"Mroczny świat" Rozdział 12

"Mroczny świat" Rozdział 12Delikatnie zamrugałam oczami. Byłam przemarznięta i zdezorientowana. Gdzie ja jestem? Co się tutaj dzieje? Poruszyłam się delikatnie na twardym łóżku na którym leżałam. poczułam że... o cholera. Ja jestem do niego przywiązana! Zaczęłam się szarpać, ale na próżno. Sznury, którymi mnie przywiązali były zbyt mocne. Nagle powróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Telefon. Porwanie. Samochód. Szopa. Pistolet. Strzał. Padający Cane. O mój Boże. Cane! Co z nim?! Czy oni go zabili?! Nie, nie, nie. Tylko nie to. Muszę wierzyć, że on żyje. On na pewno żyje. Usłyszałam skrzypienie otwieranych drzwi. Podświadomie wiedziałam kto wszedł. Odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Nie chciałam oglądać jego parszywej mordy.
- Ooooo, widzę, że księżniczka już się obudziła- syknął mi wprost do ucha Thomas
- Spierdalaj - warknęłam nadal na niego nie patrząc. Niemal natychmiast poczułam na swojej twarzy uderzenie.
- Trochę szacunku królewno. Nie sądzisz?- wycedził przez zaciśnięte zęby. _ chcesz tego czy nie, ale teraz jesteś na mojej łasce. Twoja przyszłość, a raczej twoje życie zależy ode mnie. Więc zachowuj się jak przystało kochanie.
- Goń się!- krzyknęłam. Nie mam zamiaru się przed nikim płaszczyć. A zwłaszcza nie przed nim. Ponownie poczułam na swojej twarzy uderzenie. Walić to. Nie obchodzi mnie to ile razy ten dupek mnie uderzy. Teraz myślę tylko o moim chłopaku. Reszta jest mi obojętna.
- To że będziesz dumna i uparta nie wyjdzie ci na dobre Ivy. Zapamiętaj moje słowa- powiedział jeszcze i wyszedł zostawiając mnie samą w tym ciemnym pomieszczeniu. Miałam ochotę się rozpłakać. W ostatniej chwili powstrzymałam szloch. Nie pozwolę popłynąć łzom. Nie. Już nigdy więcej. Nikt tutaj nie ujrzy moich łez. A zwłaszcza Thomas...

Nie wiem ile tutaj jestem. Nie wiem ile dni upłynęło od porwania. Nie wiem kiedy jest noc, a kiedy dzień. Nic nie wiem. Straciłam rachubę czasu. Nadal jestem przywiązana do tego okropnego łóżka. Przychodzą mnie czasami karmić, ale nic nie jem. Nie wiem od kiedy codziennie widzę to samo. Cztery ściany, półmrok, migająca żarówka, oplatające moje ciało sznury. Myślę tylko o jednym: o Canie. Nie wiem co z nim. Nie mam żadnych wiadomości. Nie wiem nawet czy żyje. Jak już wcześniej mówiłam: JA KURWA NIC NIE WIEM! Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Pewnie znowu przynoszą jedzenie. Pff... i tak nie uda im się nic we mnie wepchnąć.
- Żarcie dziwko- warknął jeden z przypakowanych kumpli Thomasa w moją stronę.- i lepiej dla ciebie żebyś tym razem coś zjadła szmato- no chyba nie. Nie będę jadła tego ohydztwa. Nic we mnie nie wepchną. Wolę się zagłodzić na śmierć. Chwycił moją twarz w te swoje wielkie, ohydne łapska, a ja odwróciłam wzrok i zacisnęłam usta.- Otwieraj gębę i żryj suko!- wrzasnął. Przestraszyłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać.  
- Spierdalaj!- odwarknęłam i splunęłam mu prosto w tę jego paskudną mordę. Uderzył mnie potwornie mocno w twarz. Mimowolnie w moich oczach pojawiły się łzy.  
- POWIEDZIAŁEM ŻRYJ SUKO!- wrzasnął ponownie, ale ja nadal jak najmocniej zaciskałam usta. Chwilę mierzył mnie wzrokiem, a potem trzasnął miską z jedzeniem o ścianę i wyszedł trzaskając drzwiami. Słyszałam jeszcze jak cały czas przeklina pod nosem. Uśmiechnęłam się tryumfalnie. Kolejne małe zwycięstwo. Policzek piekł mnie niemiłosiernie, ale nie zwracałam na to uwagi. Nie pokażę im, że cierpię. O nie.  

Czas mija, a ja mam coraz mniej sił. Nic nie jem, czasami się czegoś napiję. Za to bez przerwy myślę o Canie. Boże. Żeby on żył. On musi żyć. Kocham go i nie chcę stracić. Chciałabym się już wyrwać z tego koszmaru. Ale to wydaje się tak odległe, że aż nierealne. Gdy Thomas chwycił mnie w swoje szpony nie wypuści mnie tak łatwo. Chyba że ucieknę. Tak. To jedyna droga. Ale to też jest nierealne. Jestem zbyt słaba. A poza tym, nie potrafiłabym zostawić tutaj Cane'a. O ile on jeszcze żyje... powoli już tracę nadzieję na wydostanie się stąd. Bo niby jak? Przecież nawet nikt mnie nie  
szuka. Rodzina ma mnie w dupie. Nie odzywali się od wypadku pogrzebu rodziców. No właśnie... rodzice. Strasznie za nimi tęsknię. Chociaż wiem, że nic nie może mi ich przywrócić. Ale może już niedługo się z nimi spotkam. Nie tutaj, ale na tamtym świecie. Tak. Chcę umrzeć. Nie chcę cierpieć. No bo mało już wycierpiałam? Zatargi z mafią narkotykową, gwałt, ciąża, poronienie, teraz to porwanie i jeszcze areszt. Mam już dość.
- Boże... proszę cię. Zabierz mnie z tego świata- wyszeptałam.- zabierz mnie do rodziców, do siebie. Przerwij moje cierpienie. Błagam cię...

No i nic. Klapa. Bóg chyba jeszcze chce mnie pomęczyć bo nadal żyję. Co za ironia losu. Ludzie gdy nie chcą- umierają. A gdy tego chcą? No cóż. Żyją dalej na tym pierdolonym świecie. Zabawne co nie? Tak cholernie chciałabym mieć normalne życie. Rodzinę, chłopaka, chodzić do szkoły jak inne dziewczyny w moim wieku. Tak bardzo tego pragnę i jak na złość nie mogę tego mieć. Nagle usłyszałam jakieś głosy i szybkie kroki na korytarzu. Do pomieszczenia wpadło nagle kilku kolesi z pistoletami i w kominiarkach. Krzyknęłam z przerażenia. Zauważyli mnie i podbiegli do mnie.
- Znaleźliśmy dziewczynę!- krzyknął jeden z nich w kierunku drzwi jednocześnie przecinając sznury którymi byłam przywiązana do tego potwornego łóżka. Byłam zdezorientowana i przestraszona. Co jest? Przez drzwi wszedł jakiś mężczyzna. O nie. Nie wierzę. To ten detektyw który mnie kiedyś przesłuchiwał! To on! Detektyw Slade! Ale co on tutaj do cholery jasnej robi?!
- Panno Miller proszę się nie bać. Jest pani bezpieczna. Pani kolega... hmm on...- zaczął się jąkać. A ja już wiedziałam. Cane nie żyje. O nie... Zaczęłam szlochać i chwilę później zemdlałam z wyczerpania...

*********************************************
No i to by było na tyle. Myślę, że wam się spodoba. Komentarze mile widziane ;3 te pozytywne i negatywne także :P krytyka zawsze się przydaje bo wtedy wiem co poprawić. Rozdział znowu krótki no ale wiecie... taka już jestem. I strasznie was za to przepraszam. No i nie będę się tutaj więcej rozpisywała. Do usłyszenia misiaki :***

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1142 słów i 6441 znaków.

10 komentarze

 
  • Użytkownik Misiaa

    Kiedy dalej ?

    30 gru 2013

  • Użytkownik :)

    Fajne :lol2:

    30 gru 2013

  • Użytkownik Zagubiona

    Dasz radę dodać kolejną część w najbliższym czasie?

    29 gru 2013

  • Użytkownik Anonimek

    Kiedy następna część? Już nie mogę się doczekać...bardzo mnie wciągnęło to opowiadanie. Umiesz zaciekawić, a poza tym dobry temat. Mam nadzieję, że Cane nie umarł.

    29 gru 2013

  • Użytkownik Arni

    A kto powiedział że Cane umarł? To tylko sugestia.. Znając mroczną Iv jeszcze może  coś uknuć ^^.. Co do samego opowiadania, to idzie Ci młoda damo fantastycznie. Tylko podnieś jeszcze napięcie ^^ Pobaw się naszymi uczuciami ^^

    28 gru 2013

  • Użytkownik Misiaa

    Ja chce żeby Cane żył i koniec . Napisz, że jest w ciężkim stanie czy coś. Ale niech żyje

    28 gru 2013

  • Użytkownik nemfer

    O właśnie… napisz wkońcu że Cane żyje bo tak trzymasz nas w niepewności :/ niby Ivy była dilerką ale coś jakoś tak cały czas Ją kreujesz na delikatną dziewczyne (z tych co beczą jak złamią paznokieć)… miała wiele szans i nie poradziła se z Thomasem tylko za każdym razem było "o jejku jaka to ja biedna szara myszka" :/ myśle że te doświadczenia dodadzą Jej hartu ducha :)

    28 gru 2013

  • Użytkownik Anonim

    Szkoda, że Cane umarł, ale mam jeszcze cichą nadzieję, że to nieprawda bo nie było to aż tak dosłownie napisane

    27 gru 2013

  • Użytkownik death

    błagam niech to będzie zemsta doskonała , tak przemyślana, że nie będzie się niczego spodziewać błagam Cię tego mi brakuje w tym opowiadaniu żeby ona była zabójczynią doskonałą!!!! Ten Thomas ma pożałować że z nią zadarł !!!!!! Późnej niech zostanie płatnym zabójcą hahaha :D to ostatnie to taka tam moja fantazja :D Czekam z niecierpliwością :)

    27 gru 2013

  • Użytkownik Anonimek

    Jest jak zwykle świetne. Mam nadzieję, że tym razem będziemy musieli trochę krócej poczekać na kolejną część :)

    27 gru 2013