''Mroczny świat'' Rozdział 11

''Mroczny świat'' Rozdział 11Nie. Stop. Nie mogę się mazać. Cane mnie potrzebuje. Co prawda nie wiem w którym szpitalu jest, ale jeśli będę musiała przeszukam wszystkie. Chwyciłam do ręki kurtkę, na stopy wsunęłam trampki i wybiegłam z domu. Poczułam, że jakaś obleśna łapa zatyka mi usta i że ktoś wykręca mi ręcę. Co do cholery?! Zaczęłam wyrywać się i wierzgać nogami. Co się tutaj dzieje?! Co to ma być?!
- Hahaha- usłyszałam czyjść szyderczy śmiech. Wszędzie go rozpoznam. Thomas- witaj księżniczko. Mówiłem ci, że się jeszcze zobaczymy- syknął. Miałam ochotę splunąć mu w twarz, ale jeden z jego ludzi nadal trzymał łapę na moich ustach. Byłam przerażna, ale nie chciałam dać mu tego po sobie poznać. O nie. Ten sukinsyn nie będzie miał tej satysfakcji.- pewnie zastanawiasz się co z twoim chłoptasiem...- powiedział, a ja poczułam dziwny ucisk w żołądku. Cale. O Boże. Co oni mu zrobili?!- troszeczkę cię okłamałem, nasz supermah jest tutaj- sykną - co prawda ledwo żywy, ale jest. Dawać go tu- skinął na swoich kompanów. Dwaj goryle weszli trzymając pod ramiona Cane'a. Gdy go zobaczyłam z moich oczu popłynęły łzy. Chłopak był prawie nieprzytomny i cały zakrwawiony i sponiewierany. Rzucili go do moich stóp i odeszli. Zbliżył się natomiast Thomas. Kopnął Cane'a w brzuch, a ten zajęczał i wycharczał:
- Zapłacisz mi za to
- Stul pysk- wycedził Zielonooki i ponownie go kopnął. Mną wstrząsnął spazmatyczny płacz.nie wiedziałam co robić. Chciałam pomóc Cane'owi, ale nie mogłam. A to wszystko przez tego bydlaka Thomasa. Popatrzyłam na niego z nienawiścią. I nagle w przypływie szały ugryszłam w rękę tego palanta, który mnie trzymał. Mężczyzna zawył i mnie puścił, a ja nie tracąc czasu rzuciłam się na Thomasa.
- Coś ty mu zrobił bydlaku?! Zabiję cie! Zabiję! Ty psychopato! Nie potrafisz mnie zostawić w spokoju?! Jesteś pieprzonym sukinsynem! Idź do diabła!- wrzeszczałam bijąc go pięściami. Po chwili poczułam, że ktoś mnie od niego odrywa i przerzuca sobie przez ramię. Nie przestając wrzeszcześ okładałam tego kogoś pięściami po plecach.- Banda bydlaków! Nie macie serca! Jesteście wszyscy popierdoleni!
- Co z nimi zrobić szefie?- usłyszałam głos kolesia który mnie trzymał.
- Wpakować do bagażnika. POźniej się zobaczy- powiedział Zielonooki.


Leżałam skulona w wielkim bagażniku jakiegoś samochodu. Obok mnie był Cane. Patrząc na niego płakałam.
- Boże. Cane, co oni ci zrobili?- wyszeptałam gładząc go po policzku. Cicho jęknął.
- Iv...- szepnął- nic ci nie jest?- dodał jeszcze krzywiąc się z bólu.
- Cii... nic nie mów. Nic mi nie jest- powiedziałam. Po moich policzkach znowu pociekły łzy. To przeze mnie go pobili. To moja wina. To ja go w to wpakowałam.
- Nie płacz, proszę cię, nie płacz- wycharczał Cane.
- Ale oni ci to zrobili przeze mnie- powiedziałam cicho.
- Nie mów tak...- jego głos był słaby i ledwo słyszalny.
- Ale to prawda. Cierpisz z mojej winy. A ja nie mogę tego znieść bo cię kocham- wyznałam
- Naprawdę?- zapytał patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Tak Cane, kocham cię- powtórzyłam i go pocałowałam...


Jechaliśmy godzinę, może dwie. Nie wiem gdzie. Samochód po prostu zatrzymał się po pewnym czasie, a mnie i Cane'a wywleczono z bagażnika i zamknięto w jakiejś obskurnej szopie. Rozjerzałam się wokoło. Szopa była pusta, byłam tu tylko ja i mój... chłopak? Sama nie wiem... Siedziałam na zimnej ziemi, a on leżał obok mnie z głową na moich kolanach. Delikatnie gładziłam jego włosy i myślałam co teraz będzie. Na policzkach czułam słone łzy. Czy moje życie kiedykolwiek będzie normalne? Czy ja się stąd wydostanę? Co Thomas ma zamiar mi zrobić? Tego ostatniego zapewne niedługo się dowiem... niestety. Nagle mój smutek i przerażenie zmieniły się we wściekłość. Ten sukinsyn pożałuje, że ze mną zadarł. Zapłaci za to wszystko, co mi zrobił. Zemszczę się na nim. Bydlak jeszcze będzie prosił mnie o łaskę. Nie odpuszczę mu. Zabiję go... zabiję.
- Zabiję- wyszeptałam jeszcze i odpłynęłam w niespokojny sen


Biegłam przez las. Słyszałam za sobą krzyki. Nie wiem kto krzyczał. W mojej głowie była tylko jedna myśl: UCIEKAĆ. Biegłam coraz szybciej, ale napastnicy mnie doganiali. Nagle upadłam, leżałam w jakiejś lepiej, ciemnej mazi. A goniący mnie mężczyźni złapali mnie i...


- AAA!- obudziłam się z krzykiem. Byłam zdezorientowana i wystrasznona. Znowu koszmar. Mam tego dość. Spojrzałam na leżącego Cane'a. Chyba spał. Nagle usłyszałam jakieś głosy. Po chwili drzwi szopy otworzyły się i weszło jakichś trzech mężczyzn.
- Chodź mała dziwko. Szef cię wzywa.- powiedział jeden z nich i mnie szarpnął.
- Nigdzie nie idę!- krzyknęłam- zostaw mnie!
- Zamknij mordę!!- wrzasnął na mnie. W tej chwili zauważyłam, że ostatkiem sił Cane podnosi się z podłogi.
- Zostaw ją- wysyczał
- Spadaj- mówiąc to, mężczyzna wyciągnął pistolet i strzelił do mojego obrońcy. Krzyknęłam. Cane zachwiał się i upadł. Zaczęłam wrzeszcześ i płakać.
- Cane! Cane, wstawaj! Proszę cię!- ale już nie wstał. Oni go chyba zabili. O Boże. Nie. Tylko nie to! A potem była już tylko ciemność...


******
Na początku to chciałam was strasznie przeprosić bo mam świadomość tego, że spieprzyłam ten rozdział. A więc: PRZEPRASZAM. Wybaczycie? Dobra nię będę się tu rozpisywać. Całuski :* :* aha by*abym zapomniała, lajkujcie na fb stronkę z opowiadaniem! Http://facebook.pl/mroczny.swiat

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1060 słów i 5668 znaków.

16 komentarzy

 
  • Zagubiona

    Dodasz jeszcze dzisiaj?

    27 gru 2013

  • Ala

    Jest swietne, tylko dlaczego musimy na nie czekac tak dlugo

    27 gru 2013

  • ja

    dawaj dale błagam

    25 gru 2013

  • Arni

    No pięknie Iv :) Nareszcie dodałaś temu opowiadaniu tempa, tylkko tego tu brakowało. Jest doskonale :) Pozdrawiam

    25 gru 2013

  • Zraniona

    Piszesz bardzo fajnie. Tylko dlaczego tak krótko :)

    24 gru 2013

  • Anonim

    Kiedy następna?

    24 gru 2013

  • Zagubiona

    Dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, proszę. To jest supper! :)

    24 gru 2013

  • Anonimek

    Kiedy możemy się sodziewać kolejnej części?

    24 gru 2013

  • :)

    Jest świetne :) prosimy dalej

    24 gru 2013

  • nemfer

    Ej… a może Ona ma ograniczoną liczbę znaków (tak jak w komentach te 500) dlatego tak sie rozpisuje :D

    24 gru 2013

  • lola

    Mateuszek ro przecież w innym opowiadaniu...
    Ludzie trzymajcie mnie :D
    Opowiadanie caly czas fajne nic nie zepsułaś

    24 gru 2013

  • Fatim

    Czemu to takie krótkie?? to trochę nie wypada....

    24 gru 2013

  • Lalka

    A możemy liczyć na taką mega długą część pod choinkę ???

    24 gru 2013

  • kiniaaa

    bosh on nie zyje??? dlaczego?? co z mateuszkiem??? co on chca jej zrobic???chce kolejna czesc pozdrawiam

    24 gru 2013

  • .

    pisz dalej szybko !!!

    24 gru 2013

  • nemfer

    Yyy… i co? To już koniec? Mam nadzieje że jednak Cane przeżył bo nawet nie został trafiony :)

    24 gru 2013