Po ostatniej akcji znikły wszelkie wątpliwości, co do prawdziwej roli komisarza politycznego, a Kratos cieszył się z tego, że nim już nie jest. Politycznych nienawidzili prawie wszyscy od prostych żołnierzy po generałów. Strzelali oni do swoich, aresztowali pod byle pretekstem i zajmowali nie potrzebnie żołnierski czas jakimiś nudnymi wykładami. Minęły tygodnie, a batalion karny skurczył się do mikro oddziałuw teorii ludzie mieli zmazać tu swoją hańbę, w praktyce jednak kończyło się na śmierci.
Kratos był zmęczony tą służbą, nawet nie starał się zapamiętać poszczególnych twarzy i tak ginęli oni następnego dnia. Codzienność można było określić sloganem, zawsze na przodzie natarcia, zawsze w najgroźniejszej jego części. Zero pochwał, tylko groźby bronią i popychania kolbą. Na szczęście dla wyższego dowództwa, nigdy nie dojdzie do buntu w oddziale, w którym weterani żyją co najwyżej jedynie dwie akcję.
Dowódca siedział na kupie gruzu, dłubiąc w drewnie. Podszedł do niego goniec z kwatery:
– Towarzysz Kratos Zajcew? – spytał.
– Zależy w jakiej sprawie – Dostał odpowiedź.
– Nie żartujcie towarzyszu, nie mam czasu na to, więc jesteś towarzysz Zajcew?
– I ja nie mam czasu na pierdoły, jestem Kratos Zajcew, o co chodzi?
– Rozkaz przeniesienia do oddziału frontowego, zostaliście ułaskawieni za odwagę na polu bitwy.
– Niech zgadnę, będę przykładem, że służba w karniakach nie jest bezcelowa? – rzekł Kratos, nie przerywając rzeźbienia w drewnie.
– Jestem tylko gońcem i nie wiele mnie to obchodzi, jednak za piękne oczy tego nie dostałeś, za odwagę można, co najwyżej pośmiertny otrzymać. Trzymaj te papiery i zabierz się jakąś ciężarówką do kwatery głównej frontu, do którego teraz należysz... – Goniec wręczył mu pisemny rozkaz i oddalił się. Kratos przeczytał treść rozkazu:
Do towarzysza: Kratos Zajcew.
Niniejszym za wspaniałą odwagę i niezłomną sile woli w obliczu ciągle napierającego wroga, towarzysz otrzymuje rozkaz przeniesienia z Batalionu Karnego do 3 pułku pieszego w Armii Generała Czujkowa. Wydajemy również rozkaz jak najszybszego stawienia się na miejscu zbiórki. To jest: Znamiensk, położony 104 km od Stalingradu. Pułk przedzielony zostanie jak posiłki dla oblężonego miasta. Wyposażenie zostanie wydane na miejscu. Termin na przybycie nieprzekraczalne 4 dni.
Kwatera główna
Moskwa
Kratos schował dokument do munduru, westchnął ciężko i poszedł szukać jakiegoś transportu. Nie zamierzał się żegnać z oddziałem, nie zżył się z nikim, a tych, których choć trochę znał, zginęli w ogniu walki. Przygarnął go jeden z kierowców wiozący medykamenty do szpitala niedaleko miejscowości, o której mówił rozkaz. Podróż minęła im w miarę spokojnie, tylko dwa razy musieli uciekać do rowu przed pojedynczymi szkopskimi samolotami. Pożegnał się z kierowcą i ruszył cztery kilometry do docelowego miejsca. Mijały go wszelkie możliwe pojazdy od pojazdów oficerskich po nowe T-34. Doszedł do celu po półgodzinie marszu, niebo na tym terenie było zadziwiająco czyste, bez jakiegokolwiek samolotu.
Pokazał papiery oficerowi, ten najpierw kazał mu odebrać wyposażenie, a później stawić się do sierżanta Pawłowa o dalsze instrukcje. W magazynie dali mu nowego PPS, pm podobny do PPS-z, ale całkowicie z metalu ze składaną kolbą oraz z zakrzywionym magazynkiem na 35 naboi 7, 65 mm. Dawno nie miał takiego cudeńka w rękach. Oprócz krótkiego szkolenia z zakresu pm, gdy przygotowano go do służby oficera politycznego, nie miał innej broni oprócz pistoletu TT i karabinu Mosin. Z nową bronią ruszył do Pawłowa. Zastał go, w czasie przemowy na temat obrony ojczyzny:
– Towarzysze!! Dzisiaj przyjdzie nam zmierzyć się kolejny raz z tym samym wrogiem, który brutalnie najechał naszą matiuszkę Rosję. Oni nadal siedzą na naszej ziemi, łupiąc ją z jej skarbów, gwałcą nasze piękne dziewczyny, zabiją naszych towarzyszy, palą nasze pola. Lecz dziś to się kończy!!! Towarzysze czas byśmy wyparli ich z łona naszej matki ojczyzny!!! Niech nasz młot roztrzaska ich hełmy, a sierp poderżnie ich gardła!!! Nasi lotnicy niebawem zrzucą z przestworzy czarne krzyże!!! Dziś kończą się czasy, gdy niemieckie buciory brukały nasze ziemie!!! Nasi towarzysze powstrzymują tę zarazę tam w tym dawnym pięknym mieście, które teraz przypomina kupe gruzu! Nasz cel to pomóc im i pokazanie, że rosyjski czerwony duch nie wygasł, a wręcz zapłonął nowym ogniem!!! Spali on naszych wrogów na popiół, a my zwyciężymy!!Jesteście ze mną towarzysze?
– Ukatrupić szkopów!! Ura, Ura, Urauraura!!!! – krzyczeli zgromadzeni. Pawłow zeskoczył z ciężarówki i podszedł do Kratosa:
– Ty to musisz być Zajcew. Masz powiązania z tym snajperem?
– Znam go, aby z gazet, zbieżność nazwisk nic więcej.
– Mam nadzieje, że macie również podobny refleks strzelecki, wsiadajcie do wagonu, zaraz ruszamy na linie frontu – Kratos dołączył do masy żołnierzy wsiadającej do wagonów towarowych.
Najpierw oprócz stuku pociągu nic nie było słychać, lecz zbliżając się do końcowej stacji, odgłosy walki były słyszane coraz to wyraźniej. Huk wybuchów, gwizd spadających pocisków oraz najstraszniejszy dźwięk dla piechoty-odgłos nurkującego do ataku samolotu.Ostre szarpniecie znaczyło koniec podróży, drzwi otwarli żołnierze, a ludzie z NKWD zaczęli wyciągać ludzi z wagonów.Większość była zaskoczona, widząc ten straszny widok.W tle płonące zrujnowane miasto, na niebie zaciekle walczące niczym wściekłe psy, samoloty. Na pierwszym planie rzeka, a niej próbujące dostać się na drugi brzeg barki, a w wodzie mnóstwo ciał i drewnianych resztek po łodziach.Najbliżej nich stała kolejka z żołnierzy i popędzających ich ludzi z niebieskimi czapkami. Większość nie miała broni i dopiero dostawali ją na molo. Choć dostawali, może brzmieć dziwnie, patrząc, jak to się odbywało.Jeden karabin, drugi amunicja do niego, kolejny karabin, drugi dostał amunicję i tak dalej.Dostawali instrukcje, by biegać dwójkami.
Nowo przybyłych dziwił skąd tyle szczątków na wodzie, artyleria niemiecka nie była aż tak celna w tej okolicy, a samoloty wydawały się zajęte walką miedzy sobą. Jak złudny był to wniosek... Kratos w końcu doczłapał się do barki. Wsiedli i zaczęli płynąć, razem z nich płynęły inne statki.Nagle dało się słyszeć coraz to głośniejszy przeciągły dźwięk. Ku nim leciał jeden z tych szturmowych samolotów niemieckich., otworzył ogień jednak nie dorwał ich w przeciwieństwie do małej bomby, która wybuchła na barce obok.Odłamki dotarły do nich, raniąc ludzi na ich statku.Takie naloty trwały aż do chwili, gdy dobili do brzegu.Przestraszeni jak najszybciej wysiedli i zaczęli biec w kierunku centrum.Jakimś cudem z oddziału Pawłowa nie zginął nikt, choć mieli wielu rannych. Dołączyli do aktualnego ataku, ich celem było oczyszczenie budynków na tej ulicy. Kratos wszedł do jednego, trzymając broń gotową do strzału, ruszył, sprawdzając każde pomieszczenia. W jednym z nich dostrzegł dwóch Niemców, stali na martwym ciałem żołnierza radzieckiego i sprawdzali, czy nie żyje. Kratos powoli odciągnął zamek pm-u. Nagłym ruchem wszedł do pomieszczenia i omiótł je serią z całego magazynka. Zaskoczył wroga, tamci nie mieli szans zareagować.Szybko zmienił magazynek, słysząc nad sobą głosy po niemiecku.Zostały mu tylko dwa pełne magazynki, musiał uważać.Przechodząc przez korytarz, musiał zanurkować do jednego z pokoi, gdy zauważył szwabski km MG-42, który momentalnie otworzył do niego ogień.
W krótkim czasie później dołączyli do niego inni, w tym Pawłow, który z uśmiechem spytał:
– Widzę towarzyszu, że umiecie się bawić i znaleźliście sobie nową zabawkę za rogiem.Trzydziestka czwórka z bębenkowym?
– Czterdziestka dwójka z taśmą, towarzyszu.
– Z trzydziestką czwórką dalibyśmy sobie ze spokojem rade, wystarczyłoby, sprawić, że strzelec opróżni magazynek. Z piłą Hitlera nie będzie tak łatwo... Minęliśmy dwa trupy fryców i jednego waszego to wasza robota?
– Tak, ci dwaj napatoczyli się sami, co za idiota stoi nad trupem wroga, gdy wokół szaleją walki?
– To szwaby, oni nie myślą, masz pomysł co zrobić z tym nadgorliwym żołnierzykiem z szybką i pojemną zabawką?
– Możliwe, ale musicie sprawić, by jego strzały zagłuszały wszystkie dźwięki...
– Da się zrobić... No towarzysze czas na ganianego, kto pierwszy... Chalid, tyś był taki wyrywny, dalej młody, czas na zabawę ze śmiercią. – po kolei zaczęli przebiegać z pokoju do pokoju. W tym czasie Kratos nożem zaczął powiększać dziurę w ścianie, pomiędzy nimi a obsługą km-u.Po chwili była na tyle duża, by można było przerzucić granat. Odbezpieczył pocisk i próbuje przecisnąć go na drugą strone. Ku wielkiemu przerażeniu nie chce przejść, jeszcze trzy sekundy i wybuchnie.Pawłow krzyknął: Odsuń się!! Z rozpędu kopnął w trzonek granatu, tak, że wleciał, tam gdzie powinien. Rosjanie schowali się, a wybuch zatrząsł pietrem. Dziura na tyle się powiększyła, by mogli ze spokojem przejść. I znowu nieszczęsny Chalid musiał przejść na "ochotnika” przez nią. Gdy się upewnili, że pomieszczenia są puste, przeszli tam, gdzie znajdował się km. Ze zdumieniem odkryli, że tyle ich trzymali dwójka ludzi z jednym MG, pozostali wycofali się do innego budynku i wysadzili przejście za sobą. Pawłow zarządził odpoczynek i rozkazał rozproszyć się po całym budynku, tak by na każdym pietrze było przynajmniej po dziesięciu ludzi. Kratos usiadł w kącie z pm na kolanach. Po chwili ociężałe powieki zamknęły mu oczy, a sen ogarnął jego ciało.
Dodaj komentarz