotyka czai się twarz Alexa. Nie potrafię wymazać jej gumką ani wydłubać nożem z niechcianych wspomnień.  
  Czuję wibracje w kieszeni spodni a chwilę potem rozlega się znana melodia. Spoglądam obojętnie na wyświetlacz białego iphona. Nieznany numer. Przykładam urządzenie do ucha.
-Dzień dobry, skarbie. Tęskniłem za twoim głosem. Zdecydowałaś się w końcu na kolejne spotkanie? - głos po drugiej stronie sprawia, że dostaję gęsiej skórki na całym ciele. Zapominam, jak mam oddychać. Żadne słowo nie jest w stanie przejść przez moje gardło.  
-Czyżbym cię zaskoczył? - śmiech w słuchawce przeraża mnie jeszcze bardziej. Drake. Demony. Zimne palce. Ciemne pomieszczenie. Zamykam oczy. Czuję, jak z każdą sekundą moja ręka i wargi drżą coraz bardziej.  
-Kochanie?
-Zostaw mnie w spokoju. Znajdź sobie kogoś innego i skreśl mnie z listy swoich pragnień - staram się zapanować nad swoim głosem, ale słyszę, jak się łamie. W odpowiedzi uzyskuję kolejną salwę śmiechu.
-Jestem uparty, kotku i jeśli czegoś bardzo chcę, to po prostu dostaję to w swoje posiadanie i nic ani nikt nie jest mnie w stanie powstrzymać. Zobaczymy się niedługo, obiecuję - mruczy do słuchawki a potem się rozłącza, pozostawiając w mojej głowie totalny chaos.  



-Nie możemy tak tego zostawić, Rachel - stanowczy głos Gabriela wcale mnie nie uspokaja. Czuję, jak każda część mojego ciała pragnie uciec z tego miejsca, miasta, jak najdalej się da.  
-Masz zamiar z nim walczyć? Ty jeden na tysiące demonów? - prycham, wywracając oczami. Podchodzi do mnie bliżej a w jego oczach dostrzegam niewiarygodną determinację.  
-Nie pozwolę, żeby zrobił ci krzywdę - zaciska zęby, potrząsając mną. Wpatruję się przez dłuższą chwilę w jego błyszczące tęczówki. Są ciemne, błękit zniknął.  
-Nie będziemy sami, Rachel. Znam jeszcze sporo aniołów, które z chęcią nam pomogą - na jego twarzy maluje się widoczny cień nadziei, uśmiecha się, jakby to mogło sprawić, bym poczuła się pewniej, bezpieczniej.
-Jak to? Nie mówiłeś mi żeby..
-Nie sądziłem, żeby to było konieczne, Rachel. Teraz już wiesz, jesteś bezpieczna, nikt nie jest w stanie cię skrzywdzić - głaszcze mnie po policzku, wpatrując się w moje zachodzące mgłą oczy. Kręcę głową.  
-Kochanie..
  Czuję, jak jego ciepłe dłonie gładzą mnie delikatnie po plecach. Rozpadam się na jego oczach, choć to przecież nie powinno tak wyglądać. Jestem słaba, udawanie mi nie wychodzi. Co mam mu powiedzieć? Że każde spojrzenie w jego stronę sprawia, że przeszłość wysysa ze mnie wszystko, co dobre, nie pozwalając mi iść na przód? To bez sensu, przecież go kocham. Za każdym razem, gdy tego potrzebowałam - był obok. Nie doceniałam go, dlatego teraz nie pozwolę, by wspomnienia przejęły nade mną władzę, zabierając osobę, która jest dla mnie najważniejsza.  
-Kochasz go, prawda? To przez to, że znów przyjechał stajesz się taka zdystansowana i chłodna. Coraz mniej się uśmiechasz - szepcze, nie wypuszczając mnie z objęć. Boi się odpowiedzi. Wpatruję się w jego czarne oczy. Jest głodny myśli, uczuć, dobrych wspomnień, których ja nie mogę mu ofiarować. Spuszczam wzrok i wtedy mnie puszcza, jakby cisza utwierdziła go w przekonaniu, że ma rację. Boję się cokolwiek powiedzieć, nie chcę go spłoszyć. To prawda, Alex nadal jest dla mnie ważny pomimo tego, jak się zachował i jak bardzo mnie zranił. Nie da się skasować uczuć, które nadal są bardzo świeże. Pstryknięcie palców nic nie da, potrzeba czasu.  
-Przepraszam - szepczę, bo tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Nie odchodzi, choć widzę, jak wiele sprzecznych uczuć kotłuje się w jego głowie. Spogląda na mnie z pretensją, jakbym od początku go okłamywała i zamiast miłości dawała mu jakiś tani badziew. Potem zamyka oczy i ściska dłonie w pięść i wypowiada słowo, które niemal mnie uskrzydla:
-Poczekam.  


  Przez kolejnych kilka dni Drake nie atakuje ani nie pozostawia po swojej obecności żadnych śladów, choć we trójkę wiemy, że cały czas nas obserwuje. Poznałam już kilku aniołów, których nie trzeba było przekonywać, by stanęli po naszej stronie. Wystarczyło jedno słowo. Czekamy na ostatniego upadłego. Gabriel opowiadał mi o nim i jego niezwykłych umiejętnościach które za każdym razem go zaskakują. Z jego oczu dało się wyczytać, że anioł, na którego czekamy jest dla niego bardzo ważny.  
  Od Alexa bije chłód i dystans, nie da się tego nie zauważyć. Stara się angażować w sprawę zwalczenia demonów, ale po ostatniej naszej rozmowie traktuje mnie gorzej, niż powietrze. Ignoruję to. Przy boku ciągle towarzyszy mi Gabriel. Obawia się, że jeśli na chwilę odejdzie to stanie mi się coś złego. Nie protestuję. Potrzebuję teraz jego obecności, bliskości i wsparcia.  
  Parę razy dzwoniłam do brata, ale w słuchawce panowała głucha cisza, tak samo, jak w mieszkaniu. Kubek po kawie, kilka ubrań walających się po podłodze i parę innych rzeczy upewniły mnie w przekonaniu, że nadal tam mieszka, ale od ostatniej rozmowy nie mogliśmy się zsynchronizować i cały czas się mijaliśmy. Tęsknie za nim, za jego śmiechem, głosem, żartami i obecnością. Zaniedbałam go, ale to da się naprawić, jak cały ten horror minie.  
-Jesteś gotowa na omówienie planu? - pyta mnie Gabriel, łapiąc za rękę. Potakuję głową. Uśmiecha się a potem całuje mnie w policzek. Nie wiem skąd on czerpie tę pozytywną energię. Jego oczy znów błyszczą, są błękitne, jak ocean.  
-Poznaj mojego najlepszego przyjaciela.. - wskazuje dłonią na wysokiego, umięśnionego, czarnookiego mężczyznę, którego dobrze znam. Spogląda na mnie, nie dając po sobie poznać, że jest zaskoczony.  
-Victor, poznaj Rachel, moją ukochaną - mój anioł uśmiecha się, nie dostrzegając między nami wyraźnego napięcia. Mężczyzna wyciąga w moim kierunku niewielką dłoń, zachowując zupełną powagę. W czarnych oczach dostrzegam jednak rozbawienie a na jego usta wypływa szeroki uśmiech. Pachnie tajemnicą. Ściskam delikatnie jego ciepłą dłoń. Ten człowiek intryguje mnie coraz bardziej z każdą chwilą.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1264 słów i 7170 znaków.

5 komentarzy

 
  • <3.

    będzie następna,część??musi być! to jest boskie*.* przeczytałam wszystkie części jednym tchem:) po prostu genialne

    4 cze 2014

  • lolita

    Może i nie moja tematyka, ale twój styl pisania mi się podoba i co najważniejsze piszesz dojrzale i poprawnie co jest dość rzadkie na tej stronie ;)

    16 maj 2014

  • Ciafu

    Rany rany rany rany :o Czekam na dalsze części! Pisz, bo to jest boskie <3

    13 maj 2014

  • Nika

    Super tak bardzo czekałam na kontynuacje :) Dziękuje

    12 maj 2014

  • Karola

    Przeczytałam wszystkie części , najlepsze opowiadanie jakie czytałam w życiu :)

    8 maj 2014