"Mroczny świat" Rozdział 31

"Mroczny świat" Rozdział 31- Thomas... ja... nie wiem co mam powiedzieć.- wyszeptałam. Targały mną sprzeczne uczucia. Miałam w głowie totalny mętlik. Z jednej strony chciałabym go z całej siły nienawidzić, a z drugiej... było mi go żal.
- Nie musisz nic mówić- szepnął.
- Przepraszam.- powiedziałam i uciekłam. Nie mogę z nim teraz rozmawiać. Nie po tym, czego się dowiedziałam. Muszę to wszystko przemyśleć.

Wróciłam do domu i od razu wiedziałam, że czeka mnie kolejna tego dnia trudna rozmowa. Zawahałam się przed otworzeniem drzwi, ale pokręciłam głową i szybko nacisnęłam klamkę. Drzwi cicho zaskrzypiały. Weszłam do domu i tak jak zwykle odwiesiłam kurtkę na wieszak. Po chwili usłyszałam ciche kroki babci Jadzi. Odwróciłam się w jej stronę i zauważyłam spływające po jej pomarszczonych policzkach łzy.
- Oj babciu...- wyszeptałam i przytuliłam ją. Właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, jak bardzo mi jej brakowało i jak bardzo ją kocham.
- Ivy... tak bardzo się o ciebie bałam dziecko.- powiedziała, a ja mocniej ją przytuliłam.- Nawet nie chcę wiedzieć co oni ci zrobili. Cieszę się że żyjesz kochanie. Tak bardzo bałam się, że cię stracę. Najpierw twoja matka, teraz ty... nie przeżyłabym tego.
- Nic mi nie jest babciu.- odparłam. Postanowiłam nie mówić jej teraz zbyt wiele o wydarzeniach z tego tygodnia. Tylko niepotrzebnie by się denerwowała...

Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Musiałam dać upust wszystkim emocjom. Chciało mi się wyć. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Czasami chciałabym znowu być dzieckiem. Żyć tak beztroski. Chciałabym, żeby moim jedynym problemem było to, że zgubiłam ulubioną lalkę. Ale to niemożliwe. Już nigdy nie będę dzieckiem, tak się nie da. Chociaż.... wiem co pomoże mi poczuć się beztrosko. Kokaina. Miałam już nie ćpać... tyle razy przed wciąganiem mówiłam, że to już na pewno ostatni raz. Nie dotrzymałam tej obietnicy. Muszę się naćpać po raz kolejny. Poczuć jak opuszczają mnie wszystkie problemy. Wyciągnęłam z kieszeni spodni mały woreczek z białym proszkiem.
- Witaj przyjaciółko- wyszeptałam.

Już mówiłam, że kocham ten stan? To uczucie gdy jestem na haju. Wszystkie problemy wyparowują, a ja nareszcie czuję się wolna. O tak... Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Szybko zgarnęłam z szafki nocnej narkotyki i wrzuciłam je do szuflady. Marna kryjówka... potem ukryję je gdzieś indziej. Otworzyłam drzwi. Stała za nimi babcia.
- Chciałam tylko sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Jest okej babciu. Naprawdę.- powiedziałam i cmoknęłam ją w policzek.- Dobranoc.
- Dobranoc- wyszeptała i poszła do siebie. Ja natomiast zamknęłam drzwi do swojego pokoju na klucz i podbiegłam do szuflady w której wcześniej ukryłam narkotyki. Wyciągnęłam je i trzymając to wszystko w rękach rozejrzałam się po pokoju poszukując miejsca, gdzie mogłabym je schować. W końcu wrzuciłam wszystkie do woreczka i ukryłam na dnie szafy po czym poukładałam na nich ciuchy. Tak, tutaj ich nikt nie znajdzie...

-Cholera- zaklęłam po nosem. Towar mi się kończył. Muszę iść jeszcze kupić. Westchnęłam i zarzuciłam sobie na ramiona kurtkę. Wyszłam z domu i niemal natychmiast wpadłam na Sebastiana.
- O... właśnie do ciebie szedłem.- powiedział i potarł dłonią swój kark. Miał niezdecydowaną minę.
- Zanim cokolwiek powiesz... przepraszam cię. Przepraszam za to, że tak powierzchownie cię oceniłam.- wyszeptałam i zaczęłam w geście zdenerwowania skubać rękaw kurtki.
- Słuchaj, ja też nie powinienem był na ciebie krzyczeć- powiedział łapiąc mnie za ramiona i sprawiając że patrzyłam mu w oczy.
- Ale to moja...- zaczęłam i nie skończyłam bo chłopak zamknął mi usta pocałunkiem, który odwzajemniłam i którego tym razem nie zakończyłam uderzeniem Seby. Chciałam tego bo... Sebastian był dla mnie chyba kimś więcej. Już sama nie wiem. Wiem tylko że podczas tego pocałunku w moim brzuchu obudziły się wszystkie uśpione motylki, których nie zdołał rozbudzić nawet Dawid. Gdy chłopak się ode mnie oderwał oparł swoje czoło o moje i wyszeptał- Kocham cię wiesz?- a mnie znowu zatkało. No ilu jeszcze chłopaków wyzna mi miłość? No dalej, droga wolna. Popatrzyłam Sebie w oczy i myślałam co mam odpowiedzieć. I nagle pojawił się impuls. UCIEKAJ. I uciekłam, ja pospolity tchurz. Uciekłam zostawiając go samego. Co ja do cholery robię?!

*******************************************************************
Strasznie was przepraszam, ze taki krótki, ale tak jak już pisałam na fejsie został napisany na matmie. Jutro też mam dwie majce więc jak coś napiszę to od razu zapiszę na fonie i dodam po szkole. Buziaczki :**

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 875 słów i 4831 znaków.

6 komentarzy

 
  • nemfer

    I tak po studiach wylądujesz w żabce i tak… a to czy będziesz cenę na kasie liczyła silnią czy wzorem skróconego mnożenia to Twoja prywatna sprawa :D

    19 lut 2014

  • Arni

    i znowu bedzie marudzic ze "zaaagrozeeenieee maaam z maatmyyyy buaaaa"

    19 lut 2014

  • Malolata1

    A mnie się podoba. :D

    19 lut 2014

  • nemfer

    Yyy… weź bo mi sie już tęczą odbija… zero akcji tylko co dwie linijki "kocham Cie"… minusa chcesz dostać?

    19 lut 2014

  • ja

    No no no...daaalej

    18 lut 2014

  • Maddy

    Jak ja to kocham... Czekam na więcej ;) Mam nadzieje, że jeszcze nie skończysz pisać... Powodzenia i dużo weny ;)

    18 lut 2014