Bardzo liczę na wasze opinie, komentarze i łapki w górę miłego czytania, kochani
***************************************************************************************************
- Kurwa mać! - warknął, orientując się, że to nie wróg, tylko jego kochanka, po czym położył ją delikatnie na łóżku. Nachylił się nad nią i wyczuwając, że oddycha, poklepał ją leciutko po policzku. Po chwili odzyskała przytomność. - Hej — powiedział cicho. - Wybacz...
- Spierdalaj! - syknęła, natychmiast się od niego odsuwając i rozmasowując sobie gardło. Westchnął, przyglądając się jej przez chwilę.
- W porządku? - zapytał.
- Nie! Chciałeś mnie udusić!
- To był odruch bezwarunkowy, nie wiedziałem, że to ty! - warknął rozzłoszczony.
- Kim jest Becca? - zapytała niespodziewanie, nie patrząc na niego.
- Kto? - warknął, marszcząc brwi.
- Becca — powtórzyła. - Wymówiłeś jej imię. Powiedziałeś, że wrócisz...
- Becca... - szepnął. - Znam to imię, ale... Nie, nie pamiętam kto to — westchnął. - Ja... Nie... Po prostu nie pamiętam — pokręcił głową.
Spojrzała na niego krótko, po czym ruszyła do drzwi. Złapał ją za nadgarstek.
- Krzyczałem? - zapytał cicho.
- Wrzeszczałeś — poprawiła go. - A teraz mnie puść, bo chciałabym się wyspać.
- Zostań ze mną.
- Po co? Byś w kolejnym koszmarze sennym coś mi zrobił? Być może nawet zabił? Nie, podziękuję i nie skorzystam...
- Nic ci nie zrobię. Chcę, żebyś ze mną spała.
- Raczej nie zmieścimy się na tym skrawku materaca — zauważyła, starając się wyszarpnąć mu dłoń z uścisku.
- Zmieścimy — powiedział ostro, przyciągając ją do siebie tak, że padła na niego. Natychmiast wyczuła jego twarde mięśnie. - Połóż się na boku! - rozkazał, a gdy to zrobiła, wtulił się w nią i niemal natychmiast zasnął, w przeciwieństwie do niej. Obejmował ją mocno lewą ręką, więc nie miała najmniejszej szansy, by się uwolnić...
Rano obudziła się gwałtownie, gdy poczuła, jak mężczyzna ociera się o nią swoim twardym kutasem, by po chwili wejść w nią ostro. Jęknęła, gdy ścisnął jej pierś.
- Uwielbiam to, jaka jesteś ciasna — wychrypiał jej do ucha, po czym zaczął ją mocno posuwać. Poczuła, jak znajomy ból rozsadza jej krocze.
- Przestań! - pisnęła. - Proszę, to boli!
- Rozluźnij się po prostu — syknął, gryząc ją w bark i wciąż się w niej poruszając.
- James! Przestań! - załkała.
Wysunął się od niej i natychmiast zauważył ciemnoczerwoną krew na swoim członku.
- Pięknie, kurwa! Jeszcze dostałaś okresu — syknął. - Zrób coś z tym, zanim zapaskudzisz mi łóżko!
Natychmiast pobiegła do toalety, a on położył się na materacu, starając się opanować. Z niesmakiem starł chusteczką jej krew i zamknął oczy, oddychając głęboko. Miał nadzieję na relaksujący poranek, ale niestety jej fizjologia wiedziała lepiej, więc jego plany wzięły w łeb. A nienawidził, gdy coś nie szło po jego myśli. Dlatego sięgnął do swojego wciąż sterczącego penisa i zaczął się szybko masować. Usłyszawszy dźwięk lanej wody, domyślił się, że ta mała tak szybko z łazienki nie wyjdzie. Ścisnął mocniej członek, jęcząc przez zaciśnięte zęby i przesunął dłonią w górę i w dół. Zamknął oczy, przywołując wspomnienia tego, jak ją pieprzył i przyspieszył ruch dłonią. Czuł, że dzisiaj nie będzie potrzebować dużo czasu i wkrótce dojdzie. Nocne koszmary sprawiły, że był mocno nabuzowany i potrzebował szybkiego, ostrego wytchnienia. Syknął głośno, gdy po kilkunastu ruchach poczuł znajomy uścisk w podbrzuszu, który następnie rozlał się przyjemną falą w jego pokiereszowanym ciele i trysnął wprost w swoją dłoń. Lepka, gorąca sperma spłynęła między palcami na uda. Westchnął, drżąc nieco i sięgnął po chusteczki. Na jakiś czas nerwy zostały ukojone...
Gdy uspokajał swój oddech, przypomniało mu się pytanie tej małej: "Kim była Becca?" Nie wiedział. Znał to imię, czuł, że kiedyś musiało coś dla niego znaczyć, tak samo, jak jego właścicielka, skoro wyryło mu się tak bardzo w pamięci, że nie potrafili mu go wymazać, ale nie miał pojęcia dlaczego. Był zagubiony. Dawno już przestał liczyć, ile lat ma, bo okresy, gdy "spał", coraz częściej się powtarzały. Pamiętał tylko, że było mu zimno... Nic więcej. Chociaż nie. Pamiętał również towarzyszący temu ból. Ból, którego zawsze się bał. To było jedyne uczucie, którego w nim całkowicie nie wyłączyli, choć nauczył się, by nigdy się do niego nie przyznawać. Bo nie oszukujmy się, lubili, gdy go coś bolało. Uwielbiali go karać, zwłaszcza gdy misja się przedłużała... Co jeszcze pamiętał? Niewiele. Adrenalinę i strach, liczne wystrzały karabinowe. Nie wiedział skąd ani gdzie to było. W jego poszarpanej, tak straszliwie okaleczonej pamięci przewijały się również niczym senne mary niezrozumiałe obrazy, jakaś fabryka, czyjeś mieszkanie, nieznany mu bar. Czuł, że musiały wiązać się ze Stanami, choć bywał tam dość rzadko, życie przecież spędził w Rosji, a konkretnie na Syberii. Tam był szkolony... Chyba. No i twarze. Dziesiątki twarzy ludzi, których pozbawił życia. Czy kiedykolwiek żałował? Nie, nawet nie wiedziałby, jak to zrobić, nauczyli go przecież, by nie pozwalał żadnym emocjom wziąć nad nim góry. A w końcu całkiem je wyłączył. Był człowiekiem o przeszłości, której nie pamiętał i tej, o której chciał zapomnieć oraz o przyszłości, o której starał się nie myśleć. Podejrzewał, że kiedyś w końcu wyślą go na jakąś misję. Znów zrobią z niego Zimowego... A wtedy znów zapomni. Pewnie również i o Annie. A przecież chciał chociaż przez chwilę jakoś normalniej żyć. Z nią przy swoim boku, choć nie była dla niego nikim wyjątkowym. Ot, zwykłą dziwką, którą wypatrzył w czasie jednej ze swoich misji. Spodobała mu się i postanowił zaryzykować, sprowadzając ją na Ukrainę. Podejrzewał, że doskonale o niej wiedzieli, ale wolał nie ryzykować. Była jego, tylko jego. Czy potrafiłby obdarzyć ją jakimś uczuciem? Płonne nadzieje, nie był przecież do tego stworzony. Chciał ją tylko pieprzyć, to wszystko...
Zakradła się do niego na palcach, przez dłuższą chwilę sprawdzając, czy naprawdę śpi. Na to wyglądało, bo oddychał spokojnie. Kucnęła przy nim, starając się nie narobić hałasu i zbliżyła dłoń do jego gardła. W trzęsących się ze strachu palcach trzymała niewielki nożyk, który znalazła na jego szafce. Zamknęła oczy, oddychając szybko. Jeden ruch nadgarstka i wreszcie się od niego uwolni...
- Jeśli chcesz poderżnąć mi gardło, to zrób to szybko i stanowczo. Dłoń nie powinna ci się trząść — powiedział cicho, łapiąc ją za nadgarstek i dociskając nożyk do jabłka Adama. Pisnęła przestraszona, próbując mu się wyszarpnąć, ale trzymał ją mocno. Otworzył oczy i popatrzył na nią poważnie. - Nie wolno ci się zawahać, rozumiesz? - syknął, po czym złapał ją w talii i rzucił na materac, samemu usiadając na jej nogach i unosząc jej dłonie nad głowę. Syknęła, gdy ścisnął ją mocniej i wypuściła broń z ręki, którą natychmiast odepchnął na bezpieczną odległość. - A już myślałem, że go nie zauważysz — uśmiechnął się wrednie. Szarpnęła się mocno, ale jego ciężar dość skutecznie ją unieruchamiał. - Słuchaj, laska — warknął, łapiąc ją jedną ręką za gardło. Natychmiast się uspokoiła, patrząc na niego przerażonymi oczyma. - Darowałem ci życie, choć z łatwością mógłbym ci skręcić kark, albo wpakować kulkę w ten twój pusty łeb... - powiedział cicho. - Ale jesteś mi potrzebna, więc bardzo cię proszę, nie odstawiaj już takich numerów, dobrze? Bo przestanie być tak miło, jak do tej pory. Żyjesz, a ja cię nie biję, ale w każdej chwili to się może zmienić, jeśli wystarczająco mocno mnie zdenerwujesz, rozumiesz?
- Pierdol się! - wykrztusiła. Westchnął i wstał z niej. Schylił się po leżący na podłodze nożyk i palcami lewej dłoni zgiął go w zgrabną harmonijkę.
- To samo mam zrobić z tobą? - warknął.
- Wychodzę — powiedział po śniadaniu, które zjedli w milczeniu. Widział, że była przerażona i nie miał zamiaru łagodzić tego wrażenia, jeśli to właśnie miało sprawić, że zacznie się go słuchać. Nagle jednak wpadł mu do głowy szatański pomysł, więc uśmiechając się cwanie, nachylił się do niej i wyszeptał jej do ucha. - Nie czekaj na mnie z obiadem, kochanie — po tym pocałował ją zachłannie, choć starała się go odepchnąć.
- Do reszty cię popierdoliło! - syknęła, ocierając usta. Ale nagle... - A wróć tylko do domu nachlany, łazęgo, to będziesz nocować na korytarzu! - powiedziała cicho i wyminęła go szybko. Zerknął na nią nieco zaskoczony, że ośmieliła mu się odpyskować i nawet przez chwilę miał zamiar coś z tym zrobić, ale w końcu zrezygnował, wychodząc szybko i zamykając drzwi dokładnie. Pokręciła głową zrezygnowana, siadając przy stole. Ukryła twarz w dłoniach, myśląc nad swoją popieprzoną sytuacją.
Ale po chwili jej myśli popłynęły do niego. Do tego, co krzyczał w nocy. Kim była ów dziewczyna, której imię wymienił we śnie aż z tak wielkim bólem w głosie? Nie powiedziała mu tego, ale przez tę sekundę, zanim pozbawił ją świadomości, widziała w jego oczach łzy. Czyżby tęsknił? Czyżby miał jakieś wyższe uczucia? Nie... Nie wierzyła w to. Widziała, jak zimny i wyrachowany jest.
Westchnęła, wstając i podchodząc do okna. Przetarła je dłonią, chcąc dojrzeć coś na zewnątrz. W nagłym przypływie złości na tę całą nienormalną sytuację, na to, jak ją traktował, rzuciła się do łazienki. Przecież widziała tam miskę! Nalała do niej gorącej wody, a potem korzystając ze swojej sukienki, której wiedziała, że już nigdy nigdzie nie założy, zrobiła kilka szmatek, którymi zaczęła myć okno. Jeśli on chce żyć w takim chlewie, proszę bardzo, ale ona bynajmniej nie zamierzała!
- Zwariowałaś — powiedział, gdy zastał ją leżącą na kanapie, zmęczoną i obolałą. Umyła bowiem okna w kuchni i "swoim" pokoju, a także całą łazienkę.
- Jakbyś zapomniał, nie miałam tu nic innego do roboty, a dzięki mojej pracy, będzie się nam tu zdecydowanie milej mieszkało... Nie mam zamiaru mieszka w takim syfie!
- To nie zwracaj uwagi, proste — wzruszył ramionami, ściągając kamizelkę i bluzę.
- Ja naprawdę tak nie potrafię! - warknęła.- Jeśli chcesz mnie mieć, to musisz pogodzić się z tym, że będę tu sprzątać!
- Naprawdę? - powiedział złowrogo, napinając wszystkie mięśnie i podchodząc do niej. Wbiła się w kąt kanapy, widząc, jak bardzo jest rozdrażniony jej słowami. - Muszę? Tak sądzisz? Bo mnie się wydaje, że przeciwnie. Niczego nie muszę, bo to ty jesteś mi posłuszna! - warknął, robiąc w jej stronę jeszcze jeden krok, a potem opierając kolano o kanapę tuż obok niej. Dłoń położył na oparciu, górując nad nią. Jęknęła przerażona, gdy pochylił się do niej mocno. - Powiedz, naprawdę chcesz mi rozkazywać? - syknął, gładząc ją po policzku. - Gadaj! - ryknął, aż podskoczyła.
- Nie — wyszeptała ze łzami w oczach. - James... Błagam... Nie rób mi krzywdy.
- Więc bądź mi w końcu posłuszna!... Uwierz mi, jestem dla ciebie bardzo łagodny.
- Boję się, gdy podnosisz głos — załkała, wymykając się z potrzasku i usiadła skulona na podłodze za kanapą. Cała się trzęsła i czuła, że jeśli tak będzie dłużej, to w końcu się posika.
- Wstań — wycedził przez zęby, ale tylko pokręciła głową. - Nie powtórzę...
Przełknęła ślinę, niemal krztusząc się łzami i podniosła się powoli, opierając się o ścianę. Spojrzała na niego przestraszona.
- Czy jeśli przestanę krzyczeć, będziesz mi się oddawać bez żadnego sprzeciwu? Będziesz mi posłuszna?... I... Zadowolona? - zapytał cicho, podchodząc do niej. Kiwnęła głową, nie przestając łkać. Westchnął, po czym złapał ją na ręce i zaniósł do swojego pokoju. - Myślę, że powinnaś się przespać — mruknął, układając ją na materacu i okrywając ją kocem.
- Dlaczego nagle jesteś taki miły? - zapytała cicho, nadal się trzęsąc.
- Bo nie chcę, żebyś aż tak się mnie bała. Uwierz mi, doskonale wiem, co znaczy strach - wzruszył ramionami, odgarniając jej włosy z czoła. - Postaram się na ciebie nie krzyczeć, ale nie oczekuj cudów. Ja nie jestem typem faceta, który przynosi kwiatki i serduszka, rozumiesz? Ja nie mam uczuć...
- Ale jesteś samotny — zauważyła.
- Takie życie...
- Tak... Poczekaj, porozmawiaj ze mną.
- po co?
- Bo nic o tobie nie wiem!
- I tak być powinno, mała.
- Ale... Jeśli chcesz, żebym tu z tobą żyła, to może lepiej by było, gdybyś mi coś o sobie opowiedział?
- To nie jest nic interesującego, Anno... Poza tym ja naprawdę niewiele pamiętam... A właściwie to nic — westchnął, siadając ciężko koło niej. - Nie pamiętam swojego dzieciństwa, nie pamiętam domu, rodziny, przyjaciół, niczego, Anno. Pamiętam tylko jakieś dziwaczne przebłyski, które układają się w koszmary... Całe życie, a przynajmniej te, które jakoś tam pamiętam, służyłem tym ludziom, którzy mnie kontrolują... To nie są miłe wspomnienia i nie chcę jeszcze bardziej cię przestraszyć...
- Nie przestraszysz... - powiedziała cicho.
- Nie byłbym tego taki pewien — pokręcił głowa. - Czasami... Czasami zapominam, kim jestem, Anno... Nie pamiętam swojego imienia.
- A teraz?
- Teraz pamiętam, bo rozmawiamy i zwracasz się do mnie po imieniu, ale... Nie zawsze tak było... Czasami zajmuje mi całe dnie, by sobie przypomnieć moje imię. Wtedy mnie pilnują.
- Naprawdę jest tak źle?
- Gorzej, ale nie chcę o tym mówić... Chcę cię mieć przy sobie. - Kiwnęła głową, przygryzając wargę. Po chwili przytulił ją mocno, aż zatrzeszczały jej kości. - Anno... Ja wiem, że jestem potworem. Oni tego chcą, a ja nie mogę się im sprzeciwić... Nie mam nikogo, z kim nawet mógłbym porozmawiać, rozumiesz? Dlatego proszę, nie odchodź.
- James... Nie krzywdź mnie w takim razie, proszę — chrypnęła, wdychając jego naturalny zapach. - Zniosę wszystko, tylko nie to — dodała cicho.
- Ty też boisz się bólu, prawda? Dlaczego? - zapytał, wciąż ją do siebie tuląc.
- Tak, boję się. Ja też go znam.
- Kto cię skrzywdził, Anno? Wtedy? W domu dziecka? - zmarszczył brwi, ujmując jej twarz w swoje duże dłonie i patrząc jej poważnie w oczy.
- Nie... Później — westchnęła, a w jej oczach wezbrały łzy.
- Co zrobił? - warknął. - Zgwałcił cię?
- Tak — wyszeptała, a po jej policzkach spłynęły łzy.
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
M.K.
Wybrałam losowo. Jako, że to fragment całości wyrwany z kontekstu, ciężko ocenić świat przedstawiony. Skupię się zatem tylko na tym rozdziale. Współczuję dziewczynie, choć nie wydaje się jakiś mocno rozgarnięta- to plus, bo czytanie ma wywoływać emocje, nie? Główny bohater średnio do mnie przemawia, ale jak wspominałam, zapewne potrzebuję poprzednich rozdziałów żeby powiedzieć coś więcej. Brakuje mi trochę opisów otoczenia, żeby mocniej czuć klimat np. fragment z myciem okna wydał mi się niekompletny. Plusem są za to dialogi, to one trzymają czytelnika w napięciu. Nie boisz się pisać o brutalnych rzeczach, które spotykają bohaterów, a opisy fizjologiczne nie są też obrzydliwe. Widać od razu kobiecy punkt widzenia Bardzo łatwo popaść w przesadę, ale tobie udaje się to rozgraniczyć.
Będę zaglądać i chętnie znowu coś przeczytam
elenawest
@M.K. Super, dziękuję bardzo za komentarz 😉
Anja
A ja czytam czytam i nie mogę doczekać się kolejnych części! Dawno nie czytałam takiego opowiadania które tak trafiają w mój gust. Pisz ciagle!😀
elenawest
@Anja oj piszę piszę i zapewniam, że zaskoczę cię tu jeszcze nie raz ;-)
kitu
@elenawest Gorzej będzie jak autorka komentarza przeniesie podobne akcje w swoim domu.Ciekawe co na to partner tej pani?Jestem dalej na ,,nie",jeśli chodzi o sposob prowadzenia akcji.Moze i jestem ciekaw,jak się one (te akcje)zakońćzą,głowni(i jedyni)aktorzy są ,,do przełknięcia",ale nurt opowiadań sposob dialogów-nie.
elenawest
@kitu trudno, to nie czytaj, to naprawdę proste...
elenawest
@kitu poza tym we wstępie do opowiadania napisałam, że nie będzie ani miło ani grzecznie
kitu
Niby akcja się toczy,ale nie wiadomo o co w końcu chodzi.Zbyt nudnawe,czasami brutalne,dziewczyna jako branka-nie moje klimaty.Za długo ciągniesz tę opowieśc.Niby fantasy,ale takie-w/g mnie-pseudofantasy.Nie podoba mi się.
elenawest
@kitu no i twój wybór, nie każdy lubi marvela i 50 twarzy greya. Dzięki za opinię
kitu
@elenawest Ani marvell,ani gray nie wchodzi w rachubę.Lubię spokojne,niewulgarne opowiadania ktore mają sens,najlepiej realne,życiowe.Oczywiście pełne erotyzmu i nawet miłości.W LOL24 jest mnostwo opowiadań rożnych autorów,ktore spełniają moje kryteria i bardzo mi sie podobająNawet w wielu częściach.Wybacz-Twoje takie nie jest.
elenawest
@kitu wybaczam miło, że twój komentarz został napisany kulturalnie, więc nie mam z tym problemów. I oczywiście wszystko rozumiem
kitu
@elenawest Z reguły jestem(staram się byc)kulturalny,chyba że mnie ktoś mocno wkurzy.Ale Twoje opowiadania wyraznie mi nie podeszly.Po prostu nie lubie przemocy.
elenawest
@kitu jasne, nie ma problemu, nie gniewam się
kitu
@elenawest Jako przykładna mężatka nie powinnaś pisac takich opowieści.Nie przyśniło Ci sie nigdy to o czym piszesz?
elenawest
@kitu :-P jakoś nie