Otwieram oczy a jaskrawe światło dociera do moich zmęczonych tęczówek. Jęczę głośno, zakrywając twarz dłonią. Potem rozglądam się wokół a gdy dostrzegam szpitalne łóżko, na którym leżę, jęczę jeszcze głośniej.
-Dlaczego do cholery tutaj? - mówię do siebie, ale doskonale wiem, że nikt nie jest mi w stanie odpowiedzieć teraz na to pytanie. Sala jest pusta, żyję w odosobnieniu. Szczerze? Nawet zaczyna mi się to podobać. Wtulam się białą poduszkę i mam ochotę po prostu odpłynąć w krainę magii, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
Śni mi się zielona polana. Idę boso przez mokrą trawę. Śmieję się, bo pojedyncze łodygi kwiatów gilgoczą mnie w stopy. Mam na sobie czerwoną, zwiewną sukienkę a wiatr rozwiewa moje ciemne, gęste włosy. Słońce oświetla moją twarz i czuję, jak ciepłe promienie tańczą delikatnie na mych policzkach. Czuję, że żyję. Znów się śmieję a śpiew ptaków pobudza we mnie wszystko, co dawno zanikło. Kładę się na trawie, zachwycając się pięknym zapachem kwiatów. Wszystko jest takie, jakie chcę, by było. Jestem szczęśliwa i nie obchodzi mnie już nic, co kiedyś mnie zraniło. Nowa Rachel, zupełnie odmieniona.
Gdy otwieram oczy dostrzegam uśmiechniętą twarz Alexandra i mam ochotę objąć go za szyję. Jego złote tęczówki działają na mnie tak, jak piękne słońce we śnie. Widząc mój uśmiech pochyla się i próbuje pocałować mnie w policzek, ale szybko zmieniam taktykę i jego usta lądują prosto na moich ciepłych wargach. Jego pocałunek sprawia, że najchętniej uciekłabym z tego miejsca razem z nim, z dala od wszystkich zaciekawionych spojrzeń.
-Pan jest kimś z rodziny? - słyszę cienki, piskliwy głos wchodzącej do sali pielęgniarki. Alexander nawet się nie odwraca, by chociaż na nią spojrzeć. Patrzy tylko na mnie a jego tęczówki wyrażają więcej uczuć, niż jest w stanie w jakikolwiek sposób je opisać. Trzyma mnie za rękę, splatając ze sobą nasze palce.
-Proszę pana? - młoda dziewczyna dotyka jego umięśnionego ramienia, uśmiechając się przesłodko. Mam ochotę zwymiotować. Typowa laleczka. Idealny makijaż, skąpa spódniczka, blond włosy i ten super sztuczny uśmiech. Większy dekolt, kochanie, większy. Nie dziwię się, że starsi pacjenci padają na atak serca w tym szpitalu. Zainwestowanie w balony robi swoje. Alexander odwraca się, ale jej naklejony na twarz uśmiech nie robi na nim wrażenia.
-Tak, to moja dziewczyna - uśmiecha się do mnie i ściska mocniej moją dłoń. Blondynka obdarowuje mnie udawanym, przyjaznym spojrzeniem i kiwa tylko głową.
-Ona powinna trochę odpocząć - jej ton głosu sprawia, że mam ochotę wziąć ją za kark i jak najszybciej pozbyć się z tego pomieszczenia. Obojętność wypisana na jej różowej twarzy tylko rozbawia mnie jeszcze bardziej.
-Przyjdę później, kochanie - mówi do mnie Alexander, całując moje rozgrzane czoło. Łapię go za koszulę i przyciągam do siebie. Jego słodkie usta znów sprawiają, że na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Słyszę wyraźne westchnienie znudzonej pielęgniarki i tylko na koniec głaszczę policzek Alexandra. Uśmiecha się do mnie.
-Zaprowadzę pana w odpowiednie miejsce, gdzie poczuje się pan komfortowo - świergocze tylko, trzepocząc rzęsami. Gdzie tym razem, skarbie? Może między twoje olbrzymie balony? Śmieję się, zakrywając usta dłonią.
-Nie, nie trzeba. Pojadę na chwilę do domu - słyszę stanowczy głos Alexandra a potem odwraca się i macha mi na pożegnanie a niska blondynka zamiera w pół słowa z uniesionym palcem w górze.
-Jak się czujesz? - pytanie Marcela sprawia, że zaczynam ziewać. Rozumie aluzje i tylko pochyla się, mierzwiąc moje włosy. Śmieje się, siadając na krześle obok łóżka.
-Trochę mnie wystraszyłaś - zaczyna a gdy dostrzega mój ostrzegawczy wzrok przestaje cokolwiek mówić. - Tylko troszkę - pokazuje niewielką przestrzeń między jego dwoma palcami. Wybucham śmiechem, dając mu kuksańca w ramię.
-Jak tam w domu? - poprawiam wielką poduszkę i układam się wygodnie na łóżku.
-Jakoś tak smutno bez ciebie - stwierdza, wyciągając coś ze swojej torby. Podaje mi mały pakunek zawinięty w czerwone opakowanie a potem mi go wręcza. Patrzę na niego zaskoczona a on tylko się uśmiecha, zachęcając mnie bym otworzyła prezent. Zrywam natychmiast opakowanie a z mojego gardła wydobywa się ciche westchnienie. Trzymam w ręku nowego, białego iphona, który czeka tylko w milczeniu, abym go uruchomiła. Moje oczy błyszczą radośnie i mam ochotę przytulić się do brata.
-Może drugim razem skorzystasz, żeby do mnie zadzwonić - patrzy tylko w ciemny ekranik, pokazując na niego palcem. - Co ja mówię, mam nadzieję, że w ogóle taki drugi raz się nie zdarzy - patrzy na mnie z poważnym wyrazem twarzy, ale udaję, że tego nie widzę.
-Dziękuję - szepczę tylko, chowając moje cacko z powrotem do pudełka.
Drzwi się ciągle otwierają i zamykają. Ciągle ktoś wchodzi albo wychodzi. Za każdym razem patrzę tylko na pojawiające się i znikające postacie. Czuję się, jak na jakimś cholernym przedstawieniu. Przeszkadzają mi pielęgniarki w białych fartuchach i lekarze, którzy ciągle zadają jedno i to samo pytanie. Nie widać, że czuję się dobrze? Dlaczego nikt nie jest w stanie mi uwierzyć? Mam ochotę już wyjść. Siedzenie tutaj staje się nudne i czuję jak mój tyłek daje o sobie znać.
-Jak się pani czuje? - słyszę po raz setny to samo pytanie i mam ochotę udusić kogoś, kto je zadał. Podnoszę głowę. Starszy mężczyzna z siwizną na głowie patrzy na mnie wyczekująco. Wzdycham. Mam dość tego miejsca i pracujących tu lekarzy.
-Świetnie, tak samo jak piętnaście minut temu - syczę a moje słowa ociekają nienawiścią. Lekarz tylko się śmieje, zapisuje coś w mojej karcie i wychodzi z sali.
Dziesięć minut, piętnaście minut, godzina, dwie. Nie wytrzymam tu więcej. Wstaję i szukam w szafce obok swoich własnych ciuchów, ale ich nie ma. Wzdycham tylko i po prostu wychodzę z sali na bosaka. Mijam kilka starszych dziadków we flanelowych koszulach, którzy przypatrują się mojej sylwetce z zaciekawieniem. Tak, muszę wyglądać uroczo w podobnej koszuli, którą oni sami mają na sobie. Przyspieszam a potem zderzam się z blond pielęgniarką, która próbowała odbić mi chłopaka. Patrzy na mnie ze zdziwieniem w oczach.
-Jeśli dobrze mniemam, to tam znajduje się twoja sala i łóżko - pokazuje palcem na pusty korytarz, który właśnie prawie przebiegłam.
-Daruj sobie, kochanie - wywracam oczami i mijam ją bez słowa, uderzając niby przypadkiem jej opalone ramię.
To nic, że ludzie dziwnie na mnie spoglądają, kiedy mknę przez wąskie ulice. W końcu piżama i brak butów nie czynią ze mnie żadnego dziwadła. Czuję, jak drobne kamyczki kaleczą moje stopy. Chcę do domu. Chcę patrzeć na szczęśliwego Marcela i przekomarzać się z nim przy śniadaniu. Chcę przytulać Alexandra i zachwycać się kolorem jego pięknych tęczówek. Właśnie tam jest moje miejsce. Pomiędzy pierwszym a ostatnim biciem serca mojego wspaniałego Alexa. Wpadam bez słowa do jego domu, ale zastaję puste mieszkanie.
-Co za wejście, bella - słyszę za sobą niski baryton pełen uznania. Odwracam się i dostrzegam Gabriela opierającego się ścianę. - Cudna piżama - śmieje się i znów wyczuwam w jego głosie kpinę. Wywracam oczami.
-Jest Alexander? - pytam, spoglądając na niego obojętnie. Klepie się delikatnie po policzku i udaje, że zastanawia się nad odpowiedzią.
-Z tego, co wiem, to właśnie pojechał do ciebie - odpowiada w końcu a ja czuję, jak przygniata mnie wielki kamień. Nie tracę nadziei, wyciągam z kieszeni mój nowy telefon i wpisuję jego numer a potem przykładam iphona do ucha. Chwilę później słyszę jego ciepły głos i mam ochotę się rozpłynąć.
-To ja, Rachel. Właśnie u ciebie jestem, nie pytaj dlaczego, po prostu tu przyjedź - szepczę i uśmiecham się sama do siebie
Dziękuje, że jesteście i czekacie na kolejne części.
Nie wiem, kiedy możecie się spodziewać następnej.
Może jutro coś ogarnę, ale nie obiecuję.
9 komentarzy
agnes1709
Przeczytałam jeszcze raz, bo mi trochę umknęło przez pisanie własnego i muszę Ci się przyznać, że odnoszę coraz większe wrażenie, jej jej brat coś do niej czuje... i nie jest to bynajmniej miłość, jaką normalnie obdarza się siostrę
Nie wiem, ale być może to charakter Twojej narracji tak mi to namieszał Jak na razie to jedna z najlepszych części
DanaScully
@agnes1709 haha, nie jestes sama, sama sie zastanawiam czy cos mi sie ubzduralo czy nie??? Pozostaje przeczytac do konca...
agnes1709
@DanaScully Tak, tylko łobuzica nie skończyła i nie wiem, jak do niej dotrzeć Może jakiś bunt, strajk, tudzież apel grupowy??? Rzuciła w środku i zadowolona, a prosiłam, błagałam, groziłam nawet (taki żart) i nic Tylko... bo innej rady chyba nie ma
DanaScully
@agnes1709 no tak, urwala w pol slowa i cisza... moze to taki styl autorki?
agnes1709
@DanaScully Nie, po prostu chyba jej się znudziło. Oj, niedobra baba!!!
DanaScully
@agnes1709 ehhh
agnes1709
@DanaScully Może zajrzysz do mnie, do "Szarego...", jak lubisz flirt (to nie romans, BROŃ BOŻE, żebyś nie myślała, po prostu facet i baba, hehe). Ale ostrzegam, potem jest dość brutalnie I cholernie długie, tez niestety, jeszcze nie skończone, pomysły uleciały.
agnes1709
@DanaScully p.s. Lubisz " Z archiwum X"??
DanaScully
@agnes1709 lubie, lubie...zwlaszcza Muldera . . Wpadne i zapraszam do siebie
agnes1709
@DanaScully Muldera?! Po nicku nie widać, chyba, że to działanie celowe, mające na celu, że
Ty - Scully i on... . Tylko nakreśl mi, czy to rasowe miłosne, bo takich nie lubię, chyba, że to miłość nieszczęśliwa, to co innego
agnes1709
Pojawiający się w tym opowiadanku sarkazm wywołuje u mnie genialny humor. Nie ma to jak dobra, kwaśna pyskówa. 6+!!!
Malolata1
@agnes1709
agnes1709
@Malolata1 Fajnie, że żyjesz
gosia
cudowne, cudowne, cudowne. pisz dalej czekam !!!
Arni
No to mnie zaskoczyłaś! Świetnie rozegrana część. Oby tak dalej ^^
Kinga
Cudowne uwielbiam
ja
Dalej dalej plis
donia
Bardzo bym się cieszyła gdyby jutro pojawiła się kolejna część Świetne opowiadanie
lula
kiedy kolejna cześć?
ja
Hejjjjjjj opowiadanie jest super czekam na kolejną część