''Mroczny świat'' Rozdział 1

''Mroczny świat'' Rozdział 1Obudzłam się w środku nocy zlana potem., okre włosy lepiły mi się do czoła, pot spływał po plecach, a poścel była w nieładzie. Byłam cała przerażona. Uspokojenie się zajęło mi dobre 10 minut. A potem od nowa zasnęłam. Na szczęście już nie miałam koszmarów...
***
Rano obudziłam się z uczuciem strachu. Czułam że moja twarz spuchła jeszcze bardziej. Boże... po co ja się w to wszystko pchałam. Wszyscy przecierz wiedzą że mafia narkotykowa Nowego Jorku to nie przelewki. Ja też to wiedziałam, wtedy gdy pierwszy raz przekroczyłam próg ich kryjówki też miałam tego świadomość. Ale zignorowałam tą czerwoną lampkę która w owym czasie zapaliła mi się w głowie i w efekcie zostałam jedną z najlepszych dealerek w NY. Teraz chciałabym się z tego wyrwać, ale nie ma tak łatwo. Gdy oni chwycą kogoś w swoje szpony można się od nich uwolnić tylko w jeden sposób - poprzez śmierć. Naturalną, samobójstwo bądź zabójstwo. Ciekawe kro zabija co nie?? Boże... jatak strasznie chcę się z tego wyrwać. Wstałam z łóżka i poszłam wziąć poranny prysznic. W łazience stanęłam przed lustrem i aż krzyknęłam z przerażenia gdy ujżałam swoje odbicie. Rozcięta warga, limo pod okiem, spuchnięta twarz, siniaki. Wyglądałam jak potwór. Na reszcie ciała też miałam siniaki... Takie już moje życie. Po prysznicu wyszłam z łazienki w samym ręczniku i gdy znalazłam się w swoim pokoju otworzyłam szafę. Zabrałam z niej szare rurki, czarną koszulkę i czarną ramoneskę. Włosy spięłam w kucyk, na nogi założyłam czerwone conversy, wzięłam jabłko ze stołu i wyszłam. Skierowałam się w stronę mojego sektoru. Tam czekał już na mnie Jimmy. Wysoki, umięśniony murzyn. Dał mi towar do sprzedania na dzisiaj i odszedł. Ja natomiast skryłam się w ciemnej uliczce i czekałam na klientów. Nagle usłyszałam czyjś znajomu głos.
- Witaj księżniczko. Jak tam twoja obita buźka?- to był ten pajac który wpadł na mnie wczoraj przed moim domem.
- Zjeżdżaj- warknęłam.
- Spokojnie królewno, przyszedłem coś kupić
- Ile?
- 15 gram
- masz - powiedziałam wyciągając woreczki z kokainą - i nie chcę cię tu więcej widzieć
- Chcieć nie znaczy móc księżniczko...- rzucił mi przez ramię na odchodne i się oddalił. Nie wiem czemu ale jego obecność chwilowo wytrąciła mnie z równowagi.
- Idiota - mruknęłam do siebie i usiadłam na ziemi. Nagle usłyszałam syrenę policyjną. Gwałtownie zerwałamm się z ziemi i zaczęłam uciekać, ale nie uciekłam zbyt daleko bo przy wyjściu z uliczki na główną ulicę natknęłam się na dwóch policjantów.
- dokąd to się panienka śpieszy? - zapytał jeden z nich uśmiechając się obleśnie - Ben przeszukaj ją - powiedział do tego drugiego, a mnie ogarnęło przerażenie, miałam przy sobie narkotyki... Nie zastanawiając się zbyt długo kopnęłam Bena w krocze a drugiego ogłuszyłam ciosem pięści w głowę i zaczęłam uciekać ile sił w nogach. Raz obróciłam się za siebie i zobaczyłam że jeden z nich skręca się z bólu a drugi podnosi coś z ziemi. To był mały woreczek z kokainą...


***
Okey miśki a więc tak, może to nie jest najlepsze ale mam teraz niemca więc wiecie. Jeśli coś wam nie spasuje piszcie a ja postaram się poprawić :* pozdro

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 644 słów i 3347 znaków.

5 komentarzy

 
  • nemfer

    lvy dłuższe miałaś pisać :P świetne opowiadanko, oby tak salej

    10 gru 2013

  • lils

    Fajne, ale mogłabyś pisac dluzsze xd

    9 gru 2013

  • Ivy

    jeśli twierdzisz że moje opowiadnie jest beznadziejne to powiedz dlaczego :* uargumentuj swoje zdanie

    9 gru 2013

  • LittleScarlet

    Ach ta "konstruktywna" krytyka. Tekst wydaje sie byc ciekawy, zobaczymy jak go rozwiniesz. Ode mnie łapka w górę. ;>

    9 gru 2013

  • ftjsj

    jest beznadziejne..

    9 gru 2013