''Mroczny świat'' Rozdział 19

''Mroczny świat'' Rozdział 19Co za idiota. Myśli, że zrobi słodkie oczka i już będę miała kisiel w majtkach? To się grubo myli. Nie ze mną te numery. Ygh. Kopnęłam leżący na drodze kamyk i przystanęłam, by popatrzeć jak toczy się i zatrzymuje kilka metrów ode mnie. Westchnęłam i nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Gwałtwonie odwróciłam się w stronę intruza. Te zielone oczy. Thomas.
- Czego chcesz?- warknęłam zdenerwowana. Sam jego widok działał na mnie jak czerwona płachta na byka.
- Spokojnie Ivy. Chciałem tylko porozmawiać i... przeprosić cię.- szepnął patrząc mi w oczy. Odwróciłam wzrok.
- Co chcesz?! Przeprosić?! W ogóle wyobrażasz sobie jak to żałośnie brzmi?! Myślisz, że jedno ''przepraszam'' wystarczy?! Po tych wszystkich krzywdach które mi wyrządziłeś?!- wrzeszczałam- Jesteś dla mnie nikim Thomas! Nikim! Słyszysz?! Jak dla mnie możesz nie istnieć! - ostatnie słowa wykrzyczałam mu już prosto w twarz.
- Iv, my naprawdę musimy porozmawiać. Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Musisz mnie wysłuchać- powiedział.
- Nic nie muszę- wycedziłam przez zaciśnięte zęby- a teraz daj mi spokój i przestań mnie nękać- gdy to powiedziałam odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Zostawiając go samego na środku ulicy.

Gdy byłam już u siebie zaczęłam płakać. Dlaczego on nie daje mi żyć? Dlaczego wciąż mnie prześladuje? I dlaczego ja z jego powodu płaczę?! Wściekła otarłam łzy. Nie będę się mazać. Postanowiłam iść się przejść. Przemyślę to wszystko i ochłonę. Tak. Spacer dobrze mi zrobi. Wsunęłam na stopy trampki, do ręki wzięłam bluzę i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Gdy byłam już na zewnątrz wyszarpnęłam z kieszeni dżinsów paczkę papierosów i zapaliłam jednego. Głęoko zaciągnęłam się dymem. Delikatnie drażnił i łaskotał moje gardło. O tak. Kocham to. Skierowałam swoje kroki w stronę parku. Usiadłam na jednej z pierwszych ławek i zaczęłam palić jeden papieros za drugim. Gdy wypaliłam już połowę paczki ktoś usiadł obok mnie.
- Nie powinnaś palić. To niszczy twoje zdrowie.- powiedział intruz. Spojrzałam na niego i zorientowałam się, że to ten chłopak ze szkoły. Jak mu było? Sławek? Nie... O już wiem! Sebastian!
- Co ty możesz o tym wiedzieć?- mruknęłam zapalając kolejną fajkę. Chłopak zareagował błyskawicznie. Wyszarpnął mi papierosa spomiędzy palców, rzucił go na ziemię i przydeptał butem.
- Co ty do cholery robisz?!- wydarłam się na niego. Wkurzał mnie. Po co się dowala?! Ygh... Nienawidzę takich typków.
- Ratuję cię przed rakiem płuc- wyjaśnił ze spokojem.
- Pierdoleeeeeee- szepnęłam ze znudzeniem - weź daj mi spokój co?
- Nie
- Nie?
- No nie- wyszczeżył się głupawo co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Niech on się przestanie dowalać!
- Okej, w takim razie ja już sobie pójdę- powiedziałam i zaczęłam wstawać z ławki, ale chłopak złapał mnie w pasie i pociągnął w dół.
- Nigdzie nie pójdziesz- zaśmiał się.
- No chyba jednak pójdę- mówiąc to zgrabnie wywinęłam się z jego objęć i zaczęłam ze śmiechem uciekać.
- Spotkamy się w szkole! A tak w ogóle to nie powiedziałaś mi jak masz na imię!- krzyknął za mną, a ja pomyślałam, że może nie jest taki zły.

- Nigdzie nie idę- wymamrotałam zakrywając głowę poduszką.
- Sam no wstawaj. Spóźnimy się.- Oliwia potrząsała mną i po chwili zaczęła zdzierać ze mnie kołdrę. Dziewczyna przyszła po mnie rano i stwierdziła, że skoro mieszkamy obok siebie, możemy razem chodzić do szkoły. Ona chyba myślała że zostaniemy przyjaciółkami. Tsaaaaa. No to się dziewczyna pomyli. Nie należę do ludzi któży łatwo ufają innym. Nagle Oli tak mocną pociągnęła za kołdrę, że ja wylądowałam na podłodze, a ona klapnęła na tyłek z moją kołdrą w dłoniach. Zaczęła się śmiać, a ja wnerwiona oznajmiłam:
- No dobra! Wygrałaś! Idę się ogarnąć. Daj mi 10 minut- dziewczyna popatrzyła na mnie zszokowana.
- 10 minut? Wystarczy ci tyle?- zaczęłam się śmiać bo jej błękitne oczy miały teraz rozmiary pięciozłotówek.
- Tak. Tyle w zupełności mi wystarczy- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami łazienki.

Lekcje minęły mi nawet szybko. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że byłam w szkole traktowana jak UFO. Nie wiem co jest. Ale wszyscy wlepiają we mnie gały. Cholera, nienawidzę być nowa w szkole. Okazało się, że jestem w jednej klasie z Sebastianem i Oliwią. Nie no. Żyć nie umierać. Po skończonych lekcjach wyszłam przed szkołę i od razu wpadła na mnie uradowana Oliwia.
- Sam! Sam! Słyszałaś? Seba użądza imprezę w tą sobotę! Wszyscy są zaproszeni! Powiedz że pójdziemy- skakała wokół mnie i gadała jak nakręcona. Zamyśliłam się. Czy jest sens iść na tą imprezę? Szczeże powiedziawszy to mam ochotę na nią iść. W końcu to moje nowe życie. Odcinam się od starego. Muszę się w końcu zabawić.
- Jasne, że pójdziemy- wyszczeżyłam się.

********************************
No i naskrobałam coś. Dodam dzisiaj jeszcze jeden rozdział i przez kolejny tydzień chyba nic nie będę dodawać. Przepraszam was, ale brak czasu i w ogóle. Jak znajdę czas to w ciągu tygodnia coś dodam. A jak narazie to czytajcie i komentujcie to co jest. Buziaczki :* :*

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1010 słów i 5399 znaków.

4 komentarze

 
  • nemfer

    He he… a jakże by inaczej :D
    Wstwiaj nexta :P

    19 sty 2014

  • Zagubiona

    Wstawiaj szybko kolejną :)

    19 sty 2014

  • :)

    Kocham cię :)

    19 sty 2014

  • Arni

    Moje zdanie znasz dziecino..

    19 sty 2014