Niania. Część jedenasta.

Niania. Część jedenasta.Długo nie mogłam zasnąć po tym co ostatnio stało się w gabinecie Morawskiego. Moje przemyślenia i lekkie wyrzuty sumienia podczas spaceru do domu zaowocowały nieprzespaną nocą i refleksją nad moim życiem. Zastanawiałam się nad tym, czy zamiast uwodzić żonatego faceta, żeby odegrać się na jego żonie, nie powinnam raczej rozpocząć poszukiwań jakiegoś chłopaka w moim wieku. Romans z Morawskim nie miał przyszłości. Poza dobrym seksem i satysfakcją nic nie wnosił do mojego życia, nie licząc wspomnianych wcześniej wyrzutów sumienia.
Beata na wieść o chorobie dzieciaków wróciła kolejnego dnia.  
- Dopóki dzieci są chore, nie pokazuj się u nas. Dam ci znać kiedy będziesz potrzebna — oznajmiła podczas krótkiej rozmowy telefonicznej, choć ciężko to w zasadzie można było nazwać rozmową.
Pracodawczyni nie podziękowała oczywiście za to, że dzień wcześniej pojawiłam się w kilka minut po telefonie szefa, pomimo iż miałam dzień wolny. Jej zachowanie zabolało mnie, ale przynajmniej pomogło mi rozwiać wątpliwości co do mojej misji związanej z jej mężem.
Po kilku dniach zadzwonił Sylwester z informacją, że dzieciaki wyzdrowiały. Zapytał, czy mogłabym wpaść do nich wieczorem. Beata wzięła całodobowy dyżur w szpitalu, a jemu przydałaby się pomoc przy opiece nad dziećmi.  
- Stęskniłem się za tobą — rzucił na koniec.
Jego telefon i to, co powiedział na koniec rozmowy, zaskoczyło mnie i to niemało. Zawsze gdy Beata miała dwudziesto-czterogodzinny dyżur on zajmował się dzieciakami. Ja byłam potrzebna zazwyczaj gdy Beata wyjeżdżała do swojej matki , lub na liczne sympozja, w których chętnie brała udział. Czułam intuicyjnie, że Morawski ma na myśli coś jeszcze, o czym nie chciał, lub nie mógł powiedzieć wprost.
Postanowiłam przygotować się na każdy scenariusz. Założyłam bieliznę, jaką niedawno od niego dostałam i stylową, aczkolwiek bardzo kuszącą czarną sukienkę. Zaciekawiona i podekscytowana poszłam do Morawskich. Cieszyłam się, że znowu go zobaczę, choć szybko skarciłam się za taki tok myślenia, który mógł powodować, że się w nim zwyczajnie zakocham.  
Widok, jaki zastałam w drzwiach, był kolejnym zdziwieniem i kolejną zagadką tego dnia. Sylwester miał na sobie elegancką koszulę, materiałowe spodnie i pachniał drogimi perfumami. Bardzo rzadko miałam okazję widywać go tak ubranego. Zazwyczaj chodził po domu luźno ubrany, w jeansach i koszulce polo.  
- Pięknie wyglądasz w tej sukience — skwitował, kiedy tylko przekroczyłam próg. Dostał plusa za to, że prawidłowo zbudował komplement. Większość mężczyzn rzuca tylko: „ładna sukienka”, pomijając kobietę. Nie wiadomo tak naprawdę czy chcą skomplementować kobietę, czy krawca.  
- Dziękuję — odpowiedziałam lekko oszołomiona, tym bardziej że mój pracodawca bez żadnego skrępowania obdarzył mnie pocałunkiem.
- Gdzie dzieciaki? - zapytałam, dając mu do zrozumienia, że w każdej chwili mogą tutaj wejść i zobaczyć jak ich ojciec całuje nianie.
Morawski uśmiechnął się do mnie i położył rękę na moim policzku.
- Zawiozłem Antosia i Martynkę do naszych znajomych. Ich synek ma urodziny i zapowiada się świetna impreza. Należy im się trochę rozrywki po tej chorobie.
- Po co w takim razie zadzwoniłeś do mnie?
Sylwek spojrzał mi prosto w oczy i uśmiechnął się. Nagle wszystko stało się jasne. Zrozumiałam, że zostałam podstępem zwabiona do jego domu w jednym możliwym celu.
- Pomyślałem, że skoro mamy wolną chatę, to moglibyśmy dokończyć to, co ostatnio zaczęliśmy.
Spodziewałam się takiej odpowiedzi. Rozbawił mnie określeniem „wolna chata”, którego zazwyczaj używali nastolatkowie. Morawski najwyraźniej pomimo „czwórki” z przodu czuł się dużo młodziej. Uśmiechnęłam się tylko, dobitnie pokazując, iż zgadzam się na taki scenariusz. Sylwek pocałował mnie namiętnie, lekko dociskając do ściany. Widziałam, że ma na mnie ogromną ochotę. To bardzo podniosło mój poczucie własnej wartości i poziom adrenaliny.
Chwycił mnie za rękę i ku mojemu zdziwieniu poprowadził po schodach na górę. Domyśliłam się, że naszym celem będzie sypialnia. Do tej pory wszystkie nasze erotyczne kontakty odbywały się w jego gabinecie, nie licząc jego kuchni i mojego salonu, gdzie ostatecznie do niczego nie doszło. Myśl o seksie z kochankiem w jego małżeńskim łożu i w pościeli Beaty lekko osłabiła mój zapał.  
Nie doceniłam Sylwestra. To był facet z klasą, o czym mogła zaświadczyć czysta i świeża pościel, której zapach wyczułam, jak tylko przekroczyliśmy próg sypialni. Znów zaczęliśmy się namiętnie całować. Po chwili położyłam swoje dłonie na jego ramionach i posadziłam go na łóżku. Chciałam przejąć kontrole nad sytuacją. Do tej pory to on decydował o tym co się działo.
Stanęłam przed nim i podwinęłam swoją sukienkę, a potem ją zdjęłam. Jego oczy zapłonęły, kiedy zobaczył na moim ciele podarowaną przez niego bieliznę. Przybliżyłam się, a on dotknął najintymniejszej części mojego ciała.  
- Na studiach rozważałem poza kardiologią także ginekologię — powiedział, wpajając z pasją swoje oczy w moją waginę. Zsunął z niej do końca czarną koronkę. Pocałował mnie tam, co wywołało we mnie cały ogrom miłych uczuć. Rozpiął koszule, a ja w międzyczasie pozbawiłam go spodni.
Chwile potem leżeliśmy na sobie, namiętnie się całując. Raz on był na górze, raz ja. Pieściliśmy nasze ciała spokojnie. Nie spieszyło się nam. W dalszym ciągu miałam na sobie biustonosz, a on slipki. Było w tym coś, zupełnie innego niż kilka dni temu w jego gabinecie. Tam dominowało pożądanie i dzikość. Dziś również było między nami sporo pożądania, ale dzikość została zastąpiona przez namiętność.
Po blisko pół godziny namiętnych pocałunków i pieszczot czas było przejść do sedna. Leżałam na nim i całując jego klatkę piersiową, zjechałam aż na jego podbrzusze. Słyszałam, jak zaczyna mruczeć. Widziałam po jego reakcji, że to, co robię, jest tym, co uwielbia. Beata zapewne nie zaspokajała go w taki sposób. Po kilku minutach aktywnej pracy moich dłoni i ust Sylwester przyciągnął mnie wyżej. Rozpiął mój stanik i zaczął całować mnie po piersiach. Nie rozumiałam, dlaczego nie chciał, żebym dokończyła to co zaczęłam.  
Sylwester zaplótł swoje nogi o wezgłowie i przeciągał się pode mnie. Jego głowa znalazła się na wysokości mojej waginy. Położył dłonie na moich pośladkach i przyciągał do swoich ust sedno mojej kobiecości. Czułam się doskonale. Bez zbędnych ceregieli skupiał się na dotykaniu i lizaniu dokładnie tam, gdzie znajdowały się najczulsze miejsca. Nie bez znaczenia było zapewne, że jako lekarz doskonale znał anatomię kobiecego układu rozrodczego.
Nie byłam w stanie dalej opierać się na rekach. Położyłam głowę na pościeli. Była zimna. Uświadomiłam sobie, jak bardzo byłam napalona. Chyba pierwszy raz w życiu czułam taką satysfakcję, gdy facet pobudzał mnie oralnie. Z drugiej strony umiejętności moich dotychczasowych partnerów przy tym co pokazał Sylwek były niczym. Czułam, że jestem w fazie pre-orgazmu i od orgazmu dzieli mnie najwyżej kilka sekund. Ku mojemu zaskoczeniu właśnie w tym momencie Morawski wyszedł spode mnie.
Nadal znajdowałam się w pozycji podpartej.Sylwek ustawił się za mną i położył dłonie na moich biodrach. Po chwili wsadził we mnie swoją męskość i rozpaczał ostre rznięcie.  
Pozycja na pieska była zapewne tą, której nie akceptowała jego żona. Co innego z kochanką. Przecież po to mnie miał. Nie uważałam, że ta pozycja w jakikolwiek sposób upadla kobiety. Wręcz przeciwnie. Bardzo ją lubię. Utwierdziłam się w tym przekonaniu, kiedy z każdą sekundą czułam ogromną falę rozkoszy, jaka przeszywała moje ciało. Ta pozycja doskonale pasowała mi z tego powodu, że facet, penetrując moją waginę, ocierał swoim prąciem o moje najczulsze miejsca. Po niespełna minucie ostrego seksu oboje upadliśmy na łóżko. Stało się to zaraz po naszym obustronnym zadowoleniu.
Sylwester od razu przytulił mnie do siebie. Powoli uspokajaliśmy nasze oddechy. Nie wiedziałam, czy będzie akt drugi. Skrycie liczyłam, ze to jeszcze nie koniec.  
- Chodź, wykąpiemy się razem — powiedział.
Chwile potem byliśmy już oboje w ciasnej kabinie prysznicowej. Tam po raz kolejny całowaliśmy i pieściliśmy się nawzajem. Było już po północy kiedy wróciłam do domu. Nie miałam siły na nic, byłam cholernie szczęśliwa i cholernie padnięta.

Rafaello

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użył 1550 słów i 8782 znaków. Tagi: #seks #zdrada #opiekunka #niania #romans #uwodzenie

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Rafaello

    Wzystkie osoby, które nie mogą się doczekać kolejnej części zapraszam do mnie na priv.

    4 mar 2021

  • Joanna

    @Rafaello ... to w jaki sposób można przeczytać kolejna cześć?

    4 mar 2021