Znaleźć szczęście 22

Cieszyłam się że Paula nie jest na mnie zła. Po tym jak sobie wszystko wyjaśniłyśmy poszłyśy do klasy. Pozostałe lekcje zleciały już nam szybko. Paula wyszła ze szkoły godzinę wcześniej ponieważ mama ją zwolniła. Fajnie jej bo ostatnią lekcją była matma. Jak się później okazało nie było tak najgorzej. Babka z matmy stwierdziła że nie bedzie mnie dzisiaj pytać i że jest ciekawa jak mi jutro pójdzie. Zapewne mi życzy żebym nie zdała ale ja się postaram ja zaskoczyć. Po matmie wyszłam z klasy i udałam się w stronę drzwi wyjściowych ze szkoły. gdy je już miałam otwierać usłyszłam.

- Gabrysia możemy pogadać?- bardzo dobrze wiedziałąm kto mnie zatrzymał. Był to oczywiście Łukasz.

- Sorry ale umówiłam się a chce jeszcze powtórzyć to co mi tłumaczyłeś więc się śpiesze.

- Trudno jutro pogadamy.- Powiedział zrezygnowany chłopak.

Co on kombinuje? Przecież ja się z nim jutro nie mam zamiaru spotkać- pomyślałam jak wychodziłam. Poszłam na przystanek i czekałam na najbliższy autobus bo naprawde muszę to jutro poprawić a jak chce być pewna że to poprawię muszę powtórzyć a później spotkanie z moimi wariatami. Po jakichś pięciu minutach przyjechał autobus. Gdy wsiadałam dostałam smsa. Udałam się na tył autobusu i odczytałam wiadomość. Kuba napisał z potwierdzeniem spotkania. Odpisałam mu bo chciałam się upewnic że przyjdą sami bez towarzyszek. Na odpowiedź nie czekałam długo bo już po chwili napisał" Tak tego dnia jesteśmy tylko twoi". Czytając to na mojej twarzy pojawił się usmiech. Odpisałam mu " W końcu. Bedę mogła was ukarać za zaniedbywanie mnie. Hehe. Żartuje oczywiście. Ciesze się żę bedziemy mogli spotkać się tak jak jeszcze nie dawno się spotykaliśmy. To o 16 w parku. Do zobaczenia" Wysłałam i schowałam telefon do torby, poszłam do przodu bo za chwile miałam wysiąść. Po dobrych dwóch minutach byłam już na przystanku jakieś 10 minut od bidula.Poszłam w w kierunku ośrodka rozmyślając o tym jak to wszystko się potoczy. Tak strasznie nie chciałam aby rodzice mi znowu zniszczyli zycie nie chce się zz nimi widzieć. wystarczy że co jakiś czas dzwonią. Po co to wszystko kiedyś im yto napewno wybacze ale nie tak szybko. Niech mi dadzą czas. Ale ni bo dla nich ważniejsze jest ich sumienie niż to co ja chce. Nienawidziłąm ich za to że niegdy nie potrafili na pierwszym miejscu postawić to co pragnie ich córka. Teraz niby robia to dla mojego dobra abym miała pełną rodzinę tak jak kiedyś. A co to za rodzina jak rodziców nigdy w domu nie było a teraz bedą mi nadskakiwać i robic wszystko co bede hciała aby tylko zaspokoic swoje wyrzuty sumienia. Nie ułatwie im yego napewno. Myśląc tak doszłam pod budynek weszłam i poszłam do swojego pokoju. Miałam się pouczyc ale te myśli mi popsuły troche humor. Rzuciłam się na łożko i leżałam a przed oczami pojawił mi się obraz jak rodzice mnie oddają. Łzy poleciały mi po policzkach. Wyrzuciłam go z głowy i szybko wstałam złożka po wycierałam mokre policzki. Postanowiłam jednak się wziąść za zadania aby czyms zająć głowę. Rozwiązywałam zadania tak przez pół godziny. Gdy spojrzałam na zegarek na chwiel było już 10 po pietnastej. Zostawiłam ksiązki na biurku, wstałąm i zaczełam się szykować. Podeszłam do szafy aby poszukać jakichś rzeczy. Było ciepło więc wziełam granatowe rybaczki a do tego białą bokserke a na nią koszulę ciemną w kratę z rekawem 3/4. Z ciuchami poszłam szybko do łazienki przebrałam sie, poprawiłam makijaż który się lekko rozmazał przez łzy. Wróciłam do pokoju wziełam portfel, telefon do małwej torebki i wyszłam bo zegarek wskazywał już wpółdo czwartej. Powiedziałam szybko jeszcze Kamili że wychodzę i wyszłam. Od razu skierowałam się w stronę parku miałam jakieś 25 minut drogi takim dośc szybkim krokiem. A że miaąłm dość czasu to postanowiłam się przejść. Jak doszłam przed bramą do parku czekali już chłopaki.

- Cześć- powiedzieli razem.

- No hej długo czekacie?

- Nie dopiero przyszliśmy. Idziemy nad jeziorko.

- Tak kupiliście coś??

- Pewnie ale tylko po jednym.

- Ok może być

Poszliśmy w nasze miejsce nad jeziorem i chłopaki zaczeli mnie znowu przepraszać. Miałam już dość tych głupot więć krzyknełam.

- Ej nie jestem małą dziewczynką która potrzebuje cały czas uwagi!- spojrzeli na mnie nie wiedząc oc powiedzieć- Fakt było mi trochę przykro że się nie odzywaliście no bo u mnie się troche działo i was potrzebowałam. Ale rozumiem że macie własne sprawy i wiem że nigdy o mnie nie zpomnicie i nawet gdy się nie widzimy to wy i tak jesteście ze mną. Więc się uspokójcie już.

- Z tym jednym masz racje zawsze bedziesz nasza i nie zpomnijmy o Tobie. Co się działo czemu nie napisałaś wiesz że rzucilibyśmy wszystko i spotkali z tobą.-powiedział Krychu.

- Wiem dlatego nie chciałam pisać bo mogliście mieć ważne rzeczy na głowie a świadoma tego że byście to zostawili jakbyście tylko smsa dostali nie pisąłma bo pózniej moglibyście miec trudności. Dlatego widzimy się dzisiaj i wszystko jest zapalnowane.

- Fiśka ale ty jesteś najważniejsza dla nas. Więc mó już co się dzieje.

- Nic takiego tylko rodzice.

- Fakt naprawdę nic takiego nie żaruj sobie- tym razem powiedział to Bartek

- No dobara dobra bo oni chcą wrócić i zamieszkac ze mną. A ja nie chce zeby mi życie rujnowali znowu. Pzredtem ich w cale nie było a teraz by mi nadskakiwałi aby uspokoić sumienia. Nie chce tego jeszcze nie teraz. Oni robią wszytko żeby do tego dosżło założyli sprawę w sądzie- mówiłam już przez łzy tak długo nie płakałam trzymałam to w sobie. Wiedziałam że przy nich mogę się rozkleić. Kuba widząc że jest mi cięzko o tym mówić przytulił mnie. A Krystian zaczął mnie uspokajać tym że nie pozwoli srugi raz aby mnie skrzywdzili bo on najlepiej wiedział co czułam gdy mnie odawali. To on był wtedy przy mnie bo z pozostała dwójką dopiero zaczeliśmy się przyjażnic i dowiedzieli się wszystkiego po jakims czasie. Siedzieliśmy tam jeszce i chwile gadaliśmy o tym co zrobić ale później chłopaki zmienili temat. Bartek z Krychem zaczeli nabijać się z Kuby że w końcu mógłby powiedzieć Wiki co czuje. Naprawde widać po nich że chcą być razem a żadno nie zrobi kroku w tam tym kierunku.Moi wariaci robili wszystko abym nie myślała o rodzicach. Wiedziałam że zrobią wszystko abym nie musiała z nimi mieszkać. Kochałam ich za to że są i mnie rozumią czasami bez słów. uświadomiłam sobie że są moimi prawdziwymi przyjaciółmi i nawet gdyby świat miał się zawalić oni mnie nie zostawią. odprowadzili mnie pod samo ośrodek. Po drodzę jeszcze zapytałam się Bartusia czy mu się podoba paula. Ten na poczatku zwlekał z odpowiedzią ale później już potwierdził że tak. Chłopaki czekali przd ośrodkiem dopóki nie wejde. Weszłam i poszłam od razu do wojego pokoju. Wziełam prysznić przebrałam się i położyłam na łożku napisałam jeszce do każdego z nich wiadomość" Dziękuje. MIłych snów". Odłożyłam telefon na półkę i zasnęłam.


HEJ KOCHANI I O TO KOLEJNA CZĘŚĆ AŻ MI SIĘ CHCE DODAWAĆ JAK WIDZĘ POD CZĘŚCIĄ TYLE WEJŚĆ.  
BARDZO DZIĘKUJE WSZYSTKIM CO CZYTAJĄ.
NAWET NIE WIECIE JAK WASZE KOMENTARZE MNIE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO DODAWANIA.  
NAWET TE W KTÓRYCH PISZECIE O BŁĘDACH TO ŚWIADCZY O TYM ŻE CZYTACIE BARDZO DZIĘKUJ.  
MAM NADZIEJĘ ŻE TA CZĘŚĆ JEST LEPSZA.
MIŁEGO CZYTANIA :)
POZDRAWIAM
katia122

P.S KOLEJNA CZĘŚĆ W PONIEDZIAŁEK

katia122

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1447 słów i 7730 znaków.

3 komentarze

 
  • veenahh1

    czekamy na poniedziałek :)

    24 paź 2013

  • :D

    Genialne :D

    24 paź 2013

  • volvo960t6r

    fajne opowiadanie

    24 paź 2013