Od Nowa cz.19

Od Nowa cz.19Przez pierwsze dwa dni, wychodziłam z pokoju gdy musiałam. Czyli do łazienki. Nie otwierałam nikomu. Nie chciałam. Nic mi się nie chciało. Miałam ochotę leżeć i płakać. Jedynie tyle. Aż tyle, mojemu bratu to przeszkadzało że mało jem i nie wychodzę z pokoju. Trzeciego dnia, wywalił zamek u mnie w drzwiach i kazałam mi wstać.  
-Wstawaj Niki.  
-Odwal się. Tu mi dobrze.  
-Masz być za 10 minut na dole. Ojciec wraca na kilka dni.  
- Co mnie to obchodzi ?  
-Nie sam. - odwróciłam się do Konrada.  
-Ze swoją kochaną narzeczoną? - zapytałam i powoli usiadłam na łóżku.  
-Jezu jak Ty wyglądasz....Tak z Kasia i jej córką.  
-Co ?! Kiedy przyjeżdża ?  
-Za dwie godziny gdzieś już będzie.  
-Jeszcze Tego brakowało.- Konrad usiadł obok mnie na łóżku.  
-Chyba trochę namieszaliśmy. Nikola... Damian nie chciał Cię skrzywdzić.  
-Wiem. Ja to wiem. Wszystko wiem, że chciał mnie chronić, ale to nic ni zmienia.  
-No jasne, lepiej się katować. Siebie i jego.  
-Daj spokój. Idę się doprowadzić do porządku. - powiedziałam i podeszłam do szafki. Wyjęłam z niej bieliznę i poszłam do łazienki.  

Wykąpałam się a później wyprostowałam włosy i się pomalowałam. Użyłam tylko tuszu, eyelinera do zrobienia kresek, korektora, bronzera do uwydatnienia kości policzkowych i kredki do brwi. Gdy wszystko było dobrze, poszłam się ubrać.  
Założyłam czerwoną rozkloszowaną spódnicę i czarną bluzkę na cienkich ramiączkach i lekkim dekoltem. Wyjęłam moje czarne sandały na szpilce. Założyłam je i stwierdziłam że jest dobrze. I tak mogę wyjść. Prysnęłam się perfumami. Spakowałam do mojej torebki wieczorowej potrzebne rzeczy i wyszłam z pokoju.  

- Gdzie idziesz. Tata już podjechał.- powiedział Konrad.  
- I ?  
-Nikola. - powiedział twardo.  
-Jeżeli chcesz to tu siedź. Ja zamierzam się dzisiaj zabawić. - powiedziałam. Drzwi od domu się otworzyły a do środka wszedł Ojciec, Kaśka i jej córka. Pierwszy raz ją widzę. Jest nawet niską dziewczyną, z ładną figurą, brązowymi oczami i kasztanowymi włosami. Była ładna. Ubrana była w białą zwiewną sukienkę i białe szpilki. Idealnie się to kontrastowało z jej opalonym ciałem, nie mowie że była ciemna, ale miała naprawde ładnie opalone ciało. Spojrzałam na Konrada który patrzył się na nią, jak ciele w malowane wrota.  
- Cześć Skarbie - podszedł do mnie Ojciec.  
-Dzień Dobry.  
-To jest Amelia - pokazał na dziewczyna. Wyminęłam ojca i podeszłam do niej.  
-Nikola- podałam jej rękę która przyjęła i cicho się przedstawiła.  
-Amelia  
-Przepraszam Cie, ale muszę wyjść.  
-Co ? Dopiero przyjechaliśmy - odezwał się Ojciec. Prychnęłam
- Wybacz, ale jakoś nie mam ochoty spędzać z Tobą choćby dwóch minut. Także do widzenia. - powiedziałam i wyszłam z domu.  

- Magda no co ty ! Dawaj.- krzyknęłam do koleżanki gdy siedziałyśmy w klubie.  
-Nikola, ja już pasuję! Wystarczy mi. - powiedziała a ja zaczęłam się śmiać. Faktycznie dużo wypiłyśmy. Chciałam to zrobić, tak jak za dawnych czasów.  
-Dobra. Wracajmy. Jest już - spojrzałam na telefon - 3 w nocy. - wstałyśmy chwiejąc się, zababrałyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy z klubu. - Muszę zdjąć buty. - powiedziałam i zrobiłam to.  
-Nikola... Zadzwonię po Olka co?  
- Jeżeli chcesz. - Magda wyjęła telefon i zaczęła dzwonić. Nie przerywałyśmy swojego marszu. Niosłam w dłoni buty i nie zważałam nawet na to gdy deptałam po kamykach czy innych takich. Wiem że później będę żałować Tego, ale co mi tam.  
-Muszę siku.- jęknęła żałośnie Magda. Przystanęłam i popatrzyłam gdzie może to zrobić.  
-Tam masz zaułek - pokazałam jej i się zaśmiałam  
-Chodź ze mną. Popilnujesz. - podeszłyśmy do Tego miejsca. Oparłam się o zimną ścianę budynku i patrzyłam czy nikt nie idzie, gdy Magda robiła swoje. - Boże... Nie mogę przestać. - zaczęłam się śmiać głośno. - Już. Chodź. - pociągnęła mnie.  
-Magda?  
-Nie chciałabyś zapalić? - zapytałam wyciągając z torebki skręta i jej pokazując. Kiedyś często paliliśmy zioło dla poprawy humoru lub żeby mieć lepszą zabawę. - spojrzałyśmy czy nikogo nie ma i odpaliłam po czym zaciągnęłam się i zatrzymałam dym w płucach na kilka sekund. Podałam Magdzie i zrobiła to samo. Gdy spaliłyśmy całego skręta zaczęłyśmy się śmiać z byle czego. Uwielbiałam ten stan. Naprawdę, zwłaszcza gdy ciągle się śmiałam, a to mi teraz potrzebne. Zakręciłam się wokół własnej osi. Gdy stanęłam zauważyłam Olka który szedł w naszą stronę.  
-O i będzie przypal. - Magda zaczęła się śmiać.  
-Co wy wyprawiacie ? - wysyczał Olek.  
-Nigdy nie widziałam Ciebie złego. - wypaliłam nie wiadomo po co.  
-Chodźcie do samochodu zanim ktoś po Policję zadzwoni.  
-Tak jest szeryfie !  
-Boże przecież ty krwawisz! - spojrzałam na swoje stopy.  
-Faktycznie. To nic.  
-Czekaj. Nie będziesz szła teraz, samochód musiałem troche dalej postawić - powiedział i wyjął telefon. Spojrzałam na Magdę i znów parsknęłam śmiechem widząc jej minę. Nigdy nie lubiła krwi, gdy widziała choc krople to albo wymiotowała albo mdlała. Teraz chyba będzie miała to pierwsze. Olek skończył z kimś rozmawiać i spojrzał na Magdę.  
-Nie lubi krwi. Bedzie wymiotować- zanim skończyłam mówić to Magda zaczęła wymiotować.
- Kurwa- powiedział Olek i podszedł do niej.
- Zaczekam w samochodzie - powiedziałam i zaczęłam iść w tamtą stronę.  
-Czekaj! Nikola wracaj ! - słyszałam za sobą. Przede mną w pewnej chwili zatrzymał się samochód. Oczywiście wyszedł z niego Damian, normlanie jak z pieprzonej bajki ! Książę, tym razem w swoim rumaku, przyjechał ratować pijaną dziewczynę od złych rzeczy. Parsknęłam śmiechem na te myśli.  
-Wsiadaj. - powiedział twardo.  
-Nie.  
-Ja się nie pytam Ciebie o zdanie. Masz wsiąść inaczej sam Cię tam wsadzę. Rozumiesz ?  
-Pan i władca. Idź porozkazuj sobie komuś innemu. - wziął mnie na ręce i wsadził do samochodu. Zapiął pas i zamknął, znaczy trzasnął drzwiami. Usłyszałam charakterystyczne piknięcie i widziałam jak podchodzi do Olka. Oparłam głowę o siedzenie i zamknęłam oczy.  


Obudziłam się z lekkim o dziwo, bólem głowy. Najdziwniejsze było to że obudziłam się w nie swojej sypialni. Na szafce obok łóżka leżały dwie tabletki i sok pomarańczowy. Postawiłam stopy na podłodze i syknęłam. Podniosłam jedna i zauważyłam bandaż. Nieźle musiałam wczoraj na coś nadepnąć. Byłam rozebrana, do bielizny. Ostatnie co pamiętam to to, że Olek przyjechał i był wkurzony. I chyba Magda wymiotowała. To tyle. Poszukałam moich ciuchów, gdy je zobaczyłam to podeszłam wolno po nie. Wolno bo strasznie bolała mnie stopa. Założyłam ubrania i z powrotem usiadłam na łóżko. Sięgnęłam po tabletki je połknęłam popijając sokiem.  
Wstałam i zaczęłam iść w stronę drzwi. Przystanęłam jednak gdy zauważyłam moje zdjęcie. Podeszłam do niego i Wtedy zrozumiałam gdzie jestem. W sypialni Damiana. Jak mogłam zapomnieć jak ona wygląda?! Chociaż ostatnio nie miała tylu rzeczy. Dlaczego tutaj jestem ?! Odłożyłam zdjęcie i poszłam do drzwi. Otworzyłam je w Tyn samym momencie co Damian chciał to zrobić. Spojrzałam na jego twarz. Miał trzydniowy zarost, jego oczy były smutne i wyglądał jakby nie spał od kilku dni. Był ubrany w zwykły czarny T-shirt i szare dresy. Przeczesał palcami swoje juz, przydługie włosy, chociaż wyglądały bardzo seksownie.  
-Dzieki za Pomoc. Pójdę już. - powiedziałam i wyminęłam go.  
-Odwiozę Cie. I tak musze jechac do Konrada. Daj mi 15 minut.  
- Zaczekam na dole. - powiedziałam i zeszłam na dół.  

Faktycznie Damiana nie bylo 15 minut. Wrócił ogolony i przebrany. Miał na sobie teraz czarne dresy Prosto i białą koszulkę nike. Założył adidasy New balance czarno czerwone i wziął swoją nerkę nike, zapiął ja na biodrach i wsadził tam portfel. Wziął telefon do ręki i kluczyki od samochodu. Spojrzał na mnie a ja wstałam. Założyłam swoje buty ktore stały w korytarzu i wyszliśmy. Oczywiście każdy krok bolał cholernie. Głupia stopa!
-Torebka-powiedziałam.
-W samochodzie. - kiwnęłam głową.  
Wsiadłam do samochodu a Damian podał mi torebkę. Wyjęłam telefon i sprawdziłam czy nikt nie dzwonił. Dzwonił. Miałam 37 nieodebranych połączeń od Ojca. Wyjęłam gumę do żucia z torebki i zapytałam Damiana czy chcę. Pokręcił przecząco głową.  
-Tak w ogóle... Dlaczego się tutaj znalazłam? - Damian odpalił samochód i schował telefon w którym patrzył coś odkąd wsiedliśmy. Ruszył i dopiero wtedy mi odpowiedział.  
-Olek do mnie zadzwonił gdy nie dawał sobie rady z wami.  
-Przecież nie byłam pijana.  
-W ogóle. Na dodatek byłyście tak zjarane że Magda wymiotując, śmiała się. Jak przyszedłem di samochodu, to ty już spałaś. Przywiozłem Cię Tutaj bo mialem bliżej. Położyłem Cię u siebie i opatrzyłem twoje stopy. Potem rozebrałem i sam się położyłem. To tyle. - kiwnęłam głową na znak ze rozumiem. - Wiesz jak zachowałaś się nieodpowiedzialnie? Powiedziałaś Olkowi, który trzymał Magdę gdy wymiotowała, że Ty sobie idziesz dl samochodu. A gdyby zamiast mnie, podjechał Mateusz ? Pomyślałaś o Tym ? Cholera Nikola.
-Przepraszam. - powiedziałam i spojrzałam w boczną szybę. Faktycznie miał rację, Mateusz mógł mnie tak po prostu zabrać.  
-Po prostu...następnym razem uważaj. - Dlaczego facet gdy kieruje jest seksowny? Czy tylko ja mam taką fazę ? Nic więcej się nie odezwałam.  
Podjechaliśmy pod dom. A mi jakoś nieprędko było do wysiadania z samochodu.  
-Co jest ? - zapytał Damian.  
-Mój Ojciec ze swoją rodzinką przyjechał.
-Głowa do góry.- pogłaskał mnie po policzku dłonią- Jestem tutaj.  
-Wiem. - uśmiechnęłam się.  
"Oglądam księżyc, wiatr chłodzi mi twarz,  
Ja jestem tutaj a ty zupełnie tam.
Pewnie wybierasz się spać, ja pewnie nie,  
Tyle dróg dzieli znów nas, które przejść, przejść..."
- spojrzałam na Damiana gdy usłyszałam słowa piosenki z radia.  
-Chodźmy - powiedział i wysiadł z samochodu. Zrobiłam to samo.  


-Nikola ? - usłyszałam głos Ojca gdy zamknęłam drzwi od domu. Zdjęłam buty i weszłam do salonu troche kulejąc  
-Co ? - stanęłam w wejściu i spojrzałam na Ojca który pił Kawę z Kaśką i jej córka.  
-Gdzie byłaś? Dzwoniłem prawie całą noc.  
-Byłam...- udałam że myślę - Daleko- dokończyłam.  
-Dzień Dobry. - powiedział Damian wchodząc do salonu. Spojrzał na mojego Ojca i Kaśkę, a później zbyt długo na Amelię. Poczułam ukłucie zazdrości. Mój Ojciec wstał i podszedł do Damiana.  
-Dzień Dobry. Eryk Małachowski. - wyciągnął dłoń w stronę Damiana.
-Damian Richter. Znamy się już. - podniosłam brew do góry w geście niewiedzy. - W szpitalu byłem. Gdy Nikola...
-Dobra dosyć.- powiedziałam  
-A tak. Pamiętam. Jest pan chłopakiem Nikoli, przynajmniej odniosłem takie wrażenie wtedy.  
-Był.  
-To jest moja narzeczona Kasia a to Amelia - pokazał na dziewczyny. Damian podszedł do ich i się przestawił. I UWAGA! CAŁUJĄC JE W DŁONIE! No dżentelmen jak się patrzy. Parsknęłam śmiechem.  
-Dobra ide, nie chce mi się patrzeć na to przedstawienie, Godne Oskara. - powiedziałam i poszłam na górę.  


Wykąpana, pomalowana i ubrana zeszłam z powrotem na dół. Damiana w salonie nie było a ja poszłam zrobić sobie śniadanie do Kuchni. Pomyślałam że dzisiaj pojadę na cmentarz. Tak... W święta nie byłam, muszę to nadrobić.  
Czułam się źle, widząc go i nie mogąc dotknąć, pocałować. Nienawidziłam Tego, że po raz kolejny to spieprzył. Gdyby powiedział mi prawdę na początku, wszystko byłoby inaczej. Ja ufałabym mu i byłabym z nim. A tak ? Nie potrafię na razie mu zaufać. Po prostu nie potrafię, myślę że to przez wydarzenia które wydarzyły się 10 miesięcy Temu. Zaufałam Filipowi, pokochałam go, byłam zdolna zrobić dla niego wiele a on zrobił mi tak potworną rzecz. Po tym straciłam siebie, dawną Nikole. Gdy Damian stanął mi się bliższy, pokochałam go, zaufałam mu i chciałam go na zawsze. Kocham go całym sercem, duszą i ciałem, ale mu nie ufam. I tu jest problem. Bo jestem przez to wszystko, na tym punkcie uczulona. I gdybym mocno chciała, to nie mogę znów z nim być. Nie teraz. Modlę się o to żeby ti nie trwało długo, żebym zaczęła ponownie mu ufać. Żebyśmy w końcu byli razem. Szczęśliwi.  
Jestem bezradna. Chcę leżeć w pokoju i płakać z tego wszystkiego. I byłoby tak, gdyby nie zjawił się Ojciec. Wiem że po jego wyjeździe ponownie będę tak robić. Myślę o Damianie. Nie mogę spać i jeść. Jestem po prostu Kurwa nieszczęśliwa. Jedynym dla mnie ratunkiem jest sam On. Ale jak on może mnie ratować z Tego stanu gdy sama go odpycham ?  
Patrzyłam na talerz z kanapkami, głowę miałam opartą na dłoniach i próbowałam nie myśleć. Wyłączyć myślenie. Choć na chwilę zapomnieć o mojej miłości. Dlaczego tak się nie da ? Dlaczego nie moge przestać chociażby na kilka minut ? Łzy bezsilności i bólu który mi towarzyszy od dnia zerwania z Damianem,  zamazywały mi obraz. Chciałam być silna, ale nie potrafiłam.  
Odsunęłam talerz od siebie nie chcąc go rozwalić, a miałam na to ogromną ochotę.  
-Wszystko w porządku ? - usłyszałam głos Damiana. Boże ja tu beczę tak naprawdę przez niego, przez to że tak bardzo go chcę a on ? Przychodzi. Wytarłam szybko łzy.  
-Tak. - podniosłam głowę i wbiłam swoje spojrzenie w niego. Uśmiechnęłam się słabo. Podszedł i usiadł obok na krzesełku. Czułam te jego cudowne perfumy, które tak lubiłam. Uwielbiałam być blisko niego, czuć że jest ze mną.  
-To Karina- pokazał na telefon. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na piękną dziewczynkę. Miała śliczne duże niebieskie oczy i ciemne lekko kręcone włosy. Byla podobna do Damiana.  
-Jest śliczna. Podobna do Ciebie. Bardzo. - oddałam mu telefon- Przepraszam, ale muszę już iść.  
-Podwiozę Cię. - zastanowiłam się chwilę. Może czas zacząć pracować nad Tym aby na nowo mu zaufać ?  
-Na pewno ?  
-Tak.  
- To w takim razie chodźmy. - powiedziałam i wstałam po czym ruszyłam założyć buty i kurtkę.  
  
-To gdzie jedziemy ?  
-Chciałabym żeby ktoś Cię poznał - odpowiedziałam. Stanęłam przy samochodzie Damiana i zapytałam - Mogę poprowadzić?  
-Jasne. Trzymaj - podał mi kluczyki i wsiedliśmy do samochodu. Odpaliłam silnik i gdy już miałam wyjeżdżać, poprawiłam siedzenie, przybliżając je.  
-Boże jaki ty wielki. - powiedziałam.  
-Naprawdę? Jestem zaszczycony- spojrzałam na niego. Wydawał się być poważny.  
- Ale ty głupi jesteś.  
-A ty mała, ciasno tutaj - powiedział i tez poprawił sobie siedzenie.  
- Gdzie ciasno ?
-Dobrze wiesz gdzie. - odpaliłam silnik i ruszyłam.  
-No to chyba dobrze? - ciągle się uśmiechałam. Dlaczego w ogóle z nim o Tym rozmawiam.?  
-Bardzo dobrze. Jedziemy na cmentarz ?  
-Tak. Chciałam przedstawiać mamie, mojego przyjaciela.  
-Czy jest szansa że wrócisz di mnie ? - westchnęłam.  
-Tak.  
- To dobrze.
-Po prostu... Spraw żebym mogła Ci znów zaufać. Nie ukrywaj nic przede mną, bądź ze mną szczery. Najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa.  
-Już wiem. Teraz wiem. W takim razie mam Ci dużo do powiedzenia.  
-Wiem, ale teraz musimy coś załatwić - powiedziałam parkując przed cmentarzem

Aria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2885 słów i 15562 znaków.

1 komentarz