A rush of blood to the head cz. 20

Rozdział 16

    Poniedziałek przyniósł w sprawie Aleksego dobre wieści: taśmy z monitoringu zostały dokładnie przeszukane i w istocie na jednej z nich został zarejestrowany moment, gdy podejrzany ucieka przed ścigającą go kobietą. Na parkingu znajdował się jedynie jego samochód, gdyż Leena zaparkowała oczywiście nieopodal kancelarii, by nie tylko nie zorientował się, iż to tak naprawdę ona zwabiła go do biura, ale i po to, by postronni ewentualnie nie donieśli Johannesowi – o kamerze albo zapomniała, bądź nie miała o niej bladego pojęcia.  
    Jednakże nie oznaczało to jeszcze ostatecznego sukcesu, bowiem Tero musiał dopiero postarać się, by taśmy trafiły do prokuratury i tym samym została przesłuchana sama Leena, co też ma do powiedzenia w tejże sprawie. Wszak, zarówno ubiór, jak i fryzura, wskazywały na nią, zaś tablice rejestracyjne – na samochód Aleksego nawet, jeśli twarze były nie do końca wyraźne.  
    Nymanen badał też przeszłość samej Leeny, czy aby w swoim życiu nie miała już takich epizodów, jak sądzenie się z mężczyznami za rzekome molestowanie?  
    Przesłuchano już wszystkich pracowników kancelarii – w tym i samego właściciela, który oczywiście murem stał za żoną – lecz w świetle nowych dowodów na pewno trzeba będzie powtórzyć całą procedurę, łącznie z Raikinenem, który ponoć wysłał wtedy Kietali sms’a, by stawił się w kancelarii. Szczęściem, Aleksi zachował go w swoim aparacie.  
    Hanna przez cały czas starannie monitorowała poczynania Nymanena, by nic nie zostało pominięte, zaś Enni – poza pracą i spotkaniami ze wspomnianym już kolegą – pisała do przyjaciela pokrzepiające listy i codziennie rozważała nowe fakty, czy aby nie można by jeszcze czegoś wymyślić, co tym bardziej wykazałoby niewinność „Aleksa”, tak, by sędzia nie miał wątpliwości, iż należy go wypuścić z aresztu i umorzyć całą sprawę.
- Napisał mi, żebym cię o wszystko wypytała, skoro się… „przyjaźnimy” – wyznała tymczasem Tanja, gdy wraz z Einem zasiadali w kawiarence, nieopodal uniwersytetu, w przerwie pomiędzy zajęciami – ciągle wierzy, że staniesz po jego stronie – dodała, patrząc nań znacząco.
- Gdyby to tak nie wyglądało, to i owszem – przytaknął gorąco – moim zdaniem to, co wymyśliła twoja przyjaciółka z tym, że niby mieli romans, ale potem on postanowił ją rzucić, więc mu narobiła świństwa, może być nawet prawdopodobne. Zwłaszcza, jak tak popatrzeć na to, jak się do siebie odnosili, nim to wszystko wybuchło. Ale, jak dla mnie, było raczej odwrotnie: to ona rzuciła jego, więc ją zaatakował i dalej to już wiadomo.
- O czym ty mówisz…? – wybąkała na takie rewelacje. Jej serce od razu rozbiło się, jak szalone.
- No ja wiem, że to dla ciebie przykre, ale…
- Nie o to chodzi. Co ci mówiła Enni? – spytała drżącym głosem.
- To ty nic nie wiesz? Chodziła za mną do roboty i maglowała mnie, aż w końcu zachęcała, żebym przy następnym przesłuchaniu tak właśnie zeznał, tyle, że bez tego, co widziałem.
- I dopiero teraz mi to mówisz?! – chwyciła się za włosy.
- Myślałem, że ci powiedziała. W końcu się przyjaźnicie, nie? – wzruszył bezradnie ramionami.
- „No tak, jasne! Skoro ja go rzuciłam, to teraz ona bierze się za ochłap! Świństwo!” – prychnęła w duchu – co, jeśli sąd uwierzy w ich wersję? – rzuciła już na głos, z trudem opanowując emocje.
- Pewnie go wypuszczą, albo będą sądzić tylko za napaść na starą.
    Trudno jej było określić, co też poczuła, usłyszawszy słowo „wypuszczą”. Radość? Nie, bo i z czego? Nie będzie mogła z nim być, bo być może w istocie romansował z tym „babskiem”, miast tą „trzecią” – takowy fakt byłby, co prawda, znacznie łagodniejszy, aniżeli molestowanie seksualne Raikinen, ale tak, czy inaczej, oznaczało zdradę, której ona nie mogła wybaczyć! Oznaczało bowiem, że nie potrafił poczekać, że jest taki sam, jak inni!  
    A Eino? Czy też taki nie jest? I tak jej to nie obchodzi, gdyż są tylko znajomymi ze studiów, i nic więcej. Owszem, oswoiła się już z jego obecnością i nawet pozwalała sobie na „samotne” wyjścia, chociażby teraz do owej „knajpki”, ale to stąd, iż nauczył ją tego właśnie Aleksi. Przynajmniej tyle się przysłużył, bo w końcowym rezultacie okazał się… - Mówię ci, to dziad! W tą, czy inną stronę, nie potrafi być wierny, także ja bym ci radził o nim zapomnieć. U mnie cos takiego, jak męska solidarność nie istnieje, jeśli cierpi taka fajna dziewczyna, jak ty – tak, Eino niemalże doskonale oddał teraz jej ocenę byłego chłopaka, tylko ta końcówka… Jak zwykle więc usłyszał w odpowiedzi, iż lubi jego towarzystwo, ale nie znaczy to, że tym samym zajmie miejsce „Ala” – co to, to nie. Na razie ma dosyć związków i, kto wie, czy kiedykolwiek jeszcze zdecyduje się na jakiś?  
    Kuokkanen jak zwykle zapewnił, że niczego od niej nie oczekuje, chociaż prawda była zupełnie inna, i, jak to bywało w takich wypadkach, zręcznie zmienił temat, dzięki czemu Tanja na nowo odzyskała pogodę ducha. Przed rozpoczęciem zajęć napisała jednak wiadomość do Enni, w której prosiła, by do niej przyszła.

***

    Było chłodno, jak na wczesną jesień, lecz świeciło słońce, toteż Kaari postanowiła wracać do domu pieszo. W towarzystwie Jyrkiego, oczywiście. Tym jednak razem wygadany muzyk milczał tajemniczo, co rusz przeglądając komórkę. W takim razie towarzyszka również milczała, od niechcenia spoglądając w wystawy sklepowe, to znów czujnie wypatrując radiowozów, czy aby którymś z nich nie jedzie Jari?  
    Na wszelki wypadek wymyślała przy tym wymówki, czemu to towarzyszy jej akurat Jyrki? Wtem pytanie towarzysza wyrwało ją z zamyślenia:
- I jak ci się tam układa z tym twoim „pingwinem”?
- A co cię to obchodzi? – skrzywiła się.  
- Nie chcę się kłócić! – wywrócił oczyma – pytam z ciekawości. Wiemy już, że jest wolny…
- Tylko nie zaczynaj!
- Na pewno nie, skoro mi przerywasz – parsknął zaczepnie, na co dziewczyna zwiększyła tempo – czekaj, przecież żartuję! – dogonił ją prędko – ma może dzieci? – zadał kolejne pytanie.
- Coś ty taki ciekawski, jak baba? – prychnęła nieprzyjemnie.
- A tak pytam, bo w końcu to balast u faceta. Musiałabyś zostać ich macochą, a jakbyś się im tak nie spodobała?
- Moje życie, co ci do tego?! Nie, nie ma.
- Na pewno? Bo coś, zupełnie przypadkiem, zawieruszyło mi się na koma… - pomachał telefonem. Kaari natychmiast przystanęła i wyciągnęła po niego rękę, lecz cofnął swoją do tyłu.
- Co tam znowu wymyślasz?! Daj mi to w tej chwili! – wzięła się pod boki.
- Myślałem, że ufasz temu swojemu – uniósł lekceważąco ramiona.
- Nie, ja się chyba nigdy niczego nie nauczę! Pa, pa! I tak się z tobą nigdy nie dogadam! – pomachała ironicznie ręką i pognała przed siebie.
- Stój! Pokażę ci! Ja to wszystko robię tylko dla twojego dobra! No, stój! Zobacz chociaż fotki! – dogonił ją, po czym przeciął drogę, wyciągając ku niej dłoń z komórką. Przez moment wpatrywała się w nią, to w niego, podejrzliwie marszcząc brwi, aż wreszcie łapczywie szarpnęła za aparat i spojrzała w wyświetlacz – ujęcie spod szkoły podstawowej, gdzie to szanowny pan glina odbierał dwie dziewczynki. Jedna z nich mówiła do niego „tato”, więc pewien jestem, że i druga jest jego córką – wyjaśnił, dumnie się przy tym pusząc, jakby właśnie wykonał zlecenie dla bogatego mafiosa.  
    Kaari długo wpatrywała się w fotografię, istotnie rozpoznając nań twarz Jariego, jak i kurtkę, to samo uczesanie… ale kim były te dzieci? Jeśli w istocie je posiadał, mógł jej przecież śmiało powiedzieć, nie rzuciłaby go z takiego powodu! Wszak, to normalne, iż w wieku, w jakim była ona, mężczyzna niekoniecznie musi być singlem bez rodziny na głowie!  
    Jyrki chętnie usłyszałby „Sorry, źle cię osądziłam. Dzięki, że tak o mnie dbasz”, ale nic podobnego – panna Venerinen ruszyła przed siebie wolnym krokiem, nic się przy tym nie odzywając – Teraz już mi wierzysz, że rzeczywiście mógł mieć na palcu obrączkę? – rzucił więc, ponownie za nią idąc.
- To jeszcze o niczym nie świadczy. Może po prostu pominął fakt o dzieciach? – mruknęła, oddając mu telefon.
- Po co? To raczej babki ukrywają to przed facetami.
- Nie wiem, może pomyślał, że nie lubię, albo co?! – poirytowała się.
- Gdyby myślał o tobie poważnie, wiedziałabyś o nich od początku, bo w końcu kiedyś musiałabyś je poznać, tak? To świadczy tylko o tym, że gość chce cię tylko zaciągnąć do łóżka, ale nic więcej! – wyłożył z prawdziwym zaangażowaniem.
- Jaki ekspert się znalazł! Od kiedy to z ciebie taki znawca? Nie mów, że i ty nie masz głupot w głowie – burknęła kpiąco.
- Jeśli bym się tobą interesował, to NA PEWNO na poważnie – popatrzył jej w oczy z taką powagą, że aż przeszły ją ciarki.  
    Odruchowo cofnęła się do tyłu. Niedobrze, on ciągle kłamie! Robi to wszystko tylko po to, by rozdzielić ją z Jarim i tym samym zwrócić uwagę na siebie. A jak to zdjęcie, to po prostu fotomontaż?!  
    Cóż, jej myślenie przypomniało teraz żywcem ściągnięte z jakiejś „podrzędnej telenoweli”, ale po przyjacielu kogoś takiego, jak Perttu Ranielli, mogła się spodziewać wszystkiego.
- Mu… muszę już iść. O szóstej spotykam się z Jarim, a już jest po piątej – rzuciła po dłuższej przerwie, uporczywie wpatrując się w swój wyświetlacz.
- No to idziemy.
- Nie, chcę wracać sama. Muszę to przemyśleć – wymruczała pojednawczo, byleby tylko muzyk nie miał pretekstu do wykłócania się z nią i tym samym nie zyskał okazji do dłuższego przebywania w jej towarzystwie. Pędem pobiegła przed siebie, zostawiając go samemu sobie.  
    Jyrki oczywiście niczego się nie domyślił, gdyż mężczyźni zazwyczaj do takich nie należą, toteż na jego twarzy zarysował się nawet uśmiech – teraz już na pewno zerwie z tym „pingwinem”!

***

    Wiatr co rusz przynosił pożółkłe liście z pobliskich drzew, dzięki czemu osadzeni w Vantaa (a przynajmniej ci pracowici) zyskali sposobność zabicia czasu poprzez zamiatanie okazałej parceli. Aleksi również się do nich zaliczał, toteż, pomimo bólu głowy, z oddaniem oczyszczał „spacerniak”, mimo że zajęcie zdawało się być syzyfową pracą – co zmiótł jakiś fragment, już zasypywały go nowe „śmieci”.  
    W pewnym momencie przystanął i zaczął się przyglądać tańczącym na wietrze kolorowym listkom. Podmuch poniósł je poza wysokie mury aresztu. Jakże i on chciałby się tam znaleźć… Gdyby to wszystko się nie wydarzyło, teraz, być może, planowałby z Tanją ślub… Dlaczego nie odpowiedziała na list? Enni bynajmniej jeszcze nigdy nie wspomniała, by obydwie były autorkami listu – wręcz przeciwnie, pisała zawsze w pierwszej osobie, zręcznie unikając tematu przyjaciółki. Czyżby Eino miał z tym coś wspólnego? Nie…
- Ty, glina! Co się lenisz? Do roboty! – dosłyszał wtem. Wołał ten sam „łysol”, który „przesłuchiwał go” w sobotę. Zignorował jednak zaczepkę i wrócił do zajęcia, oczywiście nie z powodu ponagleń „wyrostka”, ale faktu, iż parcela na nowo została zasypana. Wiatr był tego dnia bardzo nieznośny.
    „Koleżka” zmiatał nieopodal, bardzo nieudolnie, przyznać trzeba: omijał dużo miejsc i machał miotłą od niechcenia, dzięki czemu wyraźnie widać było, iż jest tu tylko dlatego, by nie musieć pomagać w innych, o wiele trudniejszych pracach na terenie więzienia. Co jednak zrobił zamach, sukcesywnie przybliżał się do Aleksego – Niech pan pingwinek wypisze drzewom mandacik za zaśmiecanie środowiska – ponowił drwiny, lecz „ofiara” i tym razem nie zareagowała. Jak gdyby nigdy nic, zmiatał liście na kupkę. „Łysol” rozejrzał się więc dookoła, a upewniwszy się, że strażnicy nie patrzą, rozpędził się i wbiegł w stos, tym samym roznosząc „odpady” na „oczyszczone” miejsca.
- Ej! Sprzątaj to teraz! – Aleksi wreszcie nie wytrzymał i zwrócił mu uwagę.
- Bo co mi zrobisz? – stanął przed nim, bezczelnie parskając w twarz – stróżuś prawa się zbulwersował, bo mu zakłócili idealny porządeczek? A za co pan pingwinek tu w ogóle trafił? Chyba sam ma rączki brudne, co? – „opryszek”, jak widać, bardzo nie lubił policji, ale czemu mógł się dziwić?  
    Nie odpowiedział jednak na jego „inteligentny” monolog, tylko odwrócił się i odszedł kawałek dalej, by zamiatać gdzie indziej. O nie, nie miał zamiaru poprawiać po tym „błaźnie”!  
    Ten pobiegł jednak za nim i podstawił mu pod nogi swoją miotłę, w wyniku czego Aleksi przewrócił się na twardy beton. „Oprych” chwycił w garść liści i próbował mu wcisnąć do ust – Zeżryj najlepiej, wtedy na pewno będzie czysto! – zawołał przy tym.  
    Na szczęście nie minęła sekunda, a Niklas wraz z dwoma pozostałymi strażnikami obezwładnili agresywnego więźnia. Aleksi nie czekał na pomoc i sam pozbierał się z ziemi, wypluwając fragmenty zeschłych liści.
- Co jest?! Po co z nim zadarłeś?! – ofuknął go Niklas.
- Sam się przyczepił! Myśli, że jestem gliniarzem – prychnął, spoglądając w kierunku prowadzonego do środka „typka”, który odważnie się odgrażał.
- To czemu nie wyprowadzisz go z błędu?!
- Po co? Policja, prokuratura… jeden grzyb! A ja i tak wyglądam na mendę społeczną, więc będzie się czepiał i bez względu na to! By to szlag ze mną i wszystkim! – syknął, wściekle kopiąc miotłę, jaką pozostawił po sobie prześladowca, po czym, jak gdyby nigdy nic, wrócił do pracy.
- Mówiłem, żebyś przystopował! – zawołał oburzony strażnik.
- Lubisz swoją pracę? – odwrócił się gwałtownie, celując w niego palcem. Niklas odparł bez wahania, że nie – więc znajdź taką, która będzie twoją pasją, a wtedy pogadamy, czemu nie potrafiłem się powstrzymać! – odparł więc, na co mężczyzna już nic się nie odezwał. Wpatrywał się weń jeszcze przez chwilę, aż wreszcie nawrócił do miejsca, z którego obserwował wszystkich osadzonych, jacy właśnie pracowali na „spacerniaku”.

***

    Enni przybiegła do Tanji jak zwykle najszybciej, jak tylko mogła. Miała wyśmienity humor nie tylko dlatego, iż przyjaciółka nareszcie wyszła doń z inicjatywą, ale i stąd, że Lauri (ów kolega z pracy) zaprosił ją w sobotę do kina. Jak na razie był zupełnym przeciwieństwem Kalle, toteż liczyła na pomyślniejszy obrót spraw, jeśli o ich znajomość chodziło.  
    Przez niemal całą drogę układała sobie, co powie „kumpeli” na jego temat, jak go opisze, lecz gdy przekroczyła próg domostwa Venerinen, oto powitała ją chmura gradowa, miast uśmiechnięta przyjaciółka… Zdystansowana Tanja od razu zaprosiła ją do siebie, po czym z chłodną uprzejmością zaproponowała coś do picia, ale gość był tak bardzo stłamszony jej ponurym nastrojem, iż nie miał odwagi prosić o cokolwiek.  
    Tak więc zasiadły obydwie na łóżku i na moment zapadła głucha cisza – gospodyni nie wiedziała, od czego zacząć, zaś przybyła, co takiego zrobiła, że Tanja tak bardzo się na nią gniewa? Wreszcie zabrały głos niemalże równocześnie, na co Enni parsknęła śmiechem, w mig się uspokajając, gdyż mina „kumpeli” nie zachęcała do przejawów radości.
- Dobra, przyznam się szczerze, że teraz to już jestem bardzo zaniepokojona. Co się stało? Problemy na studiach? Coś z… Eino? – zebrała się na odwagę i zadała pytanie.
- To raczej ja powinnam spytać ciebie, co nie tak z tobą – wstała z miejsca i założywszy rękę na rękę, zaczęła krążyć po pokoju, aż wreszcie wycelowała w przyjaciółkę oskarżycielskie spojrzenie – tak się nie robi, on był mimo wszystko mój, powinnaś była wpierw zapytać!
- Co?! – zawołała zaskoczona – no chyba nie mówisz o Eino?! A co ja niby mam do niego?
- Pogięło cię?! – skrzywiła się – Aleksi, mówi ci to coś?! Wiem, że się BARDZO angażujesz w jego sprawę, wypytujesz Eina, więc jaki stąd wniosek? Chcesz go wyciągnąć z więzienia, żeby zająć moje miejsce! – wytknęła oburzona, lecz, o dziwo, na tak poważny zarzut, Enni… wybuchła śmiechem – i z czego się śmiejesz?! – pisnęła tylko, gdyż takowa reakcja nasunęła jej myśl o pomyłce, toteż zaczerwieniła się po czubki uszu.
- Wow, ale ty masz wyobraźnię! – „tarzała się” po tapczanie, nie mogąc opanować ze śmiechu – jak już, to być może po sobocie będę kogoś miała i bynajmniej nie ma na imię Aleks – dodała w chwilę potem, gdy już była w stanie normalnie mówić – przecież ci powiedziałam na samym początku, że zorganizuję śledztwo w jego sprawie, bo moim zdaniem to wszystko zwyczajnie śmierdzi. I wiesz, co się okazało? Że Aleks ANI RAZU nie odpisał na ten obcy numer i tym bardziej nie dzwonił. Co więcej, kamera monitoringu zarejestrowała, jak ucieka przed tą małpą z kancelarii.
- O czym ty mówisz? Jaka znowu małpa…? – przysiadła się obok w taki sposób, jakby łóżko parzyło.
- Aleks zeznał, że małpa, czyli Raikinen, zwabiła go podstępem do kancelarii, ale on uciekł przez okno i to faktycznie widać na taśmie! Adwokat odda ją do prokuratury, jako dowód w sprawie. Prócz tego również bilingi i wiadomości z koma. Mówił, że to ta zołza, Raikinen, do niego dzwoniła, a nie żadna tam kochanka! Wystarczyło tylko trochę cierpliwości!
- Chwilę, moment! Czy to nie wy wmawiałyście mi, że to od jakiegoś innego babska?! – podenerwowała się, czując, że zaczyna drżeć na całym ciele. Serce rozbiło się do tak dużej prędkości, że wręcz bolało ją w piersi.
- Zakładałyśmy: ale nigdy przecież nie mówiłam, że na pewno – zastrzegła, kiwając przy tym palcem. Towarzyszka chwyciła się za usta – boimy się tylko, że te dowody mogą być niewystarczające… Adwokat Aleksa sprawdza jeszcze tą małpę, czy aby nie ma na koncie innych takich oszustw. Ewentualnie spróbuje z wersją, że faktycznie mieli romans, ale Aleks postanowił to zakończyć i dlatego oskarżyła go o molestowanie, którego oczywiście nie było.
- Wiem, Eino mi mówił… - wykrztusiła pobielałymi wargami – mogło tak być? – popatrzyła w oczy przyjaciółki z nadzieją, iż ta powie „Nie, skądże! No co ty?”.  
    Szczęściem dla niej, właśnie to usłyszała.
- Mówię ci przecież, że to ona prześladowała jego: dzwoniła do niego i napastowała, ale on się nie dał! No, ale Eino zrozumiał to opacznie i masz babo placek… Szarpali się, bo ta małpa zaatakowała go pierwsza, chciała udusić, więc Aleks się bronił i porwał jej bluzkę.
- Niby jak miałaby go dusić? – wykrzywiła się, gdyż gardło ścisnęły łzy.
- No jak? Chwyciła za krawat! Potem uderzyła go w brzuch i dlatego na niej leżał, bo stracił równowagę.
- Skąd to wszystko wiesz? – po jej policzkach spłynęły pierwsze słone krople. Sama nie wiedziała, dlaczego właściwie płacze? Z radości, że być może Aleksi jest tak naprawdę niewinny? Żalu, że mu nie uwierzyła? Z powodu wątpliwości, które nią teraz targały: wierzyć Enni, czy Eino…?
- Od pani Lehtinen. Adwokat Aleksa jej wszystko mówi, a ona powtarza mnie – przekonywała pewna siebie przyjaciółka – Tanja, jeszcze tylko trochę i na pewno go wypuszczą! – wzięła ją za dłonie i mocno ścisnęła, szeroko się przy tym uśmiechając, na co ta rozpłakała się jeszcze bardziej – ale nie rycz, myślę, że aż tak bardzo długo to nie potrwa – dodała wystraszona.
- Nie… nie o to… chodzi! Ja…  ja już nie wiem… komu mam… wierzyć! – wykrztusiła roztrzęsiona – i dlaczego… mó… mówisz mi to… dopiero teraz?! Czemu… się mu… musiałam dowiadywać od… od Eino?!
- Chciałam, ale jesteś wiecznie zajęta! Albo studia, albo to twoje nowe towarzystwo… już dawno tu z tym przyszłam, ale sądziłam, że masz to gdzieś!  
    Na takie stwierdzenie Tanja wybuchła w głos, dzięki czemu ściągnęła do pokoju przewrażliwioną matkę, która wparowała tam z głośnym wołaniem na ustach, czemu to jej córka płacze?! Dziewczyna natychmiast się zerwała i jak zwykle uciekła do łazienki. Pani Krystyna od razu wbiła w przybyłą pytający wzrok:
- Coś ty jej nagadała? Coś o tym draniu?! – wzięła się pod boki.
- Nie mam pojęcia, o kim pani mówi. Rozmawiałyśmy o Aleksie, który jest NIEWINNY – odburknęła niezbyt uprzejmym tonem.
- Oczywiście, tylko za co w więzieniu siedzi, co?!
- Czego tak krzyczysz? – do dwójki przyłączył się i Juha, w rezultacie czego w niewielkim pokoju zawrzało, niczym w ulu.  
    Tanja, do uszu której doskonale dochodziły owe dźwięki, mocno zacisnęła dłonie na uszach, po czym „zjechała” do podłogi, i skuliwszy się w sobie, łkała w głos, nie mogąc poradzić sobie z mętlikiem, który wywołała w jej głowie wizyta Enni.  

***

    Jari zabrał Kaari na ciastko do jednej z kawiarni, w której już wielokrotnie bywała. Tego dnia była nierozmowna, co bardzo go zdziwiło, gdyż zawsze dużo mówiła i uśmiechała się, sprawiając wrażenie bardzo szczęśliwej z faktu, iż z nim przebywa. Próbował ją chwycić za dłoń, lecz sprytnie porywała ją ze stolika. Spojrzeć w oczy – patrzyła gdzie indziej. Wreszcie postanowił zapytać, co jest nie tak:
- Zrobiłem coś nie tak? Jesteś nie w humorze.
- Jari, czy ty… masz dzieci? – rzuciła bez ogródek. Cóż, tak czy inaczej, musiała do tego nawiązać, więc dlaczego nie od razu?
    Na jej pytanie towarzysz oniemiał, by w chwilę potem parsknąć nerwowym śmiechem.
- Czemu pytasz? Przecież ci mówiłem, że nie.
- Ktoś… ktoś mi powiedział, że widział cię z dziećmi, które mówiły do ciebie „tato” – wyjaśniła, nerwowo „jeżdżąc” palcem po blacie stolika.
- To wiarygodne źródło?
- Jasne… to znaczy nie bardzo…
- Więc widzisz! – rozłożył triumfalnie ręce – chociaż, faktem fakt, że ten „ktoś” – rzekł to takim tonem, jakby domyślał się, iż chodzi o Jyrkiego – mógł mnie widzieć z dziećmi, owszem. Mam siostrzenice, a jeśli o tego „tatę” idzie… może się przesłyszał? – wzruszył niewinnie ramionami. Po takich wyjaśnieniach Kaari od razu odzyskała humor i pozwoliła się ująć za dłoń – co ty tak we mnie wątpisz? To we mnie godzi – dodał z wyrzutem.
- Przepraszam, już nie będę! Naprawdę! – zawołała pośpiesznie, gdyż przez myśl przebiegło jej, iż jeszcze postanowi ją za to rzucić!
- Pocałuj mnie w ramach przeprosin – posłał jej zachęcający uśmieszek.  
    Przechyliła się przez blat i cmoknęła go w usta, prychając w duchu na Jyrkiego. Owszem, miał dobre intencje, ale wpierw należy sprawdzać, czy dana informacja jest prawdziwa!
    Starsza z panien Venerinen położyła się spać w wyśmienitym nastroju – ledwie jutro zobaczy kolegę muzyka, a zbeszta go, ile tylko zdoła! Rodzice zasnęli w poczuciu, iż rano trzeba wstać do pracy, i tylko Tanja jak zwykle przesiadywała do późnych godzin nocnych, lecz tym razem powód bezsenności był zgoła inny.  
    Od jakiejś godziny bezustannie łkała, wpatrując się we wspólną fotografię z Aleksim, jaką zrobili sobie w zakątku. Z jednej strony bardzo chciała, by wyszedł na wolność, a z drugiej tak bardzo się tego bała – jak zareaguje, gdy ją zobaczy? Będzie chciał wrócić do tego, co było? Jego listy by na to wskazywały, ale ona przecież na nie nie odpisała! Co będzie, jeśli to wszystko nieprawda? Jeśli osądziła go zbyt pochopnie? A co, jeżeli to Enni i reszta się myli? Próbowała jakoś żyć bez skupiania na tym uwagi, a teraz wszystko nagle wróciło!  
    Znowu czuła się taka bezsilna, rozdarta we dwie strony. Zżerały ją wyrzuty sumienia, to znów inny głos podpowiadał, że nie zrobiła niczego złego – miała przecież prawo tak zareagować po tym, co przeszła! Zaraz potem dręczyła ją świadomość, iż jej nie ufał, bo nie wyznał jej prawdy, walczył z tym sam… W takim razie, może była to nieprawda i to Raikinen miała rację? Co właściwie było prawdą, a co fałszem?!
    Aleksi również nie mógł spać, toteż oglądał zadrapania na dłoniach i przedramionach, które powstały po upadku na beton. Pokręcił głową, śmiejąc się do siebie. Zupełnie, jak w „bidulu” – tam też często padał ofiarą przemocy ze strony drugich. Oto, co otrzymał za stanie po stronie prawa! Co w tym świecie miało sens, jeśli często spotykano się z niewdzięcznością i niesprawiedliwością?  
    Prychał do siebie, podciągając nogawki spodni. Na kolanach również widniały zadrapania.  
    Po owej czynności mimowolnie zawędrował wzrokiem ku biurku, na jakim leżał „świeży” list od Enni. Było mu bardzo miło, że ta o nim pamiętała i starała się ze wszystkich sił podnieść go na duchu. Dziwne było tylko jedno: dlaczego pomijała w nich temat Tanji? Już się nie przyjaźniły, czy ta… istotnie perfidnie odcięła się od sprawy, jak wyraźnie sygnalizowali mu to Hanna i Tero?  
    Ilekroć nachodziła go taka myśl, potrząsał głową z niedowierzania. Jeśli tak, nie ma już dla niej ratunku – nigdy nie nauczy się zaufania do drugiego człowieka, na zawsze pozostanie samotna i zgorzkniała, wmawiając sobie, że to z innymi jest coś nie tak, ale na pewno nie z nią.  
    Przykro było tak myśleć o kimś, z kim łączyły go tak silne uczucia. Pierwszy raz przecież uwierzył, iż nareszcie uda mu się stworzyć to, co wydawało się tak nierealne – wspólny dom i rodzinę. Ale nie, teraz w głównej mierze powinien myśleć o swojej sytuacji, starannie przeszukiwać pamięć i wygrzebywać zeń momenty, które mogą pomóc mu się stąd wydostać. Dlaczego więc z każdym kolejnym dniem coś mówiło mu, że to bez sensu? Po co walczyć, niech będzie, jak chce?  
    Owe myśli nachodziły go zwłaszcza wtedy, gdy dokuczała mu „migrena” – czasami miał już wręcz wrażenie, że może rodzi się w nim choroba, która i tak pozbawi go życia, więc co za różnica, gdzie je spędzi?  
    Tak, bez wątpienia „ten waleczny Aleks” gdzieś przepadł, ale w głębi siebie czuł, iż może pozwolić na to, by to inni bili się za niego – Hanna i wspierająca ją Enni były przecież dobrymi wojowniczkami. Szkoda tylko, że Tanja zdezerterowała.

***

    Niewyspanie oraz natłok myśli sprawił, że Tanja pojawiła się na uniwersytecie w bardzo złym nastroju. Pod oczyma miała brzydkie sińce, co dodatkowo przydawało smutku jej wyrazowi twarzy. Podczas wykładów często wędrowała gdzieś myślami, w ogóle nie reagując na to, co mówiła do niej Silva, czy w końcu Eino.  
    Ten drugi obserwował ją przez cały ten czas, aż wreszcie wykorzystał krótką przerwę przed kolejnymi zajęciami, by wypytać ją, co się takiego stało? Chętnie przystała na propozycję rozmowy, bowiem, od kiedy tylko wstała, gnębiła ją myśl, iż musi się komuś zwierzyć!  
    Kolega mrugnął więc porozumiewawczo do Silvy, i razem z Tanją wyszli przed budynek, po czym stanęli przy schodach.
- Chodzi o niego? – zaczął bez zbędnych wstępów, na co od razu kiwnęła głową – Tanja, mówiłem ci już, żebyś nie zawracała sobie tym głowy! Samo się rozwiąże, a rozpaczą ani mu przecież nie pomożesz, ani zaszkodzisz. Jak chcesz… - zawahał się – to możesz się postarać o widzenie i… sama go spytać, ale pewien jestem, że sprzeda ci bajkę. Wiem w końcu, co widziałem.
- Nie o to chodzi – westchnęła, odgarniając włosy – Enni powiedziała mi, że mają dowody, które potwierdzają, że to wcale nie on molestował ją, ale było odwrotnie… poza tym nie było żadnej kochanki, to ona do niego dzwoniła i wysyłała miłosne sms’y…
- Tanja, oni go przecież BRONIĄ, czy nie tak? – starał się patrzeć jej w oczy, lecz skutecznie odwracała wzrok w drugą stronę – nawet, jeśli było inaczej, i tak nie powiedzą ci prawdy! Twoja kumpela murem za nim stoi! Kto wie, może coś do niego ma, to…
- Nie mów tak! – chwyciła się za głowę – mówiła, że absolutnie nie! Na pewno by mi tego nie zrobiła!
- Dobra, sorry! Ale jak jest winny, to po co ci taki facet? Niech go sobie zabiera, i tak będzie kiblował, to co za różnica?
    Eino bardzo szybko przeszedł do opozycji względem Aleksego. Nie spodobało się jej to, bo ten mu ufał i wierzył, że jako przyjaciel, stanie po jego stronie. Ale co, jeżeli tutaj chodziło tylko o „męską solidarność”? Poza tym, tak czy inaczej, nie mogła ot tak wymazać tego, co czuła do (chyba już mogła mówić, że byłego) chłopaka, w rezultacie czego nie mogła ścierpieć, by Enni miała teraz ot tak zająć jej miejsce przy jego boku!  
    Z tego wszystkiego rozpłakała się, gdyż miała na to ochotę od samego przyjścia na uniwersytet – Ale nie rycz, sorry! To przeze mnie? – spytał wystraszony Eino, ale Tanja odwróciła się doń plecami, gdyż Aleksi nauczył ją, że mężczyźni nie lubią płaczących kobiet – no, uspokój się, bo się będziesz jeszcze gorzej czuła. Najlepiej, to już o tym nie gadajmy! Jak już mówiłem, samo się rozwiąże. Chodź – tłumaczył się gorączkowo, po czym chwycił ją za ramię. Tanja próbowała się wyszarpnąć, ale przyciągnął ją do siebie i objął, od razu zastrzegając, że w ten sposób usiłuje ją pocieszyć.  
    Nie czuła się komfortowo, ale wokół było tylu ludzi, iż nie wypadało robić sceny w postaci spektakularnego wyrwania się z jego ramion, która zakończyłaby się szaleńczym biegiem przez korytarz, rodem z zakładu dla obłąkanych… Pozostała więc tak, nie odpowiadając jednak na gest, jak to się miało w wypadku Aleksego – podświadomie czuła, że byłaby to względem niego zdrada, jeśli obejmowałaby się z kimś innym. Gest ze strony Eino przypomniał jej jednak, jak jeszcze do niedawna tkwiła w ramionach tamtego i rozkleiła się na nowo.
    W tym czasie z oddali nadbiegła Tahti. Autobus się spóźnił, więc spanikowana biegła w obawie, iż nie zdąży na zajęcia, ale na miejscu okazało się, że ma jeszcze trochę czasu, bowiem przed budynkiem i na schodach tłoczyło się jeszcze mnóstwo studentów. Wtem jedna z par przykuła jej uwagę: czy na samym szczycie nie stała Tanja, która obejmowała się z Einem…?  
    Pomimo zmęczenia szybko pokonała stopnie i stanęła obok nich, witając się z nieśmiałym uśmiechem. Od razu się rozstąpili, na co znajomy prędko odpowiedział jej tym samym, zaś Tanja tylko coś tam mruknęła i odwróciła się doń plecami.  
    Takie zachowanie wydało się pannie Lehtinen podejrzane i dlatego też opowiedziała o całym zajściu matce, gdy tylko wróciła z zajęć. Hanna natychmiast wyciągnęła z tego jeden jedyny wniosek: Venerinen już zastąpiła Aleksego innym, toteż wstydziła się przed jego przybraną siostrą, i, być może, przy okazji postanowiła też zademonstrować, że zamierza zerwać z nimi wszelkie stosunki, skoro Aleksi okazał się być „zwykłym przestępcą”?
- Mamo, na serio jesteś pewna, że on tego nie zrobił? – spytała po chwili zastanowienia.
- A ty nie? – popatrzyła zdziwiona.
- Nie wiem, nie znam go… ale nie wygląda na takiego.
- I dobrze myślisz, bo dowody nie kłamią. Zresztą on sam jest takim dowodem, bo nie umie kłamać. Ma to po mnie, ja też tego nie potrafię – puściła oczko, na co córka nieśmiało się uśmiechnęła i zawróciła do siebie.  
    Sama chwilami nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć, dlatego wolała się nie wtrącać w całą tą sprawę. Jedno było jednak pewne: z tego powodu rodzice coraz częściej się kłócili.

***

    Jyrkiego spotkała przykra niespodzianka – Kaari nie tylko nie zerwała z „nieszczęsnym gliną”, ale, jakby tego było mało, strasznie go zbeształa za mieszanie jej w głowie i oczywiście znowu zaczęła unikać, uprzednio dając kolejny wykład na temat tego, że nie jest dla niego i choćby nawet nie wyszło jej z Jarim, NA PEWNO nie zwróci na niego uwagi. Od tamtej pory się nie widzieli, gdyż wychodziła do pracy wcześniej i najwyraźniej sprytnie wykorzystywała moment, kiedy był na zapleczu, bądź stał do wyjścia plecami, dzięki czemu migiem pokonywała odległość do owych drzwi, bo jeszcze ani razu nie udało mu się jej „przyłapać”.  
    Był wściekły, gdyż dobrze wiedział, co widział i słyszał! Może było to głupie, ale postanowił codziennie chadzać pod ową szkołę, by tym razem nagrać filmik, bądź porobić nowe zdjęcia! W grę nie wchodziła już jedynie kwestia „różek” koleżanki, ale udowodnienie jej czarno na białym, że to ON MA RACJĘ! No i oczywiście z przyjemnością utrze nosa zarozumiałemu „gliniarzowi”.
    Jednakże, póki co, pod szkołą zawsze zjawiała się kobieta, albo dziewczynki wracały do domu bez opiekuna lub autobusem. Kaari spotykała się więc bez przeszkód z Jarim, aż któregoś dnia, gdy, pomimo chłodu, udali się do zakątka, bowiem było sucho i słonecznie, mężczyzna postanowił zrobić kolejny krok na drodze ich znajomości.  
    Właśnie odsunęła się od niego po tym, jak ją obejmował i całował, gdy ten nachylił się nad jej ucho i szepnął:
- Chętnie przeniósłbym się stąd do jakiegoś hotelu. Co ty na to?
- Do…? – bąknęła czując, że zaczynają ją piec policzki.
- Z tego, co wiem, mieszkasz z rodzicami, więc nie możemy iść do ciebie.
- Zależy, w jakim celu, bo jak chcesz ich poznać, to nie ma sprawy – odparła uśmiechem, zaś jej serce przyjemnie się rozbiło.
- No co ty! – skrzywił się. Mina jej zrzedła – wiesz, o co mi chodzi. Chciałbym pobyć z tobą sam na sam – odgarnął jej włosy za ucho. Od razu przypomniała sobie słowa Jyrkiego: „To świadczy tylko o tym, że gość chce cię zaciągnąć do łóżka, ale nic więcej”. Cofnęła się do tyłu, wyrywając dłoń z jego uścisku. Od razu zmierzył ją ze zdziwieniem.
- Daj spokój, za krótko się znamy – mruknęła niepewnie, gdyż wewnętrzny głos podpowiadał jej, iż „w ten sposób robi ze siebie idiotkę”.
- Że co? – zaśmiał się w taki sposób, iż ogarnęło ją oburzenie – podobamy się sobie, lubimy się… a może się mylę? – dodał zaraz potem.
- Oczywiście, że tak, ale nie jestem z tych, co to raz, dwa. Ja muszę kogoś kochać, żeby zajść z nim tak daleko, a dwa miesiące w moim odczuciu to zdecydowanie za mało, żeby mówić o tak wielkim uczuciu – wyjaśniła, teraz już bardziej pewnie, gdyż w takowej kwestii miała podobne do siostry zdanie: nie lubiła mężczyzn, którym zależało jedynie na przygodzie. Ona chciała czegoś więcej.  
    Z drżącym sercem czekała więc na reakcję Jariego – wyśmieje ją i odejdzie, tym samym zrywając znajomość, czy też dostosuje się do niej?  
    Początkowo zanosiło się na to pierwsze, bowiem przybrał kamienną twarz, raz po raz spoglądając gdzieś w bok, jakby walczył z rozczarowaniem i dotkliwą obrazą. Wreszcie popatrzył jej w twarz i sięgnął ku jej dłoni, na nowo ją ściskając.
- Nie wiedziałem, że masz takie… zasady, dlatego najmocniej przepraszam.
    Jej serce biło, jak oszalałe, przez co nie mogła chwilami złapać tchu. To na pewno pożegnanie, daje jej w ten sposób do zrozumienia, że nie będzie jej więcej zawracał głowy. Jyrki miał rację! Czemu znowu dała się oszukać?! Czy wreszcie spotka „faceta”, który będzie na nią zasługiwał?! – Niech będzie tak, jak chcesz. Poznajmy się troszkę lepiej – dodał, wysilając się na krzywy uśmiech.  
    Z pędzącego wewnątrz organu spadł ciężki kamień. Wybuchła niekontrolowanym śmiechem i rzuciła mu się na szyję, oddychając z wielką ulgą. „Adorator” przypieczętował zgodę pocałunkiem.  
    W całej tej euforii, ale i początkowym zdumieniu, nie zwróciła uwagi na fakt, że przecież mężczyzna nie chciał iść do własnego mieszkania. Dlaczego…?

nutty25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 6635 słów i 36567 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik xxxy

    oby ten prawnik znalazł coś w przeszłości na tą żnę prawnika, bo inaczej może być trudno, obydwie siostry są tak naiwne...

    6 gru 2016

  • Użytkownik Beno1

    :bravo:

    5 gru 2016