''Mroczny świat'' Rozdział 18

''Mroczny świat'' Rozdział 18Wpadłam do domu, rzuciłam walizki i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie cała roztrzęsiona. Gdy po chwili się uspokoiłam, zaczęłam się głupkowato śmiać. Boże... ja chyba oszalałam. Śmieję się do samej siebie i z niewiadomo czego jak idiotka. Parodia. Po chwili zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej. Nagle jak spod ziemi wyrosła przede mną pani Jadzia.
- Dzień dobry- wyjąkałam nadal głupio się hihrając.
- Nie toleruję ćpania- powiedziała patrząc na mnie z niechęcią.
- Co?- wyjąkałam.
- To samo co słyszałaś- mruknęła i skierowała się w stronę kuchni. Ja pierniczę... ona myśli że coś ćpałam. Nadal się śmiejąc wzięłam walizki do rąk i poszłam do siebie. Nagle uświadomiłam sobie, jak komicznie musiałam wyglądać spierniczając do domu z walizkami w rękach. Zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, aż rozbolał mnie brzuch. Fuck. Jestem nienormalna.

- Szkoła? Po co szkoła?- zapytałam pani Jadzi jednocześnie przeżuwając kawałek kurczaka. Napchałam sobie do ust kolejną porcję mięsa i posłałam kobiecie pytające spojrzenie.
- Edukacja to ważna rzecz. A ty masz dopiero 17 lat. Powinnaś się jeszcze uczyć.- przeżuciła kolejną stronę w gazecie i popatrzyła na mnie zza okularów.- przemyśl to.
- No dobra. Przemyślę- mruknęłam wkładając talerz do zmywarki.

Rzuciłam się na łóżko i wepchnęłam w uszy słuchawki. Zaczęłam rozmyślać nad propozycją pani Jadzi. Może ja rzeczywiście powinnam zapisać się do tutejszego liceum? W końcu edukacja mi się przyda. Przy okazji nie będę się nudzić... Tak. To chyba dobry pomysł. Moje myśli powędrowały w stronę Thomasa. Zmieniłam kolor włosów, miejsce zamieszkania, a on i tak mnie znalazł. Cholera. Ja się od niego chyba nigdy nie uwolnię. No cóż. Takie życie. Usłyszałam, że ktoś dobija się do moich drzwi. Wyszarpnęłam jednym ruchem słuchawki z uszu i podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam ujżałam panią Jadzię.
- Masz gościa- powiedziała, a mnie wryło w ziemię. Gościa? Ja? Czyżby to był Thomas? Nie, nie, nie. To niemożliwe. To napewno nie on. Więc kto? Mogłam się tego dowiedzieć tylko w jeden sposób. Podążyłam za panią Jadzią do jej salonu. Ujrzałam w nim siedzącą na sofie drobną blondynkę. Była w mniej więcej moim wieku. Złote loki wiły jej się wokół twarzy a błękitne oczy wpatrywały się gdzieś w przestrzeń. Gdy mnie zauważyła od razu poderwała się z sofy. Podeszła do mnie i podała mi dłoń.
- Cześć jestem Oliwia. Widziałam jak się tutaj wprowadziłaś. Mieszkam w domu obok- zaświergotała. Miała cienki, nieco dziecinny głos i delikatną dłoń. Uśmiechnęłam się do niej.
- Ja jestem Sam. Miło mi cię poznać- powiedziałam i jednocześnie odetchnęłam z ulgą wiedząc że moim gościem nie jest Thomas. Dziewczyna posłała mi promienny uśmiech. Wzbudzała moje zaufanie, ale pamiętałam o swojej zasadzie ''nie ufaj innym, ufaj tylko sobie''. Bo wiem z doświadczenia że ludzie mówią różne rzeczy. Pojawiają się nagle, mówią nam, że jesteśmy dla nich ważni, że nasze zdanie coś znaczy, że to, że tamto, że sramto. A potem puff i ich nie ma. Odchodzą. Tak po prostu.

Z Oliwią rozmawiałyśmy jakieś dwie godziny. Okazała się być osobą bardzo radosną i otwartą. Tak jak myślałam. Była okropnie gadatliwa i zarażała śmiechem. Dowiedziałam się, że ma tyle samo lat co ja, chodzi do tutejszego liceum i ma chłopaka Dawida. Zresztą... opowiedziała mi o sobie chyba wszystko. Byłam prawie pewna, że gdybym teraz napisała jej biografię niewiele trzebabyło by tam dodać. Westchnęłam i położyłam się na łóżku. Gdy dziewczyna wypytywała o mnie albo milczałam, albo udzielałam zdawkowych odpowiedzi. Po pierwsze, nie lubię o sobie opowiadać, a po drugie teraz nie powinnam tego robić. Mój wzrok padł na zdjęcie stojące na szafce nocnej. Mimowolnie po moich policzkach spłynęło kilka łez. Fotka przedstawiała mnie i Cane'a. Dawałam mu buziaka w policzek, a on robił nam zdjęcie. Taka samojebka... Ehhh. Popatrzyłam na jego promienny uśmiech i radosne oczy.
- Cane... tak bardzo chciałabym, abyś był teraz przy mnie- wyszeptałam i rozpłakałam się wtulając twarz w poduszkę.

- No dobrze panno Rogers- powiedział dyrektor przeżucając na swoim biurku jakieś papiery- przyjmiemy panienkę do szkoły. Możesz zacząć naukę od następnego poniedziałku.
- Dziękuję- wymamrotałam.
- A teraz przepraszam, ale muszę jechać na ważne spotkanie. Do zobaczenia panno Rogers. Mam nadzieję że nowa szkoła ci się spodoba- dodał jeszcze.
- Do widzenia- powiedziałam i wyszłam z jego gabinetu. Gdy opuszczałam teren szkoły czułam na sobie wzrok wszystkich uczniów. Czułam się jak jakaś małpa w ZOO. Wszyscy mi się przyglądali jakbym była jakimś dziwadłem. No cóż będę musiała się przyzwyczaić. Nagle poczułam silne uderzenie w głowę. Upadłam.
- Ja pierdole. Kacper ty idioto!- usłyszałam czyjś krzyk, a już po chwili ktoś podnosił mnie z trawnika. Gdy wstałam ujżałam chłopaka. Był to wysoki umięśniony brunet o szarych oczach.- sorry za niego, jak się dorwie do piłki to ją kopie gdzie popadnie. Nic ci nie jest?-zapytał.
- Żyję tak?- warknęłam i wyszarpnęłam się z jego objęć. Ten pajac myślał, że zrobi słodkie oczka i mu ulegnę? Nic z tego. Nie ze mną te numery.
- Chciałem być tylko miły- mruknął i potarł dłonią kark. Nie odpowiedziałam mu tylko odwróciłam się na pięcie i odeszłam.- A tak w ogóle to mam na imię Sebastian!- krzyknął w moją stronę, ale go zignorowałam.


**************************
Okej. No i jest nowy rozdział. Może nudnawy, ale spoko, akcja się rozkręci. Miałam go nie dodawać, ale zrobiłam to dla pewnego upierdliwego człowieka. Masz i nie nudź że nie masz co czytać wieśniakuuuu :*

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1118 słów i 5967 znaków.

2 komentarze

 
  • Malolata1

    super, Ivy. :D Gratuluję. ^^

    19 sty 2014

  • Arni

    Ivi.. jakby to powiedzieć.. w tej częsci tyle razy o mnie wspomnialas  że "ŁO JEZU" , ps ciekawa laska ze w 2 godz można streścić jej życie hahah. Co do samego opowiadania : 5+, 6 Ci nie dam bo Ci się do reszty w tym pustym.. poprzewraca.

    19 sty 2014