''Mroczny świat'' Rozdział 9

''Mroczny świat'' Rozdział 9- Iv... Iv, obudź się. Jesteśmy na miejscu- Cane delikatnie mną potrząsał. Otworzyłam oczy. Policzek miałam rozpłaszczony na szybie a z ust sączyła się strużka śliny.
- Cholera...- mruknęłam i otarłam usta wierzchem dłoni.
- Słodko wyglądasz jak śpisz- wyszczeżył się chłopak i przybliżył się do mnie by złożyć na moich ustach delikatny pocałunek. W zasadzie to ja nawet nie wiem jak z nami jest. Czy w ogóle jest jakieś MY? Nie wiem, nie wiem, nie wiem. Cane co prawda wyznał mi miłość, ale ja nadal nie mogłam określić swoich uczuć do niego. Gdy przy nim jestem czuję się bezpieczna i szczęśliwa, gdy mnie dotyka czuję dreszcze, a po moim ciele rozlewa się przyjemne ciepło, ciągle o nim myślę i gdy go widzę na mojej twarzy automatycznie pojawia się uśmiech. Ale czy to miłość? Nie wiem. Nigdy nie byłam zakochana. Wiem tylko że gdy jestem z Canem nie potrzeba mi nic więcej do szczęścia. Wyszliśmy razem z samochodu i skierowaliśmy się w stronę domu. Moim oczon ukazał się ogromny luksusowy dom z basenem. Zatrzymałam się z szeroko otwartymi oczami i wpatrywałam się w dom. Wow. W pierwszym odruchu chciałam zawrócić, bo pomyślałam że pomyliliśmy z Canem domy.
- To naprawdę NASZ nowy dom- powiedział chłopak. Zupełnie jakby czytał mi w myślach. Uśmiechnęłam się.
- Nie mogę uwierzyć, że od dzisiaj będziemy tu mieszkać- wyszeptałam. Cane wziął mnie za rękę i poprowadził w kierunku wejścia.
- To willa letniskowa mojego ojca- wyjaśnił - żadko kiedy tu bywamy. Gdy tata dowiedział się że musimy wjechać z miasta dał mi klucze i stwierdził że możemy tu zamieszkać.
- ah- mruknęłam tylko oczarowana domem. Gdy weszliśmy do środka mój zachwyt sięgnął zenitu. Wszystko tutaj było urządzone nowocześnie i ze smakiem. - wow
- tak, tak wiem. Robi wrażenie- powiedział Cane obejmując mnie od tyłu i składając pocałunek na mojej szyi.
- ogromne- powiedziałam obracając się do niego i szczeżąc zęby jak głupia.

*Kilka dni później*
Życie tutaj wcale nie jest złe. California jest wspaniała. Naprawdę mogę tutaj zapomnieć o wszystkich złych rzeczach które mnie spotkały. Ale... chyba na to zasługiwałam. Na odizolowanie się od tamtego bezwzględnego świata. Chociarz oni nie wypuszczą mnie tak łatwo ze swoich szponów. Chcą abym znowu została dealerką. Cane jak na razie załatwił mi, że nie będę musiała robić tego przez jakiś czas, ale w końcu będę zmuszona do tego wrócić. Na samą myśl o tym czuję strach. Lubię to moje, teraźniejsze, beztroskie życie i nie chcę wracać do tamtego mrocznego świata. Nie chcę. Gdy już się z tego wyrwałam nie chcę tam wracać...
- O czym myślisz?- zapytał Cane siadając obok mnie na łóżku.  
- O niczym ważnym.- powiedziałam odwracając wzrok tak, by nie patrzeć mu w oczy.
- Mam ci uwierzyć? Znowu zastanawiasz się nad tym co będzie jak każą ci wrócić do dealowania?- rzekł. Nie no, ten chłopak po prostu czyta mi w myślach. Skinęłam delikatnie głową i opuściłam ją w dół. Chłopak ujął mój podbródek i podniósł mi głowę tak że teraz patrzyłam mu w oczy.- nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić. Rozumiesz?- powiedział i pocałował mnie delikatnie.- Nikomu- wyszeptał jeszcze i mnie objął. W jego ramionach znowu poczułam się bezpieczna...

- Gdzie ona jest?!- usłyszałam z dołu jakieś głosy. Delikatnie, na palcach wyszłam z pokoju i usiadłam schodach by wszystko słyszeć.
- Nie ma jej, wyszła.- odparł Cane.
- Wiemy że tu jest.- usłyszałam czyjś obcy głos.
- Nie, nie ma jej. Poszła na zakupy- wycedził przez zęby Cane- a poza tym czego wy chcecie?
- Dobrze wiesz czego. W końcu ją dopadniemy. Zobaczysz
- po moim trupie- warknął Cane. Ten ktoś z kim rozmawiał odpowiedział mu szyderczym śmiechem. Po chwili usłyszałam trzask drzwi wyjściowych i kroki Cane'a idącego do swojego pokoju. Czym prędzej wpdałam do swojej sypialni i położyłam się na łóżku, udając że śpię. Chwilę później usłyszałam w pokoju czyjeś kroki. Tak jak myślałam, był to Cane. Nadal uparcie udawałam że śpię. Chłopak usiadł na rogu łóżka i pogłaskał mnie po policzku.
- Nigdy im cię nie oddam. Nie pozwolę ci wrócić do dealowania- wyszeptał, po czym pocałował mnie delikatnie w policzek, okrył kocem i wyszedł. A ja ze strachem odtwarzałam w myślach tamtą rozmowę. Po chwili unęłam ze strachu i wyczerpania...

* Następnego dnia*
- Caaaaneee! Wychodzę! Idę na zakupy!- krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź, wyszłam z domu. Byłam jakieś 200 metrów od domu gdy poczułam że ktoś łapie mnie za nadgarstek. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam te jego zielone oczy.
- Myślałaś że tak łatwo się ode mnie uwolnisz?- wyszeptał, a mnie sparaliżował strach...


*******
Sieeeema niedźwiadki :* przepraszam że tak długo nie dodawałam rozdziału ale wiecie, nauka, przygotowania do świąt.. Ehh :P no ale w końcu święta! Więc częściej będę dodawać rozdziały. Buziaczki :*

P.S. Przepraszam za wszystkie błędy i literówki ;/ ;c

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 976 słów i 5172 znaków.

6 komentarzy

 
  • Lala

    Dawaj szybko dalej, mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj, obiecałaś :D

    22 gru 2013

  • nemfer

    Yyy… brak słów… nie obrazisz sie jak napisze do Światowego Rejestru Wyznań że powinni wprowadzić Ivy’zm jako nową wiarę?

    21 gru 2013

  • Arni

    No to jak obiecałaś Endays, to nie masz wyboru! Więc ja już nie muszę Cię ponaglać. Co do samego opowiadania widać, jak za każdym razem udoskonalasz swą technikę, oby tak dalej, tylko staraj się unikać sformułowań typu *nastepnego dnia*  lepiej zawrzeć tą informację w tekście, zastosowanie kilku takich informacji w 1 opowiadaniu dosłownie rozrywa go na części, a TWOJE opowiadania czyta się zawsze na jednym wdechu ^^ :faja:

    21 gru 2013

  • ^^

    B.O.S.K.O.! Cud, miód i malina! :D

    21 gru 2013

  • slodka13

    Cudne są te twoje opowiadanka :) Szybciutko pisz dalej

    21 gru 2013

  • Ivy

    hahahahahaha okej okej, obiecuję że dodam juro kolejny rozdział :D

    21 gru 2013