
- Jestem w ciąży rozumiesz?! Noszę w sobie dziecko któregoś z tych sukinsynów!- krzyknęłam zanosząc się płaczem.
- Zapłacą za to rozumiesz? Dorwę ich. Dorwę- wyszeptał i pocałował mnie w czoło.
- Niby jak? Ja nawet nie pamiętam ich twarzy. A poza tym nie chcę ich już więcej spotkać...- powiedziałam cicho.
- Wiem Iv
- Mhm- mruknęłam tylko i przytuliłam się do niego wdychając jego zapach. Nie wiem dlaczego, ale przy nim czułam się taka bezpieczna. Z nim u boku mogłabym stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu. Wtedy przypomniałam sobie o dziecku. Tutaj nawet obecność Cane'a nie pomoże. Jestem w ciąży, ale ja nie chcę. Nie chcę urodzić dziecka jakiegoś zwyrodnialca. Nawet nie mogabym spojżeć na to maleństwo bo przypominałoby mi o tamtym dniu. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.-Cane, a gdybym tak... poddała się zabiegowi aborcji? Usunęła ciążę?!
- Nie mów tak...- powiedział, odsuwając się ode mnie i odwracając twarz.
- Ale dlaczego? To rozwiązałoby mó problem.- szepnęłam.
- Nie bądź taką egoistką Iv. Co to maleństwo ci zrobiło co? Ono nawet o niczym nie wie. Nie możesz go zabić. Rozumiesz?!- wykrzyczał.
- To jest moje dziecko i zrobię co będę chciała!- także podniosłam głos.
- Ale z ciebie cholerna egoistka! Myślisz tylko o sobie!- warknął - Iv, to twoje dziecko rozumiesz? Twoje!
- I dlatego zrobię z nim co będę chciała!- powtórzyłam. - a poza tym co ci do tego?!
- W przeciwieńswie do ciebie ja nie jestem pieprzonym egoistą i troszczę się o innych- powiedział, wziął swoją kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Znowu się rozryczałam. No i co on sobie myśli!? Zjawia się i chce mną rozporządzać, robić mi zamieszanie w życiu. Wzięłam ze stolika wazon z kwiatami i walnęłam nim o ścianę. Roztrzaskał się na drobne kawałeczki. Tak jak moje życie. Wszystko jest do bani. Zapragnęłam znowu się pociąć. Poszłam do łazienki, wyciągnęłam z szafki żyletkę i zrobiłam trzy kolejne cięcia na lewej ręce. Obserwowanie wyciekającej krwi wyraźnie mnie uspokajało. Już miałam zrobić kolejną ranę ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich, otworzyłam je i ujżałam stojących za nimi dwóch policjantów...
- Nic wam nie powiem- warknęłam po raz kolejny. Siedziałam na komisariacie, jakaś policjantka zabandażowała mi wcześniej rękę. Obok mnie stało z pięciu policjantów i detektyw.
Ręce miałam skute kajdankami które wrzynały mi się w nadgarstki.
- I tak wszystko wiemy- odpowiedział ze spokojem detektyw Slade.- potrzebujemy tylko potwierdzenia z twojej strony i nazwisk kilku kolegów z hmm... pracy.
- Nie będę sypać!- krzyknęłam i splunęłam mu w twarz. Wstał i uderzył mnie mocno w policzek. Zabolało, nie powiem że nie. Do moich oczu napły nęły łzy, ale nie pozwoliłam popłynąć im po policzkach. Nie pokażę mu że mnie to zabolało. Nie dam temu sukinsynowi tej satysfakcji.
- MÓW!- wrzasnął
- Nie- odparłam z lekkim uśiechem. Wyprowadzałam go z równowagi.
- I tak mamy świadka, który wie o wszystkim. O narkotykach, cięciu się a także o gwałcie i o ciąży.- powiedział, a ja zamarłam. Posłał mi tryumfalny uśmieszek.- każcie mu wejść- dodał, a ja od razu zwróciłam się w stronę drzwi przez które wszedł chłopak. Te potargane, jasne włosy. Zielone oczy. Thomas...
Patrzyłam na niego z wyrzutem.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Jak?- krzyknęłam. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
- To moja praca Ivy...
- A ja od momentu kiedy mnie uratowałeś miałam cię za przyjaciela. Ty cholerny, zdradliwy sukinsynu!!- wrzasnęłam i nagle mnie olśniło- wtedy gdy pierwszy raz policja odwiedziła mój sektor w którym sprzedawałam narkotyki. To ty ich nasłałeś?! Gadaj!
- Tak...- wyszeptał tylko.
- To przez ciebie! Wszystkie moje problemy zaczęły się od dnia w którym cię poznałam! to ty kablowałeś na nas wszystkich! To ty podkablowałeś trzech dealerów!- wrzasnęłam i zatkałam sobie usta. Właśnie sama się wkopałam. O nie... Na twarzy chłopaka mimowolnie zagościł tryumfalny uśmieszek.
- Miło się z tobą pracowało Iv- powiedział i wstał. Po chwili zawachania podrzedł do mnie i złożył na moich ustach namięny pocałunek którego nie odwzajemniłam. Gdybym nie miała skutych rąk dostałby po tej swojej głupiej mordzie.- marzyłem o ty od kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem- wyszeptał.
- Pieprz się- warknęłam i splunęłam mu w twarz. On tylko wrogo na mnie popatrzył i wyszedł zostawiając mnie samą...
******
Może rozdział nie jest nalepszy ale pewna osoba bardzo chciała żebym go dodała więc jest :P nie krytykujcie zbytnio. ![]()
5 komentarzy
nemfer
Oby Thomas dostał po jajach… tak żeby mu w miejsce migdałków wskoczyły
i oby sie działo
Z zapartym tchem czekam na kolejne części
juznazawsze
jezu!dziewczyno kocham twoje opowiadania !! pisz dalej
boskie
bardzo fajne opowiadanie czekam na dalszą część
Misiaa
Fajne
Arni
Spoko pierwszy lepszy adwokat wyciągnie ją z tego.. Jest po gwałcie, próbie samobójczej + zachowanie policji . Czekam aż thomasowi zniknie uśmieszek z twarzy. Dajesz mała ^^