Rachel cz.26

Rachel cz.26Drewniana ławka znów przywołuje wspomnienia. Nie boję się, choć wymarły park nie wygląda przyjaźnie. Odgłosy czarnych kruków wcale nie wywołują dreszczy, które powinny owładnąć moje ciało.
Mrok czai się za drzewami, patrząc na mnie wielkimi oczami. Nie jest mi zimno, choć chłodne podmuchy wiatru przenikają mnie na wskroś.  
Zastanawiam się nad życiem Gabriela i Alexandra. Jak to jest odczuwać tylko rozpacz i smutek? Ile żyje na świecie takich upadłych aniołów, które muszą żywić się ludzkim szczęściem, aby przetrwać? Nie brzmi to wcale przyjemnie. Ludzie są okradani ze swoich wspomnień, myśli i uczuć, które utworzyły ich dzisiejsze życie i są dla nich w jakiś sposób ważne. Sama nie chciałabym, aby moje szczęśliwe dni zabrał do swojego umysłu ktoś inny, zwłaszcza, że nie było ich zbyt wiele. Te, które wywołują uśmiech na mojej twarzy, gdy sobie o nich przypominam, chciałabym zostawić na zawsze gdzieś w zakamarku moich myśli. Tak naprawdę, nie wiem co czuć, nie wiem też co myśleć. Nadal twierdzę, że to komedia, może nawet horror, który nie powinien się w ogóle zacząć. Ktoś niepotrzebnie go nakręcił i włączył play. Nie potrafię sobie wyobrazić Alexandra w roli bezdusznego anioła, który wysysa z człowieka ostatnie krople szczęścia i skazuje go na żałosną pustkę wypełniającą jego ciało. Odkąd to anioły są po stronie zła i skazują ludzi na długoletnią rozpacz? Zwykle to piękne istoty mające na celu przychylić niebo ku ziemi, aby dostrzec uśmiech na naszych twarzach. Zawsze w nie wierzyłam, ale nie w takiej postaci, w jakiej ukazał się Gabriel, wyczyszczając pamięć uczniom i nauczycielce. Nie o taką pomoc mi chodziło. On zwyczajnie pożywił się ich myślami. Niekoniecznie dobrymi myślami. Od razu w głowie przypominam sobie rozbawiony głos Sama - "Gabriel musiał się bardzo postarać, aby uratować cię od klęski przed tablicą." Teraz dociera do mnie przekaz jego słów, których z początku nie zrozumiałam. Chłopak wchłonął w siebie myśli moich rówieśników, które w żaden sposób nie dodawały mu szczęścia. Przeciwnie, wziął na siebie jeszcze więcej nienawiści i złości, których miał już pod dostatkiem. Czuję, że jakaś obca siła przyciąga mnie do ziemi mimo, że siedzę na drewnianej ławce. Coś jakby w moim wnętrzu ściąga mnie na samo dno. Może zbyt pochopnie oceniłam Gabriela? Może nie dałam mu szansy, aby naprawdę go poznać? Żeby dostrzec coś pod maską pozornej obojętności, która zawsze zakładał na twarz?


W ciemnościach wracam do domu, ściskając dłonie w kieszeni. Cała ta sytuacja przypomina błędne koło. Co powinnam zrobić? Tak po prostu zapomnieć o wszystkim, o czym się dowiedziałam?  
-Rachel - słyszę za sobą głos. Odwracam się i nie wierzę własnym oczom. Krucha postać Jasmin majaczy mi przed oczami. Mam wrażenie, że śnię. Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale zamieram, gdy zdaję sobie sprawę, że jej wygląd znacznie się zmienił. Spoglądam z nadzieją w oczach na jej piękne, długie włosy, które wróciły do naturalnego koloru. Ostawiła też czarną kredkę.  
-Zdaję sobie sprawę, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać, ale daj mi tylko pięć minut - nie wygląda na to, żeby męczyły ją wyrzuty sumienia, bo spogląda na mnie obojętnie. Moje brwi podjeżdżają do góry. Przewraca oczami, jakby moja obecność do reszty ją nudziła, ale widzę, że to tylko przykrywka. Tak naprawdę dostrzegam, że boli ją każde słowo wypowiadane w moją stronę. Wiem, że rok temu przytuliłabym ją do siebie bez namysłu, ale teraz widzę, że jest między nami ogromna przepaść. Wielka, ogromna, którą nie jestem w stanie przeskoczyć i chyba już nie chcę. Próbuję zabić w sobie tęsknotę za dawną przyjaciółką, która tli się gdzieś jeszcze w moim sercu. Nie chcę nadziei, ona jest tylko matką głupich, przekonałam się o tym wiele razy.
-Wiem, że nie wierzysz już w żadne moje dobre zamiary, ale proszę cię tylko o jedno..- przerywa, mrużąc oczy, ale ja i tak dostrzegam w ciemnościach jej zaszklone oczy. Nie czuję satysfakcji z tego, co widzę. Podchodzę bliżej, ale ona się odsuwa, jakbym miała ją zaraz oparzyć.
-O co chodzi? - pytam, zaciskając mocniej pięści. Wzdycha, zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho.  
-Pewnie mi nie uwierzysz, ale ten nowy chłopak, z którym trzymasz..- waha się, spoglądając na mnie podejrzliwie.  
-Gabriel? - mój głos staje się coraz cichszy.  
-Może i tak ma na imię. Chcę tylko, żebyś na niego uważała. Wydaje się być...trochę inny od reszty. Sadzę, że ukrywa przed światem jakąś tajemnicę - jej mina zdradza niepewność, która tli się w jej oczach. Wie, że jej nie uwierzę, że będę się zapierać i bronić niebieskookiego chłopaka. Nie mówię nic. Sama dobrze wiem, jaką tajemnicę w sobie skrywa i jakie ma zdolności, jeśli można to w ogóle tak nazwać.
-Wiem - pada moja odpowiedź, która w zupełności wyrywa ją z rozmyślań. Czuję, że chce zapytać o szczegóły. To dalej ta sama Jasmin, która pragnie o wszystkim wiedzieć. Czuję nieodpartą chęć cofnięcia czasu, aby wszystko stało się takie, jak kiedyś. Nie potrafię się dalej oszukiwać - nadal za nią tęsknie, w końcu tyle jest między nami do nadrobienia. Nie mogę. Wiem, że kolejny raz wystawi mnie do wiatru i znów otworzy ranę, która powoli zaczyna się zrastać.  
-Skąd w tobie taka wspaniałomyślność, żeby mnie o tym poinformować? Od kiedy zaczęłaś się o mnie martwić? - nie mogę powstrzymać złośliwości w swoim głosie. Jej oczy zwężają się w małe szparki. Czekam, aż wybuchnie z nadmiaru emocji.
-Skończyłam z Nadią - mówi, jakby to mogło mi pomóc. - Nie oczekuję, że w to uwierzysz. Nie chcę od ciebie niczego, bo i tak dałaś mi zbyt dużo, choć na to nie zasługiwałam - dodaje, patrząc mi prosto w oczy. Dostrzegam w nich smutek i zarazem obojętność. Dawna Jasmin i ta, którą wykreowała Nadia nie potrafią się ze sobą zsynchronizować. Widzę to, są w niej dwie sprzeczności. Nie odpowiadam. Żadne słowa nie pasują do określenia tej sytuacji.  
-Trzymaj się, Rachel. Wiem, że dasz sobie radę, zawsze byłaś silniejsza ode mnie - jej słowa trafiają prosto do mego serca. Boli. Patrzę, jak jej sylwetka oddala się z każdą minutą. Stoję w miejscu, choć jakaś część mnie pragnie złapać ją za rękę i mocno do siebie przytulić. Daj spokój, Rachel, to zamknięty etap. Zamykam oczy, czując jak słone łzy spadają po moich policzkach.


-Chcesz herbaty? - pyta mnie Marcel, kiedy wchodzę do domu. Uśmiecham się widząc go w czarnym szlafroku. Kiwam potakująco głową. Zdejmuję buty i idę za bratem do kuchni.  
-Ten Gabriel.. jest dla ciebie ważny, prawda? - jego pytanie sprawia, że zasycha mi w ustach. Siadam zrezygnowana na parapecie.  
-Wydaje mi się, że się przyjaźnimy - szepczę tylko, kładąc podbródek na kolanach. Marcel natychmiast odwraca się w moim kierunku, marszcząc czoło.
-Wydaje ci się? - mierzy mnie uważnym spojrzeniem, po czym nastawia wodę na herbatę. - Myślałem, że o takich rzeczach się po prostu wie - opiera się o blat szafki. Wzdycham.
-Czasami wszystko jest zbyt skomplikowane, żeby mieć tego pewność - wyjaśniam. Podchodzi do mnie i bez słowa podnosi mój podbródek.  
-Hej, płakałaś? - głaszcze mnie po policzku a na jego twarzy dostrzegam smutek.  
-Widziałam się z Jasmin - mówię, nie patrząc mu w oczy. Błądzę gdzieś wzrokiem w dawnych wspomnieniach. Wiem, że Marcel nie może się dowiedzieć prawdy, jaką w sobie chowa Alexander i jego brat. To byłoby ponad jego siły.  
-Czego chciała? - zaciska mocniej szczękę, głaszcząc mnie delikatnie po kolanie. Zamykam oczy i zaczynam się śmiać. To bezradność sprawia, że nie mogę z siebie wydobyć niczego innego.  
-Stwierdziła, że się o mnie martwi. Szkoda, że ocknęła się dopiero teraz, kiedy nie mam już do niej żadnego zaufania - szepczę, uśmiechając się smutno do brata. Na jego twarzy maluje się żal i smutek.
-Chcesz się położyć? - pyta, widząc moje na wpół przymknięte powieki. Nie czeka na moją odpowiedź. Bierze mnie na ręce i zaprowadza na górę do pokoju. Przytulam się do jego ciepłej szyi. Potem kładzie mnie na łóżku i przykrywa beżowym kocem. Uśmiecham się do niego wdzięcznie. Czuje, jak całuje mnie w czoło.
-Może Gabriel jednak jest twoim prawdziwym przyjacielem? - jego słowa dolatują do mnie z małym opóźnieniem. Otwieram oczy. Widzę, jak uśmiecha się do mnie, co tylko mnie wzrusza.  
-Dlaczego tak myślisz? - z trudem wypowiadam to pytanie. Marcel nigdy nie był łaskawy dla żadnego faceta, który przekraczał próg naszego domu, więc dlaczego tak bardzo polubił Gabriela?
-Jest inny niż reszta twoich lowelasów - śmieje się, czochrając mnie po głowie. - Sądzę, że po prostu bardzo mu na tobie zależy i jest w stanie zrobić wszystko, żebyś czuła się szczęśliwa. W sposobie, jakim o tobie mówi.. czai się coś niesamowitego - dodaje, gładząc mnie po dłoni. Jeszcze raz całuje mnie w czubek głowy i wychodzi z pokoju, pozostawiając mnie z samą z moimi myślami.
-Nie wiesz tylko, że jest bratem Alexa i upadłym aniołem - wypowiadam słowa gdzieś w przestrzeń.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1726 słów i 9446 znaków.

4 komentarze

 
  • lula

    super;d

    9 lut 2014

  • ja

    Bosssskie

    8 lut 2014

  • Ivy

    Popieram Arniego!!!!

    8 lut 2014

  • Arni

    :dancing:  :dancing:  :dancing:  Zastanawiałaś się nad wydaniem tego? Nie?! A powinnaś!

    8 lut 2014