Znaleźć szczęście cz. 7

Wtorek. Coś mi w uszach dzwoniło więc się obudziłam po chwili z orientowałam się że to budzik. Jak ja chce wakacje a to dopiero maj. Wstaje biorę ciuchy które przeszykowałam wczoraj i idę pod prysznic po 15 minutowym prysznicu, ubrałam się i poszłam do lusterka aby zrobić makijaż. Jak się zobaczyłam w lusterku to się przestraszyłam miałam podpuchnięte oczy od nie wyspania się. Postanowiłam nałożyć maseczkę pod oczy, gdy wyglądałam już normalnie zrobiłam makijaż. Wróciłam do pokoju rzuciłam telefon do torby i wyszłam. Pod stołówką jak zwykle stała Karolina ale tym razem się głupio uśmiechała. Chciałam przejść koło niej nie odzywając się ale ona mnie wyprzedziła.

- Hej Gabryśka. Możesz powiedzieć Kubie że już go nie chcę zrozumiałam że nie jest w moim typie.

- Cześć Karolina ile razy mam ci mówić że Kuba się tobą nie interesuje nie interesował i nie muszę mu nic mówić bo to go nie interesuje. A co się stało że ty w końcu dałaś spokój?

- A spotkałam dzisiaj bardzo przystojnego chłopaka w sklepie. Zagadał do mnie ale nie pamiętam jak ma na imię bo ja wtedy tonęłam w jego pięknych oczach. Ale chyba Łukasz.

- Ty się nigdy nie zmienisz. Obczaiłaś jego brykę, bogaty jest?

- Za kogo ty mnie masz. Ja nie lecę na kasę ale wyglądał na bogatego. Lubię jak facet ma kasę ale jak nie ma to nie znaczy ze z nim nie będę.

- Ta jasne- odpowiedziałam i poszłam dalej. Zjadłam śniadanie i poszłam na autobus. Łukasz już się nie pojawia pewnie jeździ autem do szkoły. A tak w ogóle to ciekawe o kim Karolina mówiła, miałam wrażenie że o nim. Dobrze że go już nie widzę bo nie mam ochoty z nim gadać i słuchać jego gadania. Niech sobie myśli że jestem taka jak Paula i inne dziewczyny z naszej klasy które się nimi zachwycają i mają go za jakiegoś boga. Mam zamiar wprowadzić swój wczorajszy plan w środę. Po chwili przyjechał autobus wsiadłam i napisałam smsa do Kuby żeby na mnie poczekał po szkole bo mam sprawę. Droga do szkoły minęła mi bardzo szybko. Gdy kierowałam się w stronę szkoły zobaczyłam JEGO czyli Łukasza. Chciałam go wyminąć. Jak przechodziłam kolo niego to się odezwał.

- Hej śliczna

Nie odpowiedziałam mu na to dalej szłam przed siebie lecz on nie dawał za wygraną podbiegł do mnie i jeszcze raz się przywitał.  

- Hej ślicznotko- powiedział a ja dalej mu nie odpowiedziałam.

- Co jest, czemu się do mnie nie odzywasz co ja ci zrobiłem.

- Sorry nie zauważyłam cię- powiedziałam z ironią  

- Ej co jest. Ja ci nic nie zrobiłam. Jestem w szkole dopiero drugi dzień a ty się już do mnie nie odzywasz.

- Faktycznie nic. Ale jakoś nie mam ochoty gadać z gburem. A po za tym idzie twoja dziewczyna. Cześć   odpowiedziałam i odeszłam mijając Paule która się uśmiechała. Łukasz speszony przywitał się z nią i szli w moją stronę. Ja pierwsza weszłam do klasy a oni za mną siadłam tam gdzie zawsze, Łukasz chciał usiąść koło mnie ale Paula go zawołała że jest miejsce obok niej. Faktycznie było po tym jak wyrzuciła kumpele z ławki. Ale w tej chwili byłam jej bardzo wdzięczna. Próbował do mnie jeszcze pary podejść i zagadać na przerwach ale ja go unikałam niech sobie nie myśli że jestem jak każda. Lekcje minęły bardzo szybko. Na lekcjach Paula szczebiotała słodko do niego ale jak zauważyłam przez przypadek nie zwracał na to uwagi i co jakiś czas spoglądał w moją stronę. O co mu chodzi najpierw umawia się z Paula a później próbuje do mnie podbijać. Idiota. Po lekcjach czekał na mnie Kuba gdy wychodziłam ze szkoły czułam na swoich plecach czyjś wzrok wiedziałam że to ten gbur więc podeszłam do Kuby i pocałowałam go w policzek po czym przywitałam się.  

- Hej Kubuś powiedziałam najsłodziej jak potrafiłam. Popatrzyłam na Łukasza i jego minę. Był zły.  

- Hej Gabi co za miłe przywitanie- powiedział z uśmiechem na twarzy.  

- Nie przyzwyczajaj się   odpowiedziałam też uśmiechając się.

- Oj a ja tak chciałem codziennie- powiedział smutny po czym zaczął się śmiać.- jaką sprawę masz?

- Chodź mnie odprowadź opowiem ci po drodze.

- Okej to Chodź- po tych słowach ruszyliśmy w stronę bidula.

Gdy szliśmy opowiedziałam wszystko Kubie i zapytałam.

- To się zgadzasz tak. Sorry może masz plany z Wiki?

- tak zgadzam się spokojnie nie mamy wszystko jej wytłumaczę.- mówił to śmiejąc się z tej całej sytuacji.  

- dzięki. Ty i Wiki to już coś pewnego?  

- Nie my na razie tak jakby się przyjaźnimy zobaczymy co z tego wyjdzie ale ona jest świetną dziewczyną

- Oj Kubuś ty się jednak zakochałeś.

- No chyba pierwszy raz tak mam

- Mam nadzieje że wam wyjdzie.

- ja też- po chwili dodał   To co idziemy jutro na randkę będę o 6 tutaj na ciebie czekał  

Byliśmy już pod bramą domu dziecka.  

- okej to ja zmykam jeszcze raz dziękuje.  

Poszłam w stronę ośrodka po jakiś pięciu minutach byłam u siebie w pokoju. Trochę po rysowałam, słuchałam muzykę, zadzwoniłam do pani Ani obgadać szczegóły naszego spotkania. Później zrobiłam zadanie. Resztę wieczoru znowu spędziłam z mała Amelką. Mała co chwilę wymyślała nowe zabawy. Wymęczyła mnie strasznie ale dzięki niej cały czas się uśmiechałam. Dziewczynka też była już zmęczona więc odprowadziłam ją do pokoju. Gdy już wychodziłam zawołała mnie żebym jej bajkę na dobranoc poczytała. Tak ładnie prosiła, nawet się nie zastanawiałam usiadłam koło niej i zaczęłam jej czytać po kilku minutach usnęła. A ja wróciłam do pokoju i również się położyłam spać z myślami o jutrzejszym dniu.

katia122

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1114 słów i 5696 znaków, zaktualizowała 15 kwi 2016.

Dodaj komentarz